06/12/2024
Odpowiednie dać rzeczy słowo?
„Wypowiadać się oznacza przebywać na wygnaniu”
Malidoma Patrice Somé
Od jakiegoś czasu mocno porusza mnie temat, który trudno (nomen omen) sprowadzić do jednego, ba, kilku nawet słów. Intuicyjnie właśnie przeczuwam, że nie oddadzą pełni tego zjawiska. Pisząc to próbuję najcelniej łączyć kropki, by odtworzyć konstelację tego doświadczenia, w nadziei, że ktoś z Was czytając ten tekst na chwilę poczuje to, co ja. Czy nie po to przychodzimy do gabinetów terapeutycznych, z podobną nadzieją, że przychodzimy do kogoś, kto z kropek naszych słów i gestów odbierze sygnał i odrysuje kształt tej unikalnej konstelacji? Naszego Wewnętrznego Kosmosu Zdarzeń i Znaczeń.
Nie mogę oprzeć się jednocześnie wrażeniu, że coś umyka, coś się gubi w drodze nazywania, szukania dookreśleń i znaczeń. Często ulegam tej pokusie „romansu” ze słowem, szukam bezpiecznego azylu w znajdowaniu znaczeń i ciągu przyczyn i skutków. A jednak często pozostaje niedosyt i poczucie mijania się z sednem, istotą cierpienia, o którym mówi ( albo właśnie nie MÓWI) drugi człowiek.
Czemu ja to wszystko piszę?
🌗 bo jestem na świeżo i w poruszeniu po konferencji Lost in Therapy. Logos i Patos w procesach terapeutycznych.
W zaproszeniu na konferencję czytam:
„ (…) w epoce kruchości, a nawet miałkości relacji, przyspieszonego i fragmentarycznego upływu czasu, skurczonej i naruszającej przestrzeni, odczuwania nie można oddzielić od znaczenia. I oczywiście odwrotnie. W praktyce klinicznej, w której napotykamy trudne ścieżki kształtowania się osobowości, terapia wymaga zarówno ucieleśnionego słuchania emocji i doświadczeń - często odcieleśnionych, fragmentarycznych lub zdysocjowanych, jak i nadawania im znaczenia. Nadawanie doświadczeniom znaczenia tka materiał pamięci, która jest wspólna i którą możemy przekazywać sobie wzajemnie oraz ujmować w słowa. We współczesnej pracy klinicznej potrzebujemy tych śladów znaczeń - nici, które splatają tożsamość i przejawy istnienia.
Jak te dwa wymiary należy realizować w terapii? (…) Jak możemy wspierać procesy wzrostu i asymilacji osobowości w epoce, którą cechuje słabe zakorzenienie, brak wspólnych wymiarów czasoprzestrzennych oraz niewystarczająco wyraźne i stabilne granice?”
Ścieżka słowa/ znaczenia i czucia/cielesnego doświadczania prowadzą ze sobą taniec. Czasem pełen gracji i rozumienia bez słów a czasem stakato słów przyćmiewa rytm jaki podaje ciało.
🌗 bo jestem na świeżo po inspirującym tekście Joanny Chmarzyńskiej- Golińskiej, w którym między innymi o tym:
„Jesteśmy ciekawskim gatunkiem - J. Bowlby twierdził, że z nadania ewolucyjnej konieczności potrzebujemy i tworzymy reprezentacje, modele świata, innych i siebie. Żeby nie zaginąć w bezkształtnej nieskończoności potrzebujemy łączyć kropki - na rozgwieżdżonym niebie wyłaniamy konstelacje.
(…) Oby to „studiowanie map” otwierało nam głowę i serce, oby namysł nad różnymi systemami pojęć, definicji czy hipotez nie służył redukowaniu, nie oddalał od żywego, unikalnego doświadczenia, od złożoności i niepowtarzalności, od kreatywnych przepracowań, jakimi zaskoczyć nas może drugi człowiek.”
Zachęcam do lektury:
https://www.facebook.com/share/p/12ChZArD1EJ/?mibextid=WC7FNe
🌗 bo jedną z kilkunastu książek na raz, które akurat zdarza mi się czytać jest książka „Uzdrawiająca mądrość Afryki” Malidomy Patrice Somé, autora pochodzącego z Burkina Faso w Afryce Zachodniej, regionu w którym stare tradycje i praktyki są nadal żywe, tak jak i czucie Materii i Nie- materii, bez tego naszego zachodniego „pęknięcia” pomiędzy tymi światami, wiara w duchowość i moc Natury. Polecam gorąco wszystkim, którzy poszukują swojej drogi powrotu do Natury, a jakby powiedział Malidoma, tym samym do samuskiego środka Siebie.
Na zdjęciu jeden z fragmentów książki.
Joanna