20/10/2022
NIE PRZEPRASZAM
WOLĘ KOCHAĆ
Wiele lat uczono mnie tego słowa.
Przepraszam, że zawiodłam.
Przepraszam, że krzyknęłam.
Przepraszam, że nie umiem.
Przepraszam, że się spóźniłam.
Przepraszam za moje dzieci.
Przepraszam za to, że jestem z Polski.
Przepraszam, że jestem kobietą.
Przepraszam, że mam okres.
Przepraszam, że nie jestem wystarczająco systematyczna, wytrwała, odważna, zaradna, wykształcona, dostosowana … i co tam jeszcze chcesz.
Słowo to zrobiło niefortunną i szaloną karierę w moim wnętrzu. W mojej głowie. Rozpanoszyło się jak wszędobylska grzybica. W ekstremalnych sytuacjach byłam gotowa nawet przeprosić za to, że ktoś coś powiedział w moim towarzystwie. Coś nie tak. Albo coś za bardzo tak.
Tajfun.
Przepraszam sięgnęło w swojej zachłanności po mnie samą.
Przepraszam, że chcę.
Przepraszam, że pragnę.
Przepraszam, że nie kocham.
Przepraszam, że kocham.
Przepraszam, że nie lubię.
Przepraszam, że lubię.
Gwóźdź programu.
Przepraszam, że jestem SOBĄ.
Przepraszam, że jestem.
Już mnie prawie nie ma, dobrze?
Duszące, niedorzeczne przepraszam, którego nie umiałam rozbroić. Bo to jest słowo nie do rozbrojenia. Nie tworzy nic poza usuwaniem, abortowaniem tego, co jest.
Przepraszam, które wciskało mnie do malutkiej trumienki dostosowania. Prawie bez tchu. Prawie bez życia. Prawie bez czucia, po co tu jestem. Z wielką pretensją, że taka właśnie jestem.
Więc lepiej przeprosić i zapomnieć, że się jest, że coś uwiera, że czegoś się potrzebuje, pragnie, za czymś się tęskni.
Czujesz, jak prawie się dusisz?
Można zapomnieć, kim się jest? Po co się jest?
Naprawdę?
Dopóki żyjesz, to niemożliwe.
Dusza zawsze się upomni o siebie. Nie pozwoli się usunąć, zdławić i zadeptać.
Przychodzi do mnie w marzeniach, w snach, w malutkich, a następnie coraz większych oddechach życia.
Dusza oducza mnie tego bezdusznego słowa.
Dusza nie przeprasza.
Ona jest.
I chce, żebym była taka, jaka jestem.
Usłyszałam, jak szepcze do mnie słowa kochania, usuwając z nich to słowo-truciznę.
Szepcze do mnie tak:
Kochana Moja, odczaruję Cię. Tak jak Ciebie zaczarowano na lata, ja teraz do Ciebie przychodzę i spalam przepraszam. Każde przepraszam, które spala Ciebie. Wiem, że chcesz oddychać. I wiem dobrze, że chcesz żyć.
Więc słuchaj i powtarzaj.
Raz.
Siedem razy.
I trzydzieści trzy razy.
Powtarzaj, aż usłyszysz sercem.
Powtarzaj, aż Twoje ciało zacznie te słowa tańczyć:
Zawiodłam, dlatego kocham siebie.
Krzyknęłam, dlatego kocham siebie.
Nie umiem, dlatego kocham siebie.
Spóźniłam się, dlatego kocham siebie.
To moje dzieci, dlatego kocham siebie.
Jestem z Polski, dlatego kocham siebie.
Jestem kobietą, dlatego kocham siebie.
Mam okres, dlatego kocham siebie.
Nie jestem wystarczająco systematyczna, wytrwała, odważna, zaradna, wykształcona, dostosowana … i co tam jeszcze chcesz. Dlatego tym mocniej kocham siebie.
Chcę. Kocham siebie.
Pragnę. Kocham siebie.
Nie kocham. Kocham siebie.
Nie lubię. Kocham siebie.
Lubię. Kocham siebie.
Jestem SOBĄ. Kocham siebie.
Jestem, dlatego kocham siebie.
Jestem.
❤️
Maja Wąsała