Taka inna Ja. Bea

  • Home
  • Taka inna Ja. Bea

Taka inna Ja. Bea Strona poświęcona jest rozwojowi duchowemu i osobistemu

Brama Lwa to portal, który otwiera się raz w roku, zbliżając nas do naszej istoty i energii, ułatwiając dotknięcie intui...
08/08/2025

Brama Lwa to portal, który otwiera się raz w roku, zbliżając nas do naszej istoty i energii, ułatwiając dotknięcie intuicji w jej najczystszym, duchowym punkcie.

Jeśli jest to brama, portal — co chciałabyś, chciałbyś zobaczyć po jej drugiej stronie?
Jakie możliwości i potencjały pragniesz dziś zaprosić do swojego życia?

Co najbardziej woła dziś Twój duch?
Jakie energie, kody i zasoby stanowią dopełnienie Twojej nowej tożsamości — tej, która wyłania się po transformacji i pracy, jaką wykonałaś/wykonałeś przez ten czas?

Co najbardziej chcesz dziś przyciągnąć z nieskończonego pola, do którego mamy teraz łatwiejszy dostęp?

Zamknij oczy i poczuj że stajesz przed bramą Lwa a ona się otwiera …

Jaką symbolikę przyjmują te potencjały, te wartości które pragniesz ściągnąć ?

Przyjrzyj się im … oglądnij dokładnie …
W jaki sposób chciałbyś połączyć je ze sobą ?

Otwieram dziś Bramy Lwa.
Przechodzę przez portal, który prowadzi mnie prosto do serca mojej istoty.
Staję w pełni w swojej energii, czując, jak moja intuicja łączy mnie z Duchem.
Po drugiej stronie widzę nieskończone możliwości.
Przyciągam do siebie wszystko, co jest zgodne z moją prawdą, z moim światłem, z moim nowym Ja.

Wzywam dziś energie i kody, które dopełniają moją przemianę.
Przyjmuję potencjały, które wzmacniają moją drogę.
Ściągam z nieskończonego pola to, co już od zawsze było moje.

Jestem otwarta/otwarty.
Jestem gotowa/gotowy.
Przechodzę.

Dla mnie takim potencjałem są : możliwości.
Przypomina mi to o tym że możemy otrzymać wszystko bez względu czy mamy do tego predyspozycje czy nie , czy mamy to zapisane w naszych gwiazdach, numerologii itp czy nie.

Jak 8 z dzisiejszej daty ♥️

Uwielbiam tą zabawę 😉 Za każdym razem znajduję coś innego ♥️Początek miłość możliwości ✨✨🥰
07/08/2025

Uwielbiam tą zabawę 😉
Za każdym razem znajduję coś innego ♥️
Początek miłość możliwości ✨✨🥰

O metodach, granicach i dojrzewaniu do wewnętrznej mocy.Ostatnio bardzo często słyszę i czytam, że tak naprawdę powinniś...
03/08/2025

O metodach, granicach i dojrzewaniu do wewnętrznej mocy.

Ostatnio bardzo często słyszę i czytam, że tak naprawdę powinniśmy zrezygnować z jakichkolwiek metod — pracy z energią, z ciałem, z emocjami. Że wszelkie formy medytacji, channelingi, czytania Kronik Akaszy, praca z kamieniami, minerałami, oczyszczania — to wszystko jest zbędne. Że to tylko oddawanie mocy na zewnątrz, że to nas ogranicza, że wszystko już jest w nas.

I w jakimś sensie — tak.
Ale mam też swoje przemyślenia...

W pracy z drugim człowiekiem zawsze powtarzam:
whatever it takes — cokolwiek w danym momencie będzie pomocne, z tego warto skorzystać.
Bo nie wyobrażam sobie mówić osobie, która całe życie żyła w poczuciu braku bezpieczeństwa, że „to wszystko już masz w sobie, po prostu sięgnij”.

Jak ma po to sięgnąć, skoro nigdy tego nie doświadczyła?

Dlatego wierzę w stopniowe wzmacnianie, krok po kroku.
Na początku bardzo często potrzebujemy czegoś z zewnątrz — narzędzia, metody, innej osoby, która po prostu nas potrzyma. Nie po to, żeby ktoś za nas decydował. Ale żeby na jakimś etapie potwierdzić to, co sami przeczuwamy. Często właśnie odczyt, channeling, sesja — sprawia, że człowiek mówi:
„Aha! Moja intuicja mi to podpowiadała. Teraz to czuję jeszcze bardziej”.

To nie osłabia. To może budować sprawczość.
Oczywiście — chodzi o to, by nie uzależnić się od tego, by nie wracać z każdą decyzją. Ale na początku takie potwierdzenie może być bardzo cenne.

Dla wielu osób początek to także budowanie granic.
Uczenie się: gdzie kończę się ja, a gdzie zaczyna się drugi człowiek.
I to jest piękny etap — pomaga poznać siebie. Tylko pytanie: z jaką intencją budujemy granice?

Jeśli z lęku, że coś nas zaatakuje… to te granice będą raczej murem.
Ale jeśli z intencją poznania siebie, swojej integralności, to te granice będą bramą.
Pomostem, nie murem.

Z czasem — jeśli idziemy tą drogą autentycznie — może się pojawić moment, że już nie musimy stawiać żadnych granic. Bo nie musimy się chronić. Bo bezpieczeństwo jest już w nas.
I nawet jeśli coś się wydarzy, jakaś relacja, trudność, zewnętrzne poruszenie — to nie musi nas to rozbić. Może nas to czegoś nauczyć. O nas samych.

Jeśli poczuje opór przed czymś przed kimś - to czy to ma oznaczać że to coś ten ktoś nie jest dla mnie ?
A jeśli ten opór jest z lęku ?
Jeśli będzie on prowadził mnie poza strefę komfortu ? I to mi nie pasuje ?
Oczywiście nie muszę za nią wychodzić. Może nie teraz. Nie ten czas. Nie te potencjały. Ale to zawsze wraca. Ta część nas będzie chciała być ujrzana. A często może tylko wyjść na powierzchnię w relacji z innymi na przykład.

Bo rozwój — to przede wszystkim poznawanie siebie.

Bo tak naprawdę na końcu poszukiwań swojej indywidualności, przychodzi świadomość że tak naprawdę jesteśmy połączeni ze wszystkim i wszystkimi .
I jeśli potraktujemy to jako coś budującego, potencjał który może nas wesprzeć a nie lęk że może coś się do mnie przyczepić to wtedy być może żadne granice już nie będą nam potrzebne.

Zdarza się, że ktoś rzuci nas na głęboką wodę.
Może nauczymy się pływać.
Ale pytanie — jakim kosztem?

Dla wielu osób bezpieczniejszą, bardziej zintegrowaną drogą jest uczenie się pływać kawałek po kawałku. Z brzegu, z asekuracją, w swojej strefie komfortu.
A potem stopniowe jej poszerzanie.

I właśnie tu — ukłon dla wszystkich, którzy stworzyli metody. Różne narzędzia.
Nie po to, by były jedyną drogą. Ale po to, by pomagały na danym etapie.
Bo nie ma jednej uniwersalnej metody.
Nie ma jednego mistrza.
Czas mistrzów się skończył.

Każdy z nas może być swoim mistrzem.
I każdy ma prawo sięgać po to, co rezonuje. Przetwarzać, modyfikować, zestrajać ze sobą.
Nie po to, żeby komuś oddawać moc — tylko po to, by ją odzyskać w sobie.

Z czasem przychodzi moment, kiedy już nie trzeba manifestować, wizualizować, „ściągać”.
To się po prostu dzieje.
W sekundzie.
Bez wysiłku.
Bo to już jest część nas.

Jak nauka chodzenia — nie myślisz o każdym kroku. Po prostu idziesz.
A życie — płynie z tobą, a nie obok ciebie.

I wtedy nawet trudności stają się nie problemem…
…ale kolejnym etapem w poznawaniu siebie.

Nie chodzi o to, żeby już nie potrzebować niczego… ale o to, by z czasem odkryć, że to, czego potrzebowałam z zewnątrz, było tylko lustrem tego, co właśnie dojrzewało we mnie.

To oczywiście moje przemyślenia…
I szanuję to że ktoś może czuć, myśleć inaczej …
Ale taka w tym momencie wola moją prawda ♥️🦋✨

♥️♥️✨
24/07/2025

♥️♥️✨

Byłam w lesie, tuż po burzy.Szłam znajomą ścieżką, kiedy zatrzymał mnie widok, który na chwilę wszystko we mnie uciszył....
24/07/2025

Byłam w lesie, tuż po burzy.
Szłam znajomą ścieżką, kiedy zatrzymał mnie widok, który na chwilę wszystko we mnie uciszył.
Promienie słońca przedzierały się przez korony drzew, malując złote światło na liściach i trawie.
A jednocześnie… w tych promieniach tańczyły spadające krople deszczu.
To nie były krople zsuwające się z liści — to nadal padał deszcz.

I właśnie wtedy coś we mnie kliknęło.
Ten obraz — słońce i deszcz w jednym czasie — poczułam jako odbicie wewnętrznego stanu, który znałam aż za dobrze.
Przecież tak często jest w nas dokładnie tak samo.
Jednocześnie czujemy radość i smutek.
Uśmiechamy się, ale gdzieś wewnątrz spływa łza.
Jesteśmy podekscytowani i przestraszeni.
Wdzięczni, ale i tęskniący.

I to nie jest nic złego.
To nie oznacza, że coś jest z nami nie tak.
To nie jest rozdarcie.
To nie jest rozszczepienie.
To nie jest choroba.

To jest życie.
To jest proces.
To jest transformacja.

Zmiana nie wydarza się w jednej chwili.
To nie jest jedno kliknięcie.
To nie jest jedno „teraz już jestem nowa”.

Zmiana często przypomina przechodzenie z jednego pomieszczenia do drugiego.
Zatrzymujemy się w progu.
Jeszcze czujemy zapach starego pokoju, ale już widzimy światło tego nowego.
I właśnie w tym „między” — pojawiają się te wszystkie emocje.
Stara ja — nowa ja.
Stara historia — nowa tożsamość.

Z jednej strony celebruję nową siebie.
Czuję, że zbliżam się do swojej prawdy.
Czuję, że zrzucam warstwy, zdejmuję maski.
Ale z drugiej strony…
jest we mnie żałoba po tej wersji mnie, która odchodzi.
Która kiedyś mnie chroniła.
Która może była potrzebna.
Z którą się zżyłam.
Którą znałam.
I choć wiem, że już nie służy, że już czas iść dalej —
to i tak boli.
Bo ta część mnie też była ważna.

To nie jest rozdarcie.
To jest dojrzałość.
Dojrzałość, która umie czuć jednocześnie.
Która nie wybiera stron.
Która nie mówi: stare złe – nowe dobre.
Tylko mówi:
to wszystko jest częścią mnie.
I wszystko zasługuje na uznanie.
I wszystko może odejść w swoim czasie.

Wraz z odejściem starej tożsamości może odejść dużo więcej:
otoczenie, nawyki, ludzie, struktury, które były zbudowane wokół tego, kim byłam.
I to może przynieść jeszcze więcej smutku, ciszy, przestrzeni.
Ale też więcej światła.
Więcej prawdy.
Więcej mnie.

Dlatego warto dać sobie czas.
Pozwolić sobie płakać i się cieszyć.
Tęsknić i świętować.
Być zdezorientowaną i jednocześnie pewną, że to jest właśnie to.

Zmiana może być piękna i bolesna jednocześnie.
Delikatna i głęboka.
Wymagająca i lekka.

Można być szczęśliwą i w żałobie.
Można się śmiać, mając łzy w oczach.
Można kochać to, co przyszło, i wciąż tęsknić za tym, co odeszło.

To nie sprzeczność.
To pełnia.
To wewnętrzne niebo, w którym może być jednocześnie słońce i deszcz.

Pacjenci często pytają mnie, na co mają zwracać uwagę po sesji. I zawsze odpowiadam: na sny. Bo właśnie przez sny — prze...
18/07/2025

Pacjenci często pytają mnie, na co mają zwracać uwagę po sesji. I zawsze odpowiadam: na sny. Bo właśnie przez sny — przez symbole, obrazy, emocje — bardzo często odzywa się do nas nasza podświadomość. To, co ukryte, zyskuje głos. To, co głębokie, chce zostać zobaczone.

Warto też zwrócić uwagę na to, co się dzieje w naszym ciele i energii: co czujemy, co pojawia się jako subtelna zmiana, co się odzwierciedla w naszym życiu — czasem już chwilę po sesji.

Z moich obserwacji wynika, że po głębokim procesie wewnętrznym, po terapii, ludzie często zaczynają stykać się z miejscami w sobie, które dotąd były ukryte. Czasem są to aspekty, które budzą wstyd, niechęć lub strach. Fragmenty, które przez lata chowaliśmy w cieniu. I wtedy zaczyna wyłaniać się nowa tożsamość.

Bywa, że sen po takiej sesji jest trudny — mimo że sama praca była głęboka, wzruszająca, pełna mocy i światła. W snach pojawiają się wtedy osoby, sytuacje lub symbole, które wywołują niepokój. To nie musi znaczyć, że coś poszło nie tak. Przeciwnie — to znak, że coś naprawdę się poruszyło. Że dotknęliśmy głębiej.

Czasami, gdy wracamy po sesji do swojego codziennego środowiska, czujemy się nieswojo. Mówimy, że „coś jest nie tak”, że otoczenie wydaje się inne — choć to my się zmieniliśmy. Zdarza się, że w takich momentach zaczynamy szukać zewnętrznych przyczyn: podczepień, bytów, „nie naszych” energii. I choć czasem mogą mieć one znaczenie, to bardzo często to, co się nam pokazuje… to po prostu część nas samych.

Kiedy podczas medytacji pojawia się obraz bytu czy niefajnej energii, może to być symbol. Reprezentacja tego, co przez lata odrzucaliśmy. Co wygląda „nieprzyjemnie”, bo nosi ciężar zapomnienia, wstydu, niekochania. Byt jako forma energii która cechuje się tym że chce przetrwać za wszelką ceną. Nawet kosztem innych. Czy taka cecha jest nam zupełnie obca ?

W takich momentach łatwo jest pomyśleć, że to coś z zewnątrz, że to atak. Ale warto zadać pytanie:
A co, jeśli to jestem ja?
Ja — w wersji, którą kiedyś musiałam odciąć, żeby przetrwać.
Ja — w swojej sile, z którą nie umiałam jeszcze być.
Ja — w cieniu, który czeka, by zostać przyjęty.
Czasem ta część ujawnia się jako wampir energetyczny — aspekt nas, który być może żerował na energii innych, na ich uwadze, współczuciu. Robimy to często nieświadomie. Choćby wtedy, gdy mówimy o swoim problemie, ktoś nam doradza, szuka z nami rozwiązania, a my... i tak nic z tym nie robimy. Ze strachu. Z wygody. Z przyzwyczajenia.

Innym razem może się pojawić jako mara nocna. Paraliżujący lęk w ciele. Zatrzymanie. Jakby ta cząstka próbowała nas wystraszyć, byśmy nie poszli dalej. Byśmy zostali w znanym — zamrożeni i bez ruchu.

Jeśli jednak spojrzymy na nią jak na część siebie — z uważnością i otwartością — może pojawić się przestrzeń uznania. I to już jest pierwszy krok.

Możemy wtedy zadać jej pytania:
– Co chcesz mi pokazać?
– Czego się boisz?
– Przed czym mnie chronisz?
– Skąd się wzięłaś?
– Jakie było twoje źródło?
– Czego naprawdę potrzebujesz, żeby przestać sabotować moją drogę?
W ten sposób zaczynamy pracę z naszym cieniem. Poznajemy mechanizm. Rozumiemy, dlaczego ta część ujawniła się właśnie po tej, a nie innej sesji. Dlaczego hamuje nasz dalszy rozwój. Co nas tak naprawdę powstrzymuje.

I najważniejsze pytanie brzmi:
Czy jestem gotowa/gotowy spotkać się z tą częścią naprawdę?
Bo jeśli tak — wtedy możemy zmienić jej rolę. Cień przestaje nas sabotować, a zaczyna współpracować. Przestaje być wypartym dzieckiem, a staje się sojusznikiem.

Jeśli potraktuję tę cząstkę siebie jako dziecko, to zmienia się perspektywa.
Jeżeli ta cząstka emanuje zazdrością — a ja nazwę ją „zazdrosnym dzieckiem” — to pojawia się pytanie:
Co wtedy z tym dzieckiem robię?
Odrzucam je? Wiecznie oczyszczam?
Wypędzam, jakbym przeprowadzała egzorcyzm?
Wyrzucam za drzwi, bo jest niewygodne?
A przecież mogę najpierw po prostu zaakceptować je takim, jakie jest teraz — bo właśnie takie się pojawia. Z takim głosem, z takim napięciem, z takim błaganiem.

I wtedy zaczynam szukać głębiej:
– Co ukształtowało to dziecko?
– Jakie środowisko, jakie wydarzenie spowodowało, że czuje zazdrość?
– Co zapoczątkowało ten mechanizm?
– Co we mnie uruchamia ten sam wzorzec?
Być może, jeśli spojrzymy na tę cząstkę z większą czułością i zrozumieniem…
Zdamy sobie sprawę, że te cząstki są jak zagubione dzieci.
Nie chcą być wypędzane.
One chcą być wysłuchane.
Właśnie osoby, które naprawdę pracują z energią uczą się od początku, jak trzymać przestrzeń. Jak dbać o to, by była bezpieczna i klarowna dla drugiego człowieka. Uczą się BHP pracy z polem i dbają o swoją energię z dużą świadomością i odpowiedzialnością. Dlatego szukanie „ataków z zewnątrz” może być czasem formą ucieczki przed zobaczeniem siebie. Formą zrzucenia odpowiedzialności na kogoś innego. Zamiast powiedzieć: „co we mnie zostało poruszone?”, łatwiej powiedzieć: „ktoś mnie zaatakował”. „Ktoś czegoś nie dopilnował”. „Ktoś mnie wystawił”.

Warto wtedy nie karmić lęku. Nie iść za myślą: „jestem atakowana”, „nie jestem bezpieczna”, „coś się mnie uczepiło”. Bo tym samym wzmacniamy wewnętrzne poczucie ofiary — i oddajemy swoją moc na zewnątrz. Wtedy wciąż karmimy ten sam mechanizm: że nie ja, nie moje, nie teraz. A może to właśnie teraz i moje. Może to właśnie mój cień mówi: „zobacz mnie”.

Często słyszymy: „wypuść to”, „oczyść”, „odetnij”. I tak — czasem to jest potrzebne, pomocne.
Ale czy na pewno każdą część siebie trzeba odcinać, tylko dlatego, że nas uwiera?
A może to, co we mnie krzyczy, wcale nie chce być odcięte, tylko zrozumiane.
Może potrzebuje obecności, a nie wykluczenia.
Może zamiast oczyszczać i wypędzać, mogę po prostu usiąść z tym, zapytać:
– „Co chcesz mi pokazać?”
– „Dlaczego wracasz?”
– „Czego się boisz?”
W duchowej praktyce tak często gonimy za światłem, że zapominamy, iż prawdziwe światło nie unika cienia. Ono go obejmuje.

Nie chodzi o to, by wszystkie nasze „trudne” cząstki usunąć, wypalić, odciąć. Czasami prawdziwe uzdrowienie zaczyna się nie wtedy, gdy się czegoś pozbędziemy, ale gdy coś wreszcie zostanie przyjęte.

Kiedy więc pojawia się lęk, złość, zazdrość, smutek, chaos – nie spiesz się, by je odepchnąć.
Usiądź z nimi jak z dziećmi, które wróciły do domu – brudne, zranione, nieporadne – ale Twoje.
Zobacz je.
Usłysz je.
Dotknij ich sercem.
Bo może właśnie to, co przez całe życie próbowałaś odrzucić, jest bramą do najgłębszego pojednania ze sobą.

Nie zrobimy tego „od razu”. Nie w trzy dni.
Ale jeśli zaczniemy słuchać…
jeśli zaczniemy być obecni…
to każda cząstka – nawet ta najbardziej poraniona – przestanie walczyć.
Bo nie musi już walczyć o miejsce.
Ma je – w Tobie.

🌒🦋❤️
17/07/2025

🌒🦋❤️

„Zniknęła noc jest mi jej brak
Został już tylko światła blask (…)

Tęsknie za nocą, jest taka jak Ja
ujawnia szczegóły co giną za dnia

Może nasz świat zbyt jasny się stał
Za głośny zbyt butny i będzie tak wrzał

Gdy jesteś za cicho
Odrzucą twój głos
Jak nie pasujesz samotny twój los

Cisza to więcej niż wygasły dźwięk
Teraz rozumiem ze to przestrzeń na szept

Ciemność to nie jest
Jasności brak
To jednak miejsce dla
Blasku Gwiazd

Bo ciemność i cisza i sny mnie przyjęły
gdy świat mnie odrzucił one przygarnęły…”

To tylko bajka a jednak …
„Orion i ciemność „

❤️❤️czas wziąć odpowiedzialność za siebie i za swoją moc ♥️
12/07/2025

❤️❤️czas wziąć odpowiedzialność za siebie i za swoją moc ♥️

🔥 Reagowanie na to, co na zewnątrz, to najprostsza droga, żeby utknąć.

Twoje otoczenie to nie Twoja tożsamość. Ale wielu z nas pozwala, żeby to warunki zewnętrzne dyktowały, kim jesteśmy.

Przychodzi stres. Przychodzi rozczarowanie. I się kurczysz.
Prawdziwa wolność zaczyna się wtedy, kiedy Twój stan wewnętrzny nie zależy już od tego, co dzieje się na zewnątrz.

Tak długo jak obwiniasz otoczenie, tak długo ono Cię trzyma.

🧭 Wyobraź sobie, że uczysz się regulować od środka — żeby to nie świat zewnętrzny przejmował stery Twojego układu nerwowego. To dopiero moc.

„Nie czekaj z wdzięcznością na nic wielkiego …Gdy przestałem czekać na coś ważnego to wszystko nagle stało się ważne …Pr...
10/07/2025

„Nie czekaj z wdzięcznością na nic wielkiego …
Gdy przestałem czekać na coś ważnego to wszystko nagle stało się ważne …

Praktykuj wdzięczność każdego dnia …
Za detale… za szczegóły … za małe codzienne rzeczy … za wszystko co wydaje się niby takie oczywiste ..

Nie dziękuj tylko bo tak wypada …
Nie dziękuj z lęku .. ze strachu …
Nie dziękuj bo inni mają gorzej to musisz być wdzięczny za to co masz …
Nie z lęku że możesz to kiedyś stracić …

Bądź wdzięczny z zachwytu
Z radości …
Z piękna…
Z emocji które to u Ciebie wywołuje .. tu i teraz
Z samego aktu istnienia …
Za możliwość zobaczenia i doświadczenia …
Praktykuj wdzięczność ♥️

,,Nie czekaj z wdzięcznością na nic wielkiego, bądź wdzięczny, a wszystko stanie się wielkie.”Trasa koncertowa "Chrust". Kup bilety: https://www.eventim.pl/a...

Takie refleksje pracy ze sobą ✨Nieustannie staram się poznać siebie z każdej strony ( jak każdy 🙂 ),Zorientować gdzie ko...
22/02/2025

Takie refleksje pracy ze sobą ✨
Nieustannie staram się poznać siebie z każdej strony ( jak każdy 🙂 ),
Zorientować gdzie kończę się Ja a gdzie zaczynają inni.

Każdego dnia podróżujemy wgłąb siebie.
Poznajemy emocje, uczucia, pracujemy z całym rodem i nie tylko.
Dbamy o swoją energię.
Odkrywamy siebie jak cebulę -warstwą po warstwie aby dokopać się na swojego środka.
Pytamy się siebie czego potrzebuje?
Co czuję?

Każdego dnia nasza książka pod tytulem osobistego Ja, powiększa się o kolejny rozdział.
Zaczynamy mocniej zwracać uwagę na otoczenie.
Na życie w szerszym rozumieniu,
Zagłębiamy się coraz mocniej -
Często izolując aby słyszeć jeszcze lepiej swój wewnętrzny głos.

I tak schodząc głębiej i głębiej w ciszy i spokoju na samym końcu podróży pod tytułem „poznaj siebie”,czekając na jedną uniwersalną prawdę o sobie,
Na Złoty przełomowy klucz,
to z czego ja zdałam sobie w tamtym momencie sprawę było zobaczenie ze tak naprawdę w swojej największym jestestwie jesteśmy połączeni ze wszystkimi i wszystkim .

Połączeni niewidzialną na pierwszy rzut oka siecią energetyczną ponieważ tak naprawdę pochodzimy z jednego miejsca.
Nasza jednostkowość indywidualność pozwala nam zobaczyć czy doświadczyć wiele rzeczy na różne sposoby i dokładniej co możemy później wrzucić do wspólnego pola informacyjnego.

Te połączenia, jeśli nie są kierowane lękiem mogą nas wspomóc jednocześnie w budowaniu swojej mocy i dzieleniu się wszystkimi informacjami z innymi a także w tym że i my możemy korzystać z energii i informacji nam potrzebnych aby w jakimś stopniu się wznieść jeśli potrafimy odpowiednio współpracować na zasadzie heterarchii.
Uczyć się od siebie nawzajem i wspomagać.

Tak więc, Paradoksalnie na samym dnie swojej „samotności” i odebrebnosci przychodzi bardzo ważna informacja :

NIE JESTEŚ SAM/A❤️

Informacja która skruszyła wiele moich murów
Odkryła pierwotne leki i tęsknoty
Przeciwstawiła się mitowi oddzielenia
Postawiła w świetle prawdziwości tworzenia ✨

Mała aktualizacja ♥️Uważam że każdy rodzaj sesji prowadzi do lepszego poznania siebie . Dzięki temu, krok po kroku odnaj...
02/02/2025

Mała aktualizacja ♥️
Uważam że każdy rodzaj sesji prowadzi do lepszego poznania siebie .
Dzięki temu, krok po kroku odnajdujemy prawdziwość i mamy możliwości kreowania rzeczywistości w sposób jak najbardziej sprzyjający dla nas ❤️✨

Przypominam że nadal trwają zapisy jeszcze na kurs on line „umiejętność pracy z wahadełkiem w kwantowości „. Obalimy na ...
27/01/2025

Przypominam że nadal trwają zapisy jeszcze na kurs on line „umiejętność pracy z wahadełkiem w kwantowości „. Obalimy na nim mit wahadełka jako wróżkarstwa i otworzymy się na czytanie energii wykorzystując to właśnie proste urządzenie jakim jest wahadełko 😉

Address


68-320

Website

Alerts

Be the first to know and let us send you an email when Taka inna Ja. Bea posts news and promotions. Your email address will not be used for any other purpose, and you can unsubscribe at any time.

Contact The Practice

Send a message to Taka inna Ja. Bea:

  • Want your practice to be the top-listed Clinic?

Share

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram