
02/06/2025
“Uzdrów się, moje dziecko…
Nie z miłości — lecz z pustki, którą nazwałaś miłością.”
W sercach wielu kobiet mieszka cichy głód, bezimienne pragnienie…
By zostać wybraną. Zauważoną. Uznaną za tę jedyną, ważną.
Gdy ta rana nie zostaje ukochana, a dusza wciąż czeka —
to, co zdaje się być miłością,
jest często jedynie próbą zasypania tej pustki
czymkolwiek, co choć na chwilę daje ciepło.
Jak dziecko zmarznięte od wczesnych lat,
które tuli się do każdego koca, nawet brudnego i porwanego —
byle tylko było coś, co ogrzeje.
Ale kiedy się uzdrawiasz…
gdy bierzesz w ramiona własne chłody, nie szukając ich z zewnątrz —
wtedy nie sięgasz już po byle co.
Wtedy uczysz się tkać własne ciepło: z miłości do siebie, z szacunku, z obecności.
Stajesz się domem.
Uzdrawianie nie jest hartowaniem serca —
jest łagodnym powrotem do siebie.
Jest decyzją, by nie oddawać się tym,
którzy nie potrafią cię unieść.
To koniec wiecznego czekania na wybawienie,
bo odkrywasz, że wszystko, czego potrzebujesz, możesz dać sobie sama.
A potem — gdy już rozkwitasz w tym spokoju —
miłość przychodzi.
Cicha. Ciepła.
Nie zadaje ran, nie żąda ofiar,
nie przeraża twojej niezależności.
Bo prawdziwa miłość nie potrzebuje dowodów.
Jest wolnym wyborem.
Radością. Przestrzenią. Prawdą.
🌿 A każda matka powinna wspierać przede wszystkim niezależność swojej córki.
Bo tylko wolna kobieta, nieskrępowana cudzym lękiem czy brakiem,
może naprawdę zobaczyć — i wybrać — tego,
kto nie będzie schronieniem od chłodu,
ale towarzyszem w świetle.
Zapraszam na sesję indywidualne, online i stacjonarnie
mgr. Ewa Socha