08/03/2024
Bardzo poruszyły mnie słowa Marty Kostka o Jedzeniu
Dokładam do dyskusji moje przemyślenia i zachęcam Was do komentowania.
Zachłyśnięci coraz nowszymi metodami leczenia otyłości zapominamy o najważniejszym.
O tym, że pacjent, bardzo często już w trakcie leczenia, zostaje sam, zdany na siebie w świecie, który doprowadził do rozwoju choroby.
Leczenie farmakologiczne i operacje bariatryczne są tylko narzędziem. Dla wielu pacjentów są jak zimowe opony w środku zimy. Wożone w bagażniku.
Dlaczego? Bo wielu specjalistów również liczy na to, że lek/operacja po prostu zadziała. Nie informuje o tym, co dalej. Co po leczeniu. Co powinno towarzyszyć leczeniu.
A wiemy już, że lek będzie działał tak długo jak długo będzie przyjmowany.
W przypadku operacji bariatrycznych jest trudniej - operacja działa najskuteczniej w pierwszym roku, im dalej, tym mniejszy jej wpływ i działanie.
Systemowo nie robi się nic, żeby wprowadzić zmiany, które zmniejszałyby ryzyko rozwoju otyłości, a pacjentom leczonym z powodu otyłości ułatwiłyby utrzymanie choroby w remisji.
A utrzymanie choroby w remisji to najtrudniejszy kawałek całego procesu leczenia.
Na dodatek “kawałek”, który będzie trwał całe życie.
Wrócisz do środowiska, w którym rozwinęła się Twoja choroba.
Wrócisz do środowiska, które:
- sprzyja rozwojowi otyłości i równocześnie ją piętnuje,
- manipuluje “żywnością” zakłócając homeostazę w organizmie,
- nie zapewnia łatwodostępnej i refundowanej opieki psychologicznej i dietetycznej,
- obiecuje, że szczupła będziesz szczęśliwa,
- obwinia, że jeśli nie jesteś szczupła, to za mało się starasz,
- promuje kulturę zapie***lu i tym samym odbiera czas na odpoczynek, na spacer, na czytanie książki, na spokojne zjedzenie obiadu, na sen,
- karmi nas fast-foodem informacyjnym, który wprowadza chaos, zamęt i utrzymuje w ciągłym stresie,
- powie:
--- no co ty? to tylko kawałek sernika!
--- no co ty? ze mną się nie napijesz?
Dlatego odzieram ze złudzeń, nazywam rzeczy po imieniu. Również w gabinecie.
To nie jest to, co chcemy słyszeć. Wolelibyśmy usłyszeć, że jakoś to będzie i damy radę. Biorąc pod uwagę dzisiejszy świat jakoś to nie będzie niestety.
Dopóki systemowo nic się nie zmieni pacjent w procesie leczenia jest zdany tylko na siebie. I na wsparcie specjalistów. Pod warunkiem, że ma na to pieniądze.
Odzieram z marzeń o cudzie, bo zbyt wiele razy słuchałam historii nawrotów masy ciała... Kiedy miało być pięknie... Ból rozczarowania jest najgorszy.
A świat powie: za mało się starasz... wyświetlając reklamę fast-fooda i suplement “spalający tłuszcz” tuż za nią.
Puść dalej.