
30/08/2025
„POWIEDZ MI, NA CO ZWRACASZ UWAGĘ, A POWIEM CI, KIM JESTEŚ”.
Ta bardzo prosta, celna i pobudzająca do refleksji myśl Jose Ortegi y Gasseta przyszła mi dziś rano do głowy, dlatego postanowiłam podzielić się z Wami krótką interpretacją.
Często zakładamy, że nie mamy wpływu na to, jak się czujemy i co przeżywamy. No bo z jednej strony żyjemy w jakiejś konkretnej, ukształtowanej już rzeczywistości, wśród konkretnych ludzi, a z drugiej, mamy też jakieś osobnicze cechy zachowania i indywidualny sposób odczuwania, które nas określają.
To w sumie bezsprzeczne fakty, ale czy moglibyśmy inaczej spojrzeć na sprawę niż dotychczas? Czy faktycznie wspomniane wyżej fakty są determinantami, wobec których jesteśmy bezradni? Zastanówmy się:
• CZY MAMY WPŁYW NA SWOJE OTOCZENIE?
Wydawałoby się, że tak. Bo przecież możemy dokonywać zmian w swojej rzeczywistości – np. przeprowadzając się w inne miejsce, zmieniając towarzystwo, pracę czy sposób spędzania czasu. Ale nie tak rzadko okazuje się, że po pewnym czasie, jakimś „dziwnym zbiegiem okoliczności”, lądujemy w podobnych dekoracjach i niemal bliźniaczych relacjach. To sprawka schematów zachowania i nieświadomie dokonywanych przez nas wyborów.
Bo zazwyczaj jest tak, że gdy cierpimy, odruchowo skupiamy się przede wszystkim na świecie zewnętrznym i na innych ludziach, których zachowania - według nas - powodują nasz dyskomfort. Zabieramy się wobec tego za analizowanie cudzego postępowania, następnie przedstawiamy (lub nie!!!) wnioski konkretnej osobie, a potem oczekujemy, że wpłyniemy w ten sposób na zmianę zachowanie tej osoby, czego ostatecznym efektem będzie nasze dobre samopoczucie i akceptowalna przez nas relacja…
Niestety to iluzja i odsuwanie od siebie odpowiedzialności za własne odczuwanie i interpretację rzeczywistości. Trzeba powiedzieć wprost: ten sposób zazwyczaj nie działa. A jeśli już, to na krótko i najczęściej dlatego, że w jakiś sposób, np. przez szantaż (wpływ) emocjonalny skłoniliśmy daną osobę do zmiany. Nie zadziała też w każdej relacji i na pewno nie wobec wszystkich osób pojawiających się w naszym otoczeniu.
Ta taktyka jest poza tym całkowicie nieżyciowa! Bo jeśli skupialibyśmy się na pracy nad zmianą wszystkiego, co nam nie odpowiada, co wywołuje w nas niechciane emocje, a czego źródłem jest interakcja ze światem zewnętrznym, to nasze życie przypominałoby życie mitycznego Syzyfa, toczącego pod górę ogromny głaz! Oznaczałoby pracę mozolną, ponad siły i bez końca, czyli bez możliwości osiągnięcia upragnionego celu.
Co zatem można zrobić? SKUPIĆ SIĘ NA SWOIM MYŚLENIU I ODCZUWANIU!
• CZY MAMY WPŁYW NA SWOJE MYŚLI I EMOCJE?
Choć pewnie od razu odpowiedzielibyśmy, że „nie do końca” lub „to zależy”, to ja odpowiem: mamy wpływ, choć nie zawsze i nie od razu jest to łatwa sprawa.
Kwestia myślenia i odczuwania jest ze sobą ściśle powiązana. Jeśli pojawia się jakiś bodziec – czy to zewnętrzny, czy wewnętrzny, my go zawsze jakoś interpretujemy, czyli produkujemy w naszym umyśle jakąś myśl na ten temat. Pod wpływem konkretnej myśli, pojawiają się emocje, które przeżywamy. Czasem bardzo dobrze jest nam z naszymi uczuciami i tego nie chcemy zmieniać, nie mamy w sobie potrzeby zajmowania się sprawą. Ale gdy emocje powodują cierpienie lub dyskomfort, zazwyczaj zaczynamy analizować sytuację, szukając przyczyny w innych, w świcie zewnętrznym, z którym zetknięcie powoduje ból. Czasem też czepiamy się siebie, rozmawiając ze sobą jak wroga nam osoba i wywołując w sobie poczucie winy w parze z brakiem akceptacji.
Szukanie winnych, oskarżanie kogoś lub odrzucanie siebie nigdy nikogo nie doprowadziło i nie doprowadzi do mądrej i trwałej zmiany. Nie da też gwarancji na przyszłość, że uniknie się niepożądanych sytuacji lub niechcianego smutku, żalu, rozczarowania czy złości. Sedno tkwi bowiem w tym, czemu poświęcamy uwagę i jak interpretujemy fakty! I to nas właśnie kształtuje – nasze zachowania, naszą emocjonalność i wpływa bezpośrednio na wybory życiowe.
Dlatego też hiszpański filozof z tytułowego cytatu twierdził, że to nasza uwaga mówi o tym, kim jesteśmy – jak wybieramy, jak i o czym myślimy, jak dużo czasu poświęcamy dostrzeżonym przez nas fragmentom rzeczywistości, jakie wnioski z tego wyciągamy i w związku z tym, jak się z tym czujemy.
Słowem, nasza wewnętrzna uwaga jest jak reflektor sterowany naszą świadomością (czy też inaczej mówiąc wolą), która oświetla to, co chce - dostrzega, co chce i skupia światło naszej uwagi tak długo jak tego pragnie. A poprzez to poniekąd wybiera: co i jak chce przeżywać w swoim świecie.
W związku z tym - jeśli naprawdę chcemy "zarządzać" swoim światem, nie pozostaje nam nic innego, jak ZGŁĘBIAĆ SWOJĄ ŚWIADOMOŚĆ I UCZYĆ SIĘ OBSŁUGI SAMEGO SIEBIE (WŁASNEGO UMYSŁU). 😊
Pozdrawiam moich wszystkich kochanych, wiernych czytelników, opuszczonych przeze mnie na tak długo! ❤️
Fot: Kelsey Hannah