06/05/2025
Agnieszka Jucewicz: Jak kształtuje się ta zdolność (mentalizacji)?
Anna Król - Kuczkowska: Ona jest nierozerwalnie połączona z historią więzi. Uczymy się jej w procesie wychowania. W pewnym momencie dzieci odkrywają, że są odrębne od mamy i taty. To pierwszy krok do nauki mentalizowania: „To, co przeżywam, czego doświadczam, na przykład, że jestem głodny, nie oznacza, że inni też tak mają”. To ważna nauka, bo pozwala zauważyć, że inny człowiek jest po prostu inny.
Po drugie, dzieci na początku nie potrafią nazwać swoich uczuć. Dorośli im je pokazują przez tzw. odzwierciedlanie. Na przykład kiedy dziecko płacze, mówimy: „Ojej, co ci się stało? Może ci niewygodnie? A może masz mokrą pieluszkę? Może się zdenerwowałeś, jesteś zmęczony albo głodny?”. W ten sposób uczymy je, że pewne pobudzenia, których doświadcza w ciele, powiązane są z konkretnymi odczuciami, że smutek przejawia się tak, złość tak itd.
Agnieszka Jucewicz: I potem dziecko zaczyna rozpoznawać je również u innych?
Anna Król - Kuczkowska: Tak, jeśli ta nauka przebiega w wystarczająco bezpiecznym środowisku. Wystarczającym, a nie idealnym. Bo nawet w najlepszych relacjach zdarzają się momenty przeoczenia, zaniedbania, kiedy jesteśmy zmęczeni, mamy trudniejszy dzień, brakuje czasu. Chodzi o to, żeby dobrego było więcej. Jeśli dobrze mentalizujący rodzic wróci z pracy wściekły i wszystko go będzie wkurzać, włącznie z dzieckiem, w pewnym momencie się zreflektuje i po pierwsze, zmentalizuje siebie, czyli będzie w stanie stwierdzić, dlaczego jest wściekły, a po drugie, zmentalizuje dziecko, to znaczy zorientuje się, jakie uczucia może w dziecku budzić jego wściekłość – że ono się boi albo myśli, że to jego wina. I będzie mu w stanie powiedzieć: „Słuchaj, wiem, że dzisiaj trochę pokrzyczałem, przepraszam. Bardzo się zdenerwowałem w pracy, ale ty nic złego nie zrobiłeś”.
Agnieszka Jucewicz: Nie zawsze jest wystarczająco dobrze. Co sprawia, że zdolność do mentalizowania nie rozwija się tak, jak powinna?
Anna Król - Kuczkowska: Różnego rodzaju rozwojowe traumy. Bicie, nadużycie, wykorzystanie, ale też odrzucenie, zaniedbanie, emocjonalne wycofanie. Chociaż jeszcze bardziej od samej traumy niszczący jest dla dziecka jej kontekst.
Agnieszka Jucewicz: To znaczy?
Anna Król - Kuczkowska: Na przykład: czy zostało z nią samo? Czy w pobliżu był ktoś, kto mógł zmentalizować dziecko, czyli wysłuchać go, przyjąć je z jego uczuciami, nie oceniać, zdjąć poczucie winy? To ważne, bo jeśli dzieje się coś złego, dzieci mają tendencję do myślenia, że się do tego przyczyniły.
Agnieszka Jucewicz: A jeśli nikt taki się nie znajdzie?
Anna Król - Kuczkowska: To dziecko zostanie z traumą samo. I wchodząc potem w dorosłość, będzie słabo mentalizować. Może też na wszelkie trudności reagować według znajomego scenariusza: „to na pewno moja wina” albo „to na pewno ich wina”. Obraz świata takiej osoby będzie sztywny.
Ale żeby jeszcze skomplikować sprawę, dodam, że to dobrze, że dzieci, które doznają traumy, nie potrafią na danym etapie mentalizować, czyli objąć swoim umysłem stanu psychicznego opiekuna. To pozwala im przetrwać. Wyobraźmy sobie dziecko, którego mama jest w depresji i jest pochłonięta sobą. Gdyby dziecko zgłębiło jej stan, mogłoby tego nie przeżyć, bo na przykład odnalazłoby jakieś nienawistne uczucia wobec siebie.
Link do całej rozmowy w komentarzu.
Serdecznie zapraszamy klinicystów na najbliższe MBT 1, Psychoterapia Oparta na Mentalizacji-stopień podstawowy.