09/09/2025
„Ja wcale nie płaczę” – usłyszałam kiedyś od pięćdziesięcioletniego mężczyzny, któremu łzy spływały strumieniem po policzku.
Wstyd przed okazywaniem emocji oraz przekonanie, że płacz nie przystoi facetom, są tak głęboko zakorzenione w naszej kulturze, że wielu z nich odcina się od własnych emocji. Przecież mężczyzna zawsze musi dać radę, musi wytrzymać, zacisnąć zęby i udźwignąć każdy ciężar na swoich barkach.
Uznawani za niezawodnych i odpowiedzialnych, cierpią w samotności i wstydzą się przyznać, że czasem brakuje im sił.
Według danych Komendy Głównej Policji z 2024 roku każdego dnia w Polsce trzynaście osób odbiera sobie życie. Jedenaście z nich to mężczyźni. Profesor Adam Czabański zauważa, że Polska to ewenement w skali europejskiej, ponieważ na jedno samobójstwo kobiety przypada aż od pięciu do sześciu samobójstw mężczyzn, a ci z grupy czterdzieści plus zabijają się dziewięciokrotnie częściej. W pozostałych krajach europejskich proporcja wynosi jeden do trzech, czyli na jedno samobójstwo kobiety przypadają średnio trzy samobójstwa mężczyzn. Dla porównania – w Japonii i krajach arabskich na jedno samobójstwo kobiety przypada średnio półtora samobójstwa mężczyzny.
Warto jednak pamiętać, że dane statystyczne nie zawsze w pełni oddają obraz rzeczywistości. Wiele śmierci samobójczych nigdy nie zostanie ujętych w statystyce.
Specjaliści od zdrowia psychicznego od lat zastanawiają się nad genezą nierówności między płciami w kontekście zachowań samobójczych.
Jeśli przyjmiemy perspektywę, że próba samobójcza to akt komunikacji, natomiast samobójstwo to ostateczne zerwanie ze wspólnotą, najprostsze wydaje się wytłumaczenie, że kobiety mają większą łatwość komunikacji, dlatego podejmują próby.
Głównym problemem w profilaktyce zachowań samobójczych wśród mężczyzn jest przełamanie wstydu przed sięgnięciem po pomoc. Mężczyźni są przekonani, że z jednej strony ona im nie przysługuje, a z drugiej strony sięgnięcie po pomoc jawi im się jako okazanie słabości, która z perspektywy społeczno-kulturowej cały czas jest postrzegana jako całościowa porażka tożsamości.
I choć coraz częściej do gabinetów terapeutów pukają mężczyźni, to nadal wielu z nich boi się to zrobić. To po części, niestety, dotyczy także kobiet, ponieważ w Polsce dopiero od kilku lat mówi się otwarcie na ten temat w przestrzeni publicznej i medialnej. Jednak nawet w przypadku zdrowia fizycznego to kobiety szybciej
zwracają się do lekarza niż mężczyźni. Panowie próbują wytrzymać, poradzić sobie z bólem, przesuwając granicę do momentu, kiedy już nie są w stanie funkcjonować. Niestety, tym bardziej przekłada się to na kwestie kryzysu psychicznego.
Kolejny problem to komunikacja. Kobiety znacznie częściej rozmawiają o swoich emocjach, o tym, co czują i czego oczekują. U mężczyzn temat emocji rzadko pojawia się w rozmowach. Z kolegami lepiej omawiać konkretne rozwiązania i sytuacje, a nie uczucia. Podobnie jest z przytłaczającymi zmartwieniami. Wielu mężczyzn wstydzi się do nich przyznać, nie chce o nich rozmawiać, by nie obnażać swojej słabości. Zostają z nimi sami. Bez rozmowy z drugim człowiekiem pogłębia się w nich tunelowe myślenie. Bieżące problemy w wyobrażeniach wciąż rosną, a droga do ich pokonania wydaje się niemożliwa.
Kiedyś pewien mężczyzna opowiadał mi o tym, że po napisaniu listów pożegnalnych do całej rodziny poszedł na kawę z przyjaciółką sprzed lat. W trakcie rozmowy, która miała trwać kwadrans, zapytała, czy mógłby opowiedzieć jej więcej o tym, co dzieje się w jego życiu. I po tym jednym pytaniu coś w nim pękło. Rozmowa przerodziła się w kilkugodzinny monolog. Przyjaciółka cierpliwie słuchała, co jakiś czas dopytując o szczegóły. Ten mężczyzna podsumował ich spotkanie jednym zdaniem: „Ta rozmowa uratowała mi życie”. Kiedy zapytałam, co było w niej najważniejsze, wyznał: „To, że zostałem wysłuchany. Nikt mnie nie oceniał i pierwszy raz poczułem się dla kogoś ważny”.
Fragment książki "Przywróceni do życia. Pokonać samobójstwo" link w komentarzu.
Obraz: Piotr Betlej Syzyf
Już jutro światowy Dzień Zapobiegania Samobójstwom!