25/04/2023
https://www.facebook.com/100063532064003/posts/699603755500687/?sfnsn=mo
Dziś dzień walki z depresją. Z tej okazji dane. Według danych Światowej Organizacji zdrowia, każdego roku 800 tysięcy osób popełnia samobójstwo. To dwa razy więcej zgonów, niż w wyniku zabójstw. Jedna osoba na świecie odbiera sobie życie co 40 sekund. Od początku 2021 było to ponad 157 tysięcy osób. W Polsce w 2019 roku odebrało sobie życie prawie 12 tysięcy osób. Jesteśmy na drugim miejscu w Europie (!) Pod względem zakończonych zgonem prób samobójczych dzieci i nastolatków w wieku 10-19 lat (zakończonych zgonem, doliczcie sobie te osoby, które udało się uratować).
Główną przyczyną samobójstw jest depresja. Według WHO cierpi na nią około 40 milionów Europejczyków. To więcej, niż wszyscy obywatele Polski. Depresja jest chorobą upośledzającą funkcjonowanie, może powodować obniżenie nastroju, spadek poczucia własnej wartości i wiary w siebie, stałe poczucie winy, niezdolność do odczuwania przyjemności, zaburzenia snu, zaburzenia pamięci, brak energii, brak chęci do życia, zachowania autoagresywne oraz śmierć. Depresja jest chorobą potencjalnie śmiertelną. Nieleczona może prowadzić do śmierci. A jednak tylko 1 na 4 osoby otrzymuje profesjonalną pomoc.
Jaki jest stan leczenia depresji w Polsce? Tragiczny. Z jednej strony mamy dramatyczny stan psychiatrycznej odnogi ochrony zdrowia, która jest niedofinansowana, brakuje kadr, a ponadto jest bardzo nierównomiernie rozłożona, co powoduje, że niektóre tereny (a co za tym idzie ludzie) mają utrudniony dostęp do świadczeń opieki psychiatrycznej. Według analizy rynkowej Upper Finance Med Consulting, wydatki na psychiatrię stanowią około 3.04% wydatków NFZ na opiekę zdrowotną. Powinno być co najmniej 5%. Około 630 tysięcy dzieci i nastolatków poniżej 18 roku życia wymaga profesjonalnej opieki psychiatrycznej, ale czynnych zawodowo psychiatrów dziecięcych jest w Polsce jedynie… 455.
Z drugiej strony mamy, niską świadomość społeczną, uprzedzenia, stygmatyzację oraz dyskryminację osób potrzebujących wsparcia. W Polsce nadal uparcie odmawia się przyznania, że depresja jest w ogóle chorobą, nadal pokutuje przeświadczenie, że to wymysł, fanaberia. Nie wiem, czy świadomość się zwiększa. Czasem, kiedy czytam Wasze komentarze na tej stronie, wydaje mi się, że tak. Ale czasem zaglądam gdzie indziej i jestem przerażona, bo znajduję świadectwa olbrzymiej, porażającej ignorancji. Dla wielu osób depresja to wciąż udawany „problem pierwszego świata”, wymysł nastolatków (chociaż depresja, mimo że stanowi jedną z głównych przyczyn zgonów i dzieci i młodych ludzi, nie oszczędza żadnej grupy wiekowej), efekt słabej woli i słabego charakteru, lenistwo, brak chęci do pracy, chęć zwrócenia na siebie uwagi. To nie jest aż takim problemem, jeżeli ma postać komentarzy w internecie… Ale te komentarze są odbiciem tego, co dzieje się w Polskich domach. Osoby cierpiące na depresję NIE OTRZYMUJĄ WSPARCIA. Zamiast tego są oceniane i szykanowane. Tak, przez bliskich. Nie zliczę, ile razy powiedziałam komuś „jeżeli cierpisz na tak poważną depresję, to rozejrzyj się za psychiatrą i terapią” usłyszałam „próbował*m, ale rodzice mówią, że nie ma mowy, bo nie wychowali świra”. Nie zliczę też znajomych, którzy ukrywają bądź ukrywali swoją depresję przed bliskimi, bo spotkały się już z krytyką, z komentarzami, że „w dupie im się poprzewracało, do roboty by się wzięli to by im przeszło”. Pisałam już w 2018 tekst o tym, jak silnie zakorzenione jest w nas szukanie miliardów innych sposobów i sposobików na „leczenie” depresji, byle tylko nie przyznać, że potrzebuje się profesjonalnej pomocy, byle tylko nie leczyć się psychiatrycznie. Ale depresji NIE WYLECZY SIĘ ani spacerami, ani pobieganiem, ani miłymi spotkaniami z przyjaciółmi, ani zrobieniem „dnia dla siebie” i kąpielą z bąbelkami, ani nowym lakierem do paznokci czy kolekcją ubrań. Nie ma kosmetyków na depresję, nie ma dyscypliny sportu na depresję. Zaraz mnie pewnie ktoś zaatakuje, że jak to, przecież sport to samo zdrowie i na pewno jest lepsze od tej całej chemii… No właśnie, tylko, że nie jest. Sport, zdrowe odżywianie, witaminy, ogólnie utrzymywanie swojego organizmu w dobrym zdrowiu jest bardzo ważne w leczeniu depresji… Tak jak jest ważne w leczeniu nowotworu, nadciśnienia czy stwardnienia rozsianego. Ale depresja to NADAL chorobam która nie zniknie magicznie, jak się zrobi rzeźbę. Depresja WYMAGA leczenia, a „ta cała chemia” to często jedyna rzecz, która utrzymuje nas w dobrym zdrowiu.
Mówię „nas”, bo sama zmagam się z depresją. Od lat, od dzieciństwa. Od 11 roku życia. Od ponad dekady codziennie walczę o siebie. I na różnych etapach życia byłam gotowa wiele dla tej walki poświęcić. Mając 19 lat rzuciłam studia i poszłam się leczyć, spędziłam pół roku w szpitalu w Tworkach, na oddziale leczenia zaburzeń nerwicowych. Potem chodziłam na terapię prywatnie, przez rok. Mam szczęście, bo moja rodzina mnie już wtedy bardzo wspierała. Biorę leki, których ustawienie zajęło mi kilka lat, ale kiedy w końcu znalazłam odpowiednie dla mnie, to jakość mojego życia podskoczyła o jakieś 10 poziomów. Ze stanu, w którym codziennie walczyłam z myślami samobójczymi, przeszłam do stanu, w których nie mam ich w ogóle.
Dlaczego o tym opowiadam? Bo jestem z tego dumna. Jestem dumna z drogi, którą przeszłam. Bo wiem, że każda decyzja, którą wtedy podjęłam była odpowiedzialna i uratowała mi życie. Bo zgłoszenie się do szpitala po pomoc nie było „przyznaniem się do porażki” ani upokorzeniem, a świadectwem tego, że MAM SIŁĘ, żeby o siebie walczyć. Mam siłę, żeby powiedzieć sobie „dość trwania w tym beznadziejnym marazmie, czas się ratować”. I potrafię rozpoznać, kiedy mogę sobie z czymś poradzić sama, a kiedy nie mogę i potrzebuję pomocy. Bo nie liczy się to, jak bardzo jesteśmy w stanie sobie poradzić sami, tylko jak efektywni jesteśmy. Jeżeli z pomocą lekarza czy psychologa możemy walczyć z depresją efektywniej, niż na własną rękę, to szkodliwą głupotą jest nawet nie próbować tej pomocy szukać.
I żeby to było całkowicie jasne, WIEM jak trudno dostać się do psychiatry. Wiem, że na wizytę czeka się dziś od 3 do 6 miesięcy, że nie ma miejsc w szpitalach, leki są drogie, a psychiatria dziecięca to już w ogóle nie istnieje. Wiem, że wiele osób nie jest bez opieki psychologicznej i psychiatrycznej „bo chce”, tylko dlatego, że nie ma na nią szans.
Ale właśnie dlatego TYM BARDZIEJ będę mówić, jak ta opieka jest ważna. Jak ważne jest to, żeby o nią walczyć, żeby się jej domagać. A także uderzać w obrastające ją cały czas stereotypy.
Depresja jest CHOROBĄ. Nie porażką, nie słabością, nie wstydem. A osoby, które na nią cierpią, bardzo potrzebują wsparcia. My naprawdę tego potrzebujemy, wsparcia, akceptacji i zrozumienia od rodzin, przyjaciół, pracodawców, współpracowników, nauczycieli. Większość z nas nie poradzi sobie bez tego. Depresja odbiera nam radość (dosłownie, upośledzając przepływ serotoniny w mózgu, z tego powodu nawet nasze ulubione czynności przestają nam często sprawiać radość, co jest PRZERAŻAJĄCE, wierzcie mi) i poczucie własnej wartości, nasza wiara w siebie spada do zera… Potrzebujemy wtedy usłyszeć „Jestem przy Tobie, wierzę w Ciebie, jesteś silniejsz* niż myślisz, wiem, że dasz sobie radę, nie poddawaj się”. Potrzebujemy usłyszeć „Nie wiem, co przeżywasz, bo nigdy tego nie czuł*m, ale widzę, że cierpisz i że walczysz. Nie bój się, nie zostawię cię, zawsze będę cię wspierać. Razem to przetrwamy”. A także „Kocham cię niezależnie od tego, jak dobrze radzisz sobie ze swoją chorobą. Kocham Cię także wtedy, kiedy nie jesteś produktywn* i nie dajesz rady sprostać moim oczekiwaniom”. To nam naprawdę dużo bardziej pomaga, niż „Przesadzasz”, „Weź się w garść” czy „Inni mają gorzej”. A, tak jak już pisałam, w walce z taką chorobą liczy się tylko i wyłącznie efektywność. Zamierzam w przyszłości zrobić całą serię obrazków o tym, czego nie mówić i CO MÓWIĆ osobie z depresją, bo wiem, że wspieranie kogoś chorego to też nie jest lekki kawałek chleba. Ale póki co po prostu się trzymajcie. Wiem, jak trudno teraz trzymać depresję w ryzach, ale życzę każdej osobie w depresji szybkiej poprawy, a każdemu bliskiemu takiej osoby dużo siły i cierpliwości. Tak z okazji dzisiejszego dnia, bo to w końcu dzień WALKI z depresją. Nie poddawajcie się, poprawa jest możliwe. Bo akurat z depresją często jest tak, że albo dobrze, albo że niedobrze i nawet jeżeli od dawna mieliście tylko niedobrze, to nie traćcie wiary, że kiedyś nastąpi dobrze. A jeżeli było dobrze, a nagle zrobiło się niedobrze, to uwierzcie, że to nie na zawsze.
[Komiks. Na pierwszym panelu zmartwiona dziewczynka z długimi, wpadającymi do oczu włosami mówi „Mamo, chyba mam depresję”. Dostaje odpowiedź „Nie gadaj głupot tylko odrób lekcje”. Na kolejnym stoi naprzeciwko matki, mówi „proszę, zapisz mnie na terapię”, ale słyszy „Nie ma mowy! Świra nie wychowałam!”. Na trzecim zrezygnowana mówi tylko „źle się czuję”, a głos z offu strofuje ją „Znowu te wymyślone problemy, tak?”. Na czwartym obrazku ktoś chwyta dziewczynkę za pokaleczone, pozaklejane plastrami przedramię i krzyczy „Nie masz już jak zwracać na siebie uwagę?! Czy ty mnie chcesz do grobu wpędzić?! Oszaleć można z tobą!”
Ostatni panel w innej kolorystyce, zimny, ponury. Przedstawia czarno białe zdjęcie dziewczynki, przed nim pali się świeczka. Możemy się domyślać, że stoją przed nim rodzice dziewczynki, bo dookoła zdjęcia widać napisy: „jak do tego mogło dojść…”, „Przecież była takim pogodnym dzieckiem”, „Jak to się stało, że to przeoczyliśmy?”, „Nie było nawet żadnych sygnałów, że coś nie tak…”.]
=====================================
Jeżeli chcesz się podzielić tą grafiką, to nie zapisuj jej i nie przeklejaj na swój profil czy stronę, skorzystaj z opcji "udostępnij".
Na wszelkie nieautoryzowane próby opublikowania jej samodzielnie, zarówno w obrębie facebooka (własne profile, strony) jak i poza nim (inne portale) będę odpowiednio reagowała. Jeżeli chcesz, żeby Twój post na Twojej stronie zawierał moją grafikę, to napisz do mnie i zapytaj mnie o zgodę.
=====================================