19/07/2023
Chociaż biologiczna rola tarczycy wykracza daleko poza kwestię wpływu na gospodarkę energetyczną organizmu, to faktycznie gruczoł ten wpływa w sposób znaczący tak na BMR (podstawową przemianę materii), jak i na wydatki związane z aktywnością. Dzieje się to za pośrednictwem hormonów tarczycy: przykładowo T3 (trijodotyronina), oddziałując na UCP-1 (termogeninę), może zmieniać równowagę pomiędzy ilością energii uzyskiwaną w postaci ATP, a energią rozpraszaną w postaci ciepła. Żeby przybliżyć istotę w/w zależności napiszę tak: UCP-1 można byłoby przyrównać do ręki, która zdejmuje pokrywkę z garnka w którym chcemy ugotować wodę: proces staje się w efekcie bardziej energochłonny.
Zatem odpowiednio wysokie stężenie T3 związane jest ściśle z procesem termogenezy, czyli produkcji ciepła. Gdy T3 osiąga wartości ponadfizjologiczne, zapotrzebowanie energetyczne rośnie, a gdy spada poniżej zakresów uznawanych za pożądane, wydatki energetyczne obniżają się. I chociaż poruszyłem dla przykładu tylko kwestię wpływu trijodotyroniny na proces produkcji ciepła, to rola hormonów tarczycy w regulacji "tempa przemiany materii" jest szersza i obejmuje także wydatki związane z aktywnością fizyczną. Niski poziom wspomnianych hormonów powoduje, że jesteśmy bardziej zmęczeni co przekłada się na aktywność ruchową tak na poziomie aktywności intencjonalnej jak i spontanicznej.
Zatem w uproszczeniu można podsumować, że nadczynność tarczycy wiążę się ze wzrostem wydatków energetycznych, a niedoczynność z ich spadkiem. I dzieje się to w dużej mierze niezależnie od naszych starań. Jaka jest skala w/w zjawiska? Temat jest dość słabo zbadany, danych źródłowych jest niewiele i wywodzą się one z badań dość lichych metodologicznie, pewnymi danymi jednak dysponujemy. I tak oto w badaniu Kim i wsp. [1] zaobserwowano, że w nadczynności tarczycy związanej z chorobą Gravesa i Basedowa suma wydatków energetycznych pacjentów wynosiła 140% wartości uzyskanej na podstawie metod predykcyjnych.
Koncentrowanie się na konkretnych wartościach jest jednak pozbawione sensu. Dlaczego? Ano dlatego, że zarówno nadczynność jak i niedoczynność mogą mieć różne nasilenie wiążąc się z mniejszymi lub większymi odchyleniami w poziomie hormonów tarczycy. Im dalej posunięte są nieprawidłowości tym prawdopodobnie odchylenia w wydatkach energetycznych są większe, choć i tu trzeba zachować ostrożność z wyciąganiem wniosków, bo przecież wpływ nieprawidłowości w na poziomie T4 i T3 na gospodarkę energetyczną jest wysoce niesymetryczny.
Na szczęście medycyna dysponuje dziś metodami pozwalającymi wyrównać poziom hormonów tarczycy u osób dotkniętych dysfunkcją gruczołu tarczycowego. W przypadku nadczynności bywa to co prawda nierzadko dość skomplikowane (a nieraz wymagające bardzo agresywnej terapii), ale w przypadku niedoczynności, w zdecydowanej większości przypadków sprawa jest względnie prosta. Wyrównanie niedoborów hormonalnych sprowadza się do dobrania odpowiedniej dawki levotyroksyny i przyjmowanie jej z zachowaniem pewnych zasad "higieny". Istnieje niezliczona ilość badań wskazujących, iż takie postępowanie w zdecydowanej większości przypadków pozwala pozbyć się objawów niedoczynności zapewniając pacjentkom i pacjentom akceptowalny komfort życia. Istnieje jednak pewien problem: jeśli chodzi o masę i skład ciała, to terapia lewotyroksyną nie często niedoprowadza do samoistnej poprawy [2, 3].
Mówiąc wprost: pomimo, iż hormony tarczycy w sposób znaczący wpływają na gospodarkę energetyczną, a ich niedobór sprzyja przyrostowi masy ciała, co wiele pacjentów borykających się z niedoczynnością u siebie zauważa, to farmakologiczne wyrównanie niedoborów hormonalnych nie prowadzi często do utraty wagi. Co więcej, jeśli prowadzi to tłumaczone bywa to utratą nadmiernie gromadzonej wcześniej wody. Jak wytłumaczyć powyższą, frapującą zależność?
Cóż za prawdopodobne uznać należy, iż w badaniach, w których nie notowano oczekiwanego wpływu terapii levotyroksyną na utratę masy ciała, nadwaga i otyłość nie były przyczynowo powiązane z niedoczynnością. Jeszcze bardziej prawdopodobne jest, że choć niedoczynność miała swój wkład w przyrost tkanki tłuszczowej, to nie był on nadrzędny w porównaniu do innych, współwystępujących czynników. Czyli problem nadmiernej masy ciała miał, jak to często bywa wielopłaszczyznowe podłoże. W takich sytuacjach trudno jest oczekiwać, by za pomocą eliminacji jednego z czynników sprawczych (niedoboru hormonów tarczycy), można było osiągnąć utratę masy ciała Zaryzykowałbym wręcz też, że nawet jeśli nadwaga lub otyłość były powiązane ściśle z niedoczynnością, to zakładanie, iż wyrównanie niedoborów tarczycy doprowadzi do utraty masy ciała nie jest wnioskiem logicznym. W takiej sytuacji można co najwyżej liczyć na zatrzymanie przyrostu masy ciała. By schudnąć i w takich wypadkach konieczne jest interdyscyplinarne podejście.
Trwają zapisy na webinr: "Odchudzanie w chorobie Hashimoto", biorąc w nim udział zyskasz pakiet praktycznych wskazówek jak planować dietę i suplementację, gdy celem jest redukcja tkanki tłuszczowej w niedoczynności spowodowanej przewlekłym, limfocytarnym zapaleniem tarczycy. Zapis: w komentrzu.
A Wy macie jakieś przemyślenia lub doświadczenia w w/w kwestii?