31/10/2024
Tytułem uzupełnienie słusznej w mojej ocenie wizji likwidacji umów cywilno-prawnych (kontraktów) pomiędzy podmiotem leczniczym a lekarzem (przedsiębiorcą indywidualnym) kilka uwag dojrzałego potrójnego specjalisty i menadżera.
Wstęp:
Po wejściu Polski do UE zaczęły funkcjonować w naszym kraju przepisy prawa pracy, w których lekarz zatrudniony na umowę w Szpitalu, po odbyciu 1 - 2 dyżurów w tygodniu mógł pracować zaledwie 1 - 2 dni w oddziale lub w powiązanej przychodni.
Opt-out częściowo rozwiązywał problem, ale nie mobilizował pracownika do zwiększenia liczby wykonywanych świadczeń medycznych.
Powstała wówczas opcja kontraktów (umów cywilno-prawnych B2B) procentowo powiązanych z wartością sprzedanej do NFZ procedury (głównie specjalności zabiegowe) lub wysokiej stawki godzinowej (głównie specjalności niezabiegowe lub pośrednio zabiegowe np. anestezjolodzy).
Efekt po latach:
Lekarz specjalności zabiegowej zarabia od 8-20% wartości procedury, co w wypadku wyceny niektórych świadczeń może prowadzić do wystawiania faktur o wartości > 200tys, czyli kwoty którą podała AOTiT pani Minister Zdrowia.
Sam fakt zarabiania dużych pieniędzy przez wysoko wykwalifikowanego lekarza w mojej ocenie budzi mniej kontrowersji (liczba argumentów pro. porównywalna jest z con.) niż system, który zbudowano na kontraktach, zwany przeze mnie dalej Fee For Service /FFS/.
Dla zrozumienia skutków ważne jest też tło: w polskiej Medycynie nie ocenia się wyników leczenia (od lat trwa dyskusja jak, kto i po co?) oraz brak przymusu doskonalenia zawodowego (zawieszono nawet system zdobywania punktów edukacyjnych) co prowadzi do „wtórnego analfabetyzmu” w którym króluje edukacja na konferencjach często z konfliktem interesu oraz niechęć do stosowania rekomendacji Towarzystw Naukowych itd.
W takich realiach FFS powoduje, że lekarz z natury rzeczy wybiera procedury najbardziej opłacalne dla Szpitala, czyli pośrednio dla siebie (powiązanie procentowe), a nie koniecznie najbardziej opłacalne zdrowotnie dla pacjenta (brak powiązania z oceną wyniku).
Wystarczy sprawdzić jak bardzo przez ostatnie 15 lat wzrosły nakłady na leczenie (w tym na wynagrodzenia) bez jakiegokolwiek wpływu na efekt zdrowotny.
Polski system zdrowotny jest jak durszlak, gdzie dziś łatwiej dowiercić kolejną dziurkę niż zatykać coraz liczniejsza zbędne i to właśnie FFS jest największym winowajcą.
Plany Pani Minister zmierzające do likwidacji kontraktów przyjmuję z ogromną radością, ponieważ przede wszystkim przyczynią się do poprawy jakości leczenia a przy okazji uratują budżet NFZ..
Mam również nadzieję, że wynagrodzenia z tytułu umowy o pracę dla specjalistów generujących ogromne przychody dla szpitali, będą dużo większe niż proponowane przez MZ trzy średnie krajowe bo trudno chirurgowi wykonującemu 2 operacje dziennie sprzedane do NFZ w kwocie 54 tys. zaproponować dniówkę 1000 zł brutto. Taka sytuacja będzie prowokować do korupcji lub ucieczkę specjalistów do sektora prywatnego.
– Jeśli lekarz pracuje na umowie o pracę w jednym szpitalu, nie biorąc dodatkowych dyżurów, to jego wynagrodzenie jest mniejsze, niż powinno być – powiedziała minister zdrowia Izabela Leszczyna, sugerując w rozmowie o lekarskim kontrakcie na 299 tys. zł, że dobrym rozwiązaniem byłob...