PrzyStań Oddechu

PrzyStań Oddechu To miejsce na uważne spotkania ze sobą, dla Bycia, dla Prawdy, dla wytchnienia.

Konstanty Butejko, twórca metody oddechu Butejki, w młodym wieku zmagał się ze złośliwym nadciśnieniem tętniczym. Gdy le...
16/06/2025

Konstanty Butejko, twórca metody oddechu Butejki, w młodym wieku zmagał się ze złośliwym nadciśnieniem tętniczym. Gdy lekarze powiedzieli mu, że ma tylko pół roku życia, zamiast poddać się, postanowił coś zmienić. Zauważył, że osoby, które odchodziły z tego świata, zaczynały oddychać szybciej. A potem… nagle zaczął oddychać szybciej także on! I wtedy pomyślał: "A co jeśli spróbuję oddychać… mniej?" Tak, mniej! Zamiast przyspieszać, spróbował zwolnić, oddychając głębiej, ale z mniejszą ilością powietrza. I wiecie co? Żył jeszcze długie lata.

To, co dla niego okazało się kluczem do zdrowia, może zmienić także Twoje życie. Oddech to naprawdę supermoc, którą masz zawsze pod ręką, a często o niej zapominamy. Od jego jakości zależy, jak się czujemy – jak zareagujemy na stres, jak dobrze śpimy, jak radzimy sobie z emocjami.

Świadome oddychanie nie tylko pomaga w redukcji stresu, ale poprawia koncentrację, wzmacnia odporność, obniża ciśnienie krwi, a nawet przyspiesza regenerację po wysiłku! A to tylko część korzyści! Im głębszy, spokojniejszy oddech, tym lepsze samopoczucie.

Więc pytanie brzmi: dlaczego nie spróbować? Nawet mała zmiana w sposobie oddychania może sprawić, że poczujesz się lepiej – mniej zmęczenia, więcej spokoju i energii.

Dlatego szykuję dla Ciebie wakacyjne wyzwanie: 30 dni z oddechem! 🌿

W ciągu tych 30 dni dostaniesz nagrania z krótkimi praktykami, które pozwolą Ci wprowadzić świadome oddychanie do swojej codzienności. Będą też proste wskazówki, jak wykorzystywać moc oddechu w różnych sytuacjach dnia codziennego, oraz spotkania online, na których wspólnie poczujemy energię grupy.

Ciekawi mnie, co najbardziej by Cię interesowało w takim wyzwaniu? Napisz w komentarzu! 💬

Yin joga — to trochę jak zaproszenie do odpoczynku, na który codziennie brakuje czasu.Miejsce, gdzie można się zatrzymać...
14/06/2025

Yin joga — to trochę jak zaproszenie do odpoczynku, na który codziennie brakuje czasu.
Miejsce, gdzie można się zatrzymać, położyć na macie i… no właśnie, próbować odpocząć.
Bo czasem yin to prawdziwa oaza spokoju, a czasem — ups! — w środku zaczyna się niezła impreza.

Z pozoru nic się nie dzieje: kilka minut w jednej pozycji, miękkie poduszki, spokojny oddech.
A tymczasem myśli hasają jak rozbrykane dzieciaki na cukrze:
„Już pięć minut?!”
„Nie dam rady wytrzymać!”
„Czy ja zawsze tak mam, czy to dziś wyjątkowo?”

I właśnie wtedy yin pokazuje, co naprawdę się dzieje — nie na powierzchni, ale w środku.
Spotykasz siebie — nie tego z planów, zadań i listy „do zrobienia”, tylko prawdziwego, trochę niecierpliwego, trochę rozproszonego, który czasem woli leżeć i nic nie robić (albo uciec do kuchni po czekoladę).

Yin mówi: „Spokojnie, to jest okej. Możesz być z tym wszystkim. Nie musisz nic naprawiać. Po prostu oddychaj.”
I wtedy zaczyna się prawdziwa praca: nie ta na mięśniach, ale ta na sercu i głowie.
Uczysz się zatrzymywać reakcje, przestawać poprawiać świat i siebie, a zamiast tego… obserwować z uśmiechem: „O, znowu to”.

To nie jest praktyka perfekcji. To zaproszenie do czułości wobec siebie — ze śmiechem, bez spiny, w towarzystwie ludzi, którzy też czasem mają ochotę rzucić to wszystko i zamówić pizzę.

Ale zostają. Bo coś tu jest.
Bo może właśnie tak — powoli, z życzliwością i lekkością — poznajemy tę tajemną instrukcję obsługi siebie.
I nikt jej nie dostał na starcie życia, ale na macie… możeMy zacząć ją czytać — Razem.


Kiedy kobieta przestaje się uśmiechać, świat robi się cicho ...Są takie momenty, kiedy coś w nas milknie. Nie wiadomo ki...
09/06/2025

Kiedy kobieta przestaje się uśmiechać, świat robi się cicho ...

Są takie momenty, kiedy coś w nas milknie. Nie wiadomo kiedy dokładnie – może między kolejną próbą bycia „ok”, a nocą spędzoną z ciężarem na klatce piersiowej.
Gdy ciało, które miało być bezpieczną przystanią, zaczyna przypominać o tym, co bolesne. Gdy dotyk bliskich nie przynosi ulgi, lecz wywołuje echo dawnych ran.
Gdy w oczach innych jesteśmy „silne”, a w środku świat się rozpada na kawałki.

Kobieta – ta młoda, która próbuje zrozumieć, gdzie kończy się prawda, a zaczyna Instagram. Ta dojrzalsza, która zna smak straty, choroby, zmarszczek, rozstępów i rezygnacji. I ta, która już wie, że piękno to nie lustro, tylko odwaga, by być prawdziwą.

Film Przepiękne — nie wiem, czy jest dobry, czy nie, ale na pewno jest autentyczny. Pokazuje to, co często pozostaje niewypowiedziane.
Ukazuje rany, które tworzą nasze zniekształcone obrazy siebie, i jak łatwo można się w tym wszystkim zgubić.
Przypomina też, jak bardzo każda z nas potrzebuje spojrzenia, które nie ocenia — przestrzeni, gdzie można być po prostu sobą. Bez filtra, bez wstydu, bez „muszę".

Bo czasem najgłębszym pragnieniem kobiety nie jest zmiana. Tylko bycie zobaczoną w całości – z bólem, śmiechem, opowieścią, która nie zawsze ma szczęśliwe zakończenie.

Gdy oglądałam ten film, poczułam coś, co trudno ubrać w słowa. Pomyślałam o sobie – i o kobietach, które spotykam. O nas wszystkich, które nosimy w sobie ciężar niewidoczny dla świata, a tak często zbyt ciężki do uniesienia.
Pomyślałam o Przystani Oddechu – miejscu, które powstało z potrzeby bycia naprawdę razem. Z potrzeby stworzenia przestrzeni, gdzie wszystkie te cienie, rany i ciężary mogą się pomieścić bez osądu.
Miejsca, gdzie można zdjąć z siebie maski, puścić napięcia, odłożyć powinności.
Gdzie milczenie jest akceptacją, a śmiech pochodzi z najgłębszych zakamarków duszy.
Gdzie można pytać bez obaw, płakać bez wstydu i po prostu być przyjętą.
Gdzie wspólny oddech przypomina, że nie chodzi o poprawianie siebie, lecz o odnalezienie prawdy, która już w nas jest.
I o świadomość, że nie jesteśmy w tym same.

Pomyślałam, że może to właśnie jest nasza odpowiedź.
Nie wielkie hasła. Nie walka o „ideał”.
Tylko bycie blisko. W prawdzie. Z oddechem.
Bo nie musimy przez to wszystko przechodzić same.

Magda (Marta Nieradkiewicz) próbuje pogodzić wychowanie dwójki małych dzieci z prowadzeniem domu, a jednocześnie pragnie wrócić do pracy i realizować swoje z...

08/06/2025

Nie wiem, czy można przygotować się na taką wyprawę. Na góry – być może. Spakować buty, kurtkę, batony energetyczne, zrobić listę rzeczy „niezbędnych”. Ale na to, co wydarzy się pomiędzy krokami – nie sposób się przygotować, a może właśnie przygotowywałyśmy się na to całe życie :)
Wyruszyłyśmy razem, grupą kobiet. Każda z własnym życiem, bagażem, historią. A jednak już na samym początku wydarzyło się coś, co zmieniło wszystko. Jedna z nas – silna, dzielna, pełna zapału – po prostu się zatrzymała. Ciało powiedziało „stop”, jakby nie mogło zrobić ani kroku więcej. Widok jej sylwetki cofającej się pod ciężarem plecaka zostanie ze mną na zawsze.

I wtedy padły słowa: „Musimy jej pomóc.”

Nie było długich narad. Nikt nie kalkulował. Ręce same sięgnęły po plecak, który jeszcze chwilę wcześniej wydawał się zbyt ciężki nawet dla siebie. I nagle – coś się odmieniło. Dźwigając więcej, poczułyśmy się lżej. Jakby to nie mięśnie niosły, ale jakaś niewidzialna siła wspólnoty. Solidarność kobiet w górach. Siła, która nie potrzebuje fanfar, a jednocześnie kiedy się ją obserwuje widzisz tego prawdziwego bohatera o którym nie mówi się głośno.

Przed nami było siedem godzin wędrówki stromo pod górę. Siedem godzin śmiechu, zmęczenia, błota, zachwytów, wspólnych postojów, momentów ciszy i milczącego wsparcia. Pogoda jakby dokładnie wiedziała, czego nam trzeba – słońce, deszcz, a nawet dwu-centymetrowy grad, który spadł z nieba wtedy, gdy już byłyśmy bezpieczne, najedzone i schowane pod dachem schroniska.
Przypadek? Może. A może jednak nie.

Spotykałyśmy ludzi, którzy pojawiali się na naszej drodze jak znak, że dobro naprawdę istnieje. Czasem wystarczyło jedno słowo, jeden gest – i czułyśmy się jak część większej sieci, utkanej z prostoty, ludzkiej życzliwości, zwykłego „tu i teraz”.

A widoki? Takie, które zatrzymują czas. Przestrzenie, które oddychają za ciebie. I to uczucie: „Jestem dokładnie tam, gdzie mam być.” Były momenty zmęczenia. I te, gdy ciało podpowiadało: „zatrzymaj się.” Ale zaraz potem przychodziła ulga – niespodziewana, jak prezent od gór.
Śmiech – ten oczyszczający, dziecięcy, pełen wdzięczności.
Słowa – proste i ważne.
Cisza – mówiąca więcej niż niejeden esej.
I to coś nienazwanego, co zawisło nad nami jak ciepła chmura miłości. Namacalna energia, o której się czyta w książkach, ale rzadko doświadcza naprawdę.

My jej doświadczyłyśMy.

Nie wiemy, czy to zasługa gór, czy naszych serc. Może jedno i drugie. Ale wróciłyśmy inne.

Lżejsze. Silniejsze. Lepsze – dla siebie, i dla świata.

I może właśnie o to chodzi w takich wyprawach – żeby nie wracać tą samą osobą. Żeby zostawić coś w górach, ale też coś zabrać. Nie kamień, nie pamiątkę – tylko to coś, co trudno opisać, ale co zostaje w nas już na zawsze…

16/05/2025
Piękna, autentyczna, poruszająca i wzruszająca rozmowa ze smaczkami do zaaplikowania w codzienności. Polecam się zanurzy...
13/05/2025

Piękna, autentyczna, poruszająca i wzruszająca rozmowa ze smaczkami do zaaplikowania w codzienności. Polecam się zanurzyć na chwilę ❤️

Szczera, prawdziwa, ciepła rozmowa z prekursorek rozwoju osobistego w Polsce. Jak żyć szczęśliwie, mówiąc "tak" życiu? Jak akceptować to, co nam przynosi? Dl...

Spodobało Nam się :) Uczestniczki zasugerowały wydłużenie tej dobroci. Także w przyszły poniedziałek spotykamy się wcześ...
13/05/2025

Spodobało Nam się :) Uczestniczki zasugerowały wydłużenie tej dobroci. Także w przyszły poniedziałek spotykamy się wcześniej i zajęcia odbędą się w godz. 16.00-17.15. Pięknego dnia!

Ciało ma swoją pamięć.Zapisuje napięcia, emocje, przeżycia...Czasem woła do nas szeptem – sztywnością, zmęczeniem, trudn...
06/05/2025

Ciało ma swoją pamięć.
Zapisuje napięcia, emocje, przeżycia...
Czasem woła do nas szeptem – sztywnością, zmęczeniem, trudnością w oddechu.

W tej cichej tkance, która wszystko łączy – w powięzi – mieszkają historie, których czasem nawet nie znamy.

Powięź to sieć tkanki łącznej.
Oplata nas jak pajęczyna – mięśnie, kości, narządy – tworząc jedność.
Badania pokazują, że zawiera więcej receptorów czucia niż same mięśnie.
Jest czuła. Reaguje.
Nie tylko na ruch – również na stres, emocje, sposób, w jaki oddychamy.

Gdy jesteśmy w ciągłym napięciu, powięź gęstnieje, skleja się, sztywnieje.
Ale kiedy dostanie czas i przestrzeń – potrafi się regenerować.
To tkanka plastyczna. Żywa. Odzyskująca płynność, kiedy czujemy się bezpiecznie.

🌿 Yin joga to praktyka powięziowa.
Miękka, cicha, głęboka.
Pozycje trwają kilka minut – tyle potrzeba, by powięź poczuła, że może puścić.
Nie pracujemy siłą. Pracujemy obecnością.

To powrót do czucia.
Do siebie.
Do miękkości, której być może brakowało od dawna.

🕊️ Jeśli czujesz, że Twoje ciało potrzebuje rozluźnienia, oddechu, ukojenia –
z serca zapraszam Cię na zajęcia Yin Jogi.
Bez pośpiechu.
Bez przymusu.
W łagodności.

Zaczynamy 12 maja :)

Adres

Elblag

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy PrzyStań Oddechu umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do PrzyStań Oddechu:

Udostępnij

To co Ważne ...

Kiedy mój oddech zsynchronizował się z rytmem Wszechświata, nie-Widziałam że tego szukałam przez lata,

Kiedy w ciszy połączyłam się z Bogiem, nie-Wiedziałam że tego tak bardzo mi brakowało,

Kiedy w oczach zobaczyłam Miłość, poczułam ze się dopełniło ...

Moje Życie, moja Praca, mój Dzień, moje Istnienie nie jest oddzielone od Źródła, Miłości. Przepływa przeze mnie, pozwalając zobaczyć niewidzialne, usłyszeć niesłyszane, poczuć niepoczute, dotknąć niedotknięte ...