12/07/2025
https://www.facebook.com/share/p/1B1XN1nJnC/?mibextid=wwXIfr
Sięgamy po to, co możemy, nie koniecznie po to, co potrzebujemy…
Niektórzy z nas z czasem przestają sięgać.
Dziś przypominam tekst, który opisuje, jak dochodzi do zakłócenia potrzebowania i dalej sięgania, a w konsekwencji powstania KONFLIKTU WEWNĘTRZNEGO często wyrażanego zaburzeniami odżywiania. Rozwiązanie obronne: im więcej, tym bezpieczniej to jeden ze śladów z nim związanych…
SIĘGANIE A POTRZEBY
Gdybyście Państwo mieli spontanicznie sięgnąć, to jakby to wyglądało? Czy znaleźlibyście w sobie od razu przełożenie tego słowa na ruch? Jakie obudziłoby to myśli i jakie obrazy? A w końcu, czy pozwolilibyście sobie wykonać ten ruch spontanicznie? Czy sięgacie jedną ręką, czy dwiema? Czy do góry, czy wprost?
I uczucia, ta chwila, kiedy nie skontrolujemy jeszcze ciała… Co się pojawiło? Czy mam prawo sięgać? Czy jest po co? Czy jest ktoś dla mnie? Czy dostanę?
POKAŻ MI JAK SIĘGASZ..., A POWIEM CI JAK POTRZEBUJESZ (albo nie potrzebujesz) …
Uproszczenie? Niekoniecznie. Fizycznie sięganie to nic innego jak wyciąganie rąk. Robimy to dziesiątki razy w trakcie dnia. Zupełnie innego wymiaru nabiera ten gest, kiedy mamy sięgnąć po KOGOŚ i do tego dla SIEBIE. W tym momencie ruch wychodzi z całego naszego życiowego doświadczenia nacechowując nie tylko to, jak go zrobimy, ale też to, jak się przy tym będziemy czuli.
Na obrazku są zestawione dwa wzorce sięgania, z dwóch skrajnych biegunów. Pomiędzy nimi mieści się oczywiście szerokie spektrum różnych rozwiązań konfliktowych. Pośrodku jest małe dziecko, które wyciąga ręce do świata z pewnością, że ten hojnie mu odpowie.
Gdzie każdy z nas umieściłby się ze swoją jakością sięgania dziś?
DWA BIEGUNY…
Możemy powiedzieć o typie rozładowanym, zrezygnowanym z przekazem: DLA MNIE NIE BĘDZIE i naładowanym, zaprzeczonym, mówiącym: NIC NIE POTRZEBUJĘ.
• TYP NAŁADOWANY
Każdy zapewne doświadczył sytuacji, w której ktoś czegoś od nas potrzebuje, ale nijak nie czujemy, że nas o to prosi. Z minuty na minutę zaczynamy mieć coraz większe poczucie, że to my czegoś od niego chcemy i to nam zależy bardziej na zaoferowaniu pomocy. Takie ODWRÓCENIE ZALEŻNOŚCI. Potrzebujący, który nie może znieść tego faktu, sprawia, że właściwie to on robi nam grzeczność, przyjmując nasze wsparcie. Kiedy jesteśmy w relacji z osobą, która w ten sposób rozgrywa zależność, prędzej czy później zostajemy z refleksją: „wygląda na to, że w tej parze tylko ja potrzebuję, a ta druga osoba jest zupełnie ponad tym”. Warto wtedy pamiętać, że podobna postawa ma ukryć głęboko skrywany LĘK PRZED PONOWNYM BYCIEM UŻYTYM czy odrzuconym: „teraz to ja odrzucam i to ja użyję pierwszy, zanim ktokolwiek użyje mnie”. Zaprzeczenie potrzebom jest najlepszym sposobem zabezpieczenia się przed kolejnym upokorzeniem i byciem zranionym.
CO NAM PODPOWIE CIAŁO?
Kiedy osoba naładowana sięga, to poza samym uniesieniem rąk nic więcej nie będzie wskazywało, że jest jakaś przestrzeń na przyjęcie czegoś od drugiego człowieka. Mocne, wyprostowane ręce niosą przekaz: podejdź bliżej, a się odbijesz. Opancerzona klatka piersiowa, ustawiona wdechowo, bardzo szczelnie obudowuje serce, oddzielając je od świata. Cała postawa zaś jest zwarta, gotowa i zaciśnięta. Oczy czujnie obserwujące, usta uśmiechnięte, a głowa wraz z tułowiem lekko, prawie niewidocznie wycofana, tworząca pozór kontaktu. Osoba z zaprzeczonymi potrzebami raczej umrze ze śmiechu na wiadomość, że potrzebowanie jest dobre. Zatrzymać ją może nasilające się poczucie braku czegoś nieokreślonego, nazywane zwykle nieprzyjemną pustką czy niepokojem. Wewnętrzna rzeczywistość nie da o sobie zapomnieć. W środku niej jest ZAGŁODZONY człowiek, który z lęku musi stale pacyfikować napływające potrzeby. Głód ten może z czasem „kazać” szukać pomocy i staje się pierwszym krokiem do uznania: JA TEŻ POTRZEBUJĘ.
• TYP ROZŁADOWANY
Część z nas pewnie rozpozna to wewnętrzne poczucie: ile bym nie dostał, nie będzie dość albo nie będzie to, albo nie będzie takie. Stale obecna FRUSTRACJA, która ciągle atakuje wszystko, co otrzymałem (am) i przemienia w popiół rezygnacji.
Znamy pewnie też doświadczenie, kiedy czujemy, że ktoś bardzo potrzebuje pomocy, a my pomagamy, ratujemy, po czym zostajemy z nieprzyjemnym rozpoznaniem: ojejku, nic z tego, co dałem, nie zostało.
W obu przypadkach mamy w kontakcie osobę, która bardzo potrzebuje, ale nie może się NASYCIĆ. Jej dziecięce potrzeby zostały odrzucone, przetrzymane czy błędnie zrozumiane. Krótko mówiąc – nie było na nie adekwatnej, dostrojonej odpowiedzi. Kiedy takie sytuacje powtarzają się, doprowadzają do nadmiernej frustracji, która WYCZERPUJE aż do głębokiego poczucie rezygnacji: „i tak nie dostanę”. W dorosłym życiu powstały w ten sposób wzorzec każe szukać idealnego karmiciela, który nasyci wszystkie braki. Człowiek z taką historią stale naraża się na ODTWARZANIE głębokiego niezaspokojenia. Dawny deficyt przesłania możliwość zobaczenia, że dziś mogę nakarmić się sam. Praca nad PODWAŻENIEM ILUZJI o doskonałym dawcy będzie kluczem do przerwania błędnego koła powtórzeń.
CO W CIELE?
Osoba z takim doświadczeniem będzie czuła, że właściwie nie ma po co sięgać. Kiedy uniesie ręce, dłonie będą wiotko opadały, jakby złamane w nadgarstkach. Ramiona i szyja napną się, pomagając w trzymaniu ciężaru bezwładnych kończyn. Głowa lekko się pochyli, a spojrzenie uniesie w proszącym poszukiwaniu miłości. Ciało zapadnie się, jakby człowiek toczył walkę z grawitacją o utrzymanie się w pionie. Widzimy, jak stan wyczerpania utrwalił się w organizmie. Po chwili sięgania taka osoba zacznie mówić, że ma strasznie ciężkie ręce albo że ich w ogóle nie czuje, bo są drętwe czy martwe. Ta manifestacja fizyczna jest spójna z przeżyciem wewnętrznym i stałym odtwarzaniem go w świecie. Potrzebowanie nie ma sensu, więc na różne sposoby jest pomniejszane, zaprzeczane czy wypierane. Dbanie i troska o siebie będą kojarzyć się z wysiłkiem ponad miarę. Przyjmowanie pomocy od innych obarczone jest lękiem, że staniemy się ciężarem nie do dźwignięcia. Mówiąc językiem somatycznym, taki człowiek jest rozładowany i nie może utrzymać STANU ŁADOWANIA, czyli dostępu do energii. Potrzebna więc będzie praca nad akumulatorem – to tak technicznie, a chodzi po prostu o ZWIĘKSZANIE POJEMNOŚCI na czucie, wyrażanie i zostawanie z własną żywotnością bez konieczności wyczerpywania się.
Mówimy „tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga” (Mickiewicz) jednak, by było to możliwe, dziecko potrzebuje WCZEŚNIEJ móc sięgnąć po kogoś, kto jest tuż obok, tylko dla niego i wypełni przestrzeń zawartą między jego ramionami.
Marzena Barszcz,
Więcej o połączeniach psychosomatycznych znajdziecie Państwo w książce „Psychoterapia przez ciało”. Link w komentarzu.
Przekierowanie do webinaru „Im więcej, tym bezpieczniej” również tam.