Gabinet Psychoterapii, Psychoedukacji i Mediacji w Krakowie-Kinga Karcz

Gabinet Psychoterapii, Psychoedukacji i Mediacji w Krakowie-Kinga Karcz Jestem dyplomowaną psychoterapeutką w trakcie certyfikacji w Polskim Towarzystwie Psychoterapii Ps Od ponad 20 lat pracuję z młodzieżą i dorosłymi. in. J.

Jestem dyplomowaną psychoterapeutką w trakcie certyfikacji w Polskim Towarzystwie Psychoterapii Psychodynamicznej, psychologiem, pedagogiem, socjoterapeutką i mediatorem rodzinnym. Ukończyłam szkolenia w zakresie: psychoterapii dorosłych oraz socjoterapii i psychoterapii dzieci i młodzieży w Krakowskim Centrum Psychodynamicznym a także mediacji w warszawskim Stowarzyszeniu Mediatorów Rodzinnych (wpisana na listę mediatorów Sądu Okręgowego w Krakowie z ramienia Bonifraterskiego Ośrodka Mediacji). Doświadczenia zawodowe w zakresie psychoterapii zdobywałam m. podczas stażów na Oddziale Leczenia Zaburzeń Osobowości i Nerwic Szpitala Specjalistycznego im. Babińskiego w Krakowie, Oddziale Dziennym Leczenia Nerwic i Zaburzeń Behawioralnych CM UJ, a także od wielu lat biorę udział w konferencjach i sympozjach organizowanych przez Polskie Towarzystwo Psychoterapii Psychodynamicznej, którego jestem członkiem. Swoją pracę poddaję regularnej superwizji w Krakowskim Centrum Psychodynamicznym u certyfikowanych psychoterapeutów i superwizorów Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Psychodynamicznej i Polskiego Towarzystwa Psychologicznego.

07/09/2025
27/07/2025

CO NAPRAWDĘ LECZY W PSYCHOTERAPII?

To fundamentalne pytanie i warto znać naukowe podstawy odpowiedzi na nie!

Leczy nie sama metoda – ale terapeuta.

🔍 Badania APA (Norcross & Lambert, 2019) jasno pokazują, że relacja terapeutyczna jest jednym z najsilniejszych czynników zmiany.
To nie tylko „dodatek” – to główna dźwignia skuteczności terapii.

📊 Nawet jeśli dwóch terapeutów stosuje tę samą metodę, ich efekty mogą być bardzo różne. Dlaczego? Bo kluczowe znaczenie ma jakość relacji, styl pracy i osobowość terapeuty (Kiesler, 1966; Castonguay & Hill, 2017).

🧠 Zamiast upraszczać i oceniać całe nurty, zapytać:

👉 Jak ten konkretny nurt uczy budowania relacji?
👉 Czy przygotowuje terapeutę do przymierza terapeutycznego?
👉 Czy praca relacją to jego standard?

✅ Rzetelna rozmowa o skuteczności terapii zaczyna się nie od pytania: "Jaka metoda?", ale od pytania:

"Jak pracuje terapeuta i co wnosi do relacji terapeutycznej?"

Foto: inspiracja internet





27/07/2025

Bycia w relacjach uczymy się od dnia narodzin. Aby móc kochać, najpierw musimy być kochani. To, czego człowiek doświadcza w pierwszych latach życia w relacji z najbliższymi, przyjmuje za ogólnie obowiązujące zasady bycia z innymi ludźmi. Z czasem stają się one pryzmatem, przez który już jako dorosły będzie postrzegał siebie i świat.
Bowlby wyróżnił trzy podstawowe style przywiązania. Pierwszy to bezpieczne przywiązanie. Osoby, które reprezentują ten styl, zazwyczaj doświadczyły ciepłej, bliskiej, stałej i przewidywalnej więzi z obojgiem rodziców. Ich WMF zbudowany jest wokół zaufania, wizerunku siebie jako człowieka wierzącego w swoją wartość oraz wizerunku innych ludzi jako mających zazwyczaj dobre intencje. Osoby te w bliskich związkach czują się bezpiecznie. Potrafią być z kimś, zachowując jednocześnie swoją odrębność. Rzadko martwią się o to, że będą porzucone lub że inni zanadto się do nich zbliżą. Ważne więzi zazwyczaj kojarzą im się ze szczęściem, przyjaźnią i zaufaniem.
Drugi styl przywiązania to przywiązanie lękowo-unikające. Reprezentujący go ludzie zazwyczaj pamiętają rodziców jako zmiennych i mało przewidywalnych, matkę zaś jako zimną i odrzucającą. Pod wpływem przekazów otrzymanych w dzieciństwie kształtuje się w nich przekonanie, że uczucia szybko blakną i tracą swoją intensywność, a bliskość lub zależność zagraża. W związkach, w które wchodzą, często doświadczają lęku przed bliskością, z trudem akceptują partnera. Ich bliscy opowiadają o dużym poczuciu samotności w relacji, o tym, że chcieliby być bliżej, ale wszelkie próby zmierzające do tego wywołują u partnera lęk albo irytację.(...)
Przywiązanie lękowo-ambiwalentne to trzeci styl przywiązania. W tym przypadku głównym doświadczeniem wczesnego dzieciństwa jest trudna do zrozumienia lub całkowicie niezrozumiała zmienność rodziców. Ludzie reprezentujący ten styl często wspominają ojca jako zmiennego i niesprawiedliwego. Ich dziecięce doświadczenia są pełne sprzecznych stanów – raz czuli się kochani, a za chwilę zupełnie zbędni. WMF tych ludzi zawiera obraz ich samych jako pełnych wątpliwości, o kruchym poczuciu własnej wartości, zakochujących się łatwo, ale powierzchownie, postrzegających inne osoby jako niechętne bliskości i deklaracjom. Często towarzyszą im bardzo burzliwe i skrajne emocje: obsesyjność, zazdrość, pragnienie zagarnięcia bliskiego człowieka, silne wahania nastroju. Ludzie ci żyją w ciągłym lęku przed porzuceniem i opuszczeniem, pełni są nieufności do innych osób i do siebie. Często wchodzą w związki, w których powtarzają się ich bolesne doświadczenia; ich WMF zostaje po raz kolejny utrwalony i potwierdzony.
W zależności od wczesnych doświadczeń inaczej będziemy umiejscawiać źródło siły i mocy sprawczej. Jeśli we wcześniejszych etapach życia nasze pragnienia spotykały się z wystarczająco stałą i bezpieczną odpowiedzią otoczenia, to będziemy skłonni postrzegać siebie jako osoby wartościowe i godne miłości, a świat jako rzeczywistość, którą można kształtować. Nabierzemy przekonania, że możemy wpływać na swoje życie. Źródła siły i mocy sprawczej będziemy więc szukać w sobie. Jeśli natomiast otoczenie odrzuciło czy zlekceważyło nasze pragnienia i potrzeby, wówczas będziemy skłonni umiejscawiać źródło siły i mocy sprawczej na zewnątrz, czyli w innych ludziach, i traktować relacje z nimi jako zagrażające.
Wzory tworzenia więzi pozostają zazwyczaj nieuświadomione – wtedy nie można ich zmieniać. Ludzie powtarzają niedające satysfakcji i raniące wzorce, ulegając złudzeniu, że skoro są one czymś znajomym, to nie mogą być niebezpieczne – zgodnie z powiedzeniem, że czasami lepsze jest znane piekło niż nieznany raj.
Dzieje się też tak, że sposoby formowania bliższych relacji stają się prywatnym, rozpaczliwym więzieniem. Można się w nim znajdować na różne sposoby. Są ludzie, którzy żyją wśród innych, ale tak naprawdę zatrzaśnięci są w wewnętrznej samotności i lęku przed bliskością. Są też tacy, którzy pozostają w pułapce nadmiernej zależności, konieczności zasługiwania na miłość i pragnienia „zlania się” z drugą osobą. Jeszcze inni nie potrafią połączyć koniecznego dystansu z autentyczną bliskością i żyją na emocjonalnej huśtawce – raz blisko, raz daleko. Wszyscy ci ludzie skazują siebie i najczęściej także swoje dzieci na wiele cierpień i frustracji. Wzory przywiązania z biegiem czasu utrwalają się coraz bardziej i zazwyczaj przechodzą z generacji na generację.

Anna Król-Kuczkowska, Miłość historia osobista
fot Element5 Digital

21/07/2025

Teoria przywiązania. Czyli dlaczego czasem uciekasz, milczysz… albo boisz się, że zostaniesz porzucony.

Teoria przywiązania wyjaśnia, jak nasze pierwsze relacje z opiekunami wpływają na to, jak kochamy, jak się boimy, jak reagujemy w bliskości – nawet jako dorośli.

* Główne style przywiązania:
Bezpieczny – „Mogę być blisko. Mogę też być sam. Wiem, że jesteś, kiedy cię potrzebuję.”
- czujesz się swobodnie w relacjach, nie boisz się zależności

Lękowo-ambiwalentny – „Boję się, że mnie zostawisz. Będę walczyć, kontrolować, sprawdzać, czy jeszcze mnie kochasz.”
- skłonność do nadmiernych reakcji, lęk przed odrzuceniem

Unikowy – „Bliskość mnie przytłacza. Radzę sobie sam. Lepiej nie czuć zbyt wiele.”
- wycofanie, chłód, nadmiar kontroli i samodzielności

Zdezorganizowany – „Chcę bliskości, ale ona mnie przeraża. Kocham cię i boję się ciebie jednocześnie.”
- chaos, lęk, często skutki przemocy lub traumy

* Dlaczego to ważne?
Bo Twój styl przywiązania nie jest wyrokiem.
To ślad po tym, co kiedyś miało chronić Cię przed zranieniem.
Ale dziś może blokować bliskość, zaufanie, obecność.

Terapia pomaga przeżyć te schematy od nowa, bez lęku. Z kimś, kto nie odejdzie. Kto nie zawstydzi. Kto zostanie.

07/07/2025

Jon Allen, słynny terapeuta reprezentujący nurt psychoterapii opartej na mentalizacji, powiedział kiedyś pacjentowi: "umysł potrafi być przerażającym miejscem, prawda?", na co pacjent odpowiedział: "tak, i dlatego nie chce się tam wchodzić samemu".

Terapia czasem jest niezbędna, bo bywa, że pewne obszary w naszym umyśle w pojedynkę są nie do przejścia. (...)

Trauma nie sprowadza się wyłącznie do tego, że wydarzyło się coś strasznego, ale też do tego, że straszny był kontekst tego wydarzenia.

Gdy nie pojawia się w życiu dziecka ktoś, kto powie "to musiało być dla ciebie okropne, pewnie jest ci smutno, źle, ale ja teraz jestem z tobą, porozmawiajmy", to ono nie ma szansy poukładać w sobie doznanej krzywdy.
Często zaprzecza swoim uczuciom, bo gdy pozostawione jest z takim doświadczeniem samo, nie ma innego dostępnego sposobu na przetrwanie.

Przepracowanie traumy polega właśnie na tym, że doświadczamy czegoś, co było nie do wytrzymania, w sposób, który jest do wytrzymania, czyli w bezpiecznym środowisku, w towarzystwie osoby zapewniającej bezpieczeństwo.

Anna Król-Kuczkowska w rozmowie z Cvetą Dimitrovą w "Psychoterapia dziś. Rozmowy" pod redakcją Zofii Milskiej - Wrzosińskiej.

24/06/2025

📢W jaki sposób współczesne dzieci przywołują ojców? Czy je słyszymy? Czy rozpoznajemy to wołanie?📢

Te pytania wybrzmiewają pod wpływem fragmentu wypowiedzi Cezarego Żechowskiego zaczerpniętego z artykułu:
"Ojciec jest od początku - z Cezarym Żechowskim rozmawia Julia Jastrzębska; z książki: " Odnaleźć swoje miejsce. Psychoterapia Psychoanalityczna w Polsce.":

"(...) dziecko potrzebuje też wyrazić swoją agresję i złość, ma zaatakować obiekt ojcowski, a ojciec ma to wytrzymać. To jest obiekt, który służy do wściekłych, agresywnych ataków. Winnicott pisał, że kiedy żołnierze szli na wojnę, to dzieci zaczynały mieć zaburzenia zachowania. Co interpretował w ten sposób, że dzieci chciały przywołać ojców, żeby przyszli do domu i wprowadzili porządek. Inna rzecz o której pisał, to pragnienie dziecka, żeby zabić swoich rodziców, oczywiście pod warunkiem, że nic się im nie stanie. Potrzebny jest przecież ktoś, kto przeżyje dziecięce ataki wściekłości. (...)"

Grafika: Daniel-K-Cheung , unsplash.com

23/06/2025

„Bojąc się rozłąki, tworzymy to, co Bowlby określa mianem więzi agresywnych i zbudowanych na złości. I bardzo często powodujemy, że zjawia się właśnie to, czego się obawiamy. Odpychamy od siebie tych, których kochamy, przez naszą kurczową od nich zależność i przez furię rodzącą się z niezaspokojonych potrzeb. Panicznie bojąc się rozłąki, nieświadomie wciąż powtarzamy własną historię, wprowadzając na powrót – przez nową scenerię, nowych aktorów i w nowej wersji – na scenę naszego życia nieobecną w świadomości, a jednak nadal wywierająca potężny wpływ, przeszłość.”
J. Viorst „To, co musimy utracić, czyli miłość, złudzenia, zależności, niemożliwe do spełnienia oczekiwania, których każdy z nas musi się wyrzec, by móc wzrastać”, s.30, wyd Zwierciadło

fot Jens Lelie

16/06/2025

Agnieszka Jucewicz: A co by pan powiedział komuś, kto miał traumatyczne dzieciństwo? Jego pierwsze i najważniejsze więzi były tak złe, że boi się bliskości. Niektórzy z takimi doświadczeniami dochodzą do wniosku, że nie ma już dla nich nadziei.

prof Marc Schulz : Ależ jest! Wielu z naszych najszczęśliwszych uczestników badań wcale nie miało dobrego dzieciństwa. Oczywiście osoby, które miały uważnych, wspierających, kochających rodziców, mają w dorosłym życiu łatwiej, to nie znaczy jednak, że modele relacji, jakie ukształtowały się w naszym umyśle w najwcześniejszych latach, nie mogą ulec zmianie.
Na szczęście nasze mózgi są plastyczne. I jeśli ktoś źle traktowany jako dziecko rozwija w głowie zagrażający model relacji i świata, czyli oczekuje, że inni będą go krzywdzić, zawodzić i wykorzystywać, to nie oznacza, że tak będzie już zawsze.

AJ: Jak to się może zmienić?
MS: Na przykład tak, że w dorosłym życiu spotka ludzi, którzy skorygują te doświadczenia. To może być partner, partnerka, bliski przyjaciel, przyjaciółka, ale też psychoterapeuta. Dzięki dobrym związkom ludzie wcześniej poranieni zaczynają wierzyć, że nie wszyscy krzywdzą, nie wszyscy wykorzystują i nie wszyscy zawodzą. Piękno polega na tym, że w miarę naszego rozwoju mamy możliwość wyciągnięcia bardziej pozytywnych lekcji.
Tu warto przypomnieć, że choć relacje są bardziej wymagające dla osób, które miały trudne początki, to one w ogóle są wymagające. Nie sposób w długim związku obyć się bez kłótni, nieporozumień czy różnicy zdań i preferencji. Poza tym ludzie rozwijają się w różnym tempie i nawet jeśli 20 czy 15 lat temu ich związek był niemal idealny, po drodze na pewno pojawiają się nowe wyzwania.
Ale umiejętności, które pozwalają nam im sprostać, są dostępne dla wszystkich. Wszyscy jesteśmy w stanie się nauczyć, jak uważniej słuchać ludzi, jak się na nich otworzyć i jak się nimi zaciekawić.

AJ: I nigdy nie jest za późno?
MS:Nigdy. Pokazuje to choćby historia Andrew Dearinga. Jego życie przez większość badania należało do najbardziej samotnych i nieszczęśliwych.
Andrew był wychowywany przez samodzielną matkę i jako dziecko bez przerwy się przeprowadzał, więc nigdzie nie zdążył zawrzeć znaczących więzi. Kiedy dorósł, w dalszym ciągu nie potrafił znaleźć sobie przyjaciół. Ożenił się po trzydziestce, lecz jego żona też nie utrzymywała praktycznie żadnych kontaktów, więc z nikim się nie spotykali. Małżeństwo nie było szczęśliwe, żona była bardzo krytycznie do niego nastawiona i jedynym źródłem jego radości była jego praca.
Andrew był utalentowanym zegarmistrzem i lubił kontakt z klientami. Niestety, po 60. roku życia pogorszył mu się wzrok, ręce przestały być tak sprawne, więc musiał zrezygnować z pracy. To był najgorszy okres w jego życiu. W końcu postanowił wyprowadzić się od żony i został zupełnie sam. Wtedy jego lekarz powiedział mu, że tak być dalej nie może, zdrowie mu się pogarsza, i kazał mu się zacząć ruszać.

AJ: Andrew zapisał się na siłownię.
MS: I początkowo chodził tam bardzo niechętnie. Z czasem jednak zauważył, że spotyka wciąż te same osoby, i za którymś razem odważył się odezwać. Wszyscy byli młodsi, ale Andrew zainteresował ich swoją miłością do kina, szczególnie starych filmów.
Zakolegowali się i zaczął ich zapraszać na wspólne oglądanie.
Przez ponad 50 lat w naszych kwestionariuszach na pytanie: „Czy masz przyjaciół? Czy ktoś cię wspiera?” - odpowiadał „nie”, „nie”, „nie”. Aż w końcu, w wieku lat prawie 70 - odpowiedział „tak, kilku”.


Agnieszka Jucewicz i prof Marc Schulz (psycholog, zastępca dyrektora „Harwardzkiego badania rozwoju osób dorosłych”, współautor książki „Dobre życie. Lekcje z najdłuższego na świecie badania nad szczęściem”) - fragment rozmowy
fot Ledogorov

04/06/2025

Dobrego dnia - bez parentyfikacji

29/05/2025

"Jeśli wszystko pójdzie dobrze, pacjent rozwinie się od potrzeby natychmiastowej gratyfikacji do zdolności tolerowania odroczenia; od potrzeby całkowitej gratyfikacji – do zdolności czerpania przyjemności z gratyfikacji częściowej; od potrzeby perfekcji - do zdolności tolerowania niedoskonałości; od potrzeby doświadczania dobrej opieki rodzicielskiej z zewnątrz – do zdolności bycia dobrym rodzicem dla siebie samego; od potrzeby zewnętrznej regulacji self – do zdolności do wewnętrznej samoregulacji; od potrzeby kurczowego trwania przy starym – do zdolności porzucania obron dysfunkcjonalnych; od potrzeby zaprzeczania świadomości własnego zaangażowania w patologię – do umiejętności brania odpowiedzialności za wewnętrzny konflikt; od potrzeby zaprzeczania prawdom o ograniczeniach ważnych ludzi, ich odrębności i niepodatności na zmianę - do akceptacji i pogodzenia się z otrzeźwiającymi aspektami rzeczywistości; od potrzeby odgrywania nierozwiązanych, dziecięcych dramatów w obecnych relacjach – do zdolności brania odpowiedzialności za to, co się kompulsywnie i bezwiednie odtwarzało na scenie życia."
Martha Stark „Stres optymalny w psychoterapii”
fot Alex Turcu

06/04/2025

„Podczas terapii odkrywamy, że uleczenie może nastąpić tylko poprzez relację. To logiczne – rany, które zadano nam w relacji, tylko relacja może zagoić. Musi to być relacja, w której terapeuta nie tyle mówi do nas, co z nami rozmawia. Taka, dzięki której możemy odkryć kim naprawdę jesteśmy pod pancerzem słów, przekonań i złudzeń. Taka, która postawi w centrum nasze uczucia, a nie deklaracje. Nic nam nie pomoże, jeśli usłyszymy, że mamy przestać marudzić i wziąć się w garść. Potrzebujemy przestrzeni akceptacji, okoliczności, w których wreszcie będziemy mogli przyznać się do własnych uczuć. Terapeuta ma nam pomóc przyjrzeć się temu, na co dotąd baliśmy się choćby zerknąć. Ma nas wspierać, kiedy będziemy zmagać się z ciężarem, który dotąd był dla nas nie do udźwignięcia.
Terapia nie jest czasem na pogaduszki o wszystkim i o niczym. To czas, kiedy z pomocą terapeuty mamy zajrzeć a nasz wewnętrzny świat, pozwolić dostrzec w sobie skłonności i pragnienia, których się wyparliśmy. Terapeuta pomoże nam zdać sobie sprawę ze strategii, które bezwiednie stosujemy, żeby ukrywać się przed światem i przed samymi sobą. A potem zachęci nas, żebyśmy wyszli z ukrycia.”

Jon Frederickson, „Kłamstwa, którymi żyjemy”
fot Charles de Luvio

01/11/2024

❤ „Zacznijmy od tego, że bez strat nie ma życia. Niektóre z nich są rozwojowe, co oznacza, że tracąc coś, jednocześnie coś innego zyskujemy, i nie wymagają przeżywania żałoby. Małe dziecko na przykład w pewnym momencie musi się pożegnać z byciem karmionym piersią czy butelką, to je frustruje, ale dzięki temu idzie do przodu: uczy się jeść łyżeczką, usamodzielnia się. Nastolatek z kolei dostrzega, że rodzice wcale nie są idealni. Popełniają błędy, mówią jedno, robią drugie. To też jest strata. Umiejętność uznania, że rodzic co prawda nie jest bogiem, ale nadal pozostaje wartościowym człowiekiem, sprawia, że nastolatek się urealnia. Zaczyna rozumieć, że świat jest trochę dobry, trochę zły, ludzie są trochę dobrzy, trochę źli i on sam też taki jest. Każdy etap życia przynosi takie naturalne straty. Ale poza tym istnieje całe mnóstwo strat, które podobnie jak śmierć bliskiego domagają się przeżycia i opłakania.” ❤”

Ewa Chalimoniuk z książki „Czując. Rozmowy o emocjach” Agnieszki Jucewicz

Adres

Pl. Axentowicza 6/12
Kraków
30-038

Godziny Otwarcia

Poniedziałek 17:00 - 21:00
Wtorek 17:00 - 21:00
Środa 15:00 - 21:00
Czwartek 17:00 - 21:00

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Gabinet Psychoterapii, Psychoedukacji i Mediacji w Krakowie-Kinga Karcz umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Gabinet Psychoterapii, Psychoedukacji i Mediacji w Krakowie-Kinga Karcz:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram

Kategoria

Gabinet Psychoterapii, Psychoedukacji i Mediacji w Krakowie- Kinga Karcz

Jestem dyplomowaną psychoterapeutką w trakcie certyfikacji w Polskim Towarzystwie Psychoterapii Psychodynamicznej, socjoterapeutką, mediatorem rodzinnym i pedagogiem. Od prawie 20 lat pracuję z młodzieżą i dorosłymi.

Ukończyłam szkolenia w zakresie: psychoterapii dorosłych oraz socjoterapii i psychoterapii dzieci i młodzieży w Krakowskim Centrum Psychodynamicznym a także mediacji w warszawskim Stowarzyszeniu Mediatorów Rodzinnych (wpisana na listę mediatorów Sądu Okręgowego w Krakowie z ramienia Bonifraterskiego Ośrodka Mediacji).

Doświadczenia zawodowe w zakresie psychoterapii zdobywałam m. in. podczas stażów na Oddziale Leczenia Zaburzeń Osobowości i Nerwic Szpitala Specjalistycznego im. J. Babińskiego w Krakowie, Oddziale Dziennym Leczenia Nerwic i Zaburzeń Behawioralnych CM UJ, a także od wielu lat biorę udział w konferencjach i sympozjach organizowanych przez Polskie Towarzystwo Psychoterapii Psychodynamicznej, którego jestem członkiem.

Swoją pracę poddaję regularnej superwizji w Krakowskim Centrum Psychodynamicznym u certyfikowanych psychoterapeutów i superwizorów Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Psychodynamicznej i Polskiego Towarzystwa Psychologicznego.