16/04/2024
Poniedziałki. Zmiany. Początki nowego.....
Nie zawsze przyjemne......
Na trasie, którą od kilku lat pokonuję każdego dnia, by odbyć wspólną praktykę jogi u boku mojego nauczyciela z Indii , stał przepiękny , ogromny dąb. Samotny , dostojny, na środku pola. Uwielbiałam obserwować przemijanie pór roku, które się na nim manifestowało. Czekałam na każdą kolorową jesień, na przebudzenie i początek zielonej wiosny, patrzyłam jak dumnie stoi ogołocony z liści zimą i uwielbiałam jego widok latem. Każdego dnia był obiektem zdjęć zapisywanych w mojej głowie.
Kilka lat temu , podczas wiosennej burzy stracił połowę swojej okazałości. Wystraszyłam się. Obudził się we mnie jakiś lęk o jego życie. Dąb przetrwał. Zazielenił się. Jego potrzeba przeżycia była silniejsza od ciosu pioruna. Czułam ulgę i ogromną radość. Wtedy z jeszcze większym podziwem patrzyłam na niego jak odradza się po tym wstrząsie. To był cios w jego ciało i moje serce. Kibicowałam mu z całych sił. Mimo utraty znacznej części swojego drzewnego ciała dla mnie był piękny. Pokazał mi ile znaczy chęć życia, jak podnieść się po ciosach zadanych z zewnątrz, jak pielęgnować w sobie determinację i konsekwencję. Jak akceptować w sobie przemijanie. Zmianę i cykliczność. Jak wypuszczać nowe liście i jak ze spokojem zrzucać stare. Jak spokojnie przetrwać zimę i zmianę kształtu swojego ciała....
I tak kolejne kilka lat mijałam go każdego jednego dnia w drodze na jogę.... Nieco zdeformowany , ale dumny , spokojny i silny.
W tym roku w połowie marca kolejny raz piorun uderzył.... Jadąc w poniedziałkowy poranek moje serce się znów skuliło , widok był opłakany. Tym razem dąb stracił ogromną większość ze swojego już zniekształconego ciała .... I tak cały tydzień go obserwowałam z nadzieją na jego wiosenne zazielenienie. Czekałam na jego odrodzenie.
Niestety w kolejny poniedziałek ( poprzedzający Święta Wielkiej Nocy) przejeżdżając tą trasą na polu leżała tylko sterta pociętego drzewa..... Moje serce się ścisnęło na ten widok , a oczy się jakoś dziwnie spociły..... Nie mogłam uwierzyć. Nie wiem czy siła pioruna była dla niego śmiertelna, czy ktoś nie uwierzył w siłę tego majestatycznego niegdyś drzewa.....
Po praktyce jogi tego dnia mój wieloletni nauczyciel jogi powiedział nam , że wyjeżdża....
Bez wyjaśnienia. Bez zbędnych słów. Poprostu zniknie z naszego codziennego życia.....
I to był cios dla nas wszystkich. Praktykujących od długiego czasu u jego boku.....
Znaki?... Nie wiem..... Teraz to My musimy przetrwać . Znaleźć w sobie siłę. Przystosować się do zmian. Praktyka jogi powinna pozostać w nas niezmiennie, stale , konsekwentnie..... Na zewnątrz wszystko może się zmienić. A Ty trwasz spokojnie w sobie.
W poniedziałek Wielkanocny mieliśmy ostatnią wspólną praktykę.
Cały tydzień przechorowałam.... Ciało odpowiedziało na stratę...
Ale teraz odradzamy się. Całą naszą wspaniałą jogową grupą. Powoli przyzwyczajamy się do zmiany, a nasza wspólna praktyka trwa.
Spotykamy się w szkole, do której klucze zostawił nam nasz nauczyciel. Może wróci.... Może już nigdy go nie zobaczymy.... Nie wiadomo. To jak praktyka jogi czasem frustrująca i trudna , ale rozwijająca i otwierająca nasze głowy ( i ciała)
Prowadzę w tej szkole wspólną praktykę we wtorki , czwartki i piątki godz. 8:10. W sobotę o 9:00 prowadzi Piotr z naszej grupy.
Jeśli masz ochotę dołączyć do nas, wskoczyć rano w Gorzowie na matę to zapraszam Cię serdecznie. Zacznij dzień od siebie🍀💚
Dbajcie o siebie nawzajem. Namaste🙏🧘🏻♀️🍀💚 Wspólnie można przetrwać wszystkie burze. Ściskam Cię. Olimpia
Joga. Praktykuj Miłość do Siebie
A w każdy poniedziałek i czwartek o godzinie 19:00 zapraszam na wspólną praktykę jogi w Lubniewicach w Hotel Woiński Spa .
Namaste🙏
„Joga pozwala znaleźć nowy rodzaj wolności, o której istnieniu być może nawet nie wiedziałeś” Iyengar