06/05/2025
Każdy chciał być jak Diego. W moim czasie, w pokoleniu 80, brzmi rewolucyjnie, prawie jak solidarność, nie, nie to mam na myśli. W moim pokoleniu, dzieciaków urodzonych w 1980, ale pewnie i w 81,82,83... w czasie kiedy analogowe zabawy dominowały, biegaliśmy po podwórku od rana do nocy a grając w piłke koło bloku, w drużynie wszyscy chcieliśmy być Diego Maradona. Ja często byłem tym Diego co stał na bramce, a kolega mój, Sebastian, czyli Diego napastnik, żonglował piłką i kiwał się sam ze sobą albo drugiego kumpla, grubego Michała. Tak, Michał był gruby, pewnie sam o tym wiedział, ale jakby miał zapomnieć to my mu często przypominaliśmy. My szczupli biegaliśmy, a gruby Michał ciągle sapał w tyle, o ironio Diego Maradona strasznie utył na starość. Kiedyś tak mocno się wczułem w bycie piłkarzem, że kopnąłem piłke rozwalając okno w hydroforni. Co to hydrofornia? To taki budynek, w którym jest hydrofor, czyli urządzenie które wzmacnia ciśnienie wody. Wtedy nie wiedzieliśmy co to jest hydrofor, ale hydrofornia czyli budynek w którym była skomplikowana machina, miał dla mnie duże znaczenie, nie, nie dlatego że potłukłem w nim okno, ale dlatego że mieszkałem na czwartym piętrze w dziesięciopiętrowym wieżowcu. Sytuacja była taka, że miejskie ciśnienie wody dobijało do czwartego, a hydrofor cisnął od czwartego, no Bareja by tego nie wymyślił, i tak moja Mama wstawała często w nocy brodząc po kostki w wodzie. Tak, czasem mieliśmy basen w domu, dlaczego? Bo wiecie, często na tym naszym czwartym piętrze był problem z wodą, więc na noc Mama odkręcała kurki, a że w nocy ciśnienie było większe bo ludzie spali, to u mnie pojawiała się woda i dobrze było jej nazbierać na okres kiedy w dzień znowu pojawiał się problem, ale że w nocy ludzie śpią to my też spaliśmy, i nie zawsze lejąca się nagle do wanny woda nas budziła. Nasz sąsiad z dołu bardzo się cieszył kiedy u nas był basen. Piękne czasy, ludzie żyli ze sobą dobrze. Sąsiad bardzo głośno ziewał a jego córka rewanżowała się potem nocnym pisaniem na maszynie. Pewnie to idealizowanie wspomnien, no bo jak mozna miło wspominać psią kupę na której jako dzieciak położyłem się niechcący po zagranym koło bloku meczu, no nie da się. Miło jednak wspominam ten czas, bo wtedy każdy był kimś. Listonosz chodził w uniformie, Pan co roznosił mleko, ekspedientka w społem, woźna, budowlaniec, wszyscy byli widoczni ze względu na swój zawód, no może poza Panią blond z Pewexu, no ale tam powiew zachodu, więc to było oczywiste. Dzieci chodziły do szkoły, biegały po podwórkach, rodzice pracowali, dziadki monitorowały osiedle, i tak babcia grubego Michała podkablowała mnie że rozwaliłem szybę. Słyszała że coś się na podwórku stłukło, ale nie wiedziała co. Wykminiła pękniętą szybę w samochodzie na parkingu, tak, w jednym z czterech wówczas parkujących na całym osiedlu, i poinformowała właściciela jak ten wrócił do auta. Jakież było rozczarowanie babci Michała że facet tą szybę ma pękniętą już dawno. Powiem Wam, szacunek do kolegów wzrósł bardzo mocno, bo nikt nie puścił pary o miejscu zbrodni i o winowajcy. Teraz w hydroforni jest Żabka. Tak, też jak to usłyszałem to byłem w szoku, ale wiecie ciśnienie w całym bloku już jest eleganckie podejrzewam, więc hydrofor okazał się zbędny, a Żabka przecież bardzo potrzebna. Technologia i postęp dobił wodę do dziesiątego piętra, tak jak dobija aktualnie nas. Długo szukałem w głowie drugiej takiej technologii która tak mocno ujednoliciła społeczeństwo. Teraz chodząc po mieście, jeżdżąc komunikacją miejską, obserwuję. I co? Nie patrzymy na siebie, nie uśmiechamy się, nie mówimy dzień dobry dosiadając się do współpasażerów. Każdy ma swoje, nieswoje życie w telefonie, w małym pudełeczku, w okienku na wielki świat, bez podziałów na młodszych, średnich, starszych, czy najstarszych. Jedyna różnica to oglądana platforma, czy to facebook, instagram, tik tok, youtube, a i modlitewnik na androida się znajdzie. Jeśli spróbujecie obejrzeć filmy science fiction z dawnych lat to tam to wszystko jest. Przyszłość jest teraz, ale jej nie widzimy, tak jak nie zauważamy mijanych ludzi na ulicy. A może potrzebujemy terapii szokowej? Dłuższy, globalny blackout?..