15/05/2022
-Polscy przełożeni nie potrafią rozmawiać ze swoimi podwładnymi?
-To ich pierwsza wada. Druga to prokrastynacja, czyli patologiczne odraczanie rzeczy ważnych. Nie ważnych "tu i teraz", tylko ważnych strategicznie.
Ta nieumiejętność komunikacji - na czym dokładnie polega?
Na tym, że często nie potrafią przekazać, co jest strategią firmy, jak ją realizować. Zamiast tego mówią: "Zrób tak, bo ci każę" albo "Zrób tak, bo ja wiem", albo nic nie mówią - niech tam robią, a jak źle zrobią, to ich rozliczymy. Ten sposób komunikowania się wiąże się z czymś, do czego jesteśmy w tej części Europy przyzwyczajeni - z hierarchizacją. Budujemy struktury pionowe, jest wszechwiedzący przywódca, nie specjalista, nie lider, ale właśnie przywódca, i są wyrobnicy. Może kiedyś się to sprawdzało, ale dzisiaj już nie, bo podwładni często mają większą wiedzę, lepsze wykształcenie niż ich szef.
Dobry szef powinien mieć takie umiejętności społeczne, które pozwolą mu z wiedzy pracowników tak korzystać, żeby osiągać wspólne cele. To jest jego zadanie.
- Podał pan przykłady miejsc, gdzie pracuje się inaczej. O takich firmach, głównie ze Szwecji albo Stanów, lubią też pisać media - krótszy tydzień pracy, krótszy dzień pracy, możliwość pracy z domu - ale wydaje mi się, że jednak ten etos, by się zaharować, po to by wyrobić zyski, będzie silniejszy i wygra.
- Mam kilka myśli na ten temat. Czy wolno nam czerpać wiedzę z wyjątków? Czy to ma sens? Czy na tej podstawie można tworzyć sensowne modele na przyszłość? To jest w zasadzie pytanie badawcze. Czy 35-godzinny tydzień pracy albo zakaz wysyłania maili służbowych po 18 jest dobry? To też pytanie badawcze. Mogę się założyć, że ludzie woleliby sami decydować o tym, czy będą pracować 35 godzin, 20 czy 40, czy jeden dzień z domu, czy tylko w pracy. Druga rzecz jest taka, że gdybyśmy nawet uznali, że te wyraziste przykłady są drogą, którą chcemy podążać, to kto ma nią podążać? Kto ma podejmować te decyzje? Jak to ma się stać? To nigdy się nie stanie w takim sensie, że wprowadzimy ustawę czy rozporządzenie. To jest marzenie polityków, jedno z najbardziej irracjonalnych i blokujących zmiany społeczne - że poprzez przepisy i ustawy coś się zmieni. Tak naprawdę to się zmienia oddolnie.
- Czyli poprzez ludzi?
- Grupę ludzi albo lidera, który powie: "Nie czekam na innych, zmieniam to, bo tak jest niedobrze, tak mi się nie podoba", i spróbuje np. zmienić funkcjonowanie swojego zespołu. Jeśli okaże się, że ta zmiana działa, to będzie promieniować dalej.
W "Gazecie Stołecznej" na drugiej stronie jest rubryka z listami. Czytelnicy często piszą tam o różnych zdarzeniach z miasta - a to że świateł nie ma, a to że przejście podziemne jest potrzebne, że dziura w jezdni. Najczęstsza konkluzja brzmi tak: "Niech ktoś coś z tym zrobi". Tylko takie "niech ktoś" nigdy niczego nie zmieniło. Zmiany dokonuje ktoś, kto bierze odpowiedzialność i sam zaczyna działać, angażując innych ludzi do działania, a nie tylko do mówienia.
fragment rozmowy Agnieszki Jucewicz z prof. Romanem Cieślakiem psychologiem, rektorem Uniwersytetu SWPS. Zajmuje się planowaniem, wdrażaniem i oceną interwencji psychologicznych dotyczących radzenia sobie z depresją, traumą, stresem i wypaleniem zawodowym
fot Ian Dooley