10/07/2025
Wybacz mi…
To wszystko musiało być jakimś strasznym nieporozumieniem.
Czekałem tam… dokładnie w miejscu, gdzie mnie zostawiłeś. Dwa długie dni…
Spałem tuż przy jezdni.
Hałas samochodów potwornie mnie przerażał, ale nie ruszyłem się nawet o krok, żebyś mógł mnie zobaczyć, gdybyś wrócił.
Wczoraj w nocy jedno z aut zatrzymało się i wysiadła z niego kobieta.
Podała mi jedzenie, lecz nie chciałem nic brać.
Prosiła, żebym poszedł z nią, ale uparcie odmawiałem.
Próbowałem jej pokazać, że muszę zostać, bo czekam na ciebie…
Nie ustępowała.
Wyciągnęła smycz i powiedziała, że nie wolno mi tu dłużej siedzieć.
Bardzo tego żałuję… ale ją ugryzłem.
Kilka razy.
Rozpaczliwie szarpałem linkę, szczekałem, warczałem i w końcu ze strachu się posikałem.
Nie chciałem, żeby zabierała mnie od ciebie.
W końcu zaprowadziła mnie do auta.
Gdy dotarliśmy do jej domu, wyłem, licząc, że może mnie usłyszysz… ale nie pojawiłeś się.
Byłem tak zestresowany, że zwymiotowałem.
Cały czas próbowałem wytłumaczyć, że chcę wrócić i nie zamierzam tam zostawać… i znów ją ugryzłem.
Nie wiedziałem już, co robić.
Co pomyślisz, kiedy przyjedziesz i mnie tam nie znajdziesz?
Może uznasz, że to ja cię opuściłem…
A przecież kocham cię całym sercem i od tamtej chwili wciąż płaczę.
Nigdy bym cię nie zostawił.
Nie rozumiem, dlaczego wtedy zatrzymałeś samochód, wysiadłeś i odszedłeś, zostawiając mnie samego…
Może miałeś coś bardzo ważnego do załatwienia.
Wierzę, że wrócisz po mnie.
Dzisiaj zjadłem, bo głód był tak silny, że już nie mogłem go znieść.
Potem położyłem się na podłodze, drżąc z tęsknoty i lęku.
Nie chciałem wchodzić na jej łóżko, choć było miękkie…
To nie moje miejsce.
Muszę ci się do czegoś przyznać…
Trochę machnąłem ogonem. Zupełnie niechcący… Przepraszam.
Ona mówiła do mnie spokojnym głosem i pocałowała mnie w głowę.
Nadała mi imię – Milo, bo nie wie, jak naprawdę się nazywam.
Gdy po mnie wrócisz, proszę, powiedz jej, jak mam na imię – to, które mi dałeś, jest piękne.
Twierdzi, że z pomocą innych ludzi znajdzie mi dobry dom.
Ale bardzo się zdziwi, gdy jej powiesz, że wszystko było jedną wielką pomyłką…
Bo przecież przyjedziesz… prawda?
Jeśli nie potrafisz stworzyć psu prawdziwego domu – nie bierz go.
Jeśli nie umiesz dać mu miłości, opieki, jedzenia i poczucia bezpieczeństwa – nie adoptuj zwierzęcia.
A jeśli jesteś na tyle tchórzliwy, by porzucić go jak niepotrzebną rzecz…
Nie masz prawa nazywać się człowiekiem.