
08/07/2025
Czekasz na czyjeś słowo, spojrzenie, uznanie.
Na to, że ktoś „w końcu da” Ci to, czego sam(a) sobie nie umiesz dać.
Uwagę. Spokój. Pewność. Miłość.
I nagle zauważasz, że Twoje samopoczucie zależy od tego, czy ktoś napisał.
Od tego, czy się domyślił, pocieszył, zapytał, czy wszystko OK.
Od tego, czy druga osoba miała dobry dzień.
Problem w tym, że opierasz się na czymś, co nie jest stabilne.
Bo nawet najbliżsi – to wciąż tylko ludzie. Z własnymi emocjami.
Z lękami. Zmęczeni. Czasem nieobecni.
A Ty? Czekasz, aż ktoś przyjdzie i wypełni pustkę.
Tymczasem…
szczęście nie pojawia się wtedy, gdy wszystko się układa.
Ono rozkwita, kiedy przestajesz oddawać innym odpowiedzialność za to, co czujesz.
To nie znaczy: „mam już wszystko w sobie”.
To znaczy: „uczę się być przy sobie – nawet wtedy, kiedy nikogo nie ma obok.”
To jest emocjonalna samodzielność.
Nie samotność.
Nie zamknięcie się.
Tylko wolność.