08/07/2025
Za zgodą klientki dzielę się jej historią. Dla bezpieczeństwa zmieniłam imię. Zapraszam może to także Twoja opowieść.
Kiedy pierwszy raz spotkałam Panią Irenę, zobaczyłam kobietę, która przez długi czas zmagała się z wewnętrznym napięciem.
Czuła żal, niepokój, rozgoryczenie.
Towarzyszyło jej przytłoczenie, a w myślach powracało przekonanie, że to jej wina.
Że zawiodła.
Bliska jej osoba zeszła na trudną drogę, a ona – w głębi serca – brała za to odpowiedzialność.
Choć to, co czuła, było prawdziwe, myśli o sobie zacierały jej kontakt z tym, czego naprawdę potrzebowała.
Nie widziała już siebie.
Nie czuła już, że ma prawo do wsparcia.
Była w ciągłym napięciu, w poczuciu bezradności i braku wpływu.
Zaczęłyśmy od rozmów.
Rozmawiałyśmy o tym, co w jej życiu działa.
O tym, co przynosi jej ulgę. O tym, co jest dobre.
I coś zaczęło się zmieniać.
Zaczęła zauważać, że ma blisko siebie ludzi, którzy ją kochają.
Że ma męża, który jest obecny.
Dzieci, które dają jej radość. Pasje i małe przyjemności codziennego dnia jak kawa o poranku czy ulubioną książka.
I rodzina, która ją wspiera.
W hipnozie mogła pozwolić sobie odłożyć to, co nie było jej:
ciężary cudzych oczekiwań,
napięcia zbierane przez lata,
myśli, które odbierały jej kontakt ze sobą.
Poczuła lekkość.
Poczuła, że nie musi już niczego udowadniać.
Że może być w kontakcie ze sobą – taką, jaka jest.
Bez masek, bez ciężaru.
Pani Irena odzyskała dostęp do własnych uczuć.
Do spokoju.
Do wolności.
Do ciepła, które wcześniej przykrywał lęk.
Dziś mówi o sobie z łagodnością.
Z troską.
Z autentyczną miłością.
A ja patrzę na nią z ogromnym szacunkiem.
Bo kiedy człowiek wraca do siebie – naprawdę wraca – dzieje się coś prawdziwego i pięknego.
Dziękuję, Pani Ireno.
Za gotowość. Za zaufanie.
I za to, że wybrała Pani drogę kontaktu, drogę do siebie, i że dziś jest Pani jak to światło, które niesie to co dobre.