Służyć swoim potencjałem człowieczym innym ludziom w granicach ich potrzeb to według mnie podstawowy cel terapeuty. Aby to uczynić staram się być mocno zintegrowana wewnętrznie z tym, czym chce służyć innym i co mi w duszy gra oraz co sama przeżyłam doświadczając życia. Jeśli wybieram się na wędrówkę z drugim człowiekiem, który do mnie wyciąga rękę o pomoc, który w swoim pogubieniu mi zaufał, w
ówczas winnam zadbać o to by ta wędrówka była bezpieczna. Podążając za człowiekiem szukam punktów widokowych, zwracam uwagę na ciekawe krajobrazy, by wędrujący zobaczył więcej i inaczej niż dotychczas. Gdy zmęczy się podróżą, poszukam z nim i w nim siły. Pozwalam na słabość i smutek na radość i łzy. Nie poganiam i nie oceniam. Moje doświadczenie terapeuty pozwala zawrócić na zagubiony szlak nawet pod osłona nocy. Nie zostawię w pół drogi, tylko poczekam aż dojdziemy razem do miejsca w którym oboje będziemy gotowi się pożegnać i ruszyć dalej w samodzielną podróż, która będzie trwała przez resztę naszego życia. Taka podróż wymaga ode mnie dużo cierpliwości, empatii, odpowiedzialności, pokory, uważności, odwagi, szacunku. Każdego dnia przebywam tę drogę nie raz w związku z tym nie jest mi ona obca a niezbędne cechy nie wymagają wysiłku. Są naturalnym efektem wielu moich wędrówek. Tętnią w moim sercu i pulsują w mojej krwi, czym chętnie się dzielę i służę innym. Cel mojej pracy. Pomaganie jest wielką sztuką godzenia się, bez lęku i bez oceniania, na świat taki jaki jest. Uczę się tej sztuki odkąd siebie pamiętam poprzez przeżywanie własnego życia i przyglądanie się losom innych. Ta obserwacja prowadzi mnie do źródła pochodzenia spokoju, równowagi, miłości do której gdzieś w głębi duszy wszyscy dążymy. Jasno widzę że bez względu na kolor skóry, kraj pochodzenia i bez względu na czas w którym żyje człowiek, my wszyscy podlegamy tym samym prawom, porządkom, odkąd świat światem aż po dziś dzień. Poruszamy się w obrębie naszych korzeni i wartości stamtąd przekazanych i tylko szanując je, traktując z respektem możemy samym życiem się delektować - żyć jego pełnią i przekazywać je dalej i dalej, tym samym służąc życiu. Rozpoznając miejsce naszego pochodzenia, programy które dyrygowały naszymi wyborami, emocje będące wynikiem myśli i działanie które jest konsekwencją tych poprzednich docieramy do wyniku. Do tego kim jesteśmy dziś- tu i teraz. Jeśli nam to nie odpowiada, nie daje zadowolenia, radości, możemy to zmienić. Uwalniając się od wszelkich obciążeń z przeszłości, poczucia winy, negatywnych wzorców myślowych osiągamy równowagę wewnętrzną, na której można opierać fundamenty życia. Mogę dać innym tylko to co sama posiadam jeśli inni tego chcą i potrzebują, tak więc z pokorą i cierpliwością dzielę się swoim bogactwem i nim służę innym. Kierunki psychoterapii które stosuję w swojej pracy. W pracy indywidualnej z pacjentem staram się spojrzeć na niego jako na jedność ciała, duszy i umysłu i traktuję go jako spójną złożoność jego istnienia. Mam tu na myśli jego pochodzenie, dzieciństwo, warunki dorastania, predyspozycje psychiczne, osobowość, system wartości i problem z którym się boryka. Struktura osobowości każdego człowieka jest inna. Każdy z nas ma inne skłonności nabyte i odziedziczone. U każdego z nas inną rolę odgrywają czynniki psychiczne, toteż nie da się skuteczności leczenia powielić ani zobiektywizować. Każdy człowiek jest kimś niepowtarzalnym, wyjątkowym i dlatego nie można tą samą terapią osiągnąć tych samych efektów u różnych ludzi a zatem w zależności od jakości tematu nad którym pracujemy łączę różne podejścia stosowane w psychoterapii: systemowe według metody B. Hellingera, ukazujące porządki miłości bez oceniania, psychoanalityczne, psychodynamiczne, poznawczo-behawioralne, gestalt oraz korzystam z wiedzy i doświadczenia z zakresu rozwoju duchowego.
Źródła ludzkich problemów. Rodzina w której przychodzimy na świat, determinuje odziedziczenie przez nas nie tylko biologicznych genów, ale także systemu przekonań, systemu wartości i wzorów zachowania i wierzeń. Często nie rozumiejąc ich siły podążamy za wyimaginowanymi celami jakbyśmy byli oderwanymi od korzeni, bytami. Dopiero niepowodzenia w życiu osobistym, zdrowotnym, zawodowym czy społecznym powodują refleksję w której odkrywamy że jesteśmy tymi, od których przyszliśmy. By jednak uwolnić się od ich ujemnych wpływów, konsekwencji wcześniej należy je poznać, przyjąć z miłością, zgodzić się na nie, takie jakimi są. To z kolei wymaga pracy z uczuciami, emocjami na poziomie duszy czyli w sferze życia, do której jeszcze nie przywiązujemy należnej uwagi. Dopiero ten etap wprowadza nas na ścieżkę do samego siebie. Tylko w sobie możemy znaleźć odpowiedź na pytanie o sens i cel naszego istnienia. Myślę że nasze pogubienie indywidualne i masowe, wywodzi się z niskiej świadomości społecznej na temat istotności sfery psychicznej i duchowej w powodzeniu życiowym. Biegając za przyziemnymi wartościami, brakuje nam czasu na rozwój w tym zakresie. Zatem nie znamy praw, porządków, którym człowiek bezwiednie się podporządkowuje a których nieznajomość powoduje że gubimy się w życiu. Uczymy się przez długie lata reguł, zasad z obszarów z którymi nie stykamy się przez całe życie a tymczasem na podstawowe zagadnienia z dnia powszedniego czyli np. relacji w rodzinie nie starcza czasu, miejsca i uwagi. Czemu służą warsztaty? Warsztaty polegają na wspólnym podzieleniu się tym co w nas- kobietach i mężczyznach na co dzień żyje. Naszymi uczuciami, emocjami, pragnieniami, troskami, żalami ale też refleksjami, wnioskami na temat kobiecego i męskiego. Tym co w nas żyje od pokoleń a przekazywane przez nasze mamy, babcie, prababcie, ojców,dziadków, pradziadków. Przyglądamy się temu i próbujemy, każdy z nas na swój sposób, odnaleźć prawa, które rządzą kobiecym i męskim. A to relacją z partnerem, a to relacją z rodzicami, często relacją z dziećmi ale podstawowym tematem jest jednak relacja ze samym sobą. To ona jest podstawa do jakości naszych związków międzyludzkich. Za pośrednictwem prostych ćwiczeń ukazywane nam są zasady, prawa ,którym podlegamy. Poznanie ich i uświadomienie sobie ich siły może, pomóc nam odnaleźć potencjały, odbudować wewnętrzny wizerunek kobiety i mężczyzny pełny szacunku i miłości do samej i samego siebie. Dopiero wtedy kiedy nauczymy się kochać siebie samych jesteśmy w stanie darzyć miłością i szacunkiem innych a to z kolei czyni nasze życie szczęśliwym. Moje warsztaty temu wszystkiemu służą. Rozwój duchowy a psychoterapia. Do niedawna nasza kultura traktowała duszę i ciało oddzielnie. W wyniku różnych badań okazało się że kondycja psychiczna człowieka ma bezpośredni wpływ na układ odpornościowy człowieka. Ciało jest zdrowe kiedy duszy nic nie dolega a zatem ciało i dusza są nierozerwalne. Widać to gołym okiem jeśli umiemy patrzeć. Patrząc na otoczenie jak na swoje odbicie możemy zauważyć nad czym sami powinniśmy pracować. Zawiść, nienawiść, mściwość, żądze pieniędzy czy władzy w prostej linii prowadzą do wielu chorób i niepowodzeń. Jest to zgodne z prawami natury: prawo przyczyny i skutku, winy i kary, dobra i zła, brania i dawania i tak dalej. Natura znaczy po łacinie też „urodzenie”( natus, czyli urodzony).Jeżeli człowiek nie żyje w zgodzie z prawami natury i burzy jej harmonię oraz odcina się od urodzenia, korzeni to ciało, dusza i umysł reagują chorobą.
Łącząc potencjał duchowy ze świadomością egzystencji dajemy możliwość naszemu życiu by utrzymało nasz organizm w zdrowiu, by było pełne wewnętrznego spokoju, radości i harmonii. Dlatego rozwój duchowy jest ważnym elementem w powodzeniu terapii. Czym jest poczucie szczęścia? Szczęściem jest samo życie i możliwość przeżywania go w całej jego pełni. Oddychanie nim. Wszystkim co ono w danej chwili przynosi. A przynosi całą swoją obfitość. Smutek po to by poczuć radość, śmierć by cieszyć się cudem narodzin, lęk by doznać spokoju i tak dalej. Dotykanie szczęścia to przeżywanie wszystkiego co życie mi przynosi, tych przykrych i miłych zdarzeń, bo dzięki nim czuję że żyję. Takie podejście sprawia że cieszę się każdą chwilą życia, nawet tą przykrą bo ona mnie uczy jak rozpoznać przyjemną. Tak więc wszystko służy życiu i wszystko ma sens i nic nie dzieje się na próżno. Każdego poranka dotykam szczęścia kiedy budząc się otwieram oczy i widzę, wstaję z łóżka o własnych siłach i na własne nogi które noszą mnie cały dzień.Słyszę jak witają mnie bliscyi a potem słońce, trawa, deszcz, kwiaty, mój pies i kot.....Po prostu ...Szczęściem jest oddychać życiem. Takim jakie ono jest- zwyczajnym w swojej niezwykłości. Wyjątkowym szczęściem jest dla mnie fakt że było mi dane przekazanie Życia dalej poprzez trójkę cudownych dzieci i dzięki temu wziąć udział w tańcu Życia.