
07/07/2025
Pierwszy kot w moim dorosłym życiu pojawił się, gdy walczyłem o życie. Dosłownie. Kilka miesięcy bólu 10/10 przez 24/7 spowodowało, że poważnie myślałem o samobójstwie.
Ale, razem z Żoną, walczyliśmy o mnie. Próbowaliśmy wszystkiego, co ktokolwiek zaproponował:
✔️ akupunktura
✔️ masaże
✔️ specjalista "kręgarz"
✔️ jonoforeza
✔️ bioenergoterapia
✔️ specjalista od "żył wodnych"
✔️ feng shui
✔️ a nawet kot (miał się kłaść na bolącym miejscu i leczyć).
W praktyce, nasze pierwsze koty nie kładły się na bolącym miejscu. Kolejne już to czasem robią. A uratowała mnie Żona, która "odkryła" metodę McKenziego i zawiozła mnie do specjalisty. Ale nie żałuję, że (od tamtego czasu) mamy koty. I chciałbym, aby były w moim domu, do końca moich dni.
Lulek nie zdobył mojego serca od razu. Nawet, gdy był malutki. Był gruby, brzydki (rudy) i mało inteligentny. Ganiał za swoim ogonem. Raz zdołał ugryźć ogon. Zaraz potem zdzielił się łapką po pyszczku, bo go zabolało (a to pyszczek przecież pogryzł ogon).
Nie tęskniłem za Lulkiem, gdy córka zabrała go ze sobą przy wyprowadzce na swoje. Ale Lulek chyba tęsknił. W nowym miejscu sikał na dywan. I żadne sposoby nie pomagały. W rezultacie wrócił do nas. I wtedy się okazało, że chodziło mu o mnie. Wiemy, że nie chodziło o miejsce, bo przeprowadziliśmy się potem (z Lulkiem) do innego mieszkania. A Lulek, w nowym miejscu, zachowywał się normalnie.
To był dla mnie trudny czas. Nasze małżeństwo się rozpadało. Uważałem, że moja wina jest większa. Słabo radziłem sobie z emocjami i rozumiałem już, że to mój problem. Ale nie potrafiłem tego zmienić. Nie lubiłem siebie.
Pracowałem wtedy w Microsofcie na stanowisko managerskim. Ale nie czułem się lepiej, mimo, że w pracy byłem ceniony i lubiany. Ważniejsze dla mnie było, że swoją emocjonalnością krzywdzę najbliższych.
Tymczasem Lulek okazywał mi, na wszystkie możliwe sposoby, że mnie kocha. Kiedyś nawet powiedziałem znajomym:
- Ten kot pokazuje mi, że nawet ja mogę być kochany. Taki jaki jestem.
To Lulek dał mi wiarę w siebie, że mogę się zmienić. Nasze małżeństwo ocalało. Ogromna w tym zasługa mojej Żony = Jej cierpliwości do mnie. Jesteśmy teraz ze sobą szczęśliwi.
Staliśmy się też wielbicielami kotów. Uczymy się od nich. Poniżej najważniejsze elementy:
✔️ akceptacja rzeczywistości
✔️ odpuszczanie
✔️ życie tu i teraz
✔️ dbanie o relacje
✔️ troska o siebie.
Rozwinięcie i uzasadnienie dla powyższych punktów na blogu😉 https://skris.pl/tak-jak-kot/ . Zapraszam🤗
Tekst z archiwum bloga.
Żyć jak kot? Akceptować rzeczywistość, być tu i teraz, odpuszczać. Skupiać się na najważniejszym, dbać o siebie. Trudne? A koty to potrafią.