Gabinet Psychoterapii, Psychoedukacji i Mediacji w Krakowie-Kinga Karcz

Gabinet Psychoterapii, Psychoedukacji i Mediacji w Krakowie-Kinga Karcz Jestem dyplomowaną psychoterapeutką w trakcie certyfikacji w Polskim Towarzystwie Psychoterapii Ps Od ponad 20 lat pracuję z młodzieżą i dorosłymi. in. J.

Jestem dyplomowaną psychoterapeutką w trakcie certyfikacji w Polskim Towarzystwie Psychoterapii Psychodynamicznej, psychologiem, pedagogiem, socjoterapeutką i mediatorem rodzinnym. Ukończyłam szkolenia w zakresie: psychoterapii dorosłych oraz socjoterapii i psychoterapii dzieci i młodzieży w Krakowskim Centrum Psychodynamicznym a także mediacji w warszawskim Stowarzyszeniu Mediatorów Rodzinnych (w

pisana na listę mediatorów Sądu Okręgowego w Krakowie z ramienia Bonifraterskiego Ośrodka Mediacji). Doświadczenia zawodowe w zakresie psychoterapii zdobywałam m. podczas stażów na Oddziale Leczenia Zaburzeń Osobowości i Nerwic Szpitala Specjalistycznego im. Babińskiego w Krakowie, Oddziale Dziennym Leczenia Nerwic i Zaburzeń Behawioralnych CM UJ, a także od wielu lat biorę udział w konferencjach i sympozjach organizowanych przez Polskie Towarzystwo Psychoterapii Psychodynamicznej, którego jestem członkiem. Swoją pracę poddaję regularnej superwizji w Krakowskim Centrum Psychodynamicznym u certyfikowanych psychoterapeutów i superwizorów Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Psychodynamicznej i Polskiego Towarzystwa Psychologicznego.

07/07/2025

Jon Allen, słynny terapeuta reprezentujący nurt psychoterapii opartej na mentalizacji, powiedział kiedyś pacjentowi: "umysł potrafi być przerażającym miejscem, prawda?", na co pacjent odpowiedział: "tak, i dlatego nie chce się tam wchodzić samemu".

Terapia czasem jest niezbędna, bo bywa, że pewne obszary w naszym umyśle w pojedynkę są nie do przejścia. (...)

Trauma nie sprowadza się wyłącznie do tego, że wydarzyło się coś strasznego, ale też do tego, że straszny był kontekst tego wydarzenia.

Gdy nie pojawia się w życiu dziecka ktoś, kto powie "to musiało być dla ciebie okropne, pewnie jest ci smutno, źle, ale ja teraz jestem z tobą, porozmawiajmy", to ono nie ma szansy poukładać w sobie doznanej krzywdy.
Często zaprzecza swoim uczuciom, bo gdy pozostawione jest z takim doświadczeniem samo, nie ma innego dostępnego sposobu na przetrwanie.

Przepracowanie traumy polega właśnie na tym, że doświadczamy czegoś, co było nie do wytrzymania, w sposób, który jest do wytrzymania, czyli w bezpiecznym środowisku, w towarzystwie osoby zapewniającej bezpieczeństwo.

Anna Król-Kuczkowska w rozmowie z Cvetą Dimitrovą w "Psychoterapia dziś. Rozmowy" pod redakcją Zofii Milskiej - Wrzosińskiej.

24/06/2025

📢W jaki sposób współczesne dzieci przywołują ojców? Czy je słyszymy? Czy rozpoznajemy to wołanie?📢

Te pytania wybrzmiewają pod wpływem fragmentu wypowiedzi Cezarego Żechowskiego zaczerpniętego z artykułu:
"Ojciec jest od początku - z Cezarym Żechowskim rozmawia Julia Jastrzębska; z książki: " Odnaleźć swoje miejsce. Psychoterapia Psychoanalityczna w Polsce.":

"(...) dziecko potrzebuje też wyrazić swoją agresję i złość, ma zaatakować obiekt ojcowski, a ojciec ma to wytrzymać. To jest obiekt, który służy do wściekłych, agresywnych ataków. Winnicott pisał, że kiedy żołnierze szli na wojnę, to dzieci zaczynały mieć zaburzenia zachowania. Co interpretował w ten sposób, że dzieci chciały przywołać ojców, żeby przyszli do domu i wprowadzili porządek. Inna rzecz o której pisał, to pragnienie dziecka, żeby zabić swoich rodziców, oczywiście pod warunkiem, że nic się im nie stanie. Potrzebny jest przecież ktoś, kto przeżyje dziecięce ataki wściekłości. (...)"

Grafika: Daniel-K-Cheung , unsplash.com

23/06/2025

„Bojąc się rozłąki, tworzymy to, co Bowlby określa mianem więzi agresywnych i zbudowanych na złości. I bardzo często powodujemy, że zjawia się właśnie to, czego się obawiamy. Odpychamy od siebie tych, których kochamy, przez naszą kurczową od nich zależność i przez furię rodzącą się z niezaspokojonych potrzeb. Panicznie bojąc się rozłąki, nieświadomie wciąż powtarzamy własną historię, wprowadzając na powrót – przez nową scenerię, nowych aktorów i w nowej wersji – na scenę naszego życia nieobecną w świadomości, a jednak nadal wywierająca potężny wpływ, przeszłość.”
J. Viorst „To, co musimy utracić, czyli miłość, złudzenia, zależności, niemożliwe do spełnienia oczekiwania, których każdy z nas musi się wyrzec, by móc wzrastać”, s.30, wyd Zwierciadło

fot Jens Lelie

16/06/2025

Agnieszka Jucewicz: A co by pan powiedział komuś, kto miał traumatyczne dzieciństwo? Jego pierwsze i najważniejsze więzi były tak złe, że boi się bliskości. Niektórzy z takimi doświadczeniami dochodzą do wniosku, że nie ma już dla nich nadziei.

prof Marc Schulz : Ależ jest! Wielu z naszych najszczęśliwszych uczestników badań wcale nie miało dobrego dzieciństwa. Oczywiście osoby, które miały uważnych, wspierających, kochających rodziców, mają w dorosłym życiu łatwiej, to nie znaczy jednak, że modele relacji, jakie ukształtowały się w naszym umyśle w najwcześniejszych latach, nie mogą ulec zmianie.
Na szczęście nasze mózgi są plastyczne. I jeśli ktoś źle traktowany jako dziecko rozwija w głowie zagrażający model relacji i świata, czyli oczekuje, że inni będą go krzywdzić, zawodzić i wykorzystywać, to nie oznacza, że tak będzie już zawsze.

AJ: Jak to się może zmienić?
MS: Na przykład tak, że w dorosłym życiu spotka ludzi, którzy skorygują te doświadczenia. To może być partner, partnerka, bliski przyjaciel, przyjaciółka, ale też psychoterapeuta. Dzięki dobrym związkom ludzie wcześniej poranieni zaczynają wierzyć, że nie wszyscy krzywdzą, nie wszyscy wykorzystują i nie wszyscy zawodzą. Piękno polega na tym, że w miarę naszego rozwoju mamy możliwość wyciągnięcia bardziej pozytywnych lekcji.
Tu warto przypomnieć, że choć relacje są bardziej wymagające dla osób, które miały trudne początki, to one w ogóle są wymagające. Nie sposób w długim związku obyć się bez kłótni, nieporozumień czy różnicy zdań i preferencji. Poza tym ludzie rozwijają się w różnym tempie i nawet jeśli 20 czy 15 lat temu ich związek był niemal idealny, po drodze na pewno pojawiają się nowe wyzwania.
Ale umiejętności, które pozwalają nam im sprostać, są dostępne dla wszystkich. Wszyscy jesteśmy w stanie się nauczyć, jak uważniej słuchać ludzi, jak się na nich otworzyć i jak się nimi zaciekawić.

AJ: I nigdy nie jest za późno?
MS:Nigdy. Pokazuje to choćby historia Andrew Dearinga. Jego życie przez większość badania należało do najbardziej samotnych i nieszczęśliwych.
Andrew był wychowywany przez samodzielną matkę i jako dziecko bez przerwy się przeprowadzał, więc nigdzie nie zdążył zawrzeć znaczących więzi. Kiedy dorósł, w dalszym ciągu nie potrafił znaleźć sobie przyjaciół. Ożenił się po trzydziestce, lecz jego żona też nie utrzymywała praktycznie żadnych kontaktów, więc z nikim się nie spotykali. Małżeństwo nie było szczęśliwe, żona była bardzo krytycznie do niego nastawiona i jedynym źródłem jego radości była jego praca.
Andrew był utalentowanym zegarmistrzem i lubił kontakt z klientami. Niestety, po 60. roku życia pogorszył mu się wzrok, ręce przestały być tak sprawne, więc musiał zrezygnować z pracy. To był najgorszy okres w jego życiu. W końcu postanowił wyprowadzić się od żony i został zupełnie sam. Wtedy jego lekarz powiedział mu, że tak być dalej nie może, zdrowie mu się pogarsza, i kazał mu się zacząć ruszać.

AJ: Andrew zapisał się na siłownię.
MS: I początkowo chodził tam bardzo niechętnie. Z czasem jednak zauważył, że spotyka wciąż te same osoby, i za którymś razem odważył się odezwać. Wszyscy byli młodsi, ale Andrew zainteresował ich swoją miłością do kina, szczególnie starych filmów.
Zakolegowali się i zaczął ich zapraszać na wspólne oglądanie.
Przez ponad 50 lat w naszych kwestionariuszach na pytanie: „Czy masz przyjaciół? Czy ktoś cię wspiera?” - odpowiadał „nie”, „nie”, „nie”. Aż w końcu, w wieku lat prawie 70 - odpowiedział „tak, kilku”.


Agnieszka Jucewicz i prof Marc Schulz (psycholog, zastępca dyrektora „Harwardzkiego badania rozwoju osób dorosłych”, współautor książki „Dobre życie. Lekcje z najdłuższego na świecie badania nad szczęściem”) - fragment rozmowy
fot Ledogorov

04/06/2025

Dobrego dnia - bez parentyfikacji

29/05/2025

"Jeśli wszystko pójdzie dobrze, pacjent rozwinie się od potrzeby natychmiastowej gratyfikacji do zdolności tolerowania odroczenia; od potrzeby całkowitej gratyfikacji – do zdolności czerpania przyjemności z gratyfikacji częściowej; od potrzeby perfekcji - do zdolności tolerowania niedoskonałości; od potrzeby doświadczania dobrej opieki rodzicielskiej z zewnątrz – do zdolności bycia dobrym rodzicem dla siebie samego; od potrzeby zewnętrznej regulacji self – do zdolności do wewnętrznej samoregulacji; od potrzeby kurczowego trwania przy starym – do zdolności porzucania obron dysfunkcjonalnych; od potrzeby zaprzeczania świadomości własnego zaangażowania w patologię – do umiejętności brania odpowiedzialności za wewnętrzny konflikt; od potrzeby zaprzeczania prawdom o ograniczeniach ważnych ludzi, ich odrębności i niepodatności na zmianę - do akceptacji i pogodzenia się z otrzeźwiającymi aspektami rzeczywistości; od potrzeby odgrywania nierozwiązanych, dziecięcych dramatów w obecnych relacjach – do zdolności brania odpowiedzialności za to, co się kompulsywnie i bezwiednie odtwarzało na scenie życia."
Martha Stark „Stres optymalny w psychoterapii”
fot Alex Turcu

11/05/2025

"Rozwój polega na tym, żeby przejść od dziecięcej zależności do dojrzałej wzajemności czyli stanu, gdy obie strony coś sobie dają i to coś jest dla obojga oczekiwane i cenne. Niekoniecznie dają to samo i tak samo, tu nie chodzi o pełnię symetrii. Jednak musi być wzajemne zainteresowanie uczuciami, przeżyciami, pragnieniami drugiej strony, jej planami na przyszłość, jej przeszłością. Jeśli ktoś tego nie umie, jego oferta miłosna jest bardzo słaba. Może obudzić zainteresowanie, ale prędzej czy później druga strona doświadczy pustki. Jakby się ciągle odbijała od ściany."

Zofia Milska-Wrzosińska
fot unsplash

06/05/2025

Agnieszka Jucewicz: Jak kształtuje się ta zdolność (mentalizacji)?

Anna Król - Kuczkowska: Ona jest nierozerwalnie połączona z historią więzi. Uczymy się jej w procesie wychowania. W pewnym momencie dzieci odkrywają, że są odrębne od mamy i taty. To pierwszy krok do nauki mentalizowania: „To, co przeżywam, czego doświadczam, na przykład, że jestem głodny, nie oznacza, że inni też tak mają”. To ważna nauka, bo pozwala zauważyć, że inny człowiek jest po prostu inny.

Po drugie, dzieci na początku nie potrafią nazwać swoich uczuć. Dorośli im je pokazują przez tzw. odzwierciedlanie. Na przykład kiedy dziecko płacze, mówimy: „Ojej, co ci się stało? Może ci niewygodnie? A może masz mokrą pieluszkę? Może się zdenerwowałeś, jesteś zmęczony albo głodny?”. W ten sposób uczymy je, że pewne pobudzenia, których doświadcza w ciele, powiązane są z konkretnymi odczuciami, że smutek przejawia się tak, złość tak itd.

Agnieszka Jucewicz: I potem dziecko zaczyna rozpoznawać je również u innych?

Anna Król - Kuczkowska: Tak, jeśli ta nauka przebiega w wystarczająco bezpiecznym środowisku. Wystarczającym, a nie idealnym. Bo nawet w najlepszych relacjach zdarzają się momenty przeoczenia, zaniedbania, kiedy jesteśmy zmęczeni, mamy trudniejszy dzień, brakuje czasu. Chodzi o to, żeby dobrego było więcej. Jeśli dobrze mentalizujący rodzic wróci z pracy wściekły i wszystko go będzie wkurzać, włącznie z dzieckiem, w pewnym momencie się zreflektuje i po pierwsze, zmentalizuje siebie, czyli będzie w stanie stwierdzić, dlaczego jest wściekły, a po drugie, zmentalizuje dziecko, to znaczy zorientuje się, jakie uczucia może w dziecku budzić jego wściekłość – że ono się boi albo myśli, że to jego wina. I będzie mu w stanie powiedzieć: „Słuchaj, wiem, że dzisiaj trochę pokrzyczałem, przepraszam. Bardzo się zdenerwowałem w pracy, ale ty nic złego nie zrobiłeś”.

Agnieszka Jucewicz: Nie zawsze jest wystarczająco dobrze. Co sprawia, że zdolność do mentalizowania nie rozwija się tak, jak powinna?

Anna Król - Kuczkowska: Różnego rodzaju rozwojowe traumy. Bicie, nadużycie, wykorzystanie, ale też odrzucenie, zaniedbanie, emocjonalne wycofanie. Chociaż jeszcze bardziej od samej traumy niszczący jest dla dziecka jej kontekst.

Agnieszka Jucewicz: To znaczy?

Anna Król - Kuczkowska: Na przykład: czy zostało z nią samo? Czy w pobliżu był ktoś, kto mógł zmentalizować dziecko, czyli wysłuchać go, przyjąć je z jego uczuciami, nie oceniać, zdjąć poczucie winy? To ważne, bo jeśli dzieje się coś złego, dzieci mają tendencję do myślenia, że się do tego przyczyniły.

Agnieszka Jucewicz: A jeśli nikt taki się nie znajdzie?

Anna Król - Kuczkowska: To dziecko zostanie z traumą samo. I wchodząc potem w dorosłość, będzie słabo mentalizować. Może też na wszelkie trudności reagować według znajomego scenariusza: „to na pewno moja wina” albo „to na pewno ich wina”. Obraz świata takiej osoby będzie sztywny.

Ale żeby jeszcze skomplikować sprawę, dodam, że to dobrze, że dzieci, które doznają traumy, nie potrafią na danym etapie mentalizować, czyli objąć swoim umysłem stanu psychicznego opiekuna. To pozwala im przetrwać. Wyobraźmy sobie dziecko, którego mama jest w depresji i jest pochłonięta sobą. Gdyby dziecko zgłębiło jej stan, mogłoby tego nie przeżyć, bo na przykład odnalazłoby jakieś nienawistne uczucia wobec siebie.

Link do całej rozmowy w komentarzu.

Serdecznie zapraszamy klinicystów na najbliższe MBT 1, Psychoterapia Oparta na Mentalizacji-stopień podstawowy.

06/04/2025

„Podczas terapii odkrywamy, że uleczenie może nastąpić tylko poprzez relację. To logiczne – rany, które zadano nam w relacji, tylko relacja może zagoić. Musi to być relacja, w której terapeuta nie tyle mówi do nas, co z nami rozmawia. Taka, dzięki której możemy odkryć kim naprawdę jesteśmy pod pancerzem słów, przekonań i złudzeń. Taka, która postawi w centrum nasze uczucia, a nie deklaracje. Nic nam nie pomoże, jeśli usłyszymy, że mamy przestać marudzić i wziąć się w garść. Potrzebujemy przestrzeni akceptacji, okoliczności, w których wreszcie będziemy mogli przyznać się do własnych uczuć. Terapeuta ma nam pomóc przyjrzeć się temu, na co dotąd baliśmy się choćby zerknąć. Ma nas wspierać, kiedy będziemy zmagać się z ciężarem, który dotąd był dla nas nie do udźwignięcia.
Terapia nie jest czasem na pogaduszki o wszystkim i o niczym. To czas, kiedy z pomocą terapeuty mamy zajrzeć a nasz wewnętrzny świat, pozwolić dostrzec w sobie skłonności i pragnienia, których się wyparliśmy. Terapeuta pomoże nam zdać sobie sprawę ze strategii, które bezwiednie stosujemy, żeby ukrywać się przed światem i przed samymi sobą. A potem zachęci nas, żebyśmy wyszli z ukrycia.”

Jon Frederickson, „Kłamstwa, którymi żyjemy”
fot Charles de Luvio

01/11/2024

❤ „Zacznijmy od tego, że bez strat nie ma życia. Niektóre z nich są rozwojowe, co oznacza, że tracąc coś, jednocześnie coś innego zyskujemy, i nie wymagają przeżywania żałoby. Małe dziecko na przykład w pewnym momencie musi się pożegnać z byciem karmionym piersią czy butelką, to je frustruje, ale dzięki temu idzie do przodu: uczy się jeść łyżeczką, usamodzielnia się. Nastolatek z kolei dostrzega, że rodzice wcale nie są idealni. Popełniają błędy, mówią jedno, robią drugie. To też jest strata. Umiejętność uznania, że rodzic co prawda nie jest bogiem, ale nadal pozostaje wartościowym człowiekiem, sprawia, że nastolatek się urealnia. Zaczyna rozumieć, że świat jest trochę dobry, trochę zły, ludzie są trochę dobrzy, trochę źli i on sam też taki jest. Każdy etap życia przynosi takie naturalne straty. Ale poza tym istnieje całe mnóstwo strat, które podobnie jak śmierć bliskiego domagają się przeżycia i opłakania.” ❤”

Ewa Chalimoniuk z książki „Czując. Rozmowy o emocjach” Agnieszki Jucewicz

21/10/2024

– Żeby mieć odwagę, trzeba ją wcześniej budować, w sobie wypracować, o nią się starać. Na przykład osoby, które dokonują tak zwanego coming outu. One muszą wiele w sobie przezwyciężyć, pokonać lęk przed odrzuceniem, przed wrogością, żeby się zdecydować na ten akt odwagi – mówi psychoterapeuta profesor Bogdan de Barbaro w rozmowie z Justyną Dąbrowską.

Przeczytaj fragment książki „Swoją drogą...”: https://bit.ly/3YeKpQr

10/10/2024

Adres

Kraków

Godziny Otwarcia

Poniedziałek 17:00 - 21:00
Wtorek 17:00 - 21:00
Środa 15:00 - 21:00
Czwartek 17:00 - 21:00

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Gabinet Psychoterapii, Psychoedukacji i Mediacji w Krakowie-Kinga Karcz umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Gabinet Psychoterapii, Psychoedukacji i Mediacji w Krakowie-Kinga Karcz:

Udostępnij

Kategoria

Gabinet Psychoterapii, Psychoedukacji i Mediacji w Krakowie- Kinga Karcz

Jestem dyplomowaną psychoterapeutką w trakcie certyfikacji w Polskim Towarzystwie Psychoterapii Psychodynamicznej, socjoterapeutką, mediatorem rodzinnym i pedagogiem. Od prawie 20 lat pracuję z młodzieżą i dorosłymi.

Ukończyłam szkolenia w zakresie: psychoterapii dorosłych oraz socjoterapii i psychoterapii dzieci i młodzieży w Krakowskim Centrum Psychodynamicznym a także mediacji w warszawskim Stowarzyszeniu Mediatorów Rodzinnych (wpisana na listę mediatorów Sądu Okręgowego w Krakowie z ramienia Bonifraterskiego Ośrodka Mediacji).

Doświadczenia zawodowe w zakresie psychoterapii zdobywałam m. in. podczas stażów na Oddziale Leczenia Zaburzeń Osobowości i Nerwic Szpitala Specjalistycznego im. J. Babińskiego w Krakowie, Oddziale Dziennym Leczenia Nerwic i Zaburzeń Behawioralnych CM UJ, a także od wielu lat biorę udział w konferencjach i sympozjach organizowanych przez Polskie Towarzystwo Psychoterapii Psychodynamicznej, którego jestem członkiem.

Swoją pracę poddaję regularnej superwizji w Krakowskim Centrum Psychodynamicznym u certyfikowanych psychoterapeutów i superwizorów Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Psychodynamicznej i Polskiego Towarzystwa Psychologicznego.