Terapia Par Łódź

Terapia Par Łódź Kompleksowe wsparcie, pomoc psychologiczna dla par.

28/08/2025

“Nie chodzi o to, żeby zawsze się zgadzać. Chodzi o to, by nawet w największej burzy trzymać się za ręce.”

Sue Johnson, Przytul mnie. Siedem rozmów, które zapewnią miłość na całe życie, s. 227
fot Flavia Gava

04/08/2025

"Rozwój emocjonalny polega właśnie na tym, że dopuszczamy do siebie jak najszerszą gamę emocji, bez oceniania i selekcji przy drzwiach, ale też bez utraty równowagi. To początkowo bywa trudne, ale praktyka czyni mistrza. Gdy emocje trochę poleżakują, można odzyskać równowagę i znaleźć sensowne rozwiązanie.
Taki pokój do myślenia nie jest nam dany na starcie. Początkowo przypomina małą klatkę. Nie mieścimy się w nim ani my, ani nasze uczucia. To dlatego, że emocji uczymy się z doświadczenia. Musimy je przeżyć, a nie przeczytać o nich w książkach. Powiększenie naszego pomieszczenia wymaga więc wysiłku. Jeśli czujemy, że jego rozbudowa idzie opornie, możemy poprosić o pomoc kogoś, kto nie ocenia, tylko słucha. Nieocenianie jest bardzo ważne, bo niełatwo myśli się na sali sądowej. Niech ten wspomniany pokój nie będzie salą sądową, tylko wykładową. Albo laboratorium. Bo w takich przestrzeniach można naprawdę myśleć, przeżywać, uczyć się.
Pamiętajmy też, że drzwi do tego pokoju otwieramy tylko my. Jeśli ktoś chciałby złożyć nam wizytę, to wyłącznie na zaproszenie. W przeciwnym razie zrobi tam bałagan. Zniszczy przestrzeń, która jest osobista, stwierdzając na przykład: „A co to za problemy? Każdy by sobie z nimi poradził" albo „Nie powinieneś tego czuć, bo to nie ma sensu".
Dopiero gdy bezpiecznie i bez oceniania przyjrzymy się wszystkim tym emocjom, przestaną być tak intensywne i męczące. Jeśli pobędziemy z nimi, przekonamy się, że tu mamy na coś wpływ, a tam możemy postawić komuś granicę. To ważny moment, bo myślenie, racjonalność stają się wtedy prawdziwymi sprzymierzeńcami, można z tych narzędzi mądrze skorzystać. Potrzebujemy obu tych światów, obu trybów - logiki racjonalności i logiki emocjonalności. Jeżeli wchodzą w spór i jedna próbuje drugą usunąć, mamy wojnę w głowie. Trzeba też jednak pamiętać, że rozum zawsze będzie niewolnikiem emocji, od nich więc porządek trzeba zacząć."

Danuta Golec, Czyim życiem żyjesz. Dylematy trzydziestolatków", wyd Ingenium 2025
fot Sorin Gheorghita

11/07/2025

„Dobra wiadomość to ta, że nierzadko więź między mężem a żoną jest silniejsza niż ciężar krzywd, jakie mogą sobie nawzajem wyrządzić.
Zła wiadomość to ta, że żadne dwie dorosłe osoby nie są w stanie wyrządzić sobie tyle krzywdy co mąż i żona."

Jurg Willi, Psychoterapia pary

01/10/2024

Miłość dziecięca trzyma się zasady: „Kocham, ponieważ jestem kochany". Natomiast miłość dojrzała twierdzi: „Jestem kochany, ponieważ kocham". Niedojrzała miłość mówi: „Kocham cię, ponieważ cię potrzebuję". Dojrzała miłość powiada: „Potrzebuję cię, ponieważ cię kocham".

Erich Fromm, O sztuce miłości
fot Jean Louis Paulin

10/04/2024

W każdym związku najcudowniejsze jest oczekiwanie tego wszystkiego, co może się zdarzyć między dwiema osobami. To ta najlżejsza część miłości, która rozgrywa się w naszych głowach. Jeśli jest stresująca, to nie bardziej niż podróż do odległego i egzotycznego kraju. Ale później przychodzą większe wyzwania. Musimy nauczyć się żyć z kimś, kto jest tak samo trudny i skomplikowany, jak my sami. W książce powtarzam to często: dobrego kochania można się nauczyć.

Naprawdę można? W jednym z wykładów dostępnych w Internecie mówi Pan brutalnie: „Przygotuj się na to, że wyjdziesz za mąż czy ożenisz się zawsze z niewłaściwą osobą”.

Bo to najlepsze założenie, jakie można mieć! Najczęściej zakochujemy się i wchodzimy w związek z osobą, którą uważamy za idealną. Albo prawie idealną. O jej wadach, o ile je dostrzegamy, myślimy z pobłażliwym uśmiechem. Gdybyśmy zaś zakładali od samego początku: „Ja jestem zdrowo walnięty, ale ty na pewno też masz trochę nie po kolei w głowie”, w naszym związku mniej byłoby złości, goryczy, rozczarowań czy fałszywych przekonań o własnej nieomylności.

A czy zakochanie nie jest tak naprawdę tylko przedłużeniem miłości własnej, a właściwie marzeń o tym, kim chcielibyśmy być?

Każde zakochanie to triumf nadziei nad wiedzą. Wchodzimy w związki, marząc, że w naszym wybranku nie znajdziemy tego wszystkiego, czego nienawidzimy w sobie: tchórzostwa, słabości, lenistwa, nieuczciwości, niewierności ideałom czy głupoty. Stawiamy wokół ukochanej osoby kordon miłości, który w jakiś sposób odgrodzi ją od naszych błędów i wypaczeń. W tej drugiej osobie lokujemy ideał, który tak naprawdę jest ucieczką od siebie. Tylko w ten sposób – i wbrew świadomości tego, kim jesteśmy – udaje nam się zachować wiarę w człowieka.

Ale taka miłość to pułapka, prawda?

Oczywiście. Bo nasz partner nie jest osobą, którą sobie wymyśliliśmy. Ta pułapka niemych oczekiwań bierze się z wczesnego dzieciństwa, z naszej pierwszej, najważniejszej relacji – tej z matką.

Czyli wracamy do Freuda.

Nie da się inaczej. To biologia. Kiedy byliśmy jeszcze w łonie matki, nie musieliśmy o nic prosić. Każda nasza potrzeba była zaspokojona. Dla wielu z nas ta idylla trwała też po narodzinach. Byliśmy kochani, rozpieszczani, karmieni i przytulani. Ten komfort po prostu się dział. I od swoich partnerów oczekujemy tego samego – że w jakiś magiczny sposób zrozumieją nas bez słów.

fragment rozmowy Aleksandry Reszelskiej z Alain de Bottonem,
Brytyjsko-szwajcarskim filozofem i pisarzem, założycielem londyńskiej The School of Life
fot archiwum prywatne

O stylu przywiązania od kolebki aż po grób.
28/03/2024

O stylu przywiązania od kolebki aż po grób.

Katarzyna Moneta-Spyra: W ogromnym skrócie, Bowlby twierdził, że przywiązanie pracuje w nas od kolebki aż po grób, zmienia się tylko osoba, czyli obiekt, do którego jesteśmy przywiązani. W dzieciństwie jest to pierwszy główny opiekun, w okresie dojrzewania – grupa rówieśnicza, a w dorosłości – partner romantyczny. Z tego wniosek, być może kontrowersyjny, że miłość, również między dorosłymi, jest pochodną więzi między matką a dzieckiem.
Bezpieczny styl przywiązania kształtuje się, gdy interakcje z opiekunem były na tyle bezpieczne i przewidywalne, że dziecko mogło sobie wyrobić zaufanie do ludzi, że odpowiedzą na jego potrzeby, ale też do siebie – że jest warte miłości. Opiekun był dostępny fizycznie i emocjonalnie, reagował oraz był zaangażowany w relację. Takim osobom jest łatwiej zbudować satysfakcjonujący i trwały związek.
Pozostałe style przywiązania nazywamy pozabezpiecznymi. Styl lękowy łączy się z wysokim poziomem lęku przed odrzuceniem, więc osoba jest non stop zaabsorbowana relacją, ciągle potrzebuje się upewniać i sprawdzać, czy partner jest dostępny, czy odpowie na potrzeby. Z kolei osoby o stylu unikającym nauczyły się minimalizować swoje potrzeby przywiązaniowe, ograniczać ekspresję emocjonalną. Poczucie bezpieczeństwa budują na samowystarczalności, nie ufają, że inni im pomogą. Ostatni pozabezpieczny styl, nazywany zdezorganizowanym, kształtuje się wtedy, gdy dziecku nie udało się wypracować spójnej strategii dostawania opieki, bo obiekt przywiązania zarówno koił lęk, jak i go wywoływał. Tak się dzieje w sytuacjach przemocy, wykorzystywania, nadużywania. W dorosłym życiu takie osoby wysyłają często swoim partnerom sprzeczne sygnały, czyli najpierw „chcę, chcę, chcę”, a kiedy już dostają bliskość, to nagle ją odrzucają.
Joanna Olekszyk: Podczas terapii najpierw partnerzy rozumieją, co się między nimi dzieje, potem mówią, co czują?
KMS: To jest sytuacja idealna, w praktyce często nie wiedzą, co czują. Szczególnie osoby o stylu unikającym. Bramą do ich emocji może być ciało. Dlatego dopytujemy o odczucia, takie jak ścisk w gardle, supeł w brzuchu. „Co by ta gula w gardle powiedziała, gdyby mogła mówić...”. Chodzi o stan, w którym partnerzy wiedzą, co czują, rozumieją, co się z nimi dzieje – i jeszcze są w stanie powiedzieć o tym. Na przykład: „Kiedy piszesz do mnie tyle SMS-ów, czuję się przytłoczony. Chcę odpowiedzieć na pierwszego, zbieram myśli, a tu pojawia się 15 następnych. Czuję się, jakbym znikał. Cokolwiek bym zrobił, i tak cię nie zadowoli”. Pytam wtedy drugą osobę, jak się czuła, kiedy słuchała tego, co mówił do niej partner. To bardzo poruszające momenty. Dawanie drugiej osobie dostępu do siebie, do swoich przeżyć, szczególnie tych, które wystawiają nas na zranienie, jest bardzo zbliżające i buduje zaufanie. Partnerzy zaczynają rozumieć, że ich reakcje są tak gwałtowne i tak bardzo bolą właśnie dlatego, że są dla siebie najważniejszymi osobami.
JO: I wtedy dokonuje się ta korygująca zmiana?
KMS: Właśnie wtedy, podczas takich rozmów, tylko trzeba je powtarzać, żeby się utrwaliły. Jedna strona, czyli ta, która zazwyczaj się wycofuje, musi zaryzykować i dać do siebie dostęp, bo to bardzo uspokoi drugą osobę. Ale żeby było to możliwe, strona zazwyczaj domagająca się kontaktu musi złagodnieć, przyjąć mniej krytyczną i oceniającą postawę. Do tego dochodzi się małymi krokami, np. w procesie terapii. A terapeuta jest facylitatorem tego procesu.

fragment wywiadu dla miesięcznika SENS, marzec 2022
Zapraszamy na warsztat dla par: "Jak być w związku i nie zwariować"
Zdjęcie: PeterDenovo (Pexels)

19/03/2024

Konflikt jest wpisany w każdy związek i odgrywa w nim pożyteczną rolę. Nie można się rozwijać bez konfliktu. Dokonując jakiegoś wyboru, przeważnie ranię tę drugą osobę. Powiedzmy, że chcę, żebyśmy gdzieś razem wyjechali, a moja żona chce zostać w domu. Mogę raz czy drugi ulec, ale w którymś momencie muszę postawić na swoim, bo inaczej niepostrzeżenie wprowadzę do naszego związku bardzo niedobrą zasadę - że moje potrzeby się nie liczą. Więc w którymś momencie muszę oświadczyć np.: „Jadę na Mazury". A moja żona ma prawo powiedzieć: „Wiesz, jestem z tego niezadowolona". A ja: „Przykro mi, ale chcę pojechać". I jadę. I to niczym nie grozi pod warunkiem, że nie robimy fochów.
Potem ja zadzwonię z tych Mazur i powiem: „Cześć! No jak ci tam beze mnie? Dalej jesteś zła?". To rozładuje napięcie. Ale jak się obrażę na żonę albo ona na mnie i zaczniemy sobie robić różne złośliwości, to się nakręci spirala wrogości. A więc od umiejętności zawierania kompromisów ważniejsza jest umiejętność stawania do konfrontacji."

Andrzej Wiśniewski, psychoterapeuta rodzin i par

31/01/2024

Pytanie do namysłu na wieczór:

Jurg Willi, terapeuta par napisał: "Dobra wiadomość to ta, że nierzadko więź między mężem a żoną jest silniejsza niż ciężar krzywd, jakie mogą sobie nawzajem wyrządzić.
Zła wiadomość to ta, że żadne dwie dorosłe osoby nie są w stanie wyrządzić sobie tyle krzywdy co mąż i żona."
Co o tym myślicie?

18/01/2024

Złość, jak wiadomo, jest przydatnym uczuciem. Służy temu, żebyśmy zrozumieli, że doświadczamy jakiegoś zagrożenia czy ataku, czasem również w sensie metaforycznym, dotyczącym właśnie wartości. Dziecko jest w stanie wyrazić złość bezpośrednio, jeżeli nie zostało uprzednio spacyfikowane. Dorosły - zależnie od sytuacji. Jak jest zły na szefa, to niekoniecznie będzie wrzeszczał i kopał. Nie zawsze możemy spoliczkować kogoś, kto nas skrzywdził, czy wycofać się z sytuacji, która jest nie do zniesienia. Ale coś z tą złością jednak można zrobić, choćby opracować ją wewnętrznie: poczuć ją, potraktować jako drogowskaz. Uraza natomiast to złość, która nie została rozładowana i opracowana, więc w nas zalega. Czasem mówi się o niej z angielskiego – „resentyment". I to „re" jest tutaj ważne, oznacza powtarzanie. Bo uraza jest trochę jak czkawka. Odtwarza się i odtwarza na nowo, nasilając się coraz bardziej. Już prawie 75 lat ma prawo psychologa i neurofizjologa Donalda Hebba: neurony jednocześnie wzbudzone łączą się na zawsze, ale to połączenie można wzmacniać lub osłabiać. Przeżywając ponownie urazę, wzmacniamy połączenia neuronalne między daną sytuacją a urazą, nie dając sobie szansy wyjścia z błędnego koła.

Zofia Milska-Wrzosińska
fot Hasbro

14/01/2024

Jedne z najsilniejszych emocji rodzą się w trakcie powstawania, podtrzymywania, zrywania czy odmowy relacji przywiązania. Powstawanie więzi określa się często jako zakochanie, jej podtrzymywanie jako miłość, utratę (partnera) jako rozpacz za kimś. Już samo ryzyko utraty wzbudza lęk, natomiast rzeczywista utrata wywołuje cierpienie; jednocześnie w każdej z tych sytuacji może pojawić się złość. Niezachwiana wizja utrzymania więzi doświadczana jako poczucie bezpieczeństwa, odrodzenie więzi staje się zaś źródłem radości.

John Bowlby
📚 The making and breaking of affectional bonds
tłumaczenie Katarzyna Gdowska

10/01/2024

🔴 — Niestety tak się zdarza. Mama wypytuje syna, kiedy wróci od taty: co tata robi, jaka jest jego nowa partnerka. Tato wypytuje córkę: czy mama na pewno nie ma pieniędzy? Może jednak kupuje sobie torebki i drogie kremy? Nie wolno nam zamieniać dziecka w szpiega — mówi psychoterapeutka Renata Pająkowska-Rożen. 💡

O tym, jak wspomóc nastolatka w kryzysie rozwodu rodziców, przeczytacie w "Newsweek Psychologia Nastolatka" 8/2023. ❤️‍🩹📰

Adres

Przygraniczna 6
Konstantynow Łodzki
95-050

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Terapia Par Łódź umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Terapia Par Łódź:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram

Kategoria