18/03/2025
W ostatnich dniach miałam refleksję, że w pracy mam wokół siebie fajnych ludzi. Lubię moich klientów, kolegów po fachu i superwizorów.
Dziś mam potrzebę podzielenia się tym, jak wygląda moja praca, szczególnie w kontekście wykonywania zawodu psychoterapeuty (przypomnę, że mój pierwszy zawód to psycholog).
Jest to zawód bardzo piękny i satysfakcjonujący, ale też niezwykłe odpowiedzialny, angażujący i kosztowny (emocjonalnie i finansowo). Terapeuci spotykają się na co dzień z ludzkim cierpieniem, chorobą, silnymi emocjami. Tworzą więź terapeutyczną z klientami. Pełnią ważną rolę w ich życiu. Boją się o nich i im kibicują. Kiedy pojawia się dobrostan psychiczny, sukcesy klientów, widmo końca procesu terapeutycznego, doświadczają radości, wzruszenia, ale też mierzą się z rozstaniem, końcem relacji, smutkiem. I tak wiele razy.
W trakcie pracy, konfrontują się ze swoimi emocjami, problemami, doświadczeniami, ograniczeniami. Opiekują się swoim zdrowiem psychicznym, dbają o rozwój zawodowy, by odpowiedzialnie wykonywać swoje obowiązki. Często sami muszą opłacać superwizje, udział w szkoleniach, własne terapie.
Jak dokladnie wygląda moja praca?
Kilka razy w rygodniu przyjmuję osoby w gabinecie oraz online. Przygotowuję się do spotkań, czytam. Rozmawiam z Klientami, słucham, notuję, myślę, czuję. Dbam o regulację emocjonalną, daję odpocząć umysłowi od trudnych tematów a sobie od roli zawodowej. Łapię oddech robiąc coś dla ciała, rozwijam zainteresowania, spędzam czas z bliskimi. Mam ustalony rytm pracy. Czasem robię dłuższe przerwy, jeśli potrzebuję odpoczynku. Wzmacniam siebie, korzystam ze wsparcia. Często superwizuję swoją pracę. Uczestniczę w konferencjach, szkoleniach, spotkaniach naukowych.
I to mi się nie nudzi 🤗.
Na jakość mojej pracy składa się mój wysiłek, zasoby i możliwości, ale też wpływ innych specjalistów. Mam to szczęście, że jestem w dwóch różnych grupach superwizyjnych, gdzie dzielę się swoją pracą i doświadczeniem, a także biorę dla siebie wsparcie od innych terapeutów. Regularnie mam kontakt z trzema superwizorami, w zespole i indywidualnie, od których nieustannie się uczę i inspiruję ich pracą. Do tego spotykam się z grupą zaprzyjaźnionych psychoterapeutów, z którymi interwizyjnie omawiamy ważne kwestie zawodowe.
Chyba najwspanialsze jest to, że ta współpraca jest bardzo różnorodna. Superwizje w nurcie Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniu opierają się na niestandardowym patrzeniu na człowieka. Tutaj wszyscy z superwizorem mówimy w podobnym języku, choć mamy inne zasoby, środowiska pracy, mieszkamy na terenie całej Polski.
Moja druga superwizja skupia ludzi z tego samego, wielkomiejskiego miejsca pracy, choć obejmuje psychoterapeutów różnych nurtów i to jest genialne mimo, że założenie było inne. Okazuje się, że świetnie się dogadujemy, uzupełniamy i inspirujemy. Nie ma monopolu na najlepszy model pracy, jedyną rację. Jakie to jest rozwijające! Uczymy się od siebie nawzajem i nie ma w tym rywalizacji a jest duża otwartość.
Z kolei grupa interwizji koleżeńskiej jest wyjątkowa bo stacjonarna, lokalna. Możemy się wyściskać, rozmawiać przy czymś smacznym. Skończyliśmy tą samą szkołę psychoterapii i towarzyszymy sobie nadal. Konsultujemy się, doradzamy, wymieniamy informacjami zawodowymi.
No i superwizja indywidualna. Przez lata robiłam ją w nurcie TSR u różnych specjalistów a od półtora roku w nurcie integracyjnym. Tutaj czas jest tylko dla mnie i moich Klientów. Mogę uczyć się i dyskutować, brać pod lupę siebie i ludzi, z którymi pracuję, zauważać co chcę rozwijać a z czym wystarczająco sobie radzę.
W każdym z tych miejsc jest mi dobrze i bezpiecznie. Lubię te spotkania. Moje potrzeby rozwoju, różnorodności i przynależności są zaspokojone. Nawet jeśli jest tak, jak ostatnio (poniedzialek - superwizja indywidualna, piątek - 5h superwizji i interwizji, kolejny poniedziałek - 4h superwizji),... nie czuję przesytu 😅.
Po tylu latach pracy umiem zadbać o swoje zawodowe potrzeby, wiem co mi odpowiada a czego nie chcę. Uczestniczyłam już w wielu grupach superwizyjnych, miałam różnych superwizorów i koleżanki po fachu.
Jakie są moje wnioski?
Dużo zależy od ludzi jakimi się otaczamy. Jak się z nimi czujemy, jaki mają do nas stosunek, czy im ufamy, czy się przy nich rozwijamy. To bardzo ważne również w terapii. Nie wszystko zależy od nas, ale też od środowiska wokół. Czasem. zmiana otoczenia robi bardzo dużo dobrego i pozwala rozwinąć skrzydła.
To chyba najważniejsze, co chciałam przekazać. Może jeszcze tylko, serdeczne podziękowania dla wszysykich moich dotychczasowych Klientów (każdy mnie czegoś nauczył) i dla moich zawodowych współtowarzyszy (pełnicie ważną rolę w moim rozwoju) 💙💙💙.
Mam nadzieję, że ten post będzie dla kogoś użyteczny. Dla mnie jest na pewno 😉. Kończę go, życząc wystarczająco wysokich lotów i odwagi do zmian tym, którzy tego potrzebują 💙.