31/07/2025
ŻAŁOŚĆ NIEDOJRZAŁOŚCI
Dużo się nasłuchałam o niedojrzałości, nieprzygotowaniu, nieumiejętności życia współczesnych ludzi: kobiet i mężczyzn. O naszej niedojrzałości i niegotowości do związków, nieumiejętności ochrony planety, braku wiedzy o zdrowym życiu, o tym że ciągle chcemy więcej, bardziej, że jesteśmy butni, nieostrożni i pędzimy ku samozagładzie.
(Notabene: myśl z boku, oczywiście że pędzimy, bo tak się składa że wszyscy umrzemy i tylko bardzo staramy się nie zajmować tym tematem. Umrzemy, umieramy każdego dnia i gdyby nie nasze obrony, kompulsje i złudzenia to nie poradzilibyśmy sobie z tym faktem. Ceremonialnie jak w średniowieczu lub chyłkiem w świetle osiągnięć medycyny lub rozpaczliwie w sektach wciąż zmierzamy do końca, chociaż nikt nie wie dokładnie jakiego.)
Jeszcze więcej jest ckliwych i sentymentalnych stwierdzeń o przewadze przeszłości nad teraźniejszością, o tym co było kiedyś a teraz już nie, a szkoda…Nie wiem czego dokładnie żałujemy, bo tak się składa że historia zawsze mnie ciekawiła i pociągała ku sobie, stając się aby sparafrazować łacińskie przysłowie moją osobistą nauczycielką życia. Znając historię i jej realia, fakty łatwiej jest o unikanie złudzeń i defragmentowanie: wybieranie ziarenek tego co nam pasuje od niepasującej całej reszty. Cykle w dziejach ludzkości powtarzają się systematycznie i nieubłaganie, i nic czego nie wiedzieliśmy wcześniej a wiemy teraz nie sprawiło, że podejmujemy inne decyzje: ani społecznie ani politycznie ani nawet w relacjach. Wciąż to samo.
Manifestacje i deklaracje, różnicowanie, podziały, osobiste interesy i ambiwalencje. Aktywiści ekologiczni i antyglobaliści korzystający z mediów społecznościowych i samolotów, ale w słusznej sprawie; osoby oburzone dwulicowością polityków i jednocześnie obrażone mandatem za jazdę po pasie dla autobusów, bo “przecież inaczej nigdzie by nie zdążyli na czas w tym piekielnym mieście”. Kobiety domagające się równych praw i odpowiedzialnego rodzicielstwa jednocześnie straszące partnerów w trakcie rozwodu, że nigdy już nie zobaczą swoich dzieci lub argumentujące, że urodziły te dzieci dla nich, a oni chcą odejść. Mężczyźni podejmujący decyzje za swoje partnerki, bo “przecież one nie wiedzą co robią i chyba trzeba się z tym zgodzić, że kobiety z natury się do tego nie nadają”. Duchowni mówiący mnie i Tobie jak żyć, zniekształcający przekazy własnej wiary oraz zdrowy rozsądek.
Cóż w tym nowego?
Nic.
Dzisiaj rano Jerzy przy kawie sformułował wniosek, że kryzys męskości, męska niedojrzałość, w której nie można się o nic oprzeć, a zwłaszcza o mądrość starszych i doświadczonych, sprawia że mężczyźni są zagubieni. Szarpią się, wchodzą w związki z tak samo jak oni niedojrzałymi kobietami, popadają w uzależnienia i obojętność.
Ja mam inne zdanie na ten temat. Uważam, że kryzys męskości trwa od zawsze, a dokładnie od momentu kiedy w sposób wyraźny zaczęto rozdzielać jakości męskie i żeńskie, czyli jeśli dobrze się przyjrzeć już od czasów antyku. Potem było tylko gorzej. Bo o czym są te wszystkie wojny, mordy, podziały polityczne jak nie o kryzysie męskości, która nie wie co ze sobą zrobić?
O czym jest ustanawianie praw i przywilejów, zróżnicowanie społeczne, eugenika i Inkwizycja jak nie o rozpaczliwej próbie odzyskania kontroli i poczucia sensu w obliczu olbrzymiego lęku i podejrzeń, że za chwilę wszystko runie, wszystko się rozsypie i zniknie?
Uważam zresztą, że nie tylko mężczyźni są zrozpaczeni i niedojrzali, ten sam temat dotyczy kobiet. Z tą różnicą, że o ile mężczyźni musieli i w sumie nadal często muszą zaprzeczać swojej części kobiecej, Animie o tyle kobiety zostały niejako zmuszone do celebracji i podziwiania cech, które są uważane za “męskie” i aby wejść w świat, musiały je rozwijać. Można więc powiedzieć, że kobiety szybciej zaczęły uruchamiać Animusa, chociaż przede wszystkim w jego przemocowej i drastycznej formie. Co może dawać dość błędne wrażenie większej dojrzałości.
Miarą naszej niedojrzałości będzie ostatecznie przekaz systemu, rodziny do której należymy. To nasza niedojrzałość w służbie utrzymania systemu będzie dyktowała życiowe wybory, związki, pragnienia i tęsknoty. Póki działamy w skrypcie, nie biorąc odpowiedzialności za samych siebie, nasza niedojrzałość z łatwością znajdzie wyjaśnienie na wszystkie zachowania, które zwyczajnie są przekraczające, deprecjonujące, niemądre, nadużywające rangi i słów, powołujące się na to co słuszne i niesłuszne.
To właśnie niedojrzałość łatwo feruje wyroki, ocenia, krytykuje, wskazuje winnych.
Oparcie w systemie, w historiach starych jak świat daje myle poczcie mocy w decydowaniu o życiu innych, w tym przyszłych pokoleń i wrzuca nas w bardzo podstępne trójkąty dramatyczne, gdzie ktoś musi być ofiarą, ktoś wybawcą a ktoś oprawcą.
I tak w kółko.
Gdyby jednak zacząć brać odpowiedzialność za swoje słowa i czyny, bez powoływania się na przyszłość i przeszłość, oraz na to co słuszne, dobre i społecznie właściwe?
Gdyby zaryzykować uznanie trudnego faktu, że nie czeka na nas żadna kara ani nagroda poza tym, co sobie wypracujemy tutaj sami.
I że po zagubieniu i chaosie, lęku i niepokoju gdzieś w tej odpowiedzialności: nagiej, bezkompromisowej, przeznaczonej tylko dla naszych oczu i uszu czeka spokój? Chociaż bez spektakularnego zwycięstwa i sukcesu.
To co wtedy by było? Warto czy nie warto? Czy może lepiej zapomnieć o tej opcji i wylądować w miejscu wiersza Andrzeja Kotańskiego pod znaczącym tytułem “Dlaczego”:
to jest dobre pytanie
a jak się pan z tym czuje
no niech pan zgadnie
jest tyle miejsc na świecie
Antyle
Kuba
Nowa Kaledonia
dlaczego ja jestem tutaj
gdzie mi się wcale nie podoba
to jest pytanie za 47 punktów
tyle lat pan już tutaj przepierdolił
(Andrzej Kotański, tomik Wiersze o Moim Psychiatrze)
Tekst: Magda Skomro
Obraz autorstwa Antoine Mansour