Olga Gill-Sobota

Olga Gill-Sobota Olga Gill-Sobota - psycholog, pedagog, psychoterapeuta, trener mentalny

Jeśli nie potrafisz zatrzymać się na 5 minut, to znaczy, że to nie Ty masz kontrolę.Kontrola ma Ciebie.Tak, słyszę, co o...
05/11/2025

Jeśli nie potrafisz zatrzymać się na 5 minut, to znaczy, że to nie Ty masz kontrolę.
Kontrola ma Ciebie.

Tak, słyszę, co odpowiesz:
„Jest tempo. Są cele. Projekty. Dom. Rodzina. Odpowiedzialność.”
Mierzysz życie osiągnięciami - ile robię, ile dowożę, ile udźwignę.
Ile jeszcze mogę.

Ale prawda jest taka:
większość ludzi nie biegnie dlatego, że chce.
Biegnie, bo boi się tego, co się wydarzy, jeśli zwolni.

Bo kiedy zwalniasz, wraca to, co odpychasz:
- niewygodne emocje,
- pytania bez prostych odpowiedzi,
- prawda o tym, co naprawdę czujesz / czego chcesz / co udajesz.

„Spokój to nagroda za wysiłek”
„Chwila dla siebie musi mieć sens, być produktywna”
„Na odpoczynek trzeba zasłużyć”
Słyszę to często od ludzi, którzy biegną szybciej niż są w stanie być.

A ciało widzi wszystko, zanim Ty to nazwiesz:
zaciśnięta szczęka,
ból brzucha,
bezsenność,
poczucie przeciążenia, które „trzeba jakoś przetrwać”.

Więc scrollujesz. Pracujesz. Gasisz pożary. Naprawiasz świat.

Ale ciało nie negocjuje.
Jeśli nie zatrzymasz się sam/a - zatrzyma Cię samo: chorobą, bezsilnością, wypaleniem, pustką, samotnością.

Czasem ciepły kasztan w dłoni ma większą moc niż kolejna strategia produktywności.

Bo to jest moment. Moment styku ze sobą.
Bez masek. Bez „musu”. Własne "ja" - surowe, pierwotne, prawdziwe, żywe.

I teraz pytanie, które może zaboleć: Gdybyś na chwilę przestał/a biec - co byś usłyszał/a? I czy jesteś na to gotowy/a?

foto archiwum własne

Wszystko, co żyje – prędzej czy później coś traci.I wszystko, co tracimy - uczy nas żyć trochę inaczej.A przecież utrata...
02/11/2025

Wszystko, co żyje – prędzej czy później coś traci.

I wszystko, co tracimy - uczy nas żyć trochę inaczej.

A przecież utrata i życie zawsze idą razem.
Jedno bez drugiego nie istnieje.
Coś się zaczyna - coś się kończy.
Coś przychodzi - coś odchodzi.
Ktoś się pojawia - ktoś znika.
Dzień i noc.

Czasem tracimy ludzi, czasem role, pozycje, marzenia.
Czasem sami musimy odejść z miejsc, które nas kiedyś tworzyły.
I w każdym z tych momentów boli.
Bo utrata to nie tylko strata „czegoś”.
To utrata części siebie, która żyła w tym, co było.

Ale właśnie tu, w utracie, zaczyna się świadomość.
Nie ta z książek.
Ta prawdziwa, cicha, często nieprzyjemna.
Świadomość, że nic nie jest dane na zawsze.
I że w tej nietrwałości jest też piękno.

Bo jeśli wiesz, że coś może się skończyć,
uczysz się patrzeć na to inaczej.
Doceniasz. Zatrzymujesz. Przestajesz odkładać.
Zaczynasz żyć, nie tylko mieć przed sobą życie.

Utrata nie jest przeciwieństwem życia.
Jest jego częścią.
A świadomość tej zależności to jeden z najtrudniejszych,
ale też najbardziej dojrzewających kroków w rozwoju mentalnym.

Nie da się wygrać z przemijaniem.
Ale można nauczyć się z niego czerpać - mądrość, wdzięczność, obecność.

Bo życie nie dzieje się po utracie.
Ono dzieje się z nią.

☕️ A Ty - co dziś w Tobie się kończy, a co zaczyna?

Foto archiwum prywatne

A więc twoim zdaniem, odporność psychiczna to bycie twardym?Czyli co - nie czujesz, nie pękasz, nie masz gorszych dni?Za...
28/10/2025

A więc twoim zdaniem, odporność psychiczna to bycie twardym?

Czyli co - nie czujesz, nie pękasz, nie masz gorszych dni?
Zawsze skupiony, stabilny, ogarnięty?
Brzmi jak reklama, nie jak człowiek.

To nie odporność.
To napięcie w garniturze.
Dobrze wygląda z zewnątrz, ale w środku zaciska Ci klatkę piersiową.

Prawdziwa odporność nie ma nic wspólnego z kamienną twarzą i chłodnym tonem.
Czasem wygląda jak łzy w aucie po spotkaniu.
Albo jak „nie mam dziś siły, ale wstanę i zrobię to po swojemu.”
Ludzie, którzy grają twardych, nie są silni.
Są zmęczeni.
Tylko jeszcze nie mają odwagi tego przyznać.

Prawdziwa odporność nie wygląda jak beton.
Wygląda jak człowiek, który upada, klnie, ma ochotę wszystko rzucić,
a potem wstaje, przemywa twarz i mówi: „Dobra. Jeszcze raz.”

To nie jest Instagramowa siła w stylu „bądź najlepszą wersją siebie”.
To czasem raczej: „dzisiaj jestem wersją, która przetrwa, jutro zobaczymy.”

Twardość to strategia.
Użyteczna, dopóki nie zaczyna Cię pożerać od środka.
Bo twardy człowiek tłumi emocje, tłumaczy innych, naprawia świat,
a potem dziwi się, że nikt nie widzi, jak bardzo jest mu źle.

Trening mentalny nie polega na tym, żeby się nie łamać.
Polega na tym, żeby nie robić z siebie superbohatera, kiedy masz ochotę się rozpłakać.
Na tym, żeby mówić: „nie wyrabiam”, zamiast udawać, że wszystko jest pod kontrolą.

Odporność to umiejętność przegrywania bez rozpadania się.
Umiejętność brania odpowiedzialności bez brania wszystkiego na siebie.
Umiejętność powiedzenia „nie”, nawet jeśli ktoś się rozczaruje.

Nie myl siły z napięciem.
Nie myl kontroli z odpornością.
Nie myl ciszy z równowagą.

Twardość zamyka.
Odporność otwiera.
Twardość się kończy, gdy zabraknie paliwa.
Odporność zaczyna się wtedy, gdy wszystko inne już nie działa.

Nie musisz być twardy.
Masz być prawdziwy.
Masz wiedzieć, gdzie jest Twoja granica, i umieć tam stanąć bez wstydu.

Bo odporność psychiczna nie ma nic wspólnego z udawaniem, że „ogarniasz”.
To raczej spokojne: „Nie wiem, jak to zrobię. Ale wiem, że to przetrwam.”

☕️ A Ty?
Budujesz odporność - czy tylko trzymasz się kurczowo wizerunku, który już dawno przestał być Tobą?

Foto archiwum własne

Myślisz, że wystarczy „porozmawiać”?Właśnie dlatego większość rozmów kończy się milczeniem.Bo nie chodzi o to, czy rozma...
27/10/2025

Myślisz, że wystarczy „porozmawiać”?
Właśnie dlatego większość rozmów kończy się milczeniem.

Bo nie chodzi o to, czy rozmawiacie.
Chodzi o to, w jaki sposób to robicie.

Z punktu widzenia komunikacji, rozmowa ma sens tylko wtedy, kiedy obie strony są w stanie regulować swoje emocje.
Bez tego każda wymiana zdań staje się wymianą ciosów.

Wiele osób myli rozmowę z emocjonalnym rozładowaniem.
„Muszę to z siebie wyrzucić”, „musimy to przegadać”, „muszę powiedzieć, jak się czuję”.
Problem w tym, że jeśli mówisz po to, żeby wyrzucić z siebie napięcie, to nie rozmawiasz - tylko rozładowujesz się na drugiej osobie.

I nie ma znaczenia, czy to partner, dziecko czy współpracownik.
Każdy organizm reaguje tak samo: kiedy czuje się zaatakowany, zamyka się, broni, kontratakuje.
I zamiast porozumienia - masz emocjonalny ping-pong.
Ty mówisz, on się broni. Ty naciskasz, on milknie.
Zamiast bliskości - rośnie dystans.

Psychologia komunikacji mówi jasno:
🧠 intencja rozmowy decyduje o jej skutku.
Jeśli chcesz zrozumieć - masz szansę na kontakt.
Jeśli chcesz wygrać - przegracie oboje.

Rozmowa pomaga wtedy, gdy:
- jesteś w stanie mówić o sobie, nie o drugim człowieku,
- potrafisz nazwać potrzebę, zamiast wymierzać winę,
- umiesz słuchać bez przerywania, nawet jeśli czujesz opór,
- nie mówisz po to, by zapanować, tylko po to, by połączyć.

Brzmi prosto, a w praktyce to jedno z najtrudniejszych zadań w relacjach.
Bo ego chce racji, a serce chce bliskości.
I dopóki nie zdecydujesz, czego chcesz bardziej - każda rozmowa będzie polem bitwy.

Nie każda sytuacja wymaga natychmiastowej konfrontacji.
Niektóre wymagają zatrzymania, oddechu, dystansu.
Rosenberg pisał: „Czasem milczenie jest najbardziej empatyczną formą komunikacji.”
Bo rozmowa bez gotowości słuchania nie jest dialogiem.
To walka o przestrzeń emocjonalną.

Więc zanim zaczniesz:
- sprawdź, czy to moment, w którym naprawdę możesz słuchać,
- zastanów się, czy mówisz z potrzeby kontaktu, czy z potrzeby kontroli,
- i zapytaj siebie uczciwie: czy ta rozmowa ma coś naprawić, czy tylko udowodnić, że mam rację?

Nie każda rozmowa musi odbyć się dziś.
Ale każda dobra rozmowa zaczyna się od decyzji, że nie chcesz ranić - tylko zrozumieć.

Komunikacja to nie sztuka mówienia.
To sztuka niesienia słów w taki sposób, żeby ktoś chciał je przyjąć.

A Ty, jakich słów dziś używasz?
Takich, które budują mosty, czy takich, które tylko bronią Twojego brzegu?

Foto archiwum własne

Wiecie że słowo „para” w JSP PWN oraz WSJP PAN ma aż 11 znaczeń?! 1. Para - substancja w stanie lotnym, tworząca się w c...
22/10/2025

Wiecie że słowo „para” w JSP PWN oraz WSJP PAN ma aż 11 znaczeń?!

1. Para - substancja w stanie lotnym, tworząca się w czasie podgrzewania i stygnięcia cieczy lub ciał stałych

2. Para - dech, tchnienie

3. Para - siła, energia, zapał

4. Para - dwie jednakowe lub podobne sztuki czegoś stanowiące pewną całość

5. Para - dwa jednakowe i symetryczne narządy pełniące jednakową funkcję w organizmie

6. Para - dwoje ludzi lub zwierząt

7. Para - dwoje ludzi sympatyzujących ze sobą, zakochanych lub będących w związku romantycznym

8. Para - przedmiot składający się z dwóch symetrycznych, złączonych części

9. Para - jedna z dwóch sztuk lub istot stanowiących pewną całość

10. Para - drobna moneta jugosłowiańska

11. Para - dawna srebrna moneta turecka

W gabinecie często stawiam pytanie: czym jest para?

I w zasadzie jeśli odnajdujecie powyższe znaczenia w parach jakie tworzycie - czyli z was powstaje coś nowego (czasem nieuchwytnego, ulotnego, pomiędzy wierszami, wypełniającego), jeśli będąc różnymi tworzycie komplet, jeśli dobieracie się we wspólnym celu, jeśli w was jest siła, moc i energia i jesteście ich źródłem, jeśli łączą was wspólne emocje i jednocześnie tworzycie wartość - to gratuluję Wam! 👥 👏 Macie cos wielkiego! 🥳🎉

Para to nie jeden.
To napięcie między „ja” i „ty”.
A tam, gdzie nie ma pary -
nie ma ruchu, nie ma życia.

Para to to, co wprawia w ruch.
W związkach, w rodzinach, w pracy.
Bez pary - nawet najlepszy system nie ruszy.

A Ty, w jakiej parze dziś jesteś naprawdę obecny? W której ze swoich „par” czujesz dziś największe napięcie, a w której przepływ?
Co w Twoich relacjach „tworzy parę”, a co ją gasi? Z kim tworzysz coś, co ma wartość?

Jak pisał klasyk „para buch, koła w ruch” 😊

Foto archiwum własne

„Nikt się nie kłóci. Tylko przez trzy dni nikt się do siebie nie odzywa.”A dziecko siedzi pośrodku tej ciszy jak radar.R...
21/10/2025

„Nikt się nie kłóci. Tylko przez trzy dni nikt się do siebie nie odzywa.”
A dziecko siedzi pośrodku tej ciszy jak radar.

Rodzice mówią:
👉 „Nic się nie dzieje, przecież się nie kłócimy.”
A dziecko?
Zaciska zęby. Nie śpi. Boli je brzuch. Zaczyna płakać bez powodu. Krzyczeć. Milknąć.
Zależy od wieku i temperamentu - ale jedno jest pewne: to, co czuje, wychodzi na zewnątrz.

I teraz kluczowe pytanie:
🧠 Czy na pewno to dziecko „choruje”?
Czy może pokazuje to, czego dorośli nie mówią głośno? Może ma objawy ale nie swojej choroby?



🎯 Przykłady z życia:

- 5-latka z lękami nocnymi, odkąd rodzice przestali ze sobą rozmawiać, ale nadal mieszkają pod jednym dachem „dla dobra dziecka”.
- 8-latek z agresją w szkole, który nie może znieść napięcia, gdy ojciec wycofuje się z relacji, a matka nie ma już siły.
- 10-latka z bólami brzucha, gdy matka po cichu znosi psychiczne przemocowe traktowanie przez partnera, udając przed światem, że „wszystko gra”.
- 12-latek z zaburzeniami odżywiania, który czuje, że musi mieć kontrolę nad czymkolwiek – bo w domu wszystko inne wymyka się spod kontroli.
- Nastolatka z „dziwnymi atakami paniki”, której nikt nie pyta, jak się czuje, ale wszyscy komentują, że „jest z nią coś nie tak”.



Dziecko nie wymyśla.
Nie manipuluje.
Nie „robi scen”.

📍Ono reaguje.
Na coś, czego nie rozumie, ale co bardzo silnie czuje.

Nie zawsze chodzi o dramaty, rozwody i krzyki.
Czasem system rodzinny jest „cichy”, ale emocjonalnie martwy - i dziecko nie ma już gdzie „oddychać”.

Co z tym zrobić?

Zanim zaczniemy szukać specjalisty od dziecka,
zanim wpiszemy je na kolejną listę diagnoz,
zanim włączymy leki, testy i metody wychowawcze…

👉 Zatrzymajmy się i zapytajmy:
Czy to na pewno problem dziecka - czy może SOS wysyłany przez cały system?

Bo objaw dziecka to często informacja, że coś się nie mieści w słowach dorosłych.
A system nie uzdrawia się przez tłumienie objawu.
System uzdrawia się, gdy ktoś ma odwagę zobaczyć cały obraz.

Masz refleksję? Znasz takie sytuacje - jako rodzic, terapeuta, nauczyciel?
A może sam/a byłeś kiedyś tym dzieckiem, które pokazywało emocje innych?

Zostaw słowo, albo po prostu zatrzymaj się przy tym temacie.
Dzieci nie mają konta na LinkedIn - ale mają oczy i układ nerwowy.
I czują wszystko.

Foto archiwum własne

Z przyjemnością dzielę się wiadomością o uzyskaniu certyfikatu Certyfikat "Jestem Sojuszniczką Kampanii Dzieciństwo Bez ...
19/10/2025

Z przyjemnością dzielę się wiadomością o uzyskaniu certyfikatu Certyfikat "Jestem Sojuszniczką Kampanii Dzieciństwo Bez Przemocy" od Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę !
Bo każdy człowiek jest ważny, a ten zależny i bezbronny najbardziej 💚

Gorąco zachęcam do dołączenia i powiedzenia głośno: STOP PRZEMOCY WOBEC DZIECI!

Nie oceniaj 🩵
03/10/2025

Nie oceniaj 🩵

Woda potrafi być jak lustro - gładka i przejrzysta, pokazująca dokładnie to, co nad nią. Ale wystarczy lekki ruch, podmu...
30/09/2025

Woda potrafi być jak lustro - gładka i przejrzysta, pokazująca dokładnie to, co nad nią. Ale wystarczy lekki ruch, podmuch wiatru czy cień, by odbicie stało się falujące, zniekształcone, trudne do odczytania.

Tak samo działa nasz umysł. To, jak siebie postrzegamy, zależy od „pogody” wewnętrznej”- nastroju, stresu, zmęczenia czy tego, co mówią inni. W chwilach niepokoju często widzimy siebie w krzywym zwierciadle, wyolbrzymiając wady i pomniejszając mocne strony.

Ale zniekształceniu ulega nie tylko nasz obraz własny, ulega mu również sposób, w jaki postrzegamy świat. To, co odbieramy jako „rzeczywistość”, zawsze jest filtrowane przez nasz stan emocjonalny, doświadczenia, przekonania. Każdy z nas patrzy przez własne soczewki, niepowtarzalne i dostępne tylko dla niego.

Dlatego tak ważne jest, by pamiętać: to, co widzimy, nie jest jedynie obowiązującą absolutną prawdą, lecz interpretacją. A im większa świadomość tego mechanizmu, tym więcej przestrzeni na empatię, zrozumienie i otwartość. Bo jeśli każdy widzi świat na swój sposób - nie ma jednej wersji rzeczywistości. Są tylko nasze odbicia.

Nie jesteśmy jednak całkiem bezradni wobec tych interpretacji. Choć emocje wpływają na nasze myśli, ten proces działa też w drugą stronę - sposób w jakim myślimy, potrafi kształtować nasze emocje. Dlatego zmieniając sposób interpretacji zdarzeń, możemy wpływać na własne samopoczucie. To oznacza, że mamy więcej sprawczości, niż nam się wydaje: możemy wybrać, czy odbicie w „lustrze umysłu” będzie pełne lęku i krytyki, czy raczej otwartości i akceptacji.

W tym właśnie tkwi pełnia nauki o sobie i samoświadomości, o tym, jak działamy jako organizmy, istoty, byty. Im lepiej poznajemy zasady funkcjonowania naszego umysłu i ciała, tym bardziej możemy kierować własnym życiem. To nie oznacza, że mamy pełną kontrolę - ale że mamy wpływ. A świadomość, że możemy uczyć się sterować tą „maszyną”, jaką jesteśmy, daje ogromną siłę: pozwala przejść od reakcji do wyboru, od chaosu do równowagi.

Foto archiwum własne

Olga Gill-Sobota psycholog, psychoterapeuta, trener mentalny Moja oferta kilka słów o mnie Jestem trenerką mentalną, psycholożką oraz psychoterapeutką, z bogatym doświadczeniem zawodowym, które zdobywałam na przestrzeni lat. Moje wykształcenie psychologiczne obejmuje specjalność psychol...

Czasem najprostsze rzeczy okazują się najlepszym przepisem na dobry dzień! Kto powiedział, że krem do ciała musi być tyl...
27/09/2025

Czasem najprostsze rzeczy okazują się najlepszym przepisem na dobry dzień! Kto powiedział, że krem do ciała musi być tylko kremem? 😁 Tak niewiele i zwykła chwila staje się czymś więcej - przypomnieniem, że radość wcale nie musi być na specjalną okazję.

Życie bardzo lubi być poważne. Codziennie podsuwają nam rachunki, listy spraw, terminy i powiadomienia w telefonie. Ale prawda jest taka, że powaga świata nie zawsze musi być naszą powagą. Czasem warto odpowiedzieć na nią w najprostszy sposób: odrobiną lekkości, spontaniczności i autoironii.

Możemy wybierać, jak chcemy patrzeć na codzienność. Czy szukać w niej tylko ciężaru, czy pozwolić sobie dostrzec drobiazgi, które rozbrajają rutynę. Bo to właśnie one budują najwięcej wspomnień - niekoniecznie spektakularnych, ale prawdziwych i ciepłych 🙂

Być może dorosłość trochę nas tego oducza - każe być „poważnymi”, „skupionymi” i „rozsądnymi”. Ale im więcej w nas takich drobnych szaleństw, tym łatwiej oddycha się na co dzień. Spontaniczny uśmiech, głupkowaty rysunek, żart nie do końca poważny - to wszystko działa jak witamina dla duszy.

Więc może warto użyć codzienności w czasem nietuzinkowy, spontaniczny i kreatywny sposób? 😉 W końcu kto powiedział, że dorosłość nie może być wesoła?

A jeśli ktoś zapyta Cię, skąd ten dobry nastrój, możesz śmiało odpowiedzieć: „Z dzisiaj i odrobiny fantazji!” 🌞

Foto archiwum własne

26/09/2025
O deklaracjach … z gabinetu terapii par. Na wielu mostach wiszą kłódki w kształcie serca, zwyczajne z wyrytymi inicjałam...
24/09/2025

O deklaracjach … z gabinetu terapii par.
Na wielu mostach wiszą kłódki w kształcie serca, zwyczajne z wyrytymi inicjałami, ozdobne, proste, czasem nowe i błyszczące, czasem stare, zardzewiałe, niemal zapomniane. Ale każda z nich niesie ze sobą tę samą intencję - zostawienia śladu: uczucia, dowodu bliskości, deklaracji, momentu, który przetrwa dłużej niż pojedyncza chwila.

Patrzę na tę kłódkę jako coś więcej niż gest romantyczny, a bardziej jako materializację pragnienia, by zatrzymać w czasie coś, co z natury jest ulotne. Serce zamknięte w metalu mówi: „to dla mnie ważne, chcę to ocalić, dać ten wyraz, niech inni też zobaczą”. To symbol deklaracji.

A deklaracje, zarówno w związkach formalnych, jak i nieformalnych, mają ogromne znaczenie. Często słyszę „Ale po co jakieś deklaracje, przecież to nic nie zmienia!” Otóż myślę, że mogą wiele zmienić.

Deklaracja daje poczucie bezpieczeństwa - sprawia, że uczucie, które dotąd było między wierszami, zostaje nazwane i uznane. To moment, w którym „ja” i „ty” staje się bardziej świadomym „my”. Jednocześnie deklaracja niesie odpowiedzialność. To, co do tej pory było swobodne, nabiera ram, wymaga troski i konsekwencji. Nic dziwnego, że wielu ludzi jej unika, z obawy o utratę wolności lub z lęku przed zobowiązaniami i presją.

Paradoks polega jednak na tym, że ta właśnie deklaracja często dodaje, a nie odbiera. To ona otwiera przestrzeń, w której bliskość może dojrzewać i nabierać głębi. Bez niej łatwo o poczucie niepewności „czy jesteśmy razem?”, „czy to dla niego/niej coś znaczy?”. Brak deklaracji bywa źródłem lęku i destabilizacji, bo trudno budować trwałość, jeśli przyszłość relacji pozostaje w zawieszeniu.

Deklaracja to nie tylko słowa. To także codzienne gesty: „wrócę”, „możesz na mnie liczyć”, „chcę to robić z tobą”. Takie drobne komunikaty są jak kotwice w świecie pełnym zmian, które utrwalają więź, sprawiają, że druga osoba czuje się widziana i ważna.

Od wieków ludzie potrzebowali symboli: obrączek, rytuałów, listów, kłódek na mostach. Wszystkie te znaki pełnią tę samą funkcję - zamieniają uczucie w deklarację trwania. Bo miłość i bliskość nie wystarczą, jeśli pozostają niewypowiedziane. To dopiero nazwanie i przyjęcie odpowiedzialności buduje fundament, na którym relacja może rosnąć.

Być może dlatego kłódki w kształcie serca tak nas poruszają. Są dowodem, że ktoś, kiedyś, w tym miejscu, odważył się powiedzieć: „to jest dla mnie ważne, chcę, by trwało”. I choć metal rdzewieje, sama wartość deklaracji pozostaje - w sercach, w pamięci, w poczuciu, że nie byliśmy sami.

Foto archiwum własne

Adres

Kraków

Telefon

+48694255068

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Olga Gill-Sobota umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Praktyka

Wyślij wiadomość do Olga Gill-Sobota:

Udostępnij

Share on Facebook Share on Twitter Share on LinkedIn
Share on Pinterest Share on Reddit Share via Email
Share on WhatsApp Share on Instagram Share on Telegram