Wu Wei - medycyna chińska

Wu Wei - medycyna chińska „Wu Wei” to sztuka nie przeciwdziałania. Pomagam rozumieć i żegnać lub łagodzić swoje dolegliwości

Minęło przesilenie, Yang baaaaardzo powoli zmierza ze szczytu, ciagle w swojej największej obfitości w roku… Dymny mokso...
26/06/2025

Minęło przesilenie, Yang baaaaardzo powoli zmierza ze szczytu, ciagle w swojej największej obfitości w roku… Dymny moksowy smok rozgościł się w gabinecie na dobre… 2.5 miesiąca. Zapraszam. Zamknę w tym roku ten sezon grupowym doświadczeniem z moksą smoka, żółwia i po prostu z cygaro w ręku tydzień przed jesienną równonocą na wyjezdzie „Oddech jesieni” w Sopatowcu. Na który to wyjazd serdecznie zapraszam, cena early bird obowiązuje tylko do końca lipca. Link do wydarzenia w komentarzu. Informacją o moksie smoka u mnie na stronie.

U mnie orzechy akurat zaczynają sięgać wymiarów 5-złotówki 🙂 Słoiczek w przygotowaniu. Robimy skok na orzech. Po co? Dla...
18/06/2025

U mnie orzechy akurat zaczynają sięgać wymiarów 5-złotówki 🙂 Słoiczek w przygotowaniu. Robimy skok na orzech. Po co? Dla wtajemniczonych to tylko przypominajka sezonowa, dla niewtajemniczonych - odnośnik w komentarzu. Działamy!

Ogród nie tylko dzieci uczy prawdziwego życia. Nas - dorosłych - też. Sezonowość i lokalność pożywienia to nie reguła zd...
13/06/2025

Ogród nie tylko dzieci uczy prawdziwego życia. Nas - dorosłych - też.
Sezonowość i lokalność pożywienia to nie reguła zdrowej diety, to mądrość życia.

Jo to wom powiym tak, po prostu, jak na dusy leży.

Uczył sie ja, a jakże. I szkoły miała, i papiery, i mądre książki mi w rękach leżały.
Wielkie słowa jo czytała, wielkie rozumy słuchała.

Ale com z tego ma, kie dzisio siedzim na grzędzie i ślimoki jeno łapiem?

Bo jo wom godom — nie sztuka dziecko do ławki wsadzić i niech tam litery klepie. Sztuka, coby dziecko życia nauczyć. Tego prawdziwego — od ziemi, od chleba, od deszczu i słońca.

Trza mu pokazać, jak pomidora sadzić, jak wodę nosić, jak kurę przegonić z truskawek. Trza mu dać do rąk ziemię, co pachnie życiem.

Niech zobocy, że marchew nie z Biedronki wyrasta, ino z Matki Ziemi, co ją ręką, nie klawiaturą, się czuje.

Jo dziecka uczym!
– Popatrz, synek, jak dżdżownica się ruszo — to ona robote robi w ziemi lepiej niż niejeden profesor.
– Córko, trzym tą grackę, niech ci ręka poczuje, co znacy trud, ale i satysfakcja, jak rzodkiewka urośnie.

Niech wiedzom, że najpierw się sia, potem się ceko, podlewo, plewi, a dopiero na końcu — je.

A nie że se kliknie i ma.

Bo edukacyjo, to nie jeno w podręczniku stoi. Prawdziwo szkoła jest tu — w ogrodzie, na podwórku, w kuchni, przy piecu, przy cieście.

Tam się uczą, jak przetrwać, jak czuć, jak mieć wdzięczność za kromkę z własnego zboża. A jo? Jo już może nie czytam tych mądrych ksiąg, ale wiem, jak z lebiodą wojować, jak koper podsypać, żeby nie wybił w kwiat.

I wiem, że dusza moja najbardziej rośnie, jak widzę, że dziecko samo j***o zniesione przyniesie, z warzywa zupę ugotuje i rzeknie:
– Mamo, dobre to życie, co się robi własnymi rękami.

I wtedy jo wiem, że com miała powiedzieć — powiedziała.

Nie mową, ino przykładem.

I to je dziś moja profesura.

Wiem że mój profil obserwuje sporo koleżanek po fachu. Z kim widzimy się na tegorocznym kongresie?
27/05/2025

Wiem że mój profil obserwuje sporo koleżanek po fachu. Z kim widzimy się na tegorocznym kongresie?

MAJ = SZPARAGIWrocilam (dzięki Igorowi 🙏) do nagrań na YouTube, rozpoczęliśmy nową serię o kuchni sezonowej. Link do maj...
13/05/2025

MAJ = SZPARAGI

Wrocilam (dzięki Igorowi 🙏) do nagrań na YouTube, rozpoczęliśmy nową serię o kuchni sezonowej. Link do majowego odcinka znajdziecie w pierwszym komentarzu. Jednak przerastają mnie jeszcze te wszystkie techniczności, brum mikrofonu w sieci zasilanej fotowoltaiką, kamerka, która to zbytnio rozświetla, to zbytnio zaciemnia… nie mówiąc już o najzwyklejszej tremie przed kamerą... Ledwie skończyliśmy nagranie, wróciłam do domu ugotować obiad, poleciałam na ogród po najpospolitszy już od końca kwietnia pęczek szparagów i zorientowałam się: UMKNĘŁO! O szparagach w majowym odcinku nie powiedziałam ani słowa 😢 A były na czole notatek. 😅 Bo je KOCHAM miłością niewyczerpywalną. I bluszczyk-kurdybanek, który trafia do kubka pielony jako chwast z grządki szparagowej, też umknął. I co teraz?! 🤣😂

Szparagi mają smak słodko-gorzki, więc z jednej strony wspierają Ziemię, jak ulał w dojo, a z drugiej tę goryczą usuwają jakiekolwiek resztki zastojowego gorąca po zimie (ruch w dół Metalu kontroluje Ogień), wspierają trawienie, odżywiają Yin Nerek i jednocześnie działają moczopędnie, czyli regulują gospodarkę płynów. Mam ich w obfitości w tym roku i z pasją zachęcam do uprawy tego wieloletniego warzywa. To najcenniejsza grządka w moim ogródku, i wymaga najmniej wysiłku. Naprawdę!

Gotuję je na wszelkie możliwe sposoby. A Wy, w jakiej wersji je lubicie najbardziej?

Ja uwielbiam je pod sosem beszamelowym (na mące kukurydzianej i z dodatkiem mleka kokosowego, zamiast krowiego), z wyraźną nutką gałki muszkatołowej (ogrzewającej, o smaku gorzkim i ostrym’, czyli takim, który ogrzewając nie rozpęta ognia, a to ogrzewanie dostarczy i do centrum i odśrodkowo na periferie).

I choć poumykało mi trochę planowych treści z odcinka majowego, znajdziecie w nim sporo cennych informacji, zapraszamy wraz z Igorem z Akademia Przyziemnych Umiejętności, link - oczywiście - w komentarzu.

OLEJ RZEPAKOWYTeż kochacie ten majówkowy widok kwitnących pól rzepaku? 😍🥰Lubię też olej rzepakowy. Tłoczę go na zimno z ...
17/04/2025

OLEJ RZEPAKOWY

Też kochacie ten majówkowy widok kwitnących pól rzepaku? 😍🥰

Lubię też olej rzepakowy. Tłoczę go na zimno z eko nasion od zaznajomionego rolnika. Zwykle staje się dodatkiem do pesto i sałatek, zalewam nim też soloną gorbuszę (rodzaj łososia), marynuję w nim śledzie i boczniaki, w sezonie - suszone pomidory. Tłoczony na zimno bardzo polecam, ale broń, Boże, nie smażymy na nim! Po to tłoczy się na zimno by spożywać na zimno. Nigdy nie kupuję rafinowanego, z prostego powodu że zwykle jest w plastykowych butelkach, a olej + plastyk = ksenoestrogeny, które nikomu nie służą znacznie zaburzając gospodarkę hormonalną.

Mogę, oczywiście, napisać parę słów o kolorze żółtym, o forsycjach i żonkilach, o kolorze żywiołu Ziemi, który coraz bardziej wchodzi w dominację z nadchodzącym latem. Ale będzie o czym innym.

Wczoraj na zakupach przyciągnął moją uwagę obrazek na butelce - siemię lniane, dynia i rzepak - z napisem „Do smażenia i sałatek”. Myślę sobie: „Za jakich idiotów ten marketingowiec mial swoich konsumentów tworząc ten produkt?! Smażyć olej lniany?!” Biorę butelkę do ręki i czytam: „Rafinowany olej rzepakowy z pierwszego tłoczenia z dodatkiem oleju lnianego (2.x%)...” Dalej już nie doczytałam.... Jakie to ma znaczenie czy olej jest w pierwszego tłoczenia czy nie jak jest on rafinowany?! I po co poddawać rafinacji olej z pierwszego tłoczenia? By jakiś mędrzec z działu marketingowego napisał te „atrakcyjnie” brzmiące hasło na etykiecie?!

Czasem prowadzę bardzo ciekawe rozmowy z chatem GPT, dzisiaj opowiedział mi taką fascynującą prawdę o współczesnych olejach:

*****

Oto główne etapy przemysłowej rafinacji oleju rzepakowego:
1. Ekstrakcja surowego oleju

a) Tłoczenie (prasa ślimakowa)
Nasiona rzepaku są najpierw kondycjonowane, czyli podgrzewane do 70–105°C (najczęściej ok. 80–90°C)
Następnie są tłoczone w prasie ślimakowej. Ciepło pomaga zwiększyć wydajność.
Powstaje olej surowy i wytłoki.

b) Ekstrakcja rozpuszczalnikiem (np. heksanem)
Pozostałości oleju z wytłoków ekstrahuje się heksanem w temperaturze 50–60°C
Potem heksan jest usuwany przez destylację ok. 80–105°C, a później poniżej 70°C, by całkowicie go odparować.

2. Rafinacja właściwa (oczyszczanie)
Składa się z kilku etapów:

a) Odmuczenie (degumming)
Usuwa fosfolipidy i śluzowate substancje (mucyny).
Dodaje się wodę lub kwas (np. cytrynowy/fosforowy), co powoduje wytrącenie fosfolipidów.
Oddzielone osady są odwirowywane.

b) Zmydlanie (neutralizacja)
Usuwa się wolne kwasy tłuszczowe.
Dodaje się ług sodowy (NaOH), który reaguje z nimi tworząc mydła.
Mydła są następnie oddzielane (wirówka) i częściowo odmydlane wodą.

c) Odbarwianie (bleaching)
Usuwa barwniki (chlorofile, karotenoidy), metale i resztki mydeł.
Używa się ziemi bielącej (gliny aktywowanej) lub węgla aktywnego.
Filtracja oddziela adsorbenty zanieczyszczeń.

d) Odwanianie (deodoryzacja)
Usuwa się substancje zapachowe i smakowe (np. aldehydy, ketony).
Olej jest poddawany destylacji parowej w próżni w wysokiej temperaturze (180–240°C).
W tym etapie usuwane są także pozostałości pestycydów i izomerów trans.

3. Wynik
Ostatecznie otrzymuje się klarowny, bezwonny, trwały olej rzepakowy o przedłużonej trwałości i lepszym smaku.
Często na końcu dodaje się przeciwutleniacze (np. witamina E/tokoferole) w celu przedłużenia trwałości.

*****
Także ten... SMACZNEGO 🧐😱🙄🥺 Jak on już przeszedł heksan, ług sodowy, wybielanie oraz temperaturę 240 stopni i przechowywanie w plastyku, to na Waszej patelni rzeczywiście nic mu już nie grozi. Czego nie da się powiedzieć o żołądku i jelitach.

Rzadko cokolwiek smażę. Często natomiast szklę cebule i dusze warzywa z dodatkiem oleju. Do jakiejkolwiek obróbki termicznej używam oliwę z oliwek, masło klarowane, olej kokosowy nierafinowany lub smalec gęsi, rzadko wieprzowy. Jeśli nie wiesz dlaczego właśnie one (i tylko one) nadają się do obróbki termicznej, w tym smażenia, zapytaj w komentarzu.

Zdjęcia autorstwa Michael Skopal, Nagara Oyodo i Jonathan Ocampo z Unsplash

CZOSNEK NIEDŹWIEDZI Jeszcze dwa lata temu, podobnie jak w poprzednich latach, czosnek niedźwiedzi zbierałam w okolicach ...
08/04/2025

CZOSNEK NIEDŹWIEDZI

Jeszcze dwa lata temu, podobnie jak w poprzednich latach, czosnek niedźwiedzi zbierałam w okolicach majówki. W zeszłym roku - w połowie kwietnia. W tym roku - w pierwszych dniach kwietnia. Dosyć wyraźnie przyspieszają te wiosny 😱, cieszę się więc na aktualne ochłodzenie, tym bardziej że na szczęście nie doszło do szkód (przynajmniej tu na południowym wschodzie), uff! 😅.

Oprócz swoich właściwości przeciwbakteryjnych, przeciwgrzybiczych i przeciwzapalnych, czosnek niedźwiedzi słynie ze swoich możliwości detoksykacyjnych, i właśnie dlatego tak bardzo cenny jest wiosną. Między innymi, to właśnie to działanie powoduje, że u osób z nadciśnieniem obniża on ciśnienie i cholesterol. W podejściu zachodnim za oba te działania odpowiadają w pierwszej kolejności związki siarki zawarte w czosnku niedźwiedzim (alliina, allicyna, ajoen), którym przypisuje się wspomaganie usuwania metali ciężkich. Związki, które powstają przy rozkładzie allicyny (która swoją drogą powstaje z rozkładu alliiny 😉), są chelatorami metali, i tworząc z nimi związki, pomagają nam je wydalić z moczem lub, w mniejszym stopniu, za pomocą żółci (przez jelita), a nawet trochę z potem.

Oczywiście to żaden zbieg okoliczności że czosnek niedźwiedzi pojawia się wczesną wiosną, gdy potrzebujemy „odświeżyć krew”, poruszyć Qi (czytaj smak ostry), wesprzeć i odciążyć wątrobę. Podobnie, zresztą, do wszelkich innych „zielonek” oraz - jeszcze wcześniej! - do oskoły (soku brzozowego).

Allicyna, kluczowa w całym tym procesie detoksykacji i która powstaje w chwili naruszenia struktury liścia, jest substancją bardzo nietrwałą. Jej rozkład przyspieszają światło, ciepło, kwaśne środowisko i ekspozycja na kontakt z powietrzem. Dlatego też najlepiej jest liście czosnku spożywać na świeżo, a na to mamy ledwie kilkanaście dni w roku. Wtedy (czyli teraz) robię to prawie codzień i zazwyczaj w postaci pesto. Ale wybieram nie konserwować go w postaci pesto i robię coś innego.

Chodzi o to, że pesto - celem konserwacji - wymaga dodatku octu (środowisko kwaśne, które sprzyja rozkładowi allicyny), oraz oliwy (co choć ogranicza dostęp powietrza, może sprzyjać rozwoju bakterii beztlenowych, czyli zwiększa prawdopodobieństwo powstania w przetworze kwasu kiełbasianego. Wolę nie ryzykować.

Świeżo rozdrobniony czosnek - przyznaczony dla późniejszej konsumpcji - natychmiast zamrażam. Tak. Mimo że medycyna chińska odradza mrożenia czegokolwiek, z racji że niszczy Qi pokarmu. Niska temperatura w moim doświadczeniu jest jedyną metodą, która skutecznie zachowuje kolor, zapach i smak czosnku, i to dla mnie jest w tym przypadku głównym wyznacznikiem obecności związków aktywnych.

Nie uświadczymy tego w suszonym zielu czosnku niedźwiedziego: utrata jak koloru tak i zapachu i smaku świadczy o tym, że alliina (jeśli suszymy całe ziele) wraz z enzymem, który odpowiada za przemianę w allicynę czy też sama allicyna (jeśli suszymy ziele posiekane) już się utleniła i rozłożyła. A więc nici z detoksu i właściwości przeciwbakteryjnych. Tak więc również nie suszę. Tylko mrożę. Taki jest mój osobisty wybór oparty na tym, jak rozumiem działanie tej rośliny. Dopiero po rozmrożeniu (szybkim) łącze zieloną pulpę z mielonymi orzechami, olejem lnianym i solą. Octu nie dodaję, już wiadomo czemu 🙂

Warto wspomnieć że przy spożywaniu świeżych liści, nie opłaca się dodawać ich do zup czy innych dań gorących, chyba że świeży posiekany do posypania prosto na talerzu, ponieważ wtedy allicynę tracimy za sprawą wysokiej temperatury.

Nie od jednej osoby słyszałam, że nie widzą sensu by czosnek niedźwiedzi myć: szybko rośnie, a i sam jest tak mocno przeciwbakteryjny, że po rozdrobnieniu zniszczy cokolwiek na liściach mogłoby się znaleźć. I to duży BŁĄD, moim zdaniem, ponieważ gdziekolwiek rośnie spacerują wsród niego zwierzęta, latają nad nim ptaki, zostawiajac swoje wydzieliny i odchody, a to najlepsza recepta na roznoszenie jaj i larw pasożytów. Myjemy, i to dokładnie! 🙂

No i najbardziej kontrowersyjna kwestia: czy wolno go zbierać? Na własnym podwórku - tak. Poza własnym stanowiskiem - tylko w lasach, tylko na Śląsku, w Małopolsce i na Podkarpaciu i tylko za pozwoleniem. Tak więc zachęcam do zakładania własnych stanowisk, on bardzo szybko się rozsiewa. U mnie po pięciu latach jest go już tyle, że mam co mrozić 🙂

Trzymajcie się zdrowo i wiosennie 🌱🌿☘️🍀

WIOSENNA NIEMOCDzisiaj większość będzie przyjęta prima aprilis, a ja w pełni powagi chciałabym przypomnieć Wam stare sez...
01/04/2025

WIOSENNA NIEMOC

Dzisiaj większość będzie przyjęta prima aprilis, a ja w pełni powagi chciałabym przypomnieć Wam stare sezonowe treści.

Choć ta wiosna cieszy nas słońcem 🌞☀️🌤o wiele częściej niż 2 lata temu (to że swoją drogą martwi suszą, to inna sprawa 😢), kobiet umawiających się na wizytę z powodu niemocy, słabości, senności, braku motywacji, depresji jest cały czas sporo. Najczęściej do szukania pomocy zachęca niemożność sprostania własnym lub czyimś oczekiwaniom pod kontem sprawczości: był jakiś plan działania, „muszę” działać (=wydatkować energię), a nie mogę (bo tej energii nie mam).

Bardzo cenne jest dobranie odpowiedniego wsparcia (dieta, zioła, igły), ale jeszcze ważniejsze jest pozwolić temu wsparciu się zintegrować - dać sobie czas, zadbać o regularny odpoczynek, wczesny sen, zwolnić tempo lub w ogóle odpuścić (przełożyć) wymagające projekty, na ktore nie mamy sił. Jeśli sami nie odważymy się ich odpuścić, Ciało znajdzie sposob zrobić to za nas. CIAŁO NIEDOBOROWE NIE MA ZDOLNOŚCI KREDYTOWEJ.

W komentarzu wpis, w którym o tym traktowałam, zachęcam do poczytania, szczególnie nowych obserwujących.

Trzymajcie się zdrowo i mocno!

Kochani, z wielką przyjemnością zapraszamy Was znów wraz z Studio Jogi Flow w Dębicy na parę godzin wspólnego bycia raze...
25/03/2025

Kochani, z wielką przyjemnością zapraszamy Was znów wraz z Studio Jogi Flow w Dębicy na parę godzin wspólnego bycia razem i poszerzania wiedzy o możliwościach dbania o siebie i swoją witalność i dobrostan. Kiedy jak nie wiosną?! Już w najbliższą niedziele, o 17:30. Z kim się zobaczę?

Zapraszamy 30.03.2025 na Chińskie techniki wspierania witalności poprowadzone przez Irenę z Wu Wei - medycyna chińska (bilet 70zl - 2,5h).

Podczas tego wykładu, przeplatanego zajęciami praktycznymi w parach, dowiemy się o kilkunastu wybranych punktach akupunkturowych i sposobach ich pobudzania celem wsparcia swojego zdrowia w codzienności. Będzie o wsparciu trawienia i ogólnej odporności, przeziębieniach, katarze i zatokach, bólach głowy i migrenach oraz bólach miesiączkowych.

Najpierw nauczymy się pięciu metod pobudzania punktów akupunkturowych: akupresury, Gua Sha, Qia Fa, moksy i baniek, dowiemy się czym różni się ich działanie, czyli kiedy je stosować oraz kiedy są one przeciwwskazane. Pózniej, mówiąc o konkretnych punktach i ich funkcjach, nauczymy się ich lokalizacji na sobie nawzajem i popraktykujemy metody pobudzania w zależności od potrzeb.

Pamiętaj, że żadne metody samodzielnego wsparcia zdrowia nie zastępują porady lekarza, jednak regularnie praktykowane, podobnie jak joga, mogą wyraźnie wspierać lepsze samopoczucie.

Bilety do kupienia w recepcji lub na:
https://flowyogastudio.wod.guru/produkty

O! Nie wiedziałam że „jagły” to proso, choć kasza „jaglana” bardzo wyrażnie to sugeruje. Wiedzieliście? Na dole poniższe...
22/03/2025

O! Nie wiedziałam że „jagły” to proso, choć kasza „jaglana” bardzo wyrażnie to sugeruje. Wiedzieliście?

Na dole poniższego wpisu znajdziecie jedno z wytłumaczeń dlaczego niektóre zboża z masowej produkcji, miedzy innymi współczesna pszenica, robią swoje spustoszenie w jelitach. Parę dni temu poznałam pana, który od ponad 15 lat męczy się intensywnymi bólami brzucha i przez te całe 15 lat nikt mu nie powiedział że przyczyniać się do tego może codzienna słodka bułka na śniadanie i kanapka na obiad, bo oba te posiłki są w pracy na budowie.

Trzymajcie się zdrowo, jedzcie kasze, ale te EKO, od dobrego rolnika, najlepiej lokalnego, i pamiętajcie by je namaczać lub podprażać!

JAGŁY. Innym słowem PROSO. Jeszcze inaczej: KASZA JAGLANA.
Co mają chwasty do prosa? Jest już po zbiorach prosa... No, może nie wszędzie, ale ogólnie można powiedzieć, że jaglane dożynki już za nami. Proso - dawniej zboże powszechne, dziś - wciąż zboże wyjątkowe, niestety często "kończone" "randapem", aby nasiona szybciej schły na polu. Mówią, że opryski lecą tylko po krawędzi pól. Podobnie robi się z rzepakiem, ziemniakami, łubinem, gryką, kukurydzą, pszenicą, strączkowymi, jęczmieniem itd. Fachowo nazywa się to DESYKACJA. Konwencjonalne, wygodne i antyekologiczne rolnictwo potrafi - mówiąc wprost - wszystko spieprzyć. Gdy pojawia się produkt, za którym tęsknią klienci, od razu ktoś wymyśla taką technologię, że Królowa Jadwiga w grobie się przewraca i świadomym konsumentom odechciewa się kupować, a tym bardziej jeść te umęczone rośliny. Dlatego, doceniając zalety prosa, bezpieczniej jest kupować jagły od zaufanych rolników, którzy nie traktują uprawy prosa chemiczną trucizną.

W Polsce uprawia się głównie 2 odmiany prosa na cele "pokarmowe", czyli głównie dla sklepów zoologicznych: Jagna i Gierczyckie. Sieje się je dość późno, bo w połowie maja. Jest odporne na choroby, ale ulega mocnemu zachwaszczeniu, więc... wiadomo, co idzie w ruch: herbicydy. Pewnie ciekawi jesteście, jakie chwasty męczą proso? Oto one:
- komosa biała (Chenopodium album) EN: lamb's quarters, melde, goosefoot
- rumian polny (Anthemis arvensis) EN: corn chamomile, mayweed, field chamomile; de facto jest też insektycydem, czyli odstrasza owady od zboża
- miotła zbożowa (Apera spica-venti) EN: common windgrass, loose silky-bent; jeden z najgroźniejszych chwastów zbożowych.

Gierczyckie zarejestrowano w latach 50. XX w. i jest to ziarno, które w praktyce zawsze podlega desykacji randapem lub innymi glifosatami. Jeśli w stosownym czasie rolnicy nie zastosują łagodniejszych herbicydów, to pozostaje im glifosat tuż przed zbiorem. Na forach rolników znajdziecie porady, że proso jest gotowe do desykacji, gdy połowa ziaren jest dojrzała. Wówczas stosuje się glifosat (3 l/ha + 5 kg/ha siarczanu amonu) i zbiera po ok.2 tygodniach. Sęk w tym, że niektóre chwasty obumierają przy mniejszej dawce (2-3 l/ha), np. gwiazdnica, mak, przytulia, żółtlica, a inne przy większej (3 l/ha), np.(fiołek, gorczyca, jasnota, komosa i in.) lub maksymalnej (5-8 l/ha), np. barszcz, babka, bylica, marchew, mlecz, mniszek, ostrożeń, pokrzywa, rdest, szczaw, żywokost. "Fajnie", prawda? Takie oto proso mamy na rynku... A w naszym moczu - sporo glifosatów: wykryto je w 70% polskich próbek moczu. Dla porównania w 90% maltańskich, w 17% szwajcarskich, w 10% macedońskich.

Problem w tym, że glifosat zaburza przyswajanie tryptofanu w jelitach, tj. aminokwasu odpowiedzialnego za produkcję serotoniny. Natomiast serotonina reguluje poziomu cukru, insuliny i tzw. czynnika IGF-1, który z kolei odpowiada za produkcję nowych neuronów w ciele. Gdy neurony są niszczone z powodu zanieczyszczonego środowiska, stresu lub złej diety, to ów IGF-1 zapewnia nowe neurony. Jeśli jednak nie działa poprawnie, to mamy ryzyko autyzmu, demencji, depresji, kłopotów z pamięcią, otyłości, cukrzycy, nietolerancji glutenu z celiakią włącznie, nowotworów, poronień, bezpłodności, zaburzeń rozwoju kości, Candidy itd.

WNIOSEK? Kupujcie proso od ZAUFANYCH ROLNIKÓW. Zapłaćcie za nie więcej, zaoszczędzicie na kosztach leczenia - wydatkach swoich i całego społeczeństwa. W Polsce są uczciwi ekologiczni rolnicy, którzy uprawiają proso, ale sprawdźcie dokładnie certyfikaty, by były na proso/kaszę, a nie na siano lub grunt.

Więcej o prosie u nas w podręczniku:
www.gumroad.com/chwastozercy
*

DETOKSY, OCZYSZCZANIA, POSTY - czy to DLA MNIE?Mija właśnie przesilenie wiosenne, w internecie od lutego wysyp ofert wio...
21/03/2025

DETOKSY, OCZYSZCZANIA, POSTY - czy to DLA MNIE?

Mija właśnie przesilenie wiosenne, w internecie od lutego wysyp ofert wiosennego oczyszczania, detoksów, postów, głodówek, oczyszczania wątroby, oczyszczania lewatywami i td i tp. Czy rzeczywiście wszyscy tego potrzebujemy? I przede wszystkim, czy da się sobie zaszkodzić detoksem czy postem? O, tak! Da się sobie pomóc i da się też znacznie zaszkodzić, zależy jak to zrobimy. No więc, jak stwierdzić CO DLA MNIE JEST WŁAŚCIWE i jak sobie nie zaszkodzić?

Zacznę od tego że medycyna chińska wcale NIE ZALECA ani oczyszczania, ani detoksów, ani poszczenia. Zaleca natomiast podejście indywidualne i uszanowanie wiosennej energii, czyli jeśli chodzi o żywienie - lżejsze posiłki i nie przejadanie się. Wiosenna energia ma intensywny ruch do góry, ruch wzrostu, a zbyt odżywcze i obfite posiłki wprowadzają ociężałość, która ciągnie w dół. W komentarzu poniżej zamieszczam cytat z Huangdi Nejjing, czyli Kanonu Żółtego Cesarza, o tym co tak naprawdę zaleca się na wiosnę. Nie ma tam nic o detoksach.

Czy to oznacza ze medycyna chińska ODRADZA detoksów, oczyszczania czy poszczenia? TEŻ NIE! Indywidualne podejście oznacza że każdy ma różne potrzeby, a więc gdy internetowa moda proponuje to, sio i owo, to ono komuś posłuży, komuś nie posłuży, a komuś zaszkodzi. A nam przecież chodzi o to by posłużyło! No więc jak się odnaleźć w tej obszernej ofercie tak by posłużyło?!

Pierwsza wskazówka: jeśli w produkcie, nad którym się zastanawiasz nie ma podejścia indywidualnego, wszyscy uczestnicy kursu/wyzwania/oczyszczania mają robić to samo, to odpuść sobie. Jeśli nikt nie przyjrzy się Twoim potrzebom osobiście, dokładnie i bezpośrednio, raczej nie warto, i można sobie zaszkodzić.

W jaki sposób można sobie zaszkodzić detoksem, postem czy oczyszczaniem? Najczęstsze zagrożenie, ze skutkami którego spotykam się w gabinecie to znaczne uszczuplenie Yang, objawiające się odczuciem zimna i zmęczenia, osłabieniem mocy mięśni, ogólną niechęcią do działania, osłabieniem libido i funkcji seksualnych. To jest zwykle efekt zbyt długiej dla konkretnej osoby „kuracji” postem, a optymalna długość jest bardzo osobista i wymaga uważnej obserwacji i reagowania. Nieraz znaczne wychłodzenie układu pokarmowego w trakcie ‚oczyszczania’ przynosi długo utrzymujące się pózniej wzdęcia, odczucie zastoju i rozpierania brzucha po posiłkach, a nawet zgagę lub refluks. Mądre oczyszczanie to jest sprawa dobrania nie tylko odpowiednich zmian w pożywieniu, ale również odpowiedniego okresu ich stosowania (kiedy i jak długo) oraz odpowiedniego wychodzenia z postu.

Absolutnie nie jestem przeciwniczką wiosennych zmian w diecie, jestem wręcz ich orędowniczką! Zauważam jednak że Instagramowa moda na „wiosenne oczyszczania” zabrnęła zbyt daleko w próbach udzielania terapii masowych i zachęcam do zdrowego rozsądku. Niektóre podejścia i wydarzenia z serca polecam (np. to: https://facebook.com/events/s/wiosenny-detox-z-ajurweda-i-jo/1012945090651931/), i ich główną cechą jest podejście indywidualne.

Niech moc uważności na siebie będzie z Tobą! ❤️

Zdjęcie Nathana Dumlao z Unsplash

JAK PRZYWRÓCIĆ POWONIENIECoraz częstszym powikłaniem po wirusie czy przeziębieniu jest utrata węchu. Dla kogoś to trwa k...
17/03/2025

JAK PRZYWRÓCIĆ POWONIENIE

Coraz częstszym powikłaniem po wirusie czy przeziębieniu jest utrata węchu. Dla kogoś to trwa kilka dni, dla kogoś kilka tygodni, ale czasem też słyszę o osłabionym powonieniu, które nie powraca już drugi lub trzeci rok. Jak sobie pomóc?

Zaleca się w takich sytuacjach TRENING OLFAKTORYCZNY. Pięć lat temu - z wiadomych powodów - sporo zespołów badawczych skupiło się na podsumowaniu dotychczasowych badań nad tym narzędziem oraz badaniach jego efektywności konkretnie w poCOVIDowej utracie powonienia, które potwierdziły że można go stosować z dużym sukcesem w praktyce klinicznej. Trening olfaktoryczny polega na naprzemiennej ekspozycji na intensywne zapachy o różnym charakterze i najlepsze, że da się to robić w domu!

Najbardziej popularna i całkiem prosta W DOMOWYCH WARUNKACH metoda to wąchanie olejków eterycznych o wyraźnie różniących się zapachach. Ważne by to były naturalne olejki, a nie mieszanki zapachowe o chemicznym składzie. Najlepiej sprawują się olejki miętowy, eukaliptusowy, goździkowy i jakiś kwiatowy, np. geraniowy, lawendowy lub ylang-ylang. Nieraz można spotkać się z sugestią że ten kwiatowy to musi być olejek różany, lecz gdy się wie że jest to najdroższy na świecie olejek eteryczny, to warto zastanowić się co jest głównym celem autora zaleceń. Można oczywiście stosować o wiele tańsze kwiatowe mieszanki olejków eterycznych z nieznacznym dodatkiem olejku różanego, ale samo geranium tu też naprawdę robi swoją robotę 🙂 Można też do tego zestawu dodać jakiś olejek cytrusowy (np. cytryna, pomarańcza lub bergamotka).

✅▶️ Tak więc jeśli Twój węch zauważalnie osłabł, zaopatrz się we wspomniane 3-4 olejki eteryczne i wąchaj je naprzemiennie, po 10-15 sekund każdy, przez kilka minut. Rób to 3-4 razy dziennie przez dwa-trzy tygodni, albo aż poczujesz że węch powrócił w pełni swojej wrażliwości. W niektorych badaniach trening trwał navet 24 tygodni, czyli prawie pół roku. Konsekwencja i systematyczność ma tu ogromne znaczenie!

✅▶️ Zauważono, ze trening olfaktoryczny jest o wiele skuteczniejszy w połączeniu z suplementacją cynku, dlatego ze cynk ma ogromne znaczenie dla komórek receptorowych węchu. Rekomendowana dawka dla osoby dorosłej to 15mg dziennie.

‼️ Oczywiście, pamiętaj że ten wpis, jak i żadne inne treści w internecie nie zastępują porady lekarza.

✅▶️ Jako źródło dobrej jakości olejków eterycznych klasy terapeutycznej polecam polskie firmy, małych przedsiębiorców z pasją do aromaterapii, zamiast amerykańskich molochów działających jako MLM, karmiących zyskami swoich akcjonariuszy, którzy to, jak wiadomo, emerytury nam nie zapłacą 😉. Ja zwykle korzystam z olejków firmy Herbiness, prowadzonej przez Inez Rogozińską, aromaterapeutkę o niesamowitej pasji, na stronie której znajdziecie ogrom wiedzy o olejkach i ich zastosowaniach. Równie dobrym źródłem olejków eterycznych i wiedzy o nich jest strona Klaudyny Hebdy. Pamiętajcie też że olejki najlepiej przechowywać w ciemnie i chłodzie by wydłużyć ich życie.

Trzymajcie się zdrowo!

Adres

Ulica Tysiąclecia 10
Debica
39-200

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Wu Wei - medycyna chińska umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Wu Wei - medycyna chińska:

Udostępnij