17/05/2025
Są takie dni w gabinecie, które zamiast inspirować, po prostu irytują. Dziś o jednej z takich sytuacji, która szczególnie zapadła mi w pamięć.
Przyszli rodzice z 16-letnim synem. I tu zaczyna się cała historia, bo od samego początku inicjatywę przejęli oni. Syn? Milczał.
A mówimy o 16-latku! Kimś, kto w wielu kulturach byłby już dorosłym. Nasza kultura mówi "niepełnoletni", ale czy to nie krzywdzące? Wielu z nich jest już dojrzałych, by samodzielnie się wypowiadać. Tymczasem, nawet na pytanie o wiek, odpowiadali za niego rodzice.
Rozmowa zaczęła się od trzęsienia ziemi. Niemal od progu usłyszałem, gdy pokazali mi jego plecy: "Proszę popatrzeć, jaki on jest GARBATY!".
Chłopak? Widać było, że jest totalnie przybity. Siedział ze spuszczoną głową, milczał. A z ust rodziców płynął potok słów, które w pracy nazwalibyśmy bez wahania MOBBINGIEM.
Wytykanie wyglądu, braku aktywności, zachowania... Wszystko, rzekomo, "w dobrej wierze". Efekt? Młody człowiek zastraszony psychicznie. To trzeba powiedzieć głośno. Jego mowa ciała krzyczała. Przykry widok.
Spojrzałem na jego plecy. Diagnoza nasunęła się dość szybko: prawdopodobnie choroba Scheuermanna. Brzmi groźnie? Może. Ale to częsta przypadłość, zwłaszcza u chłopców w okresie dojrzewania.
I tu kolejny problem: co na to internet i "wszechwiedząca" AI? Niestety, często sieje dezinformację. Google na górze wyników podaje, że Scheuermann "może wpływać na sport" i "objawia się bólem".
To nie do końca prawda. Ból nie jest regułą, a na pewno nie jest to wyrok skazujący na brak aktywności.
Smutne jest też to obecne podejście: "nie ma ludzi zdrowych, są tylko niezdiagnozowani".
To tzw. medykalizacja zdrowia. Z ludzi z drobnymi, często niegroźnymi odstępstwami od normy, robimy pacjentów, strasząc ich poważnymi nazwami. Ci rodzice byli przerażeni, bo nikt wcześniej jasno nie postawił diagnozy, a kifoza piersiowa u syna postępowała.
Kręgosłup przy chorobie Scheuermanna ma charakterystyczny wygląd – duża kifoza piersiowa, co wpływa na resztę krzywizn. Ale z tą przypadłością można żyć zupełnie normalnie! Są sportowcy z Scheuermannem osiągający sukcesy, nawet na poziomie mistrzostw kraju. To utrudnienie, ale do pokonania.
Rodzice byli już nawet delikatnie kierowani w stronę... operacji. Operacja to ostateczność! Zawsze zaczynamy od leczenia zachowawczego.
Co to znaczy? Głównie RUCH. Rekreacyjna aktywność, sen, dieta – żadne turbo triki. Po prostu zdrowe życie. U osób z obciążeniem genetycznym (a Scheuermann nim jest) to jeszcze ważniejsze. Ale tak naprawdę, to klucz do zdrowia dla każdego z nas.
Nie podobało mi się podejście tych rodziców. Trzeba było ich, może i mocniejszymi słowami (bo skoro sami ich używali, muszą liczyć się z podobną reakcją), sprowadzić na ziemię.
I tu dotykamy moich prywatnych "bólów" pracy fizjoterapeuty. Jesteśmy wystawieni na opinie w internecie, które realnie wpływają na naszą praktykę. Ludzie to wykorzystują, czasem wręcz szantażując negatywnymi opiniami, jeśli terapia "nie pomogła" i żądając zwrotu pieniędzy.
Pamiętaj jednak, że gdy zaczynasz ćwiczyć, na początku możesz czuć się gorzej – ciało potrzebuje adaptacji.
Wy znacie swoje ciało najlepiej. Lepiej niż terapeuta patrzący z zewnątrz. Słuchajcie go. Umiejętność samoobserwacji jest kluczowa.
Zadałem chłopakowi proste ćwiczenia. Jestem fanem prostoty. Zobaczymy, czy starczy im wytrwałości. Wyszli chyba zawiedzeni, szukając "magicznych" rozwiązań. Ale tu kluczową rolę odgrywa CZAS.
W takich schorzeniach, w tym trudnym wieku, niezwykle ważna jest też psychika, emocjonalność, pewność siebie. Naszą rolą – rodziców, terapeutów – jest wspierać, dawać poczucie bezpieczeństwa i siły, a nie dołować i straszyć.