Imago - Psychoterapia Małgorzata Maj

Imago - Psychoterapia Małgorzata Maj Jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana

Heraklit z Efezu

🌿 Czasem to, co czujesz, to nie „przewrażliwienie”. To reakcja Twojego ciała i serca na coś, co Ci nie służyPrzemoc emoc...
07/08/2025

🌿 Czasem to, co czujesz, to nie „przewrażliwienie”. To reakcja Twojego ciała i serca na coś, co Ci nie służy

Przemoc emocjonalna nie zawsze krzyczy.
Czasem to milczenie, unikanie, pomijanie.
Czasem to bycie niewidzialną tam, gdzie pragniesz być widziana

W Gestalcie mówimy: „Zauważ to, co jest”.

Zacznij od łagodnego pytania siebie:
👉 Czy w tej relacji czuję się swobodnie?
👉 Czy moje granice są zauważane?
👉 Czy mogę być sobą, bez lęku?

Nie musisz wszystkiego rozumieć od razu.
Ale możesz zacząć czuć prawdę.
A to początek zmiany.

🌱Jesteś warta relacji, w których Twoje JA ma przestrzeń do życia.



Psychoterapia Gestalt, EFT
Małgorzata Maj

09/07/2025

Kiedyś urodzi mi się syn. I zrobię wszystko odwrotnie.
Od trzeciego roku życia będę mu powtarzać:
– Kochanie! Nie musisz być inżynierem. Nie musisz zostawać prawnikiem.
Nie ma znaczenia, kim zostaniesz, gdy dorośniesz.
Chcesz zostać patomorfologiem? Proszę bardzo!
Komentatorem sportowym? Dlaczego nie!
Klaunem w galerii handlowej? Świetny wybór!

A potem, gdy będzie miał trzydzieści lat, przyjdzie do mnie – ten spocony, łysiejący klaun z rozmazanym makijażem na twarzy – i powie:
– Mamo! Mam trzydzieści lat! Jestem klaunem w centrum handlowym! Czy o takim życiu marzyłaś dla mnie? Co ci przyszło do głowy, kiedy mówiłaś, że studia nie są obowiązkowe? Czego chciałaś, gdy pozwalałaś mi zamiast matematyki kopać piłkę z kolegami?!

A ja powiem:
– Skarbie, ja tylko szłam za tobą. Nie chciałam cię naciskać. Nie lubiłeś matematyki, lubiłeś bawić się z młodszymi dziećmi.
A on odpowie:
– Nie wiedziałem, dokąd to mnie zaprowadzi! Byłem dzieckiem, nie mogłem podejmować decyzji. A ty… ty zniszczyłaś mi życie!
– i zetrze szminkę brudnym rękawem.

Wtedy wstanę, spojrzę mu prosto w oczy i powiem:
– Wiesz co? Na świecie są dwa typy ludzi: jedni żyją, a drudzy całe życie szukają winnych.
I jeśli tego nie rozumiesz – to jesteś idiotą.

Powie „ach” – i zemdleje.
Na terapii spędzi jakieś pięć lat.

Albo inaczej. Kiedyś urodzi mi się syn. I zrobię wszystko odwrotnie.
Od trzeciego roku życia będę mu powtarzać:
– Nie bądź głupi, Władku. Myśl o przyszłości. Ucz się matematyki, jeśli nie chcesz całe życie siedzieć na infolinii.

A potem, gdy będzie miał trzydzieści lat, przyjdzie do mnie – ten spocony, łysiejący programista z głębokimi zmarszczkami na czole – i powie:
– Mamo! Mam trzydzieści lat. Pracuję w Google. Haruję po dwadzieścia godzin na dobę. Nie mam rodziny. Co ci przyszło do głowy, kiedy mówiłaś, że dobra praca uczyni mnie szczęśliwym? Czego chciałaś, zmuszając mnie do nauki matematyki?

A ja powiem:
– Synku, chciałam, żebyś miał wykształcenie! Żebyś miał wszystkie możliwości.
A on odpowie:
– A po co mi te wszystkie możliwości, jeśli jestem nieszczęśliwy, mamo? Przechodzę obok klaunów w galerii i zazdroszczę im. Oni są szczęśliwi. Mogłem być jednym z nich, ale ty… ty zniszczyłaś mi życie!
– i przetrze palcami nos pod okularami.

Wtedy wstanę, spojrzę mu w oczy i powiem:
– Wiesz co? Na świecie są dwa typy ludzi: jedni żyją, a drudzy całe życie marudzą.
I jeśli tego nie rozumiesz – to jesteś idiotą.

Powie „och” – i zemdleje.
Na terapii spędzi jakieś pięć lat.

Albo jeszcze inaczej. Kiedyś urodzi mi się syn. I zrobię wszystko odwrotnie.
Od trzeciego roku życia będę mu powtarzać:
– Nie jestem tu po to, by ci mówić, co masz robić. Jestem tu po to, by cię kochać. Idź do taty, kochanie. Jego zapytaj. Ja nie chcę być znów tą złą.

A potem, gdy będzie miał trzydzieści lat, przyjdzie do mnie – ten spocony, łysiejący reżyser z wieczną melancholią w oczach – i powie:
– Mamo! Mam trzydzieści lat i od trzydziestu lat próbuję zasłużyć na twoją uwagę. Poświęciłem ci dziesięć filmów i pięć spektakli. Napisałem o tobie książkę. Ale mam wrażenie, że to dla ciebie bez znaczenia. Dlaczego nigdy nie mówiłaś, co myślisz? Dlaczego zawsze odsyłałaś mnie do taty?

A ja powiem:
– Synku, ja po prostu cię kochałam. Nie chciałam podejmować decyzji za ciebie. A po porady był tata.
A on odpowie:
– A po co mi rady taty, skoro pytałem ciebie, mamo? Całe życie walczę o twoją uwagę. Jestem tobą owładnięty, mamo. Oddam wszystko, żeby choć raz, choć jeden jedyny raz usłyszeć, co o mnie myślisz. Tym milczeniem, tą obojętnością… ty… ty zniszczyłaś mi życie!
– i teatralnie zarzuci rękę na czoło.

Wtedy wstanę, spojrzę mu w oczy i powiem:
– Wiesz co? Na świecie są dwa typy ludzi: jedni żyją, a drudzy całe życie czekają.
I jeśli tego nie rozumiesz – to jesteś idiotą.

Powie „ach” – i zemdleje.
Na terapii spędzi jakieś pięć lat.

W temacie męskiej depresji...polecam ;)
03/07/2025

W temacie męskiej depresji...polecam ;)

NUMERY ALARMOWE – BEZPOŚREDNIE ZAGROŻENIE ŻYCIA112 – ogólny numer alarmowy (całodobowy, bezpłatny).Wzywa pomoc w sytuacjach nagłych – połączy z pogotowiem, p...

02/07/2025
NAJWAŻNIEJSZY JEST -CZŁOWIEK.___________________Nie interesuje mnie, czy ktoś mówi, że ma ADHD, depresję, pracoholizm, s...
23/06/2025

NAJWAŻNIEJSZY JEST -
CZŁOWIEK.

___________________
Nie interesuje mnie, czy ktoś mówi, że ma ADHD, depresję, pracoholizm, seksoholizm, uzależnienie od substancji, od pornografii, bulimię czy Hashimoto.
To tylko język objawów.
Nazwy, które zakrywają pytanie, które naprawdę ma znaczenie:

„Gdzie boli?”

Bo objawy nie są wrogiem.
One są listami od ciała.
Krzykiem duszy.
Nie chodzi o to, by je tłumić.
Chodzi o to, by zrozumieć, dlaczego się pojawiły.
Zadaniem terapeuty nie jest leczenie etykiety.
Zadaniem terapeuty jest odnaleźć ból, który kryje się pod objawem.
Czasem to ból dzieciństwa.
Czasem to ból pokolenia.
A czasem — ból całego narodu.

Na wykładzie, na którym padło wiele zdań o traumie, Hashimoto głownie dotyczącym kobiet , bezpłodności współczesnych ludzi, o kobietach, które nie mogą donosić ciąży, o mężczyznach, którzy się nie mogą odnaleźć, o ciele, które zaczyna walczyć samo ze sobą — jedno zdanie wybrzmiało najmocniej:

„Czasami przez całe życie nie wiesz, że nosisz w sobie nie swój ból – tylko ból twojego narodu, twojej matki, twojego dziadka.”

Ile pokoleń Polaków musiało tłumić złość, żeby przetrwać?
Ile musiało udawać, że nie czuje?
Ile razy wolność trzeba było chować w sercu, bo mówienie własnym językiem groziło śmiercią?
To wszystko zostaje.
W ciele.
W reakcjach autoimmunologicznych.
W braku dzieci.
W nadmiernej kontroli.
W nieustannym poczuciu winy.
To nie są tylko sprawy jednostki.
To są traumy narodowe, dziedziczone jak kolor oczu.
Polska przez wieki walczyła o prawo, by być sobą.
Dziś wiele osób przez lata nie może poczuć wolności – tylko wciąż walczy z demonami przeszłości, czując się nieustannie zagrożonymi.
I właśnie dlatego czasem idzie się na wykład, czy słucha się rozmowy – nie dla wielu mądrych zdań, ale dla jednego, które trafia prosto w serce.
Które budzi pamięć, której się nie znało.
Bo uzdrowienie zaczyna się tam, gdzie kończy się samotność w bólu swojego życia, rodziny czy narodu.

Gabor Maté
Od 🖋️ Magdalena Malgorzata Kos

📷 Pinterest, obróbka graficzna w tekst i tłumaczenie
🖋️ Katarzyna Kuruc Kowal w Miłości do Życia

Domkęło się...4 lata przez trud, radość, zmiany, dotykanie swoich limitów i nauki bycia Gestaltystą :DDziękuję trenerom,...
15/06/2025

Domkęło się...
4 lata przez trud, radość, zmiany, dotykanie swoich limitów i nauki bycia Gestaltystą :D

Dziękuję trenerom, superwozorom i Wam moja grupo 😘

Zapytano szamana: Co to jest trucizna? - Wszystko poza tym, czego potrzebujesz, to trucizna. Może to być władza, lenistw...
29/04/2025

Zapytano szamana:
Co to jest trucizna?
- Wszystko poza tym, czego potrzebujesz, to trucizna. Może to być władza, lenistwo, jedzenie, ego, ambicja, próżność, strach, gniew lub cokolwiek innego.
- Czym jest strach?
- To nieakceptowanie niepewności. Jeśli zaakceptujemy niepewność, stanie się ona przygodą.
- Czym jest zazdrość?
- Jest to brak akceptacji dobra w drugiej osobie. Kiedy akceptujemy dobro, staje się ono inspiracją.
- Czym jest gniew?
- To brak akceptacji tego, co jest poza naszą kontrolą. Kiedy to akceptujemy, staje się to tolerancją.
- Czym jest nienawiść?
- To nieakceptowanie ludzi takimi, jakimi są. Jeśli przyjmiemy ich bezwarunkowo, stanie się to miłością.

[Źródło internet]

— Pomóż mi, Misiaczku, pomóż!— Co się stało, Jeżyku?— Sam nie wiem... Źle mi.Miś obszedł Jeżyka dookoła, ostrożnie dotkn...
05/04/2025

— Pomóż mi, Misiaczku, pomóż!
— Co się stało, Jeżyku?
— Sam nie wiem... Źle mi.

Miś obszedł Jeżyka dookoła, ostrożnie dotknął jego głowy:
— Tutaj boli?
— Nie.
— A tutaj?
— Też nie...

Był wczesny poranek. Śpiewały ptaki. Pachniały kwiaty. Las powoli budził się do życia.

— Popatrz tylko, jakie piękne słońce! — powiedział Miś.
— Widzę...
— A słyszysz, jak śpiewają sikorki i kosy?

Jeżyk skinął głową.

— Opowiedz mi więcej, proszę — powiedział Miś. — We dwóch na pewno coś wymyślimy.

— Widzisz... — zaczął Jeżyk cicho. — Boję się.

— Czego?

— Nie mam w sobie radości — powiedział Jeżyk. — Kiedyś budziłem się, patrzyłem na słońce i od razu było mi dobrze. A teraz... nie.

— Nie masz radości... — powtórzył Miś zamyślony. — Ale jak to możliwe?

— Nie wiem... — Jeżyk zamknął oczy.

„Co to może być?” — myślał Miś. — „Gdzie mogła się podziać radość Jeżyka?”

Nagle powiedział:

— To niemożliwe! Na pewno ci się tylko wydaje. Od ciebie, Jeżyku, radość tak po prostu nie mogła uciec. Ona się gdzieś schowała. Zobaczysz!

— Ale gdzie?

— W brzuszku!

Obaj bardzo dokładnie obejrzeli jeżykowy brzuszek.

— Albo... pod pachą! — rzucił Miś.

Jeżyk uniósł łapkę.

— Albo... już wiem! — zawołał Miś z błyskiem w oczach. — Zostawiliśmy ją nad rzeką! Pamiętasz? Gdy słońce zachodziło, coś bardzo radosnego przebiegło na drugi brzeg.

— Zajączek słoneczny — szepnął Jeżyk.

— No właśnie! Zajączek! Ale to nie był zwykły zając — to była twoja radość! Biegnijmy!

I pobiegli razem przez las, aż dotarli do rzeki. Cała lśniła w świetle wschodzącego słońca. I wtedy...

Ogromna, ciepła jeżykowa radość, cała w drobnych kolcach, jak sam Jeżyk, wyskoczyła z krzaków, przebiegła przez wodę i wróciła prosto do Jeżyka...

Na podstawie opowiadania S. Kozłowa

B*k zaprosił swoich przyjaciół na ucztę.  — Nie przyniosę nic, bo już udostępniam swój dom — powiedział.Pies skorzystał ...
19/03/2025

B*k zaprosił swoich przyjaciół na ucztę.
— Nie przyniosę nic, bo już udostępniam swój dom — powiedział.

Pies skorzystał z okazji i dodał:
— Ja przyniosę kość, którą znalazłem, wciąż ma trochę mięsa.

Koń również się włączył:
— Mogę dołożyć kawałek sera, który został z zeszłorocznego karnawału. Jest trochę zjełczały, ale jeszcze nie zgnił.

Wszyscy spojrzeli na kurę, czekając na jej wkład.

— Ah, jasne… to zostanie mi reszta? — bełkotała kura. — Chyba tak… drewno, ryż, fasola i praca. Brakuje tylko mnie…

W dniu uczty kura przyszła wcześnie z chustką na głowie i maczetą w ręku. Była spocona, pokryta popiołem, niosła drewno, które musiała ściąć. Przyniosła też ryż, fasolę i kukurydzę.

Praca była ogromna. Tak ogromna, że gdy przyszło do dodawania soli do fasoli, niechcący dodała za dużo. Była za słona!

Goście przyszli wieczorem, gdy wszystko było już gotowe.

Koń dostarczył ser, nałożył sobie dużą porcję i, próbując fasoli, narzekał:
— O nie, kura, czy to sól z fasolą, czy fasola z solą? Haha!

Kura odchrząknęła, powstrzymała łzy i udawała radość, jednocześnie dalej pracując.

Następnie przyszedł pies ze swoją kością, która była już prawie sama w skórze. Odstawił ją na bok, nałożył sobie dużą porcję i również skarżył się:
— Hej! Co się dzieje? Myślisz, że jesteśmy b*kami, żebyśmy lizali sól?

Jedynym, który się nie skarżył, był b*k (bo b*ki lubią sól).

Kura pobiegła do swojego domu po więcej fasoli, tym razem lepszej jakości. Doprawiła ją dokładnie solą, a zapach, który wydobył się z garnka, wypełnił cały dom.

Koń i pies nałożyli sobie dwie porcje. Jedli szczęśliwi, ale nawet nie pomyśleli, żeby podziękować kurze.

Całą imprezę kura spędziła w kuchni, pracując, podczas gdy inni się śmiali i opowiadali historie, nie myśląc o niej.

Gdy impreza się skończyła, zwierzęta wyszły jedno po drugim. Pożegnały się, ale nikt nie wszedł do kuchni, żeby podziękować kurze ani się z nią pożegnać.

Wykończona, kura szukała czegoś do jedzenia, ale nie było nic. Znalazła tylko na dnie garnka skórkę z suchych fasoli. Z burczącym brzuchem zaciągnęła pas i zaczęła myć naczynia oraz sprzątać bałagan, jaki zostawili.

Tak było na każdej imprezie. Przybywali, bawili się i odchodzili. Nigdy nie pamiętali o kurze, nie zauważali jej nieobecności, bo zawsze była w kuchni, dając z siebie wszystko.

Aż pewnego dnia, podczas takiej imprezy, kury nie było.

Tego dnia była tylko zgniła ser i suche kości. Nie było pysznego jedzenia, nie było drewna, nie było kogoś, kto by gotował. Nie było fasoli dobrej jakości, którą tylko ona potrafiła przygotować.

Impreza straciła swój urok i po raz pierwszy sobie o niej przypomnieli.

Wyszli, żeby jej szukać, nie dlatego, że za nią tęsknili, ale dlatego, że jej potrzebowali.

— Chodźmy do jej domu! Wiesz, gdzie mieszka?
— Nie...
— Ja też nie...

Po kilku godzinach przeszli obok zimnej i opuszczonej jaskini. Z głębi dochodził głos, który mówił:
— Przepraszam, mamo… tylko chciałam chronić rodzinę…

To były ostatnie słowa kury, zanim zniknęła.

Jej głos został uwięziony w echu jaskini. Zwierzęta weszły z nadzieją, że ją znajdą, ale już jej nie było. Tylko echo jej głosu powtarzało się w kółko.

Zwierzęta pobiegły do domu kozy, swojego jedynego przyjaciela, by szukać odpowiedzi.

— Gdzie jest kura? Dlaczego mieszkała w jaskini? Dlaczego nigdy nam nie powiedziała, że nie ma domu? Dlaczego jej głos wciąż tam brzmi, prosząc o przebaczenie matki?

Koza westchnęła i odpowiedziała:
— Naprawdę tego nie wiecie?

— Pracowała dla was przez cały ten czas, a wy nawet nie zauważyliście, że nie miała domu. Jacy wy jesteście przyjaciele? Nawet nie wiedzieliście, że nie miała rodziny.

B*k, koń i pies spojrzeli na siebie, nie wiedząc, co powiedzieć.

Wtedy koza opowiedziała im prawdę:
— Dawno temu mieszkała w kurniku i miała szczęśliwą rodzinę. Ale pewnego dnia do środka weszła wąż i kura walczyła dzielnie, by bronić swoich, podczas gdy jej siostry uciekały, by schować się w drzewach.

Wąż ją ugryzł, a zamiast jej podziękować, rodzina ją wyrzuciła, bo bała się, że jad się rozprzestrzeni. Od tamtej pory nie miała ani domu, ani rodziny. Mieszkała w tej jaskini, a podczas gdy dźwigała wasz świat, jej własne życie się rozpadało.

Dawała wam radość, sprawiała, że czuliście się dobrze, ale w nocy tylko jej poduszka wiedziała, ile łez wylewała.

B*k, koń i pies otworzyli oczy ze zdumienia i spuścili wzrok.

— Chcecie wiedzieć, gdzie jest? — zapytała koza.

— Zapadła w głęboką depresję i już nie ma siły, by dalej pracować za darmo dla was. Wyciągnąłem ją z tej jaskini i teraz się nią opiekuję.



Historia, którą wiele osób przeżywa w milczeniu.

W życiu jest wiele osób jak kura z tej historii. Osoby, które robią wszystko dla innych, które starają się, aby inni byli szczęśliwi, które dźwigają problemy wszystkich, podczas gdy ich własne życie jest rozsypce.

Osoby, które śmieją się w ciągu dnia, a w nocy moczą poduszkę łzami. 🥹

~ Autor nieznany, tłumaczenie: Świat jego oczami

-----

Adres

Krotoszyn
63-700

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Imago - Psychoterapia Małgorzata Maj umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Udostępnij

Kategoria