21/03/2025
Polecam film. I polecam przemyślenia. Nic dodać. Wszystko w punkt.
Dzisiaj będzie nieco dłużej, bo i okazja ku temu niezwykła. Niecodziennie na platformę streamingową trafia serial traktujący o nastolatkach, który tak bezkompromisowo pokazuje wszelkie mankamenty, trudności i wyzwania przed którymi stoją młodzi ludzie.
Obejrzałem najnowszą produkcję Netflixa na raty, codziennie 1 odcinek. Nie ukrywam, że to było wyzwanie i próba maksymalnego skupienia się (każdy prawie godzinny odcinek to JEDNO ujęcie). Kamera krąży wokół bohaterów, wciąż przeskakując do kolejnych wątków, postaci, sytuacji. Kolejni bohaterowie pojawiają się w kadrze, rozmawiają, dziwią się, krzyczą, biją się itd. W pierwszej chwili pomyślałem – to chaos. Dokładnie taki sam, jak ten w życiu poszczególnych bohaterów tego dramatu…
Nie będę się silił na głęboką psychologiczną analizę tego, co widzimy na ekranie – wiele już zostało powiedziane w przestrzeni internetowej. Polecam profil Autyzm i życie z zespołem Aspergera, gdzie Autor, który jest psychologiem dziecięcym bardzo trafnie, szczegółowo opisał nie tylko to, co widzimy na ekranie, ale też to, czego na pierwszy rzut oka nie widać...
Skupię się na swoich obserwacjach, również poza tym, co zobaczyłem w "Dojrzewaniu". To, moim zdaniem, bardziej praktyczne i odbarczające. Chciałbym w ten sposób zachęcić do przemyśleń PRZED obejrzeniem tego, na swój sposób przerażającego i potwornie smutnego na wielu poziomach serialu. Bo rzeczywiście – ta produkcja może rozjechać, może spowodować totalne zagubienie.
A więc…
Nikt z rodziców nie chce przeżyć chwili aresztowania swojego dziecka. Nikt z rodziców nie chce stracić swojego dziecka, które traci życie z rąk rówieśnika. Nikt z rodziców nie chce, by jego dziecko doświadczyło hejtu, odrzucenia, upokorzenia od „kolegów i koleżanek z klasy”. Nikt z rodziców nie chce spowodować, by jego dziecko zeszło na złą drogę.
Każdy rodzic chciałby być tym najlepszym, wciąż będąc czujnym na zagrożenia. Wielu rodziców niebezpieczeństw upatruje w mediach społecznościowych, uciekaniu przez młodych w gry, izolację, bycie, ba, trwanie w swoim pokoju, często z zasłoniętymi żaluzjami. Każdy rodzic chce być uznany za tego, który ma dobrą relację z dzieckiem. Każdy rodzic chce wierzyć, że robi wszystko, jak należy. Każdy rodzic chciałby przewidzieć przed nastolatkiem to, o czym ten młody człowiek nawet nie pomyśli, bo – w skrócie – płaty czołowe odpowiedzialne za związek przyczyna-skutek kształtują się do 24 roku życia.
Każdy nastolatek zasługuje na dobrą relację z rodzicami. Tymi niedoskonałymi, czasem rzucającymi „mięsem”, nieporadnymi, zalęknionymi… Każdy nastolatek to od rodziców czerpie wzorce zachowania, wartości, które tworzą jego światopogląd. Przez interakcję z nimi czerpie też poczucie bycia kochanym, akceptowanym takim, jakim jest. Każdy nastolatek zasługuje na zaciekawienie, akceptację, miłość ze strony tych najważniejszych dla niego osób. Każdy nastolatek chciałby mieć paczkę znajomych, z którymi może dzielić swoje troski, zmartwienia, z którymi będzie mógł świętować swoje większe i mniejsze sukcesy. Każdy nastolatek chce mieć kupla, przyjaciela/przyjaciółkę…
Nikt z młodych ludzi nie chce być bity, poniewierany, wyśmiewany, upokarzany. Nikt z młodych ludzi nie chce, by nim gardzono, by wyszydzano jego talenty, które są zbyt „dziewczęce”, „chłopięce”, „nie przydadzą się w dorosłym życiu”. Nikt z młodych ludzi nie chce czuć na sobie pogardliwego uśmieszku.
Niestety… często świat dorosłych i nastolatków rozjeżdża się w sosie niezrozumienia, braku zainteresowania, CISZĄ, lęku o to, co kto poczuje i pomyśli, trwogi na myśl o tym, co tata/mama/ludzie powiedzą, gdy dowiedzą się, że…
Niestety… często nastolatkowie biorą za dobrą monetę coś, co nią nie jest – zainteresowanie, popularność, bycie KIMŚ.
Niestety, wielu nastolatków czuje frustrację, rozczarowanie, mają trudności z akceptacją swojego wyglądu, orientacji seksualnej, mają dosyć myślenia o tym, kogo kochają, a kogo "powinni" kochać/szanować/doceniać...
Niestety, wielu nastolatków ma już dość czekania na wyciągniętą dłoń… nauczyciela, psychologa szkolnego… Niestety wielu nastolatków musi gdzieś skanalizować swoją złość, wkurwienie na rodziców, na znajomych, którzy zawiedli, na to, jak się czują. W jakiś sposób muszą wykrzyczeć bezradność wobec nieobecnego, wiecznie obrażonego ojca, dla którego jedyną metodą wychowawczą jest karanie ciszą...
Niestety, wielu nie ma możliwości poproszenia o pomoc, bo jeśli wciąż słyszą, że ich problemy są „banalne”, a rozwiązania mają „na wyciągnięcie ręki”, zaczynają wątpić, że to, co przeżywają, to coś realnego, a nie wymyślonego, przesadzonego, mało ważnego, bo „inni mają gorzej”…
Niestety, wielu nastolatków zawiodło się dorosłymi, którzy nie wiedzą nic o ich świecie, wierząc zawzięcie, że wszelkie problemy to gry i internet. Dorosłymi, którym wystarczy pozbawienie nastolatka telefonu, kontaktów z rówieśnikami, którzy myślą, że to jedyny, prawilny sposób na pożegnanie trudności czy buntu… Dorosłymi (tymi w domu i w szkole), którzy podważają ich prawo do odrębności, decydowania o tym, jak się ubrać. Dorosłymi, którzy przymykają oczy na przemoc, którzy sami tę przemoc uprawomocniają, mówiąc, że „nikt nie jest bez winy”, że „prawda jest skomplikowana”, że „wszystko jest po coś”, że „każdy nosi swój krzyż”.
„Dojrzewanie” na Netflixie to opowieść o tym, że wszystko może pójść nie tak, nawet, jeśli rodzice się starają. Dużo idzie nie tak, jeśli panuje obojętność, że racjonalizujemy, czyli usprawiedliwiamy się i uzasadniamy swoje błędy w taki sposób, aby były społecznie akceptowalne. Nauczyciele, którzy tłumaczą, że nic się nie da zrobić z hejtem, bo „młodzież już taka jest”, że „trzeba się przepraszać”. Rodzice, którzy nawet w obliczu zachowań mających znamiona demoralizacji twierdzą, że „nic nie mogą w tej sytuacji zrobić”…
Z własnego doświadczenia wiem, że tak głodni relacji młodzi ludzie popełniają często grube błędy, dobierając swoich znajomych totalnie nieostrożnie, licząc jednak na więź, której nie mają na co dzień. Wiem też, jak wielu młodych ludzi doświadcza przemocy, której nie widać gołym okiem. Bo czyż przemocą jest wyłącznie bicie, szarpanie?
Czy ojciec przemocowy to zawsze pijany gość z pasem?
Czy ojciec, który porzuca dziecko na pastwę znajomych spod ciemnej gwiazdy, nie jest przemocowy?
Czy ojciec, który nie jest dostępny emocjonalnie, nie rozmawia, nie uczestniczy w życiu dziecka nie jest przemocowy?
Czy mama, która odmawia córce wizyty u psychiatry, bo jej się chyba w „dupie poprzewracało”, nie jest przemocowa?
Czy nauczyciel, który siłą zmywa 17-letniej, młodej kobiecie makijaż niezgodny ze statutem szkoły, nie jest przemocowy?
Czy psycholog szkolny wypytujący o to, czy nastolatek się masturbuje, nie jest przemocowy?
Czy wychowawca, który mówi do ucznia 7 klasy, że musi się dostosować do reszty, nie jest przemocowy?
Czy dorośli mówiący do nastolatka „gówniarzu”, nie są przemocowi?
Często jedną z niewielu „zdrowych” relacji jest ta, którą nastolatek zyskuje w gabinecie. Bo czuje się bezpieczny. Bo – po dłuższym czasie – wie, że nie zostanie skrzywdzony, wykorzystany. Wie też, że nie zostanie oceniony, że jego życie nie sprowadza się do haseł „szkoła”, „oceny”, „średnia”. Wie też, że może powiedzieć o wszystkim. O WSZYSTKIM.
Chociaż na początku będzie chciał wykorzystać swoje sprawdzone sposoby komunikacji. Rzuci soczystą „kurwą”, powie, że jestem tak samo pojebany, jak każdy inny dorosły. Po pierwszych „rozczarowaniach”, czyli braku reakcji na te jego słowa rzucane, gdzie popadnie, przyjdzie odwilż. Zorientuje się, że jego pancerz przecieka, że jest czas i miejsce na mówienie o emocjach, o swoim zdaniu, o tym, co dla niego jest naprawdę najważniejsze. Zorientuje się, że może zaufać, więc może też powiedzieć, że był molestowany, że uśmiechnięty tata, który go przywozi na wizytę czasem się „denerwuje”, że „mama twierdzi, że jest pan idiotą i żeby pan spierdalał”. Tak, tak, to wszystko skrawki tego, co usłyszałem w gabinecie...
O tym jest dojrzewanie. Nie w wersji przykrego, przygnębiającego serialu. Ale w wersji gabinetowej.
Tam, gdzie dziecko/nastolatka chroni tajemnica psychologa.
Tam, gdzie nie padnie komentarz do ładnej dziewczyny – Ale fajna d**a z ciebie.
Tam, gdzie nie padnie komentarz do chłopaka – Pewnie walisz sobie konia, co?
Tam, gdzie nie padnie pod adresem młodego człowieka – Co cię podnieca?
Tam, gdzie nie padnie zdanko – To, co zrobiłeś/łaś było głupie.
Tam, gdzie nie padnie pytanie do dziewczyny – Pokażesz cycki? Chciałbym sprawdzić…
Tam, gdzie nie padnie – Nie wierzę ci, zmyślasz, manipulujesz.
Tam, gdzie padną inne pytania. Bez cenzury, bez założenia, że ktoś zmyśla…
W gabinecie jednak nie ma gotowych recept na każdy problem, ale jest żmudna praca odbudowania poczucia własnej wartości po często traumatycznych doświadczeniach. Praca, w której nie można wyręczać młodego człowieka, a towarzyszyć mu w odkrywaniu samego siebie, tego, co tak naprawdę stoi za tym, że sięga po alkohol, narkotyki, pornografię. Tego, skąd wynika jego/jej wielka chęć bycia „ważnym”. Tego, co dają mu s*a*m*o*k*a*l*e*c*z*e*n*i*a.
Czytam wszędzie, że serial „wbija w fotel”, to film „obowiązkowy”. Uważam, że nie dla wszystkich. Uważam, że nie za wszelką cenę. Bo zamiast w fotel może wbić – po raz kolejny – w poczucie winy, bezradności, lęk, który się nie kończy.
Mnie nie wbiło w fotel. Bo widzę to w gabinecie. Widzę tych wszystkich odrzuconych, porzuconych, sfrustrowanych, „niewychowanych”, „bez szacunku do rodziców”, „bez kindersztuby”. Widzę też wrażliwych ukrytych za pancerzem przekleństw i totalnego oporu. Z pewnością tacy się nie urodzili, a nauczyli się tych wszystkich „sztuczek”, żeby móc jakoś przeżyć…
„Dojrzewanie” może się okazać serialem jeszcze bardziej niepokojącym, wręcz traumatyzującym dla rodziców nastolatków, które doświadczają przemocy w szkole. Dla dorosłych, którzy piszą pisma do dyrekcji, chodzą do kuratorium, próbują nagłaśniać sprawę i… nic się nie dzieje. Jeśli sprawa trafi do sądu jest umarzana. Bywa, że w szkole nikt nie widzi tego, co widać gołym okiem…
„Dojrzewanie” to również serial, który może uruchomić bardzo przykre emocje u rodziców, których doświadczeniem jest ratowanie dziecka po próbie s*a*m*o*b*ó*j*c*z*e*j, ciągłym brakiem energii, ale też ludzi, którym wciąż przypisuje się często wyłączną odpowiedzialność za pojawienie się depresji. Dla wielu z nich ten film nie będzie żadną „wartością”, a jedynie przypomnieniem przez co przechodziły ich dzieci. W serialu, który pokazuje wiele rzeczy bez znieczulenia. „Dojrzewanie” nie będzie więc powiewem świeżego powietrza. A raczej utwierdzeniem się w przekonaniu, że może być jeszcze gorzej…
Poczekajcie na lepszy czas. Odczekajcie i obejrzyjcie. Ale jeśli przechodzicie kryzys (kto z Was – rodziców dzieci, które często nie mają siły wyjść z własnego pokoju – go nie przechodzi?), to nie musicie oglądać.
Gdybym miał napisać jednym zdaniem, o czym jest ten film w odcinkach, powiedziałbym, że o braku relacji, braku bliskości, niezrozumieniu, seksualizacji, braku akceptacji, zaprzeczaniu trudnej rzeczywistości, o braku pomysłów na młodego człowieka, o chaosie, o tym, że dorośli oddali to wszystko walkowerem.
„Dojrzewanie” nie przynosi jednak odpowiedzi. „Dojrzewanie” nie ma dobrego zakończenia. To film ważny, potrzebny, próbujący diagnozować problemy, przyczyny, ale pokazujący – podobnie jak w depresji – że nie ma jednej odpowiedzi. Że nie ma jednego winnego. Że nie ma algorytmu, który może pomóc. Że trzeba zacząć coś robić WSPÓLNIE, we współpracy, w zaufaniu do innych, bo będzie gorzej…
Jeśli chcecie lepiej zrozumieć Wasze dzieci, jeśli zbytnio nie orientujecie się w tym, co przezywają, w czym biorą udział (bez Waszej wiedzy), jeśli macie wrażenie, że nie znacie ich, że nić Waszej więzi została z jakichś powodów zerwana, jeśli widzicie, że blokują się na kontakt z Wami, żaden film nie przyniesie Wam ukojenia.
Możecie jednak szukać profesjonalnej pomocy. Gabinet terapeuty jest o wiele bardziej konkretny, dający narzędzia, znacznie mocniej wspierający, niż jakikolwiek nawet tak wybitny pod wieloma względami serial, jak „Dojrzewanie”.
Obraz: Netflix
__________________________________
Jacek Wolszczak
psycholog, pedagog, terapeuta EMDR
pracujący z młodzieżą i dorosłymi.
e-mail: jacek@depresjanastolatkow.pl