28/09/2025
JAK POMAGAĆ/NIE POMAGAĆ ALKOHOLIKOWI ?
Niestety najczęściej jest tak, że osoby współuzależnione, podobnie jak alkoholicy bagatelizują początkowe symptomy uzależnienie, nie zauważają, że alkoholu jest więcej, pojawia się częściej niż wcześniej. Bierze się to stąd, że wraz ze wzrostem tolerancji, alkoholik może wypić więcej, a jest to mniej widoczne. Nie rzadko bliscy wiedzą np. o jednym piwie po pracy, czy jednym drinku przed snem, a w rzeczywistości tego alkoholu było w tym dniu znacząco więcej.
Na co w tej fazie zwrócić uwagę. Właśnie na to, czy alkohol pojawia się częściej, np. nie raz w tygodniu, tylko dwa razy, a później jeszcze częściej. Na to, że zmieniają się ilości, z jednego piwa robią się trzy, a z jednej lampki wina pół butelki.
Trzeba o tym mówić, że widzimy tą zmianę, w asertywny sposób odrzucać usprawiedliwienia alkoholika wybielające, czy uzasadniające picie. Jeśli do tego dojdzie mniejsze zainteresowanie tym, co dzieje się w domu, coraz mniejsze dbanie o relaks, rozrywkę, aktywności fizyczną, czy inne sposoby spędzania czasu bez alkoholu, a w to miejsce wchodzą te zajęcia, które można robić pijąc, trzeba zwracać na to uwagę, nie wybuchając - na spokojnie i nie wchodzić w dyskusję, w polemikę z alkoholikiem. W 90 % w odpowiedzi usłyszymy: „Przesadzasz”, „zdaje Ci się”, „wszyscy tak robią”. Nie ma sensu z tym dyskutować, ważne, że ma usłyszeć ten komunikat – ma dotrzeć do niego/do niej, że to picie jest zauważalne i zmiana stylu życia tym spowodowana też.
W miarę nasilania się uzależnienia nie powinniśmy dać się wciągnąć w budowanie alkoholowego „stylu życia” i nie rezygnować z własnych, niealkoholowych przyjemności i aktywności.
Np. „nie chcesz Ci się iść do kina – trudno, umówię się z koleżanką”, „wolisz siedzieć w domu, patrzeć w telewizor i popijać – ok, umówię się z kimś innym na spacer, na rower, czy cokolwiek innego”.
Współuzależnieni często popełniają ten błąd, że chcą „pilnować” alkoholika, co – jeśli nawet przynosi jakiś rezultat, to na krótką metę, a potem rozpoczyna się picie w samotności, ukrywanie alkoholu i inne sztuczki.
I wtedy nie tylko rozwija się uzależnienie, ale także współuzależnienie zaczyna zbierać swoje żniwo. Osoba współuzależniona ma coraz mniej własnego życia, jej życie coraz bardziej polega na towarzyszeniu alkoholikowi, wstydzeniu się za niego, usprawiedliwianie przed rodziną i znajomymi. Później skutkuje to tym, że czują się bardzo osamotnione w tej walce, nie czują wsparcia – no bo jak mogą dostać wsparcia, skoro nawet przed najbliższymi i przyjaciółmi starają się jak najbardziej ten problem ukryć.
Co zatem można zrobić?
Przede wszystkim nie czekać, aż uzależnienie rozwinie się do poziomu „nie do wytrzymania”. Sygnalizować rozwijające się picie, zmianę zachować, huśtawkę nastrojów, pokazywać straty wynikające z picia i wymagać zmiany!! Tak, oczekiwać zmiany!! Ważne przy tym jest, żeby nie robić godzinnych pogadanek uświadamiających – to mają być krótkie komunikaty, oparte na faktach, którym nie da się zaprzeczyć. Komunikat – i tyle – zostawić z tym alkoholika, niech sam zrobi sobie refleksje.
Jeśli to nie przynosi rezultatów, trzeba zacząć stawiać warunki. I tu ważna kwestia, warunkiem nie ma być samo tylko niepicie, bo to skończy się niezliczonymi próbami ograniczenia lub zaprzestania picia. Warunkiem ma być niepicie i podjęcie jakichś działań naprawczych, np. terapii, pójścia na spotkania AA, do psychiatry.
Osoby współuzależnione też powinny korzystać z pomocy terapeutycznej albo grup samopomocowych (Al-Anon), po pierwsze, żeby poczuć konstruktywne wsparcie, a po drugie, żeby mieć kogoś, kto będzie przewodnikiem, będzie podpowiadał, co robić, czego nie robić, co ma szanse zadziałać, a co może pogłębić problem.
Jakie warunki stawiać?
Powiedzenie komuś – „zostaw go”, „rozwiedź się” – najczęściej kończy się niczym. Nie ma w tym nic dziwnego. Jeśli ktoś nie był w stanie tego zrobić przez 5, 10 może 15 lat, to po takiej wskazówce też raczej nie pobiegnie ochoczo do sędziego i nie poprosi o rozwód.
Ale można – nie usprawiedliwiać alkoholika przed rodziną i znajomymi, pozwolić mu ponosić konsekwencje picia. Nie pomagać w leczeniu kaca, nie podsuwać rosołków i elektrolitów. Sam wlewał w siebie alkohol, to niech teraz też sam sobie radzi. Nie dotyczy to oczywiście sytuacji zagrożenia, w których też nie należy się roztkliwiać, tylko wezwać lekarza, pogotowie, i tyle…
Można zacząć stawiać warunki typu: „pijesz, to sam sobie gotuj, sam sobie pierz, sprzątaj, rób zakupy itd. itp.”, aby w ten sposób pokazać, że nie bierze odpowiedzialności za funkcjonowanie domu.
No i to o czym pisałem wcześniej – organizację życia domowego i wolnego czasu, urlopu itd z pominięciem alkoholika, dać mu odczuć, że jeśli nie podejmie żadnych działań, to nie zamierzamy w jego piciu i leczeniu kaca uczestniczyć, nie zamierzamy wraz z nim nowego, pijackiego stylu życia tworzyć!
Więcej w książce: „ESENCJA ALKOHOLIZMU. DEFICYT BLISKOŚCI”
Jeśli podobał Ci się ten materiał, możesz postawić autorowi kawę tutaj:
https://buycoffee.to/krzysztof.jazwiec