01/11/2025
Paulina Materna: Czy przeżywanie żałoby po śmierci kogoś bliskiego to dziś przywilej?
Anna Król-Kuczkowska: Można tak na to spojrzeć. Z jednej strony przeżywanie utraty i żałoba to nieomijalne doświadczenie w życiu, z drugiej jeden z najbardziej niedoszacowanych dziś tematów.
Nasze czasy utrudniają przeżywanie żałoby. Nasz styl życia, nasze współczesne postrzeganie świata jest zbudowane wokół zaprzeczania utratom. To niedoszacowanie może prowadzić do nieszczęść i psychicznych kłopotów.
Poza tym o naszej kulturze mówi się, że jest kulturą narcystyczną, również w obszarze zdrowia psychicznego coraz bardziej dominują problemy związane z psychopatologią narcystyczną.
A przecież najtrudniejszym emocjonalnym doświadczeniem osoby z osobowością narcystyczną jest (nie)zdolność do przeżywania utrat, żałoby właśnie. W narcystycznej dynamice psychicznej trudno jest dopuścić smutek, żal, ograniczenia, świadomość, że pewne rzeczy się kończą, że można coś opłakiwać czy za kimś tęsknić. Że można być od kogoś zależnym.
Umniejszanie znaczenia przeżywania utrat widać nie tylko w dyskursie kulturowym, ale także w diagnostyce psychiatrycznej. W ostatniej edycji klasyfikacji zaburzeń psychicznych DSM-5 Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, która obowiązuje w USA, ale korzystamy z niej też w Europie, jest mowa, że utrzymywanie się ostrych symptomów żałoby powyżej dwóch tygodni jest wskazaniem do farmakoterapii.
Paulina Materna: Tabletka zamiast czasu?
Anna Król - Kuczkowska: Nie mówię, że farmakoterapia to zły pomysł przy procesach żałobnych. Często jest konieczna – zwłaszcza w przypadku nagłych, dramatycznych i wstrząsających dla człowieka i jego układu nerwowego utrat.
Żałoba jednak wymaga czasu, nie da się jej zrobić w trybie przyspieszonym. Wymaga przestrzeni, wsparcia i różnych dla każdej osoby rytuałów.
Paulina Materna: Czy żałobę przeżywamy też wtedy, gdy nie dopuszczamy do siebie poczucia straty?
Anna Król - Kuczkowska: Powiedziałabym nawet, że im mniej mamy zgody i przestrzeni na przeżywanie żałoby, im mniej dajemy sobie do niej prawa, tym wyższe prawdopodobieństwo, że ta żałoba nas pochłonie. Często w sposób trudny do przewidzenia. Nieprzeżyta wprost żałoba, jak pokazują badania, nierzadko generuje tzw. patologiczną żałobę.
Według wielu klinicystów powikłana żałoba jest największym oszustem diagnostycznym i może przejawiać się pod postacią bardzo wielu symptomów, często po latach i w sposób pozornie niezwiązany z dawną stratą. Tylko czasem przyjmuje dosłowną formę: ktoś przez lata jest zaabsorbowany zmarłą osobą (to np. przypadek tzw. osieroconych rodziców), ktoś nie jest w stanie nic zmienić w pokoju zmarłego partnera/partnerki czy dziecka.
Paulina Materna: Przeżyć żałobę dobrze – to znaczy jak?
Anna Król - Kuczkowska: Po ludzku: opłakać, wyzłościć się, poczuć osłabienie – słowem, przejść wszystkie etapy, które z procesem żałoby się wiążą. Mnie jest bliska myśl, że każda żałoba jest własna. Że trzeba ją przeżyć po swojemu.
Paulina Materna: Czy przypadkiem żałoba nie jest częścią miłości?
Anna Król - Kuczkowska: Z jakiegoś powodu o żałobie najwięcej się dowiadujemy poprzez zastanawianie się, na czym polegają więź i miłość.
Julian Barnes, jeden z moich ulubionych pisarzy, po śmierci żony napisał przepiękną książkę „Wymiary życia". Według niego żałoba to cena, jaką płacimy za miłość.
Jeśli człowiek decyduje się, pozwala sobie – bo można sobie nie pozwalać – na miłość, czyli na to, żeby kogoś pokochać i być kochanym, to, niestety, decyduje się też na żałobę. I to taką dosłowną.
Poza tym decyduje się na wiele mniej oczywistych utrat – bo nieuniknione w bliskich relacjach rozczarowania to też żałoba, bo to, że mijają lata, a coś się nie wydarza – to też strata.
Rozmowa ukazała się w Wysokich Obcasach w październiku 2023, link do całości w komentarzu.
Paulina Materna: Czy przeżywanie żałoby po śmierci kogoś bliskiego to dziś przywilej?
Anna Król-Kuczkowska: Można tak na to spojrzeć. Z jednej strony przeżywanie utraty i żałoba to nieomijalne doświadczenie w życiu, z drugiej jeden z najbardziej niedoszacowanych dziś tematów.
Nasze czasy utrudniają przeżywanie żałoby. Nasz styl życia, nasze współczesne postrzeganie świata jest zbudowane wokół zaprzeczania utratom. To niedoszacowanie może prowadzić do nieszczęść i psychicznych kłopotów.
Poza tym o naszej kulturze mówi się, że jest kulturą narcystyczną, również w obszarze zdrowia psychicznego coraz bardziej dominują problemy związane z psychopatologią narcystyczną.
A przecież najtrudniejszym emocjonalnym doświadczeniem osoby z osobowością narcystyczną jest (nie)zdolność do przeżywania utrat, żałoby właśnie. W narcystycznej dynamice psychicznej trudno jest dopuścić smutek, żal, ograniczenia, świadomość, że pewne rzeczy się kończą, że można coś opłakiwać czy za kimś tęsknić. Że można być od kogoś zależnym.
Umniejszanie znaczenia przeżywania utrat widać nie tylko w dyskursie kulturowym, ale także w diagnostyce psychiatrycznej. W ostatniej edycji klasyfikacji zaburzeń psychicznych DSM-5 Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, która obowiązuje w USA, ale korzystamy z niej też w Europie, jest mowa, że utrzymywanie się ostrych symptomów żałoby powyżej dwóch tygodni jest wskazaniem do farmakoterapii.
Paulina Materna: Tabletka zamiast czasu?
Anna Król - Kuczkowska: Nie mówię, że farmakoterapia to zły pomysł przy procesach żałobnych. Często jest konieczna – zwłaszcza w przypadku nagłych, dramatycznych i wstrząsających dla człowieka i jego układu nerwowego utrat.
Żałoba jednak wymaga czasu, nie da się jej zrobić w trybie przyspieszonym. Wymaga przestrzeni, wsparcia i różnych dla każdej osoby rytuałów.
Paulina Materna: Czy żałobę przeżywamy też wtedy, gdy nie dopuszczamy do siebie poczucia straty?
Anna Król - Kuczkowska: Powiedziałabym nawet, że im mniej mamy zgody i przestrzeni na przeżywanie żałoby, im mniej dajemy sobie do niej prawa, tym wyższe prawdopodobieństwo, że ta żałoba nas pochłonie. Często w sposób trudny do przewidzenia. Nieprzeżyta wprost żałoba, jak pokazują badania, nierzadko generuje tzw. patologiczną żałobę.
Według wielu klinicystów powikłana żałoba jest największym oszustem diagnostycznym i może przejawiać się pod postacią bardzo wielu symptomów, często po latach i w sposób pozornie niezwiązany z dawną stratą. Tylko czasem przyjmuje dosłowną formę: ktoś przez lata jest zaabsorbowany zmarłą osobą (to np. przypadek tzw. osieroconych rodziców), ktoś nie jest w stanie nic zmienić w pokoju zmarłego partnera/partnerki czy dziecka.
Paulina Materna: Przeżyć żałobę dobrze – to znaczy jak?
Anna Król - Kuczkowska: Po ludzku: opłakać, wyzłościć się, poczuć osłabienie – słowem, przejść wszystkie etapy, które z procesem żałoby się wiążą. Mnie jest bliska myśl, że każda żałoba jest własna. Że trzeba ją przeżyć po swojemu.
Paulina Materna: Czy przypadkiem żałoba nie jest częścią miłości?
Anna Król - Kuczkowska: Z jakiegoś powodu o żałobie najwięcej się dowiadujemy poprzez zastanawianie się, na czym polegają więź i miłość.
Julian Barnes, jeden z moich ulubionych pisarzy, po śmierci żony napisał przepiękną książkę „Wymiary życia". Według niego żałoba to cena, jaką płacimy za miłość.
Jeśli człowiek decyduje się, pozwala sobie – bo można sobie nie pozwalać – na miłość, czyli na to, żeby kogoś pokochać i być kochanym, to, niestety, decyduje się też na żałobę. I to taką dosłowną.
Poza tym decyduje się na wiele mniej oczywistych utrat – bo nieuniknione w bliskich relacjach rozczarowania to też żałoba, bo to, że mijają lata, a coś się nie wydarza – to też strata.
Rozmowa ukazała się w Wysokich Obcasach w październiku 2023, link do całości w komentarzu.