Pogotowie szkolne

Pogotowie szkolne Miejsce, gdzie można znaleźć pomoc w przypadku wystąpienia różnych trudności szkolnych. Nie udzielamy stricte korepetycji, choć możemy tu też pomóc.

Zapobieganie i naprawa niepowodzeń szkolnych.

Bardzo mi się marzy zejść na dywan z zajęciami. Stoliki? Tak - ale tylko jako dodatek.Dużo kwiatów, stonowane kolory i l...
10/02/2024

Bardzo mi się marzy zejść na dywan z zajęciami. Stoliki? Tak - ale tylko jako dodatek.
Dużo kwiatów, stonowane kolory i lekcje, które będą przygodą oraz doświadczeniem trudnych, choć pięknych rzeczywistości.
W takim miejscu nie tylko zwykłe lekcje, ale i terapia pedagogiczna czy inne zajęcia pomocowe łatwiej jest prowadzić, bo otoczenie ma kolosalny wpływ na jakość pracy.
W przyszłości marzę, aby w takich przestrzeniach robić też socjoterapię, pracować w grupach zainteresowań.
Zgodnie z myślą, że marzenia się nie spełniają, ale marzenia się spełnia, zacznę niedługo je jakoś urzeczywistniać.
A póki co... zdjęcie poniżej traktuję jako projekt, nie zaś nierealną wizję. :)

Nawet tam, gdzie wydaje się, że wszystko stracone, tak naprawdę jest nadzieja. W obliczu niepowodzeń szkolnych uczniowie...
15/12/2023

Nawet tam, gdzie wydaje się, że wszystko stracone, tak naprawdę jest nadzieja. W obliczu niepowodzeń szkolnych uczniowie czasami się poddają. Trudniej jest tym, których rodzice podzielają to pogodzenie się z niepowodzeniami.
Tymczasem nie musi tak być! Rezygnacja z siebie samego to strzał w kolano nie tylko na płaszczyźnie szkolnej. Jednym z pierwszych etapów pracy z uczniem jest budowanie wiary w siebie. To fundament, na którym można stawiać budowle sukcesu. 👍🙂

12/12/2023

Niektórzy myślą, że zajęcia korekcyjno - kompensacyjne to takie douczanie z przedmiotów, z którymi dzieci sobie nie radzą. Nie do końca tak jest. Zkk to spotkania, w czasie których koryguje się i uzupełnia te braki, trudności psychoruchowe, które wynikają z jakiegoś zaburzenia. Czyli ćwiczymy koncentrację uwagi, uchwyt pisarski, koordynację, uwagę i spostrzeganie wzrokowe, równowagę czy zbyt duże lub za małe napięcia mięśniowe. Zajęcia korekcyjno - kompensacyjne nie są lekiem na wszystko, ale np. wspomagają terapię logopedyczną czy rewalidację.
Nikogo więc niech nie dziwi zabawa plasteliną. W czasie manipulacji masą dzieci ćwiczą dysocjację palców, motorykę małą, koordynację wzrokowo -ruchową, regulują napięcia mięśniowe, rozwijają wyobraźnię (także przestrzenną), pomagają rozbudować zakres słownictwa - kiedy rozmawiamy z podopiecznymi o ich dziełach. Zajęcia z plasteliną świetnie wyciszają ( a więc też regulują oddech) i pozwalają na swobodną rozmowę o tym, co ważne. Są przy tym prostą aktywnością, która w łatwy sposób pozwala dziecku osiągnąć sukces i zadowolenie ze swojej sprawczości.
No to... Wszystkie ręce po plastelinę. 😁

10/12/2023

Niedawno uczestniczyłam w rozmowie na temat dyslektyków w szkole i ich traktowania przez nauczycieli. Ktoś wspomniał o tym, żeby nie oznaczać dziecka na forum klasy. Nikt nie powinien wiedzieć, że uczeń jest dyslektyczny. Czy rzeczywiście?
Myślę, że to zależy od wielu czynników. O ile w klasach młodszych przemilczałabym temat (ale dysleksję i tak się diagnozuje dopiero w klasach późniejszych), nie wspomniałabym też o ryzyku dysleksji. Bo i po co? Jeśli do tego dodamy, że w klasach I - III działa ocena opisowa albo jeszcze lepiej - ocenianie kształtujące - w istocie, nie ma sensu o tym mówić. A w klasach starszych? Dzieci+dorośli często też) przyjmują specyficzne trudności edukacyjne jako wyrok czy oznaczenie dziecka słabszego. Często uczniowie wstydzą się dysleksji. Tymczasem nie ma powodu. Bo dyslektykiem może być określony ktoś, kto ma ci najmniej przeciętny, a często ponadprzeciętny rozwój intelektualny. Dyslektykami zatem są osoby szczególnie inteligentne. I całe szczęście, bo dostają taki bagaż w postaci dysleksji (lub dysgrafii, dyskalkulii, dysortografii, dyspraksji), że tylko oni - z takim potencjałem - mogą sobie poradzić z wyzwaniem. Tak, z wyzwaniem. Bo to nie problem, ale wyzwanie. I można wszelkie dys- tak pokazać. Bo przecież dzieci ze specyficznymi trudnościami nie mają obniżonych wymagań, ale jedynie dostosowane formy. Więc one muszą więcej. I często potrafią więcej, są bardziej pracowite ( mówię tu o tych, którym naprawdę zależy na postępach). Ale najpierw warto pokazać to zainteresowanemu dziecku. Tak, by wyzbyło się wstydu, poczucia bycia gorszym czy słabszym. Zacząć trzeba od rozmowy w cztery oczy i wzmacniania poczucia wartości. Czasami trwa to miesiącami czy latami. Potem decyzję podejmuje samo dziecko. Bo to ono najlepiej zna siebie u rówieśników w klasie.
Znam przypadek dyslektyka, który nie ma problemu ze swoją trudnością. Ale miał tak nieżyczliwy zespół klasowy, że wolał omijać konieczność konfrontacji z kolegami ( a miał doświadczenia, że do takiej konfrontacji doszłoby pod nieobecność nauczycieli). Znam też dzieci, które dysleksją się wprost chwaliły, licząc na profity i lżejsze traktowanie. Bywa też tak, że uczniowie mają opinie, ale w gruncie rzeczy wiemy, że ona nie jest do końca adekwatna, że tej dysleksji tam nie widać. Ale fajnie jest mieć "papier" i pomachać nim nauczycielom przed oczami.
Czy mówić w klasie, że dziecko ma dysleksję? Powiem moimi uibionym zwrotem: "to zależy". Ale to, co naprawdę warto mówić, to doceniać i wzmacniać poczucie własnej wartości. U każdego.

Sketchnotki - idea ostatnio bardzo popularna. Stosuję ją od czasów, kiedy sama chodziłam do szkoły, ale nie wiedziałam, ...
22/11/2023

Sketchnotki - idea ostatnio bardzo popularna. Stosuję ją od czasów, kiedy sama chodziłam do szkoły, ale nie wiedziałam, że moje rysowanie ma swoją nazwę (wtedy pewnie nie miało).
Ogólna zasada notatek graficznych polega na tym, żeby długi tekst zastąpić prostym schematem rysunkowym. Prace mogą być wykonane na komputerze, a mogą być robione własną ręką (te ostatnie są cenniejsze, bo przy okazji ćwiczy się motorykę małą). Następnie taka graficzną notatkę powiesić można w różnych często dostępnych miejscach, gdzie zapisane - narysowane treści same "wpadają w oko" (niech żyją wynalazcy toalet 😆).
Elementy notatki graficznej można też wykorzystywać w tworzeniu map myśli. O tej formie notowania wspomnę jednak innym razem.
Dla kogo sketchnotki? Dla osób, które mają łatwość uczenia się wzrokowego. Na pewno skorzystają z takich notatek kinestetycy - o ile rozwiesimy je w różnych, często nietypowych miejscach (np. na lustrze). Notatki graficzne są dużą pomocą dla osób z zaburzeniami przetwarzania słuchowego. Świetnie się sprawdzą u dzieci młodszych, którzy jeszcze pamiętają bardziej obrazami niż słowami. Ale i starsi często kojarzą słowo z obrazem, więc oni też są odbiorcami takiej formy zapisu.
Więcej inspiracji do własnych sketchnotek można znaleźć w zasobach Internetu. Zachęcam do korzystania, a przede wszystkim - do tworzenia własnych notatek graficznych.

Takie urocze słówko rządzi od wczoraj w mojej głowie: facylitacja. Jest to rodzaj wsparcia społecznego, dzięki któremu p...
19/11/2023

Takie urocze słówko rządzi od wczoraj w mojej głowie: facylitacja. Jest to rodzaj wsparcia społecznego, dzięki któremu poprawiają się efekty pracy.
Był taki psycholog (polskiego pochodzenia) Robert Zajonc. Na podstawie pewnego eksperymentu, do którego "zaproszone" zostały... karaluchy psycholog dowiódł, że społeczne wsparcie jakichś działań poprawia efektywność. W eksperymencie karaluchy miały pokonać swoisty labirynt. Podczas jednej z prób urocze robaczki stanęły na starcie, ale wokół miały widownię: inne karaluchy. Eksperyment wykazał, że pomysłowe owady szybciej pokonywały trasę labiryntu, kiedy miały publiczność! Niebywałe, prawda? No nie do końca.
Sama po sobie wiem, że w czasie zawodów, kiedy mam kibiców, trasę biegu pokonuję szybciej niż w czasie samotnego treningu. Wynika to nie tylko z rywalizacji, ale właśnie ze świadomości, że nie jestem sama, że ktoś we mnie wierzy, jedni wykrzykują dopingujące hasła, inni podzielają moją dolę, kiedy biegną obok i wzajemnie się wspieramy, a ktoś ważny czeka na mnie na mecie. I kiedy już padam z sił, to ta świadomość ludzi wokół mnie jakoby niosła siłą rozpędu.
Tak samo jest w szkole, w procesie edukacji.
Dzieci będą się lepiej uczyć i bardziej starać, kiedy będą mieć świadomość i poczucie wsparcia. To wsparcie płynie przede wszystkim od rodziców i środowiska najbliższego, potem od nauczycieli, a w końcu i od rówieśników.
Jestem jako nauczyciel zwolennikiem wspierania, a nie podcinania skrzydeł. Doświadczam, że zdobywane gratyfikacje i pozytywne wzmocnienia (to nie muszą być oceny) wpływają motywująco, a uczniowi się chce. Wyrażana mądrze i szczerze wiara w ucznia dodaje mu sił do dalszej pracy.
Mam wrażenie, że gdybyśmy postawili na uczenie się wzajemne w grupach roboczych i wyzwolenie w tych zespołach takiej solidarności i zdrowej rywalizacji międzyzespołowej, nauka mogłaby zyskać na wartości i atrakcyjności.
Wzmacniajmy więc. Szukajmy takich rozwiązań, które uczniom dadzą taki pozytywny zastrzyk energii. A kiedy zaniemogą, niech niosą ich skrzydła naszej wiary i wspierania. :)

Doceniać, nie oceniać. Sama nie pamiętam, kiedy to do mnie dotarło. Od kilku lat jednak na potęgę wpisuję dzieciom oceny...
16/11/2023

Doceniać, nie oceniać.
Sama nie pamiętam, kiedy to do mnie dotarło. Od kilku lat jednak na potęgę wpisuję dzieciom oceny pozytywne, w dodatku wysokie, bo przestałam się nimi przejmować, a nawet stanęłam na froncie gotowa do walki z nimi.
Na studiach uczono mnie o różnych funkcjach ocen. Pośród wszystkich najbardziej przypadła mi do gustu jedna z nich: ocena ma za zadanie poinformować o stopniu opanowania wiedzy/umiejętności.
Trele morele. Ocena przez rodziców, nauczycieli, a na końcu też przez uczniów traktowana jest jako wypłata za ich pracę/powodzenie/możliwości/warunki domowe itd. Jest nagrodą lub karą. I nic więcej.
Kiedy mówiłam uczniom, że ocena jest tylko nośnikiem informacji, odpowiadali: "niech pani to powie mojej mamie". I mieliśmy pozamiatane. Bo - w najlepszym wypadku - mama przede mną niby to wie, a swoje dopowie w domu.
Dlatego wypowiedziałam ocenom wojnę, a skoro już muszę je wpisywać, to wpisuję. Za aktywność, za logiczne myślenie, za udział w rozmowie, za chęć pracy, za próby działania - nawet jeśli nie zawsze kończą się powodzeniem, to sama próba już zasługuje na pochwałę.
I na koniec wychodzi, że zawyżam średnią. A tak, zawyżam. Ale przy minimum wymagań dostrzegam, że uczniowie mają naprawdę niebanalną wiedzę! Pamiętają z lekcji to, co było kilka tygodni, a nawet rok wstecz! Kiedyś chciałam im wprowadzić coś nowego, choć wiedziałam, że już o tym mówiłam, ale to było dawno, byli mali i wtedy to było tylko napomknięcie. Teraz miałam temat poszerzyć. Zaczynam od wprowadzenia definicji. Proszę, żeby spróbowali sami stworzyć definicję, a oni mi jadą tym, co właśnie mam im podać do zapisania. Konsternacja.
- Mieliśmy już ten temat?
- Nie.
- To skąd wiecie, co chcę wam powiedzieć?
- Bo pani nam mówiła już tę definicję.
- Kiedy?
- No, nie pamiętam, w młodszych klasach.
Kurtyna.

Wiem, ja uczę religii, ja mam luz, nie mam przedmiotu obowiązkowego, mogę sobie pozwolić. Ale ta definicja opierała się na słowniku abstrakcyjnym, trudnym do zaprezentowania konkretami. A oni ją pamiętali słowo w słowo.
Pewnie było kilka powodów, dla których zapamiętali. Ale zdecydowanie wśród nich nie była nauka pamięciowa na ocenę. Bo gdyby nie pamiętali, to przecież nic by się nie stało. A oni zapamiętali. Bez ocen.

Paradoksalnie - im mniej przejmujemy się oceną, a energię kierujemy na inne obszary - tym lepsze są efekty pracy uczniów. I to nie tylko w obszarze religii. A na co skierować tę energię? Na docenianie ucznia. O tym jednak następnym razem.

Nauka przez zabawę, doświadczenia, eksperymenty, muzykę i ruch? A dlaczego nie?Zapraszam wszystkich, którzy chcą w inny ...
15/11/2023

Nauka przez zabawę, doświadczenia, eksperymenty, muzykę i ruch? A dlaczego nie?
Zapraszam wszystkich, którzy chcą w inny niż tradycyjny sposób poradzić sobie ze szkolnymi niepowodzeniami. :)

Praca z tekstem w klasie 4. Pracuję z tym samym tekstem od ponad 20 lat. Przeszłam roczniki, które poszły do szkoły jako...
07/10/2022

Praca z tekstem w klasie 4. Pracuję z tym samym tekstem od ponad 20 lat. Przeszłam roczniki, które poszły do szkoły jako 6-latki. Teraz znów jestem z dziećmi, które zaczęły szkołę, mając 7 lat.
Tekst przekazuję za pomocą samodzielnego czytania, mojego czytania, ilustracji schematycznej do treści. Wyjaśniamy z dziećmi nieznane wyrażenia. Ustalamy, co jest niejasne. Zapisujemy słowa-klucze, żeby pogłębić treść. Tekst jest cały czas przed oczami dzieci. Pracuję metodą pobudzania aktywności, bo to skłania do włączania się w lekcję dzieci wszystkich, niezależnie od ich możliwości edukacyjnych. Dzieci za każdą odpowiedź otrzymują fasolkę, dzięki czemu chętnie włączają się w zajęcia. Utrwalamy poznany tekst. Zadaję pytanie. W górze wiele rąk. I... Ani jednej prawidłowej odpowiedzi. Pytania na poziomie klasy pierwszej przerastają możliwości czwartoklasistów (kiedyś podobną treść, ale w uproszczonej wersji opracowałam z pierwszakami). Szukam przyczyny takiego braku kojarzenia, zapamiętywania sensu lekcji omawianej w tej godzinie, kilka minut wcześniej. Jak to możliwe, że padają same złe odpowiedzi?
Kluczem są fasolki. Dzieci tak się zakręciły na punkcie zbierania fasolek, że odpowiadają bezmyślnie, byle tylko otrzymać bonus. Co robić? Mogę zabrać ziarenka. I wtedy już nikt nie podnosi ręki. Bo im się nie opłaca, nie mają nic w zamian. Obserwuję, słucham, robię szybko analizę.
80% błędnych odpowiedzi nie wynika z niewiedzy dzieci, ale z:
🔴 nieuważnego słuchania pytań,
🔴 tak silnej potrzeby natychmiastowej gratyfikacji, że ważniejszy staje się odruch podniesienia ręki niż udzielenia właściwej odpowiedzi,
🔴 niezdrowej rywalizacji o punkty między dziećmi,
🔴 nieumiejętności koncentracji uwagi, braku uważności,
🔴 pragnieniu bycia zauważonym przez nauczyciela.
Co ciekawe, uczniowie mają sporą wiedzę ogólną i świecie, posiadają spory potencjał intelektualny i przy odpowiednim treningu koncentracji uwagi są w stanie osiągać sukcesy ponadprogramowe.
Dzisiejsze doświadczenie uczy mnie, że warto stworzyć dzieciom i ich rodzicom przestrzeń treningu uwagi. Zdecydowana większość uczniów nie potrzebuje korepetycji, ale umiejętności skupienia uwagi na zadaniu (dziś wiele osób - młodych i dorosłych skupia się przede wszystkim na celu, tracąc uwagę konieczną do realizowania wania zadań - etapów osiągania celów.

Jakie pytanie najczęściej słyszą dzieci, kiedy po szkole spotykają się z rodzicami? Myślę, że nikt nie ma problemów z od...
02/09/2022

Jakie pytanie najczęściej słyszą dzieci, kiedy po szkole spotykają się z rodzicami? Myślę, że nikt nie ma problemów z odpowiedzią.
"Co tam w szkole?" Uczniowie mówią, że nie lubią tego pytania. Starsi zaś twierdzą wprost, że to udawane zainteresowanie. "Mama pyta, ale nie czeka na odpowiedź, bo myśli ma zajęte czymś innym i tysiąc spraw do załatwienia." Inni mówią: "Osiem godzin w szkole, wychodzę, chcę odpocząć, a tu pierwsze pytanie w domu o szkołę właśnie".
Dzieci znalazły swój bezpieczny azyl. O ile młodsze jeszcze chętnie opowiadają o relacjach rówieśniczych, o swojej ulubionej pani, o tyle starsze zamykają temat zdawkowymi "normalnie", "nic nowego", "dobrze". I często rodzice uspokojeni tym sloganem nie drążą dalej (ewentualnie pytają o oceny). Tymczasem...
Młodzi mają mnóstwo do opowiedzenia. Ale nie wiedzą, jak zacząć. Bo pytania nie sprzyjają. I tu jest zadanie dla nas, dorosłych. Nauczyć się zadawać pytania, które otwierają, zamiast zamykać nasze pociechy. Poniżej kilka gotowych ściąg:
"Co fajnego dziś zdarzyło się w szkole?"
"Czego się dziś nauczyłeś?"
"Coś cię dziś zezłościło?"
"Która lekcja minęła dziś najszybciej? Dlaczego?"
"Która lekcja była dziś nudna?"
"Co zapamiętasz najbardziej z dzisiejszego dnia?"
"Jaka promocja była dziś w szkolnym sklepiku?"
"Jak ci się pracowało na lekcji przy tej pogodzie?"
"W co graliście na wf?"
"Po co była potrzebna plastelina na biologii?"
"O czym najchętniej zapomniałbyś po dzisiejszym dniu?"
Nie ma tu ani jednego pytania zamkniętego i ani jednego pytania o oceny. Na oceny jeszcze przyjdzie czas. A co ciekawe, uczniowie przyznają, że sami chętnie by o nich opowiedzieli, ale pytania o oceny ich... blokują!
Pytać o szkołę? Tak, koniecznie. Ale nie od razu po lekcjach. Zaraz po powrocie do domu jest czas na rozmowę o wczorajszym meczu w telewizji (rano w pośpiechu nie było jak o tym pogadać), o planach na weekend, o podwieczorku, o wyjściu na shopping, o urodzinowym menu, o ostatnio nagranej piosence przez ulubiony zespół czy o wybrykach pieska z sąsiedztwa.
Na szkołę przyjdzie czas. Jak na wszystko w życiu.
Powodzenia!

02/09/2022

Adres

Jaworzno
43-600

Godziny Otwarcia

Poniedziałek 15:00 - 20:00
Wtorek 15:00 - 20:00
Środa 15:00 - 20:00
Czwartek 15:00 - 20:00
Piątek 15:00 - 20:00
Sobota 11:00 - 13:00

Telefon

+48797931100

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Pogotowie szkolne umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Udostępnij

Kategoria