04/09/2023
❤️
Ode mnie o lęku.
Wiem, że na dzień dobry powinno być inaczej; Jestem tu nowa, jest początek września, powinno być miło, sympatycznie i przyjemnie. To by dobrze wyglądało. Coś w stylu dziarskiego „kochani! powodzenia” lub pokrzepiające „będzie dobrze, dacie radę”.
Powinno tak być ale tak nie jest.
Mam świadomość, że naprawdę duża część naszego społeczeństwa dzisiaj, teraz właśnie, dławi wielka „gula” w gardle, w brzuchu betonowy blok powoduje skręt kiszek, każdy oddech zamiast koić – dusi, serce albo palpituje, albo zamiera, albo wymiotuje, co kto woli, odczuć jest bez liku. Chcesz krzyczeć, albo nie, chcesz uciekać, albo lepiej, rozpłynąć się w powietrzu, wniknąć pod ziemię, może specjalnie odwlekasz moment wyjścia z łóżka wcale się w nim dzisiaj rano dobrze nie czując, a może wyskoczyłeś z niego dzisiaj przesadnie szybko bo mdłości i ból brzucha nie pozwoliły w nim pozostać. Lęk dzieci – znowu szkoła; Rodziców - no i szkoła. Nauczycieli – praca, ehh. Każdego - znowu poniedziałek. LĘK. Uczucie niewdzięczne, znienawidzone, utrapienie każdego - młodych, dorosłych, dojrzałych.
Moi Pacjenci drżą przed lękiem. Jest on koronnym, nadrzędnym zadaniem do rozpracowania. „ Pani Gabrysiu! Tak bardzo chciałabym/ chciałbym w końcu nie czuć lęku” słyszałam nie raz.
Oblicza lęku, wszystkie z którymi się mierzymy, mają jedną i tą samą bazę. Są wytworem umysłu, naszych głów i naszych wyobraźni. Mało przyjemnym, umęczającym fantazjowaniem na temat przyszłości tej bliskiej, tej za pół godziny i tej dalszej – co to nadejdzie jutro, za tydzień, za miesiąc.
Lękamy się tego czego w rzeczywistości fizycznie nie ma, nie możemy dotknąć, przesunąć, przełożyć, wyrzucić do kosza. Jednak co ważne, lęk sam w sobie, jest stanem normalnym, powszechnym, adaptacyjnie właściwym i jak nic, musi mieć swoje miejsce w wielobarwnym wachlarzu różnorodnych stanów emocjonalnych jakich doświadczamy. Nie ma innej opcji.
Lęk, pomimo swej złej sławy, bywa wdzięcznym materiałem do niewdzięcznego treningu – można go wystrzelić, gdzie pieprz rośnie, kopnąć jak Mesii piłkę do bramki z 50ciu metrów, można go potargać jak stos kartek i wyrzucić w daleki kosmos, można podpiąć go do balona i wysłać hen…na Zanzibar.
Można z nim (lękiem) zrobić WSZYSTKO. Bądźmy w stosunku do swojego umysłu fair – jeżeli nasz umysł potrafi wytworzyć odczucie lęku i niepokoju, pozwólmy mu też stworzyć odczucie ulgi i satysfakcji. Przetrenujmy nasz umysł w kierunku uczucia ulgi, satysfakcji z treningu nad rozpędzonym i zwariowanym lękiem. Z moich obserwacji gabinetowych wnioskuję, że po porządnym przetrenowaniu u Pacjentów lęk i ulga zaczynają chodzić ze sobą w parze. Ba! Kwitnie satysfakcja i poczucie dumy z siebie samego!
Pozwólmy istnieć lękowi, ale nie pozwólmy mu rządzić. Basta! Niech się zadzieje (lęk), ma do tego pełne prawo.
Ale Drogi Czytelniku, nie pozostawiaj go (lęku) bezkarnym i destrukcyjnym. Trenuj go porządnie - wizualizuj, deprecjonuj, minimalizuj, konwertuj, przekształcaj reorganizuj, transformuj.
I sam zobaczysz co się stanie. Poczujesz coś nowego TU i TERAZ. Nie odmawiaj sobie tych emocji są piękne i takie soczyste. I masz je w sobie. TU i TERAZ.
Miłego dnia dla Wszystkich i Wszędzie🥰😘
Gabriela Janek Chuchlińska