03/07/2025
Jakiś czas temu poznałem bardzo bogatego biznesmena. Ten biznesmen ma syna, który bardzo chciał pojeździć w wakacje pociągami po Europie.
Przyszedł do swojego ojca i powiedział: „Tato, potrzebuję 2 tys. zł. Chcę z kumplami pojeździć pociągami po Europie.”
Jak widzicie – gotowy projekt. Dotacje z Unii na takie przyznają.
Ojciec, którego było stać, aby kupić cały pociąg łącznie z torami, zapytał:
– A ile masz własnej kasy?
– Zero – odpowiedział bez namysłu syn.
– To ja też ci dam zero – odpowiedział ojciec i wrócił do czytania gazety.
Syn nigdzie nie pojechał.
Ale w następnym roku wziął swojego 20-letniego golfa, na którego sam zarobił, i bujnął się do pracy do Norwegii. Przez pierwszy tydzień spał w aucie. Pracował fizycznie. Ale przywiózł 12 tys. zł. Ojciec spojrzał na niego niby to z marsową miną, ale wewnątrz puchł z dumy. Dołożył swoje 12 tys. zł. i syn pojechał na wakacje do Azji.
I teraz zastanawiacie się, dlaczego ten ojciec był takim lujem, że swojemu ukochanemu dziecku nie dał trochę kruzejros, aby ten porozbijał sobie dupę po Europie. Przecież go stać, nie?
Odpowiem: bo ten biznesmen jest mądrym człowiekiem, który wie, że dzieci trzeba nauczyć polować. To tak jak z dokarmianiem leśnych zwierząt. Jeśli zwierzę dostaje od ludzi żarcie, to już nie chce ścigać zwierzyny. To zbyt męczące.
Prace dzielą się na dwa rodzaje. Zajebiste roboty, gdzie robisz niewiele i płacą ci fortunę. Owszem są takie. Jedne na tysiąc. Oraz cała reszta, gdzie aby dostać dychę i to brutto, musisz się nazapierrrrrrralać od rana do nocy. A czasami możesz też się nazapierrrrrrralać i g***o z tego mieć, bo i takich fachów jest całkiem sporo.
I przez ostatnie trzy dekady, rodzice zapierdzielali ponad wszystkie normy.
Pod hasłem: ‘Musimy dać swoim dzieciom wszystko to, czego nie mieliśmy sami’. I dawali. Srając szkłem, jeśli trzeba.
Efektem są ludzie, którzy dostali za dużo. Którzy nigdy nie musieli walczyć, za to cały czas słyszeli, że mogą wszystko i są skazani na sukces. Którym rodzice nosili tornistry, bo były ciężkie. Którzy próbowali wszystkiego, a nie umieją nic. Nawet sport uprawiali do pierwszego bólu i odpuszczali.
Którzy cały czas słyszeli „Uważaj, bo coś sobie zrobisz”, (nie kop pana, bo się spocisz). Którzy długo nie mogli rozpocząć zwykłego życia, bo spędzali je w szkołach. Którzy od rodziców dostali mieszkania, samochody, telewizor, kuchenkę, lodówkę, mikser i wibrator.
Którzy ślub biorą za pieniądze rodziców. Którzy cały czas słyszą ‘My ci pomożemy’, więc nigdy nie muszą się troszczyć o siebie.
Którzy, ponieważ nigdy nie musieli brać za siebie odpowiedzialności, nie potrafią brać odpowiedzialności za innych.
Którzy boją się wziąć za trudne rzeczy, bo to grozi porażką, a porażka mogłaby sprawić, że ich wrażenie zajebistości mogłoby być wystawione na szwank.
Którym powiedziano, że żyjemy w świecie, w którym wystarczy chcieć, by mieć. Bo pewne rzeczy wypada mieć bez wysiłku. Którzy są zaprogramowani na sukces.
Sukcesem ma być świetna robota. Oczywiście kupa hajsu, bo sukces liczy się w PLN i EURO.
Sukcesem ma być związek. Romantyczny jak Leonardo DiCaprio w Titanicu i polany karmelem.
Tyle, że wszystko jest możliwe tylko w reklamach. Trzydziestoletni mężczyzna w apartamencie z oknami od podłogi do sufitu, kosztującym jakieś 3 miliony złotych, przytula swoją piękną żonę, świeżo wypuszczoną od fryzjera i patrzą obydwoje z dumą na uśmiechającego się niemowlaka.
A wszystko za 5 tys. brutto. I osiem stów alimentów.
Efektem tego sposobu wychowania jest plaga mężczyzn niegotowych.
Niegotowych do życia, które ich przeraża. Nieumiejących nawet naprawić gniazdka w ścianie.
Egoistycznych i narcystycznych. Którzy uważają, że są najlepsi. Paradoks polega na tym, że w tym samym momencie uważają, że są najgorsi. Nieszczęśliwych w pracy i w życiu. Którzy boją się zaangażować. Którzy cały czas szukają nowego związku, bo może nowy związek ich ocali.
Efektem tego jest plaga kobiet, które boją się powiedzieć facetom „Nie. Spier…. Chcesz odejść? Zabierz śmieci.”
Tkwiące w jednym związku, a w tym czasie marzące o innym. Które nie potrzebują partnera, tylko ojca, który będzie w stanie precyzyjnie nakreślić im granice, mówić „Nie”, ale będzie przy tym wyrozumiały.
Urzeka mnie ta wiara, że pieniądze załatwią wszystkie nasze deficyty. Że będziemy szczęśliwymi ludźmi, jeśli w dzieciństwie pójdziemy na określoną ilość zajęć dodatkowych. Albo jeśli będziemy mieli markowe buty, czy wyjedziemy x razy za granicę.
Dorosłe dzieci są spieprzone, bo rodzice zamiast dawać im czas, dawali im kompetencje do pracy w korpo i zaciągania kredytu hipotecznego.
Nie przekazali, że od sprzedawania burgerów w McDonaldzie, owszem, można się nabawić odcisków i oparzeń na rękach, ale proste prace wykonywane w młodości uczą życia.
Nie przekazali, bo uważali że byłby przypał przed znajomymi, gdyby posłali dziecko do takiej roboty. Przecież taka harówa jest dla miernot. A poza tym, lepiej żeby dziecko w tym czasie się uczyło, prawda?
Nie mówili: „Nie wszystkie związki, które cię czekają, będą udane. Być może twoje małżeństwo będzie pomyłką. Będzie nudne.”
Nie przekazali zdrowego poczucia własnej wartości, dzięki któremu, można w takich sytuacjach zacząć od początku. I kolejny związek zbudować już lepszy. Chronili je, przez co dzieci te nie nauczyły się jak smakuje porażka. I ile sił kosztuje zwycięstwo. Nie powiedzieli, że niekoniecznie będą milionerami, ale mogą być zadowoleni z życia.
Co powtarzali? „Jeśli będziesz się dobrze uczył, to osiągniesz sukces.” Ale sukces przynosi nie szkoła, nie milion dwieście tysięcy kursów, tylko pasja. Samo jej odkrycie jest życiowym sukcesem.
Sukces bierze się z ambicji.
Z buntu.
Z innego myślenia.
Z drążenia jednej dziedziny.
Z tego wszystkiego, co szkoła tępi.
Z bycia nieszablonowym. Niepokornym wobec autorytetów. A szkoła ceni grzeczne dzieci, które notują wszystko w zeszytach.
Jedną z najważniejszych rzeczy, jaką rodzice mogą dać dzieciom, jest akceptacja.
Że praca w sklepie jest ok, pod warunkiem, że czują się szczęśliwi. Bo ktoś musi pracować w sklepie i nie każdy musi mieć gigantyczne ambicje. Że jest to ich życie i nie mogą dać sobie wmówić, jak mają żyć.
Nie popełniajcie błędów swoich rodziców.