23/02/2025
Dla takich słów warto pracować!
Zamiast postu o Dniu Depresji - najpiękniejsze słowa, jakie może usłyszeć lekarz ❤️ Dziękuję Magdalena Witkiewicz
Dzisiaj dzień walki z depresją. Ja już chyba nie walczę. Pożegnałam ją, jak tych, którzy czasem się pojawiają w moim życiu i nadchodzi czas, by ich pożegnać.
Nie pamiętam, kiedy się zaczęła. dzieciaki były małe, a ja się czułam w tym wszystkim bardzo, bardzo sama. Wiedziałam, że jestem potrzebna, więc nie mogłam sobie pozwolić na jakiekolwiek spadki nastroju...
To wiedziałam.
W moim otoczeniu nikt nie wierzył w depresję. Ja nie wiedziałam, czy to depresja, ale zawsze wierzę specjalistom. I postanowiłam się do takiego udać.
W internecie znalazłam psychiatrę. Anię Nitkę - Siemińska. Pamiętam tę pierwszą wizytę w starej kamienicy we Wrzeszczu. Przesiedziałam na wielkiej sofie godzinę i tę godzinę przeryczałam. Potem przez łzy stwierdziłam, że ja kompletnie nie wiem, po co tam jestem, że zawracam jej głowę, a przecież mogłaby się przydać w tym momencie tak wielu osobom. A ja z moimi wyimaginowanymi problemami marnuje jej cenny czas.
Ania bardzo mi pomogła. Dostałam leki. Potem przestałam brać. A potem zachorowałam na nie wiadomo co.
- To chyba nie chłoniak. - mówili lekarze.
- Gdyby to był chłoniak, już by pani z nami nie było.
Po serii badań w Szpitalu Pulmunologicznym w Warszawie znowu się rozsypałam. Pamiętam, że byłam w Ciechocinku z mamą i dzieciakami i nie miałam siły wstać z łóżka. Znowu telefon do Ani, znowu leki. Pomogło. (To z tych emocji powstała Pierwsza na liście).
Potem wybuchła pandemia. Dla mnie dobry czas. Zaczęłam się wsłuchiwać bardziej w siebie, zaczęłam wierzyć, że można wiele w sobie zmienić. Byłam gotowa na terapię.
Dagmara Pietruszewska. - wiele godzin z nią pomogło. Stanęłam na nogi. Przestałam brać leki.
Pożegnałam się z moją koleżanką Depresją. Czasem dzwoni do mnie i o sobie przypomina, ale ja głęboko oddycham i nie odbieram. A potem się okazuje, że to nie ona dzwoniła, tylko Smutek. Uczucie, które uczę się rozumieć.
Od kilku lat nie biorę już leków, terapię skończyłam, aczkolwiek mam wrażenie, że jej skutki wciąż pracują we mnie. Dostałam narzędzie do zmian. Uczę się regulować swoje emocje. Czasem mam gorszy dzień, czasem lepszy i to też jest ok.
Ale wiem, że Ania czyta moje wpisy, bo nie raz wyczuwała mój gorszy czas.
I z jedną i drugą mam iść na kawę! Po deadline'ach. Bo dziewczyny, bardzo jestem Wam wdzięczna.