
21/05/2025
CHORY NIE UMIERA DLATEGO, ŻE NIE JE. NIE JE DLATEGO, ŻE UMIERA.
Jedzenie dla wielu rodzin staje się symbolem opieki, miłości.
Czasem – jedynym możliwym gestem.
Asia, oddziałowa z Hospicjum Dutkiewicza, tłumaczy:
Przy chorych w stanie terminalnym ten temat często staje się polem walki.
Rodziny pytają: „Czy coś zjadła?”, „Może dać rosołek, ulubione ciasto, owoc?”. Chcą dobrze, ale trzeba zrozumieć – to nie głód odchodzi. To życie się wycofuje.
Chory nie je, bo jego organizm już nie potrzebuje jedzenia. Spowalniają wszystkie procesy życiowe, metabolizm się zmienia. Czasem nowotwór zajmuje układ trawienny – wtedy każdy posiłek wywołuje cierpienie: ból, wzdęcia, nudności.
Nawet łyk mleka może stać się szczeliną bólu. Rodzina bywa zrozpaczona. „Musisz coś zjeść, żeby mieć siłę”. To nie brak jedzenia odbiera siły. To umieranie odbiera głód.
Dlatego w hospicjum mówimy inaczej. Mówimy: cieszymy się z jednej łyżki zupy, z połowy kromki chleba. Nie pilnujemy diety, nie wprowadzamy restrykcji. Jeśli chory ma ochotę – przynieśmy to, czego pragnie, choćby tylko do posmakowania. Podajemy na małych talerzach – żeby nie przytłaczać. Żeby jedzenie nie stało się ciężarem, tylko gestem miłości.
Nigdy, przenigdy, nie zmuszamy.
Nie straszymy. Nie wypowiadamy okrutnych słów: „Musisz zjeść, żeby mieć siłę”.
W tych ostatnich dniach życia jest tyle rzeczy ważniejszych niż obiad:
💙 wypowiedzenie tego, co dotąd niewypowiedziane,
💙 wspólne słuchanie ulubionej muzyki,
💙 przeczytanie fragmentu książki,
💙 milcząca obecność,
💙 spojrzenie w oczy,
💙 pierwszy wiosenny dzień w ogrodzie.
Nie marnujmy tego czasu na walkę o każdy kęs. Wybierzmy bliskość. Troskę. Zrozumienie.💙