20/04/2025
⚖️ “Nie ma zbrodni bez kary” *
🐇 1994 rok, miasteczko Mikuszewo. Trwa Niedziela Wielkanocna i - podobnie jak dzisiaj - wiele rodzin spędza ten czas w swoim gronie, przy świątecznym stole. Nie dla wszystkich jednak ten dzień okaże się radosny…
⛺️ Zyta Michalska miała 20 lat, i można by powiedzieć, że tkwiła w niej artystyczna dusza. Nie widziała swojej przyszłości na wsi, gdzie mieszkała rodzina. Dziewczyna miała bardziej artystyczną wizję swojego życia. Lubiła górskie przechadzki i wędrówki. Często urządzała je sama, ale czasami korzystała także ze zorganizowanych wyjazdów, na przykład w Bieszczady. Na jednej z takich wypraw poznała Macieja, w którym się później zakochała. Znajomi dziewczyny twierdzili, że Zyta była wobec partnera roszczeniowa, a czasami nawet znikała gdzieś bez słowa wyjaśnienia. Maciejowi jednak to nie przeszkadzało, kochał Zytę i akceptował jej charakter oraz zachowanie. Dziewczyna myślała sporo o przyszłości, szczególnie przyszłości, w której był też Maciej, ich dzieci i wspólne życie. Maciej jednak był wobec tej wizji lekko zachowawczy. Również widział ich wspólną przyszłość, ale chciał przed ślubem skończyć chociaż studia.
🎓 Zyta skończyła szkołę średnią i zdecydowała się na gap year. Chciała ten czas poświęcić na naukę języka angielskiego. Maciej oraz Zyta zamieszkali w Poznaniu, nie mieszkali jednak razem. Spędzali ze sobą wolny czas, którego dziewczyna miała zdecydowanie więcej niż chłopak. Maciej bowiem miał dużo obowiązków związanych ze swoimi studiami. Najbliższe otoczenie Zyty twierdziło, że zachowanie dziewczyny uległo z czasem zmianie. Wieczorami siedziała do późna przed telewizorem, z kolei poranne godziny przesypiała.
🌷 Nadszedł kwiecień, a razem z nim Święta Wielkanocne. Niedzielę 3 kwietnia Zyta spędzała z rodziną, ale była też umówiona na ten dzień z Maciejem. Mieli iść po południu do swoich znajomych. Zyta nie lubiła bezczynnego siedzenia, więc wybrała się na spacer do lasu. Nikogo z domowników jednak nie uprzedziła. U Państwa Michalskich pojawił się w końcu Maciej. Szukał swojej dziewczyny, bo jak się okazało - nie pojawiła się w umówionym miejscu. Chłopak myślał więc, że zastanie ją w domu. Tak się jednak nie stało. Rodzina Zyty była trochę zaskoczona zniknięciem dziewczyny, ale jednocześnie zdawali oni sobie sprawę z tego, że Zyta lubiła wybierać się na przechadzki, czasami nikogo o tym nie informując. Domyślali się, że i w ten dzień wyszła na spacer, ponieważ w domu brakowało jej butów, które zawsze ubierała mając w planie dłuższą wędrówkę. Mimo braku większych obaw Maciej oraz Justyna - młodsza siostra Zyty - udali się do lasu na poszukiwania dziewczyny. Niestety nie przyniosły one oczekiwanych rezultatów - Zyty nie było ani w lesie, ani u znajomych do których para miała się tego dnia udać.
🐕 Nastał kolejny dzień, a Zyta w dalszym ciągu nie wracała. Ojciec dziewczyny - Waldemar - postanowił ponownie przeszukać las. Tam spotkał jakiegoś mężczyznę, który na widok Pana Waldemara spłoszył się i uciekł. W obawie, że Zyta mogła paść ofiarą tego mężczyzny, Pan Waldemar udał się na policję i zgłosił zaginięcie córki. Jednocześnie postanowił na własną rękę kontynuować poszukiwania. W działaniach tych wzięła udział także matka Zyty oraz ich pies. Jest to kluczowa informacja, ponieważ to właśnie zwierzę w którymś momencie zaczęło rozkopywać ziemię oraz liście na polanie. To, co zobaczyła matka, było ciosem w jej serce. Pies wygrzebał z ziemi materiał, którym były ubrania zaginionej Zyty, ale także samo jej ciało.
🪨 Na ciele dziewczyny widoczne były liczne ślady, powstałe w wyniku uderzeń tępym narzędziem, ale także ślady duszenia i możliwego wykorzystania seksualnego. Ze względu na stan i wygląd zwłok, początkowo założono, że doszło do napaści na tle seksualnym, w wyniku której Zyta straciła życie. Przyczyną śmierci okazało się uduszenie, ale co ciekawe - w trakcie badań nie ujawniono śladów wykorzystania seksualnego. Najprawdopodobniej więc doszło do jego upozorowania.
📞 Pan Waldemar w dalszym ciągu podejrzewał mężczyznę spotkanego w lesie. Pewnego dnia dostał anonimowy telefon, w trakcie którego rozmówca zdradził, że wie, kto był sprawcą, i że rzekomo jest to właśnie ta osoba, którą mężczyzna widział w lesie. Po tym zdarzeniu policji udało się dotrzeć do potencjalnego sprawcy, jak się jednak okazało - miał on alibi. Sprawa utknęła w martwym punkcie.
🗣 Mijały lata, a świat szedł naprzód. Dla rodziny Michalskich czas zatrzymał się niestety w miejscu… Do czasu, kiedy po 26 latach Pan Waldemar otrzymał od Poznańskiego Archiwum X informację, że chcą powrócić oni do sprawy zabójstwa Zyty. Początkowe działania funkcjonariuszy nie przyniosły nowych informacji. Policjanci zwrócili się do Krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych z prośbą o sporządzenie profilu psychologicznego sprawcy. Zdecydowali się także na porównanie zabezpieczonych na miejscu zbrodni próbek DNA z policyjną bazą. Działanie to nie przyniosło niestety oczekiwanych rezultatów. Funkcjonariusze z Archiwum X podjęli decyzję o rozpowszechnieniu w mediach informacji, dotyczących wznowienia śledztwa. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, ponieważ pojawił się pewien anonimowy świadek, który zdradził dane zabójcy. Rzekomy sprawca znajdował się nawet na liście przygotowanej przez funkcjonariuszy, jednak początkowo został on wykluczony z grona potencjalnych sprawców, ze względu na posiadane alibi.
🚬 W wyniku nieoficjalnych działań policjanci zabezpieczyli niedopałki pozostawione przez podejrzanego. Badania wykazały zgodność z materiałem zabezpieczonym na miejscu zbrodni. W grudniu 2020 roku został zatrzymany na 48h Waldemar B. Celem zatrzymania było oficjalnie pozyskanie próbki DNA do badań porównawczych, w wyniku których również wykazano zgodność.
🚲 Waldemar przyznał się, ale tylko do uderzenia Zyty kamieniem. Jak twierdził doszło między nimi do sprzeczki, która rozpoczęła się od tego, że dziewczyna weszła pod koła roweru, na którym jechał Waldemar. Mężczyzna spadł z pojazdu, a dziewczyna na niego nakrzyczała i uderzyła go. Rozpoczęło to bójkę między nimi, która zakończyła się uderzeniem dziewczyny za pomocą kamienia. Waldemar postanowił wtedy przenieść ciało oraz upozorować napaść na tle seksualnym. Jak twierdził - w trakcie pozorowania zdarzenia dziewczyna jeszcze żyła.
💭 “Żałuję tego. Całe 26 lat o tym myślę. Bywały takie dni, że miałem tego dość i chciałem zgłosić się na Policję. Teraz mam spokój duszy” **
⛓ Waldemar wywodził się z domu, w którym panowała przemoc i alkohol. On sam w pewnym momencie zaczął iść w ślady ojca i nierzadko sięgał po używki. Założył rodzinę - miał żonę i dzieci. Siostry Waldemara przyznały, że byłby zdolny do takiej przemocy, jakiej dopuścił się w stosunku do Zyty. Całkowicie przeciwne zdanie miała jednak jego żona, która nie chciała uwierzyć, że dokonał czynów, o które go oskarżono. Pomimo upływu tak wielu lat, mężczyznę skazano na karę 25 lat pozbawienia wolności. Sprawcę dosięgnęła sprawiedliwość, jednak ból po stracie Zyty już zawsze pozostanie w sercach jej najbliższych osób.
🫂 Czas Wielkanocy to czas refleksji zarówno nad śmiercią, jak i przemijaniem. Ale to także czas nadziei i przemian. Nikt nie powinien spędzać Świąt na poszukiwaniu zaginionej córki, siostry, dziewczyny. Zadbajmy więc o siebie nawzajem i spędźmy te święta w trosce - o bezpieczeństwo własne, ale także najbliższych nam osób.
* Cytat z uzasadnienia wyroku sądu w sprawie zabójstwa Zyty.
** Słowa Waldemara B.
📲 Zachęcamy również, aby śledzić nasz fanpage, a także nasze konto na Instagramie () gdzie regularnie pojawiają się nowe i ciekawe treści, relacje z działań i aktualności dotyczące naszego Koła.
D.S.