29/11/2022
„Dawno temu i daleko stąd, w Biznacjum, stolicy Konstyntanopola w roku 869, odbył się Sobór Świętego Kościoła Katolickiego, i to właśnie z jego powodu, jak również z powodu innego, zorganizowanego sto lat później, spotykamy się tu dzisiaj.
To właśnie na Soborze konstyntanoopolitańskim dusza utraciła przynależne jej wcześniej miejsce. Nasza antropologia i nasza idea ludzkiej natury oparte wcześniej na trójskładowym wszechświecie ducha, duszy i ciała (czy materii) zamieniła się w dualizm ducha (umysłu) i ciała (materii). Zaś na Soborze w Nicei w 787 obrazy zostały odarte z przyrodzonej im autentyczności.
Spotkaliśmy się tutaj, bo jesteśmy współczesnymi ludźmi odbywający swą podróż w poszukiwaniu duszy, tak jak rozumiał ją Jung. Wciąż szukamy sposobu przywrócenia tej trzeciej przestrzeni, pośredniego wymiaru psychiki - który jest wymiarem obrazów i przemawia mocą wyobraźni. Z niego to zostaliśmy wygnani przez teologów ponad tysiąc lat temu, na długo zanim na scenie pojawił się Kartezjusz i przypisywane mu dychotomie, na długo przed oświecenim, współczesnym pozytywizmem i scjentyzmem. Te starożytne historyczne wydarzenia odpowiedzialne są za zubożenie korzeni naszej zachodniej kultury psychologicznej i zubożenie naszych dusz. (…)
Ponieważ nasza tradycja systematycznie występowała przeciw duszy, nie rozumiemy rozróżnienia pomiędzy duszą a duchem - stąd też bierze się mylenie psychoterapii z dyscyplinami duchowymi, co uniemożliwia dostrzeżenie tego, gdzie zajmują się one tym samym, a gdzie się od siebie różnią. Tradycyjna negacja duszy nadal trwa w nastawieniu każdego z nas, bez względu na to, czy jesteśmy chrześcijanami, czy nie, bo każdy z nas podlega nieświadomemu wpływowi tradycji kulturowej, nieświadomego aspektu naszego zbiorowego życia. Od czasów, gdy Tertulian (por. https://pl.wikipedia.org/wiki/Tertulian) zadeklarował, że dusza (anima) jest w naturalny sposób chrześcijańska, istnieje uśpiona chrześcijańska tendencja duchowa zwracająca się przeciw duszy w naszym zachodnim podejściu. Doprowadziło nas to ostatecznie do psychologicznej dezorientacji, w skutek której zwróciliśmy się ku Orientowi, gdzie umiejscawiamy, czy też projektujemy, naszą zachodnią dezorientację. (…)
Trzystu biskupów zebranych w Nicei w 787 roku walcząc z wrogami obrazów, to znaczy armią Imperium Bizantyńskiego, określiło jakie znaczenie mają obrazy. W antycznym świecie obrazy były otaczane szacunkiem i czcią - posągi, ikony, obrazy i gliniane figurki tworzyły koloryt lokalnych kultów i stały się osią konfliktu pomiędzy chrześcijaństwem i religiami politeistycznymi. Podczas Soboru nicejskiego nastąpiła kolejna z mających długą historię bitew toczonych pomiędzy tym co abstrakcyjne i obrazem, pomiędzy ikonoklastami a bałwochwalcami. (…) Nienawiść do obrazu, lęk przed jego mocą i mocą wyobraźni jest bardzo stary i ma długą tradycję w naszej kulturze. (…)
W Nicei zaszła subtelna, acz niszcząca zmiana. Zostało wprowadzone rozróżnienie pomiędzy adoracją obrazu i jego swobodnym wyrazem i czcią kierowaną wobec obrazu, poddaną usankcjonowanej kontroli. Rozróżnienie to oddzielało obraz jako taki, charakteryzujący się mocą i wyrażający boską, czy archetypową rzeczywistość, a tym, co obraz reprezentuje, to na co wskazuje, co oznacza. W ten sposób obrazy stały się alegoriami.
Kiedy obrazy stają się alegoriami, ikonoklaści wieszczą swe zwycięstwo. Sam obraz niezauważalnie zostaje odarty ze swej mocy. Tak, nadal jest dozwolony, ale jedynie wtedy, gdy zostaje oficjalnie zatwierdzony jako ilustracja dla religijnej doktryny. Spontaniczna aktywność wyobraźni zostaje uznana za zakłócenie o demonicznych, diabelskich czy pogańskich źródłach. (…) Obraz zostaje sprowadzony do reprezentacji, która niczego już nie przedstawia, a już na pewno nie odwołuje się do żywej obecności boskiej mocy.
Rok 787 to data kolejnego zwycięstwa ducha nad duszą. Przywrócenie do życia obrazów, którego dokonał Jung, polegało na powrocie do duszy i tego, co nazywał spontanicznym tworzeniem symboli, życiem wyobraźni. Zwracając się do obrazu, Jung powrócił do duszy, odwracając historyczny proces, który od 787 roku odziera obrazy z ich mocy, a w 869 roku zredukował dusze do racjonalnego i intelektualnego ducha. (…)
Psychologia Junga jest oparta na duszy. Nie opiera się wyłącznie na materii, ani na mózgu, ani na umyśle, intelekcie, duchu matematyce, logice, metafizyce. Nie używa jedynie metod nauk przyrodniczych, percepcji, czy metod nauk metafizycznych. Jung podkreśla, że fundamentem jego prac jest trzecie miejsce, miejsce pomiędzy: esse in anima, „bycie w duszy”.”
James Hillman - „Senex and Puer”, esej: „Peaks and Vales”