
25/07/2025
Kiedy wychodziłam za mąż, mama powiedziała mi:
„Dom rodziców to twój dom. Ale chcę, żebyś wiedziała: możesz tu wrócić z walizkami tylko raz. Będziecie się kłócić, sprzeczać, może nawet bardzo poważnie. Ale do mamy możesz wrócić tylko raz – na zawsze. Bieganie tam i z powrotem – to nie wchodzi w grę. Dlatego za każdym razem, gdy będziesz chciała krzyknąć: «Odchodzę od ciebie» – pamiętaj, że odchodzisz na zawsze. Jeśli nie jesteś na to gotowa – nie jesteś gotowa na małżeństwo.”
Brzmiało to wtedy twardo, ale po latach mogę powiedzieć, że to była bardzo trafna rada. Nie można ulegać pokusie ucieczki. Problem trzeba rozwiązać z tym, z kim on powstał – czyli z mężem.
Druga zasada: problem TRZEBA ROZWIĄZAĆ. Czyli rozmawiać, dyskutować, argumentować. Ale pod żadnym pozorem nie domyślać się za partnera.
„Spojrzałeś na mnie tak, że wszystko zrozumiałam” – nie, tak to nie działa. Tylko rozmowa, czasem długa i trudna, ale trzeba wszystko wypowiedzieć – nie liczyć na to, że partner „sam się domyśli” albo „przecież to oczywiste”.
Powiedzieć, co dokładnie się nie spodobało, co wywołało irytację, jak można było postąpić inaczej, czym partner był niezadowolony – konkretnie, punkt po punkcie, i do każdego punktu – jak to poprawić.
Nie próbować zgadywać, nie opierać się na doświadczeniu koleżanek czy scenariuszach z seriali. Tylko mówić i słuchać. To drugie jest ważniejsze.
Trzecia zasada: jesteśmy równi we wszystkim. Każdą sytuację omawiamy jako równorzędni partnerzy.
Czwarta: nie ma męskich i kobiecych obowiązków. Nie ma męskich i kobiecych stref odpowiedzialności. Kto potrafi i komu zależy – ten robi. Priorytetem jest jakość. Kto lepiej myje naczynia – ten myje. Kto lepiej prasuje – ten prasuje. Kto więcej zarabia – ten zarabia.
Piąta zasada: nie wynosić brudów z domu. Brzmi staroświecko, ale działa. Dopóki nie zapadnie decyzja „rozwodzimy się, rozstajemy się” – wszystkie problemy zostają w domu. Ani mamie, ani przyjaciółce, ani – broń Boże – do social mediów.
Nigdy i nikomu nie mów „mój mąż to d***k”, nawet jeśli w danym momencie tak myślisz. Bo potem się pogodzicie, a otoczenie będzie pamiętać.
Albo że to d***k (jeśli są po twojej stronie), albo że żyjesz z dupkiem (jeśli są „obiektywni”), albo że oczerniałaś świętego (jeśli są po jego stronie).
Nigdy, nigdzie, nikomu nie skarżyć się na męża. No, chyba że lekarzowi – jeśli już do tego dojdzie.
Szósta zasada: pieniądze są wspólne. Wszystkie. Bez względu na to, kto je zarobił – należą do rodziny. Duże wydatki ustalamy wspólnie, drobne – według uznania. Ale nikt nigdy nie mówi „nie dam ci pieniędzy” albo „na co wydałaś pieniądze?”.
Nie mówimy tu o patologii jak uzależnienia – to inna sprawa. Ale w normalnej sytuacji – pieniądze są wspólne.
Siódma: wszystkie konflikty rozwiązujemy od razu. Bez przeżuwania, rozpamiętywania tygodniami. Jeśli robi się niewygodnie, przykro, samotnie – mówimy o tym od razu.
Ósma zasada: nie manipulować. Nigdy nic nie robić „na pokaz” albo „żeby się domyślił”.
Nie robić tajemnic, nie snuć intryg.
„Zgadnij, co chcę na urodziny” – nigdy.
Prosto: „Podaruj mi jutro bukiet 13 goździków”. „Chcę nową marynarkę i portfel”.
Im prościej – tym lepiej.
„Jadę pić z koleżanką, wrócę nad ranem”.
„Mam firmową imprezę, będę śpiewać w karaoke i może przenocuję u Tomka”.
Bez gierek, bez pułapek, bez tajemnic.
Dziewiąta, wynikająca z ósmej: ZAUFANIE.
Jeśli zachoruję – wiem, że mogę poprosić o miskę do wymiotów.
I wiem, że obetrę ciało gorączkującego męża.
Nie ukryję przed nim, jeśli – nie daj Boże – będę musiała usunąć macicę albo jeśli zachoruję na raka.
I jeśli jego coś spotka – będę przy nim.
Razem – w zdrowiu i w chorobie.
On wie, że golę nogi, ja wiem, gdzie ma pryszcze.
Dziesiąta, żeby było równo: zawsze wiedzieć i pamiętać, że jutro wszystko może się zmienić.
Nigdy nie polegać całkowicie na drugiej osobie, nie powierzać jej całego swojego życia.
Zawsze mieć plan B.
Pamiętać, że jutro może jego zabraknąć.
Lub ciebie.
I to nie musi być tragedia – wypadek, choroba, inna osoba, emigracja – to nie ma znaczenia.
Musisz być w stanie żyć sama, i twoje życie musi mieć sens także bez niego.
Nie tracić przyjaciół, nie zamykać się w związku, nie zależeć finansowo.
Nie przekazywać wszystkiego w cudze ręce.
Zawsze pamiętać, że jesteś osobą, która z własnej woli żyje w tym związku.
I on też jest osobą, która z własnej woli żyje w związku z tobą.
Autorka: Daria Korolkowa