12/10/2024
Kilka miesięcy temu zdałam sobie sprawę, że nadchodzi przełomowy moment w mojej karierze - dziesięciolecie w zawodzie psychoterapeutki. To uświadomienie było momentem "łał" - 10 lat brzmi jak spory kawał doświadczenia. Myślałam wtedy, że gdy zacznie się wrzesień, od razu się tym podzielę. Sama się zdziwiłam, że to już połowa października - wygląda na to, że zdążyłam się już z tym faktem oswoić :)
Często wracam pamięcią do początków tej drogi. Choć miałam ogrom zapału i generalnie wiary w to, że potrafię pomagać, to długo gdzieś głęboko w środku tlił się lęk, że pacjenci "odkryją" moje skąpe doświadczenie i nie obdarzą mnie zaufaniem (co oczywiście nigdy się nie spełniło). Nie pomagał w tym mój wiek (plus dość młody, nawet jak na wiek, wygląd) - pamiętam, jak ś.p. Jurek Mellibruda powiedział mi na rozmowie kwalifikacyjnej do szkoły psychoterapii, że jestem prawdopodobnie najmłodszą osobą przyjętą (kiedykolwiek) na szkolenie. Było to w moim poczuciu równie nobilitujące, co nakładające presję - że muszę udowodnić, iż jestem właściwą osobą na właściwym miejscu. Tym, co pomagało, było niezłomne poczucie, że to właśnie jest moja droga, moja misja życiowa, i że wszystkie moje zasoby wspierają mnie w tym, by robić to dobrze.
Dziś, bogatsza o te 10 lat doświadczenia zawodowego ale i własnego dojrzewania jako człowieka, czuję się absolutnie pewnie i na swoim miejscu (również dosłownie, bo w swoim ośrodku). Pozdrawiam Was niniejszym jako doświadczona i już nienajmłodsza psychoterapeutka ;)
Zdjęcia gabinetowe 2016 (wcześniejszych nie mogę znaleźć) vs 2024 :)