19/07/2024
🩵
Zdjęcie podsumowujące całe 11 dni spędzone w Nowym Sączu na wydłużonym turnusie.
Dlaczego wydłużonym?
Bo dzięki wspaniałej, najlepszej i cudownej (mogłabym tak słodzić jeszcze więcej, ale wiadomo że cukier szkodzi, a ja nie chcę zaszkodzić ;) ) Terapeuta Klaudia Wojnarowska, mogliśmy dokończyć naszą przygodę z mikropolaryzacją, tj. zrobić jej 3 serię.
Po pewnym czasie będę mogła podsumować sobie w głowie, co te 3 serie nam przemeblowały :D
Chociaż p.Klaudia mówi, że ona swój cel osiągnęła, więc nie pozostaje mi nic innego, jak się pod tym również podpisać 😊
Wdzięczność wypełnia mnie całą, za to wszystko, co się udało i gdzie nas to zaprowadziło dzięki p.Klaudii 💚 (i nie tylko o Anielkę tu chodzi...)
Dlatego najlepszy, zresztą jak zawsze, turnus z NZOZ Centrum Rehabilitacji Neurokinezis s.c. i na deserek do tego mikro, krakowska i nawet ciut terapii wzorku 😍😍😍
Tydzień łączony, czyli w sumie 5 terapii dziennie, był dla Anieli mocno wymagający, co było już zauważalne 3 dnia. I tak jak Vojta, to dla nas mycie zębów i dla Anieli weteranki to nie wysiłek ;) (zwłaszcza, że według niej tam nikt poza panem Tomkiem i czasem Panią Agatką nie potrafi wyzwalać pików, więc czym się tu męczyć 😂), tak dwie terapie ściśle ukierunkowane na skupienie, pracę oczu, itp były grube 🤷♀️
Dlatego pod koniec tygodnia jej głowa była bliska tego, że ekspoduje, co sprawiło, że zdecydowałam o rezygnacji , ostatnich zajęć u p.Sylwii (przekazując ten najlepszy czas w jak najlepsze ręce moim zdaniem 😃) i chciałam nawet zrezygnować z ostatniej Vojty, ale się nie udało ;) Bo Aniela sama zdecydowała, że ona chce do Asi na Vojtę 🙉 no i poszła 🙈
I wiem, że ona najlepiej wie, co jest jej potrzebne... wystarczy słuchać, uwzględniać i podążać za tym....
Dałyśmy radę, jak zawsze 😜 co bez wsparcia wielu naszych ziomków (i zaliczamy do nich również wszystkich związanych z Neurokinezis), byłoby o wiele trudniejsze. Dzięki każdemu z osobna stało się to o niebo łatwiejsze 💜
Dodatkowo, gdy pojawiło się kolejne wzmocnienie i wsparcie w postaci taty Anieli, to nawet ja mogłam się rozłożyć na 1,5 doby (bo po co na dłużej ;) ), pogorączkować, oczyścić zatoki i dalej do przodu 😁
Anielka po 5 dniowym maratonie, zwolniła również i to jej zrobiło najlepiej. Dzięki temu dopłynęliśmy do środy, czyli wczorajszego dnia, gdy wróciliśmy (po przygodach po drodze ;) w końcu nuda jest nudna i kto by tam chciał łatwo i szybko docierać na miejsce 😆) do domu...uffff ;)
Dlaczego zdjęcie to idealne podsumowanie?
Bo taki właśnie był ten wydłużony turnus.
Dobry, lekki, słoneczny, rześki, przejrzysty, magiczny.
I takie życko, radość i beztroska należy się Anieli, za robotę, naprawdę solidną robotę jaką wykonuje od dnia swoich narodzin. I tak chcę, jednocześnie dążąc do tego codziennie, żeby pamiętała swoje dzieciństwo.
Pomimo terapii, a właściwie dlatego, że ją ma. Bo życie z terapią (jak mycie zębów ;) ), nie musi być smutne, trudne i ciężkie. No chyba, że wybieracie, że takie właśnie będzie.
My wybieramy inaczej i chyba nam się to udaje, bo Aniela wraca z turnusowych wojaży z takimi wspaniałymi wrażeniami, że o więcej nie mam chyba co marzyć 🤷♀️
Czas wolny wypełniliśmy na maxa, ładując nasz Słoik wszystkim, co nam służy i do dalszej drogi potrzebne - relacjami, bliskością, poszerzaniem własnych granic, głośnym śmiechem, obserwacjami... 💚💜❤️
Wrócimy po dalsze ładowanie, gdy tylko przyjdzie czas 😃
Z wdzięcznością ;*
M. i reszta ekipy Słoika 💜