
07/06/2025
Jak zauważa Allan V. Horwitz – znany z wnikliwej analizy socjologicznej licznych zagadnień z obszaru zdrowia psychicznego – chociaż definicje zawarte w DSM wyodrębniają zaburzenia osobowości z innych zaburzeń psychicznych, jednak w żaden sposób nie wyjaśniają, jakie jest kryterium rozróżnienia zaburzeń osobowości od osobowości „normalnych”. Mimo że dla cierpienia psychicznego od wieków nie sposób znaleźć jednoznacznego biologicznego korelatu, rozwój neuronauki dawał i wciąż daje wielu lekarzom nadzieję, że odszukanie upośledzeń w sposobie funkcjonowania mózgu rozwiąże większość problemów związanych z brakiem wystarczająco skutecznych terapii.
Od czasów starożytnych występowanie chorób psychicznych zyskiwało zupełnie różne wyjaśnienia – od kary bogów, przez średniowieczne myślenie w kategoriach opętania i grzechu, przez powstawanie azylów w epoce nowożytnej prowadzących do kiełkowania psychiatrii i jej rozwoju jako dziedziny medycznej w XIX w., po XX-wieczne spory między psychoterapią a biologicznymi formami leczenia.
Wywodzące się z tradycji psychoanalitycznej dynamiczne ujęcia cierpienia psychicznego postrzegają je jako nierozłączne z osobistym doświadczeniem jednostki. Tymczasem ten rodzaj myślenia został, począwszy od lat 80. XX w., kiedy to ukazała się trzecia edycja DSM, całkowicie wyparty przez model określany przez Horwitza jako „psychiatria diagnostyczna”, która zestandaryzowała kryteria rozpoznawania chorób psychicznych, nie rozpoznawszy zarazem przyczyn ich powstawania. Diagnoza stawiana jest na podstawie objawów, a my wciąż nie wiemy, dlaczego występują, a co więcej – nie dostarczają one całościowego rozumienia problemów danej osoby. Dlatego to podejście może czasem prowadzić do diagnozowania wielu odrębnych jednostek chorobowych u tego samego pacjenta.System klasyfikacji DSM, ewoluujący wraz z kolejnymi edycjami, spotkał się już nieraz z rozbudowaną i rzeczową krytyką, ale pozostał podręcznikiem, który opisuje choroby psychiczne dość schematycznie i z pominięciem wielowymiarowości, dynamiki i fenomenologicznych aspektów indywidualnego doświadczania.
[...]
Charles Rosenberg, jeden z najwybitniejszych historyków medycyny i nauki, zapytany o siłę diagnozy
w kształtowaniu naszego spojrzenia na chorobę i opiekę zdrowotną, odpowiedział: „Niektórzy nazwaliby to
postępem, niektórzy redukcjonizmem, inni biurokracją. Ale to wszystko naraz”.
Uzupełnię to rozpoznaniem Olgi Tokarczuk – cierpimy dziś na chorobę literalizmu. Potrzebujemy więc nie
tylko więcej danych, ale także więcej opowieści.
________
Cveta Dimitrova w najnowszym numerze Miesięcznik ZNAK, czerwiec 2025 r.
Link do wersji elektronicznej w komentarzu poniżej