18/06/2025
Niedługo wszystko się skończy. A potem…
Będzie hymn. I brawa. I wyczytywanie najzdolniejszych, tych, którzy mają najwyższą średnią i frekwencję. I dyplomy, nagrody, uścisk dłoni pani lub pana dyrektora. Nie zabraknie też pytania:
- No i co? Pewnie będziecie tęsknić za szkołą, prawda?
Niektórzy z uczniów i uczennic (raczej z młodszych klas) krzykną gromko:
- Taaak!
Ci ze starszych, nieco pod nosem, powiedzą z przekąsem:
- Taaa… na pewno…
Potem wszyscy pójdą do swoich klas, by dostać świadectwo, niektórzy z nich będą dzierżyć w dłoni różę dla wychowawcy, być może trafią się jakieś czekoladki…
Na uroczystości zakończenia roku szkolnego pojawią się również Ci, którzy „nie zasłużyli”:
Maciej – frekwencja ledwo sięgająca 50 procent, bez udziału w konkursie kuratoryjnym. Stoi wyprostowany, ale w środku jest złamany. Jego tata znowu zapił i do szkoły musiał pójść sam. Nie wie, co go spotka po powrocie do domu. Jest za to pewny, że nie będzie to nic miłego…
Monika – z frekwencją lepiej, ale ostatni tydzień to był hardcore dla niej, bo zaliczała biologię w ostatnim dniu przed posiedzeniem rady pedagogicznej. Wcześniej nie mogła, bo już od dłuższego czasu chodzi smutna, jakaś taka przygaszona. Wszystko ją przytłacza, również chory przewlekle brat, którym musi się opiekować, dopóki rodzice nie wrócą z pracy.
Krzysiek – i frekwencja spoko i udział w konkursie odnotowany, ale nie przeszedł do etapu wojewódzkiego, więc nie będzie o tym wzmianki na świadectwie. A tak bardzo chciałby udowodnić rodzicom, że jest wartościowy. Słysząc ciągle, że jest głąbem i nieudacznikiem myślał, że chociaż przez oceny pokaże, że wcale nie, bo się stara, robi wszystko, co w jego mocy…
Oskar – ten to dopiero… nauczyciele mówią, że chodzi do szkoły „za karę”, że „ciągle w telefonie, zero zainteresowania”. A on po prostu nie może się skupić. Gdy zasypia o trzeciej nad ranem, po całej nocy z matką, która płacze i mówi, że nie ma siły żyć, to ciężko wstać o siódmej i być obecnym duchem. W końcu przestał próbować. Jeszcze tylko przeczekać ten dzień. I następny. I następny.
Natalia – w zeszytach raczej pusto, głowa jakby nie jej, dostaje często uwagę: „zawiesza się na lekcji”. Nauczyciele mają dość, znajomi zapomnieli. A ona wciąż żyje tamtym dniem – kiedy po raz pierwszy powiedziała komuś, co zrobił jej wujek. A potem tamtym, gdy nikt jej nie uwierzył. Teraz trzyma się na powierzchni resztkami sił. W szkole jest tylko ciałem. Jej umysł błądzi gdzieś daleko – tam, gdzie nie boli.
Bartek – jedyny chłopak w klasie, który nie obchodził urodzin. Bo i tak nikt by nie przyszedł – przecież śmieją się z niego, że „śmierdzi”, że „kretyn”, żeby się z*a*b*i*ł. Oczywiście, to tylko żarty. Ale on się nie śmieje. On tylko zaciska zęby. Ostatnio zaczął się c*i*ą*ć. I nie wierzy, że szkoła jest miejscem, w którym można coś zmienić.
Aneta – typowa „przeciętna” uczennica. Ani świetna, ani najgorsza. Nauczyciele mówią, że „mogłaby, gdyby tylko chciała”, „zdolna, ale leniwa”. Tylko że jej nikt nie zapytał, co się dzieje. A dzieje się sporo. Mama choruje na depresję, ojciec dawno zniknął, a ona codziennie po lekcjach ogarnia dom, młodsze rodzeństwo i ciszę, która krzyczy. Nie miała głowy do lektur i zadań, bo zajęta była przetrwaniem.
Tomek – na świadectwie jedynki ledwo podciągnięte do dwój. Nie, nie dlatego, że „głupi” czy „leniwy”. Jego mózg działa inaczej – dysleksja, dysgrafia, ADHD. W szkole nie nadąża, w domu się wstydzi. Kiedy inni dostają piątki, on walczy, by ktoś w ogóle przeczytał, co napisał. Ostatnio usłyszał, że „nikt mu w życiu nie będzie dyktował, jak ma się uczyć”. Siedzi cicho, chociaż w środku aż się trzęsie od bezsilności.
Karolina – zawsze z boku, zawsze samotna. Nie dlatego, że nie chce, tylko dlatego, że nikt nie chce jej. W klasie nikt jej nie zaprasza, nikt z nią nie rozmawia. A jak już, to żeby się pośmiać. Nauczyciele mówią, że „cicha, nie sprawia problemów”, więc nikt nie zauważa, jak bardzo cierpi. Jak bardzo chciałaby, by ktoś raz powiedział: „Cześć, Karolina. Chodź z nami”. Ale kończy kolejny rok tak samo – niezauważona.
Michał – niby silny, niby luzak. Śmieje się najgłośniej, najczęściej z innych. Ale to tylko tarcza. Bo jak przychodzi do sprawdzianów – pustka. Nie dlatego, że nie umie, ale że się boi. Tego, że znowu dostanie pałę, że znowu usłyszy w domu: „Jesteś wstydem dla naszej rodziny”. Więc już się nie stara. Lepiej udawać, że mu nie zależy, niż pokazać, że się przejmuje.
Justyna – piękna, zgrabna, uśmiechnięta. „Taka to ma łatwo w życiu” – mówią. Ale nie wiedzą, że codziennie liczy kalorie i waży się po trzy razy. Że zemdlała przed klasówką z matmy, ale nikomu nie powiedziała, bo i tak uznaliby, że symuluje. Świadectwo przeciętne, zdrowie – w rozsypce. Ale przecież "wygląda", więc nikt nie pyta, czy w środku coś się rozpada.
Zuzia – zbyt głośna, zbyt pewna siebie, zbyt „wszystko”. A tak naprawdę to tylko maska. W domu nauczyła się, że trzeba krzyczeć, żeby ktoś usłyszał. Więc krzyczy. Ale nie dlatego, że chce przeszkadzać – tylko dlatego, że nie chce znikać. Oceny słabe, zachowanie „naganne”, etykietka trudnej uczennicy już przyklejona. A przecież wystarczyło spytać: „Co się dzieje, Zuziu?”.
Będą też: Marcin, Przemek, Grzegorz, Małgosia, Zuzia i Daria, którzy palą papierosy, czasem wybierają alkohol, bo szukają za wszelką cenę akceptacji w grupie i nie znajdują żadnego innego sposobu…
No i Ci, którzy się spóźnią, być może zapomną o galowym stroju: Marek, Daniel, Franek, Alicja, Magda, Agnieszka, którzy chorują na depresję. Mają lepsze i gorsze dni. Trochę słońca i jest „w miarę”, ale wystarczy jakieś niepowodzenie, które potwierdzi, że są „beznadziejni” i od razu pojawiają im się myśli… Najpierw te, które każą się zastanowić, kto będzie po nich płakał. Potem, po wielu miesiącach złego samopoczucia, dołączają te, które dają „nadzieję” w beznadziei: „ach, gdyby tak zasnąć i się nie obudzić…”, potem… po kolejnych miesiącach trafiają na SOR, gdzie ratowane jest ich życie…
Są też nauczycielki i nauczyciele – znam takich – którzy wiedzą o swoich uczniach bardzo dużo, wiedzą, w czym jest problem, robią, co mogą, ale poza „wglądem w sytuację rodziny”, opieką psychologiczną w szkole zbyt wiele nie mogą zrobić. I modlą się, by w ten jeden, szczególny dzień, ich podopieczni przyszli. To wystarczy. Wtedy odetchną. Wtedy będą mieli pewność, że nic się nie stało, że jest nadzieja, że będzie lepiej…
Bądźcie, Drodzy Rodzice, przy swoich dzieciach. Niezależnie od tego, czy pojawi się czerwony pasek na ich świadectwie, czy będzie to zwykłe niebieskie świadectwo. Bądźcie i zaplanujcie na ten dzień świętowanie. Tego, że dali radę. Tego, że ten rok szkolny się zakończył. Teraz wakacje. Niezależnie od wyników…
Obraz AI z Freepik
___________________________________
Jacek Wolszczak
psycholog, pedagog, terapeuta EMDR
pracujący z młodzieżą i dorosłymi.
e-mail: jacek@depresjanastolatkow.pl