
30/07/2025
Mam jakiś taki opór przed nazywaniem koni darmozjadami i chociaż wiem, że w większości przypadków ma to wymiar humorystyczny to wciąż słowo jest słowem i wierzę, że niesie swoje przesłanie. Wierzę, że warto jest myśleć nad tym co mówimy i w jaki sposób, szczególnie wyrażając się o żywych stworzeniach.
Wielokrotnie wspominałam, że to dzięki moim koniom jestem tu gdzie jestem, a w szczególności dzięki Fafiemu. Prawdą jest i będę to powtarzać, że wszystko co zrobiłam i do czego doszłam w przeciągu ostatnich 10 lat zrobiłam z nim, dzięki niemu bądź dla niego. Teraz jego dzieło kontynuuje zarówno Lucinda jak i Katinka, każda na swój sposób, ale z równym rozmachem i zapałem.
Wielu ludzi widząc jaką opieką otaczam moje konie powtarza mi, że mają dużo szczęścia, że na mnie trafiły. Jest w tym sporo racji, ale tak jak ja je uratowałam tak samo one uratowały mnie. I nadal ratują. Posiadanie koni to przywilej, dużo pracy, ale przede wszystkim możliwość doświadczenia wewnętrznego rozwoju, o jaki ciężko nawet w asyście najlepszych ludzkich terapeutów.
Moje konie konfrontują mnie z emocjami o jakich istnieniu pewnie nigdy bym nie dowiedziała, zarówno w tym dobrym jak i trudnym znaczeniu. Pokazują mi nieraz w bardzo dobitny sposób nad czym jeszcze powinnam popracować, jednocześnie otulając mnie wyrozumiałością i oddaniem.
Czasem są dosadne, ale wiem że zawsze mają rację, tylko prawdopodobnie nie widzę jeszcze, że tak jest.
Zachowanie, w szczególności to które nam się niekoniecznie podoba, to przede wszystkim informacja. Jeśli chcemy budować relacje z koniem to potrzebujemy nauczyć się słuchać i dociekać. Potrzebujemy asertywności, ale też dużo, dużo empatii i umiejętności spojrzenia szerzej na sytuację.
Twój koń nie musi robić rzeczy żeby zasłużyć sobie na miłość i opiekę. Śmiem twierdzić, że to właśnie najczęściej wtedy gdy zamienia się w “darmozjada” i skarbonkę bez dna jednocześnie wywraca nasze życie do góry nogami w sposób, który najbardziej tego potrzebujemy. Słuchaj, pozwól mu się poprowadzić i doświadczaj ❤️