14/10/2023
"W naszych czasach dominuje tłumienie wszystkich cielesnych wyrazów radości, żalu, złości, miłości, lęku – i równie szeroko jest rozpowszechniona fascynacja wyglądem ciała i jego funkcjami. Mamy reklamy lekarstw na nerwy, zaparcia, przeziębienia, bóle głowy – wszystkie te zepchnięte głęboko uczucia; zalecenia jak zrzucić wagę, jak ją przybrać, jak budować ciało, jak je rozwijać; diety, gadżety, witaminy, recepty jak spać, jak się budzić, jak nie pocić się nadmiernie, jak nie mieć brzydkiego oddechu – niekończąca się skoncentrowana na ciele lista, spolaryzowana seksem, który pokrywa niekończącym się strumieniem obrazów billboardy, gazety, filmy, czasopisma, eksponując kobiece ciało w tak nieprawdopodobnych proporcjach jak to tylko możliwe. Jesteśmy zakłopotani i zirytowani, gdy jesteśmy konfrontowani z jakąkolwiek postacią intensywności fizycznej w naszym życiu. Możemy okazywać radość w głosie i wyrazie twarzy, dopuszczamy wyrażany w ten sposób żal, złość jeszcze jakoś ujdzie, ale żywiołowy gest unoszonej w górę ręki, ciało kołyszące się w przód i tył w żałobie, nagły wybuch tupiącej stopy, czy książka gwałtownie zamknięta i położona na stole – wszystko to niepokoi. Wydaje się, że ciało pozostaje w nieświadomej represji, i co więcej, pomimo spontanicznego życia naszego współczulnego układu nerwowego, wielbimy to, co racjonalne, uporządkowane, to czym możemy zarządzać, odcinając się od doświadczenia nieświadomego i w ten sposób od instynktów, które biorą odwet pod postacią wyolbrzymionej, kompulsywnej fascynacji ciałem. Im mniej ciało jest doświadczane, tym bardziej zamienia się w wygląd; im mniej jest realne, tym bardziej sprowadza się do czegoś, co trzeba rozbierać i ubierać; im mniej jest znane, tym bardziej oddala się od wszystkiego co ma związek z poczuciem siebie.”
Mary Starks Whitehouse
fot Gift Habeshaft