
25/08/2025
Masz czasem wrażenie, że żyjesz w trybie „ciągle gdzieś indziej”?
Myślami w pracy, kiedy jesteś w domu.
Myślami w domu, kiedy jesteś w pracy.
A ciało… ciało zostaje samo ze sobą.
I właśnie dlatego oddech to taki genialny nauczyciel.
Bo nie możesz oddychać „na zapas”.
Nie możesz zrobić 20 wdechów i powiedzieć: „Dobra, wystarczy mi do jutra”.
Oddech zawsze dzieje się TU i TERAZ.
💣Ale problem w tym, że większość ludzi NIE oddycha.
Serio – robią ruch powietrzem, ale to takie „oddychanie byle żyć”.
Płytkie, szybkie, jakby goniło ich własne serce.
👉 A potem ciało jest zmęczone, spięte, zestresowane. Bo nie dostało tego, czego naprawdę potrzebuje.
Wiesz, jak to wygląda w gabinecie?
Pacjent kładzie się na stół, ja mówię: „Oddychaj głęboko”, a on… zaczyna unosić barki. Brzuch nieruchomy. Zero przepony.
I wtedy pada to kultowe zdanie: „Karolina, ja chyba nie umiem oddychać.”
🫣
I to jest ten moment – moment, w którym człowiek orientuje się, że najważniejsza funkcja życiowa została oddana na autopilota.
A ciało? Ciało tęskni za tym, żebyś wreszcie był w nim obecny 😥
Z perspektywy pracy z powięzią widzę jedno: kiedy ktoś odzyskuje kontakt z oddechem, odzyskuje kontakt z samym sobą.
💬 A teraz szybki rachunek sumienia: Kiedy ostatnio naprawdę poczułeś swój oddech?