18/03/2025
Ktoś ukradł dane z twojego drzewa genealogicznego? Kradzież danych z drzew genealogicznych? Absurd! Nie można ukraść czegoś, co nie jest niczyją własnością!
Od jakiegoś czasu wśród użytkowników MyHeritage krąży paranoiczna teoria: ktoś korzysta z "Smart Match" i "Smart Discovery", żeby rzekomo "kraść" dane z cudzych drzew genealogicznych. Cóż, czas na zimny prysznic faktów. Nie można ukraść czegoś, co nie podlega ochronie prawnej i nie jest niczyją własnością. A jeśli ktoś twierdzi inaczej – cóż, najwyraźniej myli chciejstwo z rzeczywistością.
Po pierwsze: Dane osób zmarłych nie podlegają ochronie prawnej
Przepisy o ochronie danych osobowych nie obejmują osób zmarłych. RODO? Wyłączone – art. 2 ust. 2 lit. f mówi jasno: nie dotyczy osób, które już nie żyją. Czyli ochrona prywatności? Nie istnieje. Żadne prawo nie zabrania indeksowania informacji o osobach, które odeszły na łono Abrahama. Jeśli ktoś twierdzi, że to "kradzież", to równie dobrze mógłby oskarżyć archiwistów i historyków o "kradzenie" historii.
Po drugie: Nie ma praw własności do danych osobowych
Dane osobowe nie są przedmiotem własności intelektualnej. Nie można ich "posiadać" jak książki, obrazu czy patentu. Samo zebranie i uporządkowanie danych nie daje nikomu monopolu na ich wykorzystanie. To, że ktoś spędził godziny na badaniach genealogicznych, nie oznacza, że zdobyte informacje stają się jego "własnością" – bo niby na jakiej podstawie?
Po trzecie: Dane pochodzą z publicznych źródeł
Rejestry parafialne, archiwa państwowe, nekrologi, nagrobki – to wszystko są źródła publiczne. Ktoś skatalogował informacje i teraz uważa, że może rościć sobie do nich prawa? To tak, jakby ktoś skopiował definicję z Wikipedii i oburzał się, że inni też ją czytają.
Po czwarte: Prawo do baz danych? To nie obejmuje samych danych!
Owszem, jeśli ktoś stworzy własną bazę danych i włoży w nią ogromny wysiłek, może liczyć na ochronę prawną. Ale uwaga – ta ochrona dotyczy struktury bazy, a nie danych w niej zawartych! Jeśli ktoś skorzysta z informacji zawartych w tej bazie i zapisze je w swoim drzewie genealogicznym, nie narusza żadnego prawa. Chyba że teraz będziemy twierdzić, że fakty historyczne można sobie "zastrzec". Absurd, prawda?
Podsumowując: Nie dajmy się zwariować!
Używanie narzędzi takich jak "Smart Match" czy "Smart Discovery" nie jest kradzieżą, bo nie można ukraść czegoś, co nie jest czyjąś własnością. Dane o osobach, które żyły sto i więcej lat temu, należą do domeny publicznej. Oburzenie na ich wykorzystywanie jest niczym więcej niż próbą przypisania sobie wyłącznych praw tam, gdzie ich po prostu nie ma. Jeśli komuś nie podoba się dzielenie informacji, to może lepiej nie publikować ich w internecie? Żyjemy w XXI wieku – czas się z tym pogodzić.
Prawdziwa wartość informacji – przetrwanie przez powielanie
Z punktu widzenia teorii informacji przetrwanie danych zależy od ich mnożenia i rozpowszechniania. To, co jest kopiowane wielokrotnie, ma szansę przetrwać próbę czasu, a to, co trzymane w jednym miejscu, jest skazane na zagładę. Co więcej, paradoksalnie dla trwałości informacji lepsza jest jej wielokrotna dystrybucja, nawet z drobnymi błędami, niż pojedyncza, idealna kopia. Wersje wielokrotne mogą być korygowane przez kolejne pokolenia, natomiast jedno źródło – gdy zniknie – znika na zawsze. Dlatego im więcej drzew genealogicznych zawiera te same informacje, tym większa szansa, że historia nie zostanie zapomniana. Właśnie dlatego warto kopiować, dzielić się i upowszechniać – bo tylko tak historia przetrwa!