28/07/2025
Wybaczcie mi proszę ten satyryczny, prześmiewczy komiks o sztucznej inteligencji w psychoterapii.
Ten temat nie daje w rzeczywistości powodów do śmiechu.
Chciałem przyciągnąć Waszą uwagę, by opowiedzieć o czymś ważnym.
Coraz więcej osób: kobiet, mężczyzn, dzieci i nastolatków sięga po narzędzia AI, które traktują jako towarzyszy, powierników, przewodników, diagnostów i osobistych terapeutów.
Stoi za tym wyraźnie cierpienie, osamotnienie i silna potrzeba posiadania wspierającej relacji.
To bardzo ludzkie.
Jako istoty czujące i społeczne potrzebujemy relacji z innymi. Potrzebujemy czerpać wsparcie od osób z naszego otoczenia.
Nic dziwnego, że gdy zaspokojenie tych potrzeb w autentycznych relacjach jest trudne lub niemożliwe, wiele osób sięga po ich cyfrowy substytut - Wielkie Modele Językowe (LLM), Inteligentni Asystenci, czy jak ostatnio odkryłem - boty psychoterapeutyczne.
Zagrożenia są ogromne i coraz częściej opisywane.
Po pierwsze, wiele osób inwestując swoją energię w te pozorne relacje, rezygnuje bądź ogranicza interakcje z prawdziwymi ludźmi w rzeczywistym świecie.
Rozmowy z botem są łatwe. Algorytm ustawiony jest tak, bo wzmacniać i wspierać punkt widzenia rozmówcy. Jego przekonania o słuszności własnych sądów i działań.
Sam spróbowałem takiego "dialogu" i zaskoczyło mnie jak przyjemne uczucia to może wywołać. Poczułem "jakby" relację.
Rozmowy z botami mogą uzależniać. Opisywane są już przypadki osób opłacających kosztowne subskrypcję by utrzymać "istnienie" wykreowanego w oknie dialogowym partnera.
Boty są w dużym stopniu nieprzewidywalne. Zdarza się, że zachęcają użytkowników do zachowań zagrażających ich życiu i zdrowiu.
Opisywałem przy ostatniej rolce historię człowieka, u którego rozmowy z ChatGPT doprowadziły do epizodów maniakalnych i dysocjacyjnych, skutkujących hospitalizacją.
Nie zrozumcie mnie źle. Jestem fanem nowych technologii i sam korzystam z LLM-ów, jako narzędzi. Grafiki do załączonego komiksu wygenerowałem w Copilocie.
Pragnę, jednak wskazać zagrożenia, jakie wiążą się z ich używaniem zamiast profesjonalnej pomocy i relacji z drugim człowiekiem.
Co o tym myślicie?
Krzysztof