08/07/2025
🔴Mocne, ale warte przeczytania...
O POKOLENIU NIEDOJRZAŁYCH EMOCJONALNIE LUDZI❗️
Urodzeni w latach 70-tych, 80-tych oraz wcześniejszych. Wychowywanych przez rodziców, potomków ludzi z powojennego okresu, dla których najwyższym celem było przeżyć: "Pełny brzuch i ubranie było wyznacznikiem zaspokojenia potrzeb".
To w naszych domach mówiono: "Dzieci i ryby głosu nie mają," Milcz gówniarzu, kiedy starsi mówią"," Co Ty możesz wiedzieć, mając taki mały móżdżek?"," Co wolno wojewodzie to nie Tobie smrodzie".
Jeszcze o tym nie wiedzieliśmy, ale to wówczas nauczono nas, że nasze zdanie jest nieważne, że nie powinniśmy go otwarcie wyrażać, że nie powinniśmy się wychylać, a podporządkować. Może dlatego w dorosłości mamy problem z otwartą komunikacją, nie potrafimy mówić o uczuciach, zastępując to krytyką i wpędzaniem innych w poczucie winy wytykając im błędy. Dokładnie tak jak robiono to w naszym domu.
"Patrz co robisz!"
"Jesteś nieodpowiedzialny"
"Wszystko spier....."
Dlatego dziś chcemy być perfekcyjni, nie dajemy sobie przestrzeni na niedoskonałość, a za każde przewinienie dajemy sobie mentalny lincz! Co więcej lubimy wytykać innym błędy:
,,Idiotka, nie potrafi parkować"
,,Kretyn, zajechał mi drogę"
Co by się nie działo zakładamy celowe negatywne działanie i złe intencje, przecież w naszym swiecie nie ma zgody na popełnianie błędów. Za każdy z nich wylewano na nas pomyje krytyki i porad jak żyć. Wlane w nas, wylewamy na innych.
Stale krytykowani nie potrafimy przyjmować informacji zwrotnej, ponieważ odbieramy je jako atak i dopisujemy do swojej listy porażek. To w domu uczyliśmy się jak radzić sobie z emocjami i rozwiązywać konflikty. U jednych kończyło się krzykiem, inni przeczekiwali ciche dni. Nie wszyscy mieli tyle szczęścia, w wielu domach każdy problem można było przepić, a i sięgnąć po pas czy użyć pieści. To wtedy w ciałach tych ludzi zagnieździł się strach, smutek czy złość i zamieszkały przekonania:
"Facet musi być twardy"
"Złość piękności szkodzi"
Dlatego dziś ten zdradzony, zraniony facet nie powie słowa, że cierpi, uroni łzy tylko w samotności wpędzając się w poczucie winy pytaniem: Co zrobiłem nie tak?! Kobieta, która przeżywa rozwód, porażkę życiową założy maskę pt "Wszystko w porządku" i będzie udawała silną nie pokazując jak w środku, rozpada się w drobny mak. Ciało będzie im wciąż przypominać o traumach z przeszłości: pojawiająca się gula w gardle, ścisk w klatce piersiowej czy żołądku będą przypominać o wielkiej, złości, smutku czy strachu dziecka, którym wciąż są emocjonalnie. Nie będą potrafili sobie z nimi poradzić, dlatego będą rzucać swoją nieprzepracowaną złością w siebie, w najbliższych, w przypadkowych ludzi. Oberwie się żonie po ciężkim dniu, kierowcy, który zajechał drogę czy Pani w sklepie, a nawet dziecku po powrocie do domu. Wielu z nich założy maski, by ukryć swoje emocje pod uśmiechem lub kamienną twarzą. To oni będą analizować swoją przeszłość, biczować się krytycznymi myślami, tak jak robili to dorośli mówiąc do nich:
Ty Głupku!
Ty Debilu!
TY Głąbie!
Nic nie potrafisz zrobić!
Do niczego się nie nadajesz!
Niejednokrotnie będą stawali się toksyczni dla swoich bliskich, nieświadomie powielając schematy i zachowania znane z domu. Inni będą stracić się zrobić wszystko by nie powielić schematu z różnym skutkiem. I tak będą mijały lata w przekonaniu, że świat, ludzie są źli, że każdy celowo kopie dołki. A wraz z nimi myśli:
"Celowo zostawił buty na środku, chcę mnie wkurzyć"
"Znowu nie wyrzuciła śmieci, ignoruje mnie"
"Uśmiechnęła się do mnie, znowu się ze mnie naśmiewa, ja jej pokażę".
To smutny czarno biały świat pełen pretensji do wszystkich, a nie do siebie, za to, że życie wygląda tak, a nie inaczej. To nieświadomość będzie kazała obarczać wszystkich wokół za swoje błędy, porażki, utracone możliwości nie pozwalając zobaczyć prawdy i wziąć odpowiedzialności za swoje życie. Garść z nich w kryzysie poprosi o pomoc, wyruszajac w podróż w głąb siebie. Nauczy się w niej, że zmianę świata zaczyna się od siebie, biorąc odpowiedzialność za siebie, swoje życie, decyzje, zachowania. Zaprzestanie usprawiedliwiania swoich niepowodzeń przeszłością da im sprawczość. Ta podróż w głąb siebie zwykle ma szczęśliwe zakończenie, choć często nie jest akceptowana przez innych, którzy wchodzili im na głowę, mówili jak żyć i przekraczali ich granice. Zakończenie tego procesu to uwolnienie emocji z traumatycznych przeżyć, wzięcie odpowiedzialności za swoje życie, zmiana toksycznych schematów na dobre i wspierające.
Tak wiem, generalizuję, nie każdy miał taki dom. Jednak mimo wszystko chciałam pokazać Wam wycinek naszej historii, która chcąc nie chcąc pojawiała się w tamtych czasach bardzo często.
A teraz parę słów o społeczeństwie XXI wieku. Wiecie ile razy w ostatnich tygodniach słyszałam pytanie o to, co ta młodzież taka słaba? To ja wam opowiem trochę o ich słabości i naszej domniemanej sile. My 40 i więcej letni, wychowani w kulturze zaciskania zębów, unieważniania, i do wesela się zagoi - zupełnie nie mamy kontaktu z rzeczywistością. Musi ci urwać nogę, żebyś poszła na zwolnienie, położyć na dwa tygodnie pod kołdrą żebyś dostrzegł, że masz depresję albo dowalić zawał, żebyś uznał/uznała, że dłużej już własnego siłactwa nie zniesiesz. Młodzi nie są słabi tylko mówią to, co nam przez lata nie przechodziło przez gardło. Że są zmęczeni, że się boją, że chorują, że chcą być sobą, godnie zarabiać, że doświadczają przemocy, kryzysów i innych takich elementów życia, które my jak jeden wół ukrywamy przed nami samymi i światem. To dzięki młodym coś się zaczyna zmieniać! To oni dają nam język i głos potrzebny do mówienia o emocjach. Dlatego nie uciszajmy, nie oceniajmy, nie obruszajmy się: "a co to za płatki śniegu", tylko uczmy się od nich, może i dla nas jest szansa na wypuszczenie tej pary z uszu.
Amen.
Joanna Flis
Foto pinterest