11/06/2025
"Terminy „odmowa chodzenia do szkoły”, „EBSA” (Emotionally Based School Avoidance: unikanie szkoły na tle emocjonalnym) i „EBSNA” (Emotionally Based School Non-Attendance: nieobecność w szkole na tle emocjonalnym) opierają się na podstawowym założeniu, że szkoła jest bezpiecznym i odpowiednim miejscem dla wszystkich dzieci.
Że gdy dziecko nie uczęszcza, problem leży w nim samym.
Że cierpienie jest dysfunkcją, którą należy zarządzać, a nie komunikatem, który należy uszanować.
Dla wielu dzieci – szczególnie tych w spektrum autyzmu, z ADHD lub inaczej neuroatypowych – szkoła nie jest po prostu niewygodna, lecz niebezpieczna. Nie zawsze w sposób jawnie traumatyczny (choć czasem również), lecz poprzez cichą, chroniczną erozję poczucia bezpieczeństwa:
● przez przeciążenia sensoryczne,
● zerwane relacje,
● wymogi maskowania,
● instytucjonalne manipulacje,
● mikroagresje,
● nadzór,
● karanie za bycie sobą
● nieustanną presję, by dostosować się do norm, które nigdy nie były tworzone z myślą o nich.
Bezpieczeństwo w większości środowisk szkolnych jest konceptualizowane przez spojrzenie dorosłych.
Mierzy się je porządkiem, ciszą i brakiem zakłóceń.
Są to jednak wskaźniki performatywne, a nie doświadczenia życiowe.
Nie odzwierciedlają one tego, czy dziecko czuje się bezpiecznie – tylko tego, czy wydaje się możliwe do opanowania.
W przypadku dzieci neuroatypowych bezpieczeństwo to nie brak widocznego chaosu. To obecność odczuwanego bezpieczeństwa: wewnętrznego stanu opartego na przewidywalności, dostrojeniu, rezonansie kulturowym i swobodzie wyrażania siebie bez strachu. Nie jest budowane poprzez politykę, ale poprzez relacje. I nie może istnieć, gdy dziecko jest bardziej obserwowane niż rozumiane. Dziecko, które milczy, może nie być uspokojone. Dziecko, które jest posłuszne, może nie być spokojne.
‼️Kiedy dorośli mylą pozory bezpieczeństwa z jego rzeczywistością, stają się współwinni podtrzymywania krzywdy, która wygląda jak opieka.
Odczuwane bezpieczeństwo to nie tylko brak zagrożenia – znajduje się ono w przestrzeni pomiędzy poznawczą wiedzą, że jesteś bezpieczny, a emocjonalnym poczuciem , że jesteś bezpieczny – to obecność emocjonalnego, sensorycznego, kulturowego i psychologicznego uziemienia, i jest ono całkowicie unikalne dla danej osoby.
‼️W kontekście dziecka autystycznego w szkole odczuwane bezpieczeństwo jest doświadczane, gdy otoczenie dziecka nie tylko nie jest zagrażające, ale aktywnie potwierdza jego sposób bycia, nie jest doświadczane poprzez próbę, uczciwą lub performatywną, dawania mu tego, czego potrzebuje, ale faktyczne zrozumienie i potwierdzenie tego, kim jest .
Jest to stan ucieleśnionego pozwolenia na istnienie bez obrony.
W przeciwieństwie do performatywnego bezpieczeństwa – które spełnia protokoły ochrony i percepcje dorosłych – odczuwane bezpieczeństwo żyje w układzie nerwowym dziecka.
Jest różnicą między pozorowaniem spokoju a byciem spokojnym, między działaniem regulowanym a poczuciem bezpieczeństwa.
Bez odczuwanego bezpieczeństwa uczenie się nie jest możliwe. Tylko przetrwanie jest możliwe.
Szkoły, które skupiają się na widocznej zgodności, mylą brak zakłóceń z obecnością połączenia – ale dla dzieci neuroatypowych jest to często dokładny moment, w którym zaczynają zanikać. Jeśli nie czuje się bezpieczeństwa, edukacja staje się wytrzymałością.
(...)
Nazywamy to „odmową”. Nazywamy to „unikaniem”. Ujmujemy to jako nieobecność. I robiąc tak, zupełnie nie rozumiemy sedna sprawy.
Te terminy zaciemniają strukturalną naturę krzywdy, patologizując reakcję dziecka.
Przenoszą uwagę z otoczenia z powrotem na dziecko – jego lęk, strach, „problemy z przywiązaniem”, „trudności emocjonalne” – jakby niemożność zniesienia szkodliwego systemu była wadą. Jakby załamanie było dowodem nieadekwatności, a nie konsekwencją długotrwałego przetrwania bez wsparcia.
Odzwierciedlają one głęboki brak zrozumienia systemu edukacji i wychowawców – nie tylko dobrego samopoczucia emocjonalnego, ale także doświadczeń neuroatypowych.
Wymazują realia różnicy uwagi, przeciążenia sensorycznego, dywergencji komunikacyjnej, wypalenia i emocjonalnej pracy, ciągłej samokontroli i zarządzania tożsamością.
Ignorują, w jaki sposób maskowanie umożliwia ukrywanie cierpienia, dopóki nie stanie się ono niemożliwe do opanowania, lub w jaki sposób projekcja cierpienia jest zbyt często postrzegana przez inne soczewki, takie jak „złe zachowanie” lub „dysregulacja”. W jaki sposób zachowanie często nie jest komunikacją, ale powstrzymywaniem lub uwolnieniem. Ile dzieci wydaje się być w porządku, dopóki nie wypalą się i nie rozpadną".
⚠️I kilka moich uwag:
To szkoły nadal tkwią, mimo głoszenia haseł inkluzji, poszanowania dla neuroróżnorodności, w patologicznym dążeniu do unormalniania.
Nie jesteśmy, jako społeczeństwo, gotowi na poznawcze i emocjonalne odejście od tej chorej i pełnej krzywdzących stereotypów narracji, skoro nadal kultywujemy perspektywę typu "swój- obcy", "normalny-nienormalny", "właściwy-niewłaściwy", "w normie-dysfunkcyjny".
A pedagogika nadal będzie przede wszystkim przyczynkiem do etykietowania i szufladkowania, skoro mając dostęp do aktualnej wiedzy, sporo "specjalistów" testuje, ocenia, sprawdza dzieci neuroatypowe według skryptów dla dzieci neurotypowych.
Składają w ten sposób ofiary z dzieci autystycznych, z ADHD na ołtarzu Normy.
• autyzm • neuroróżnorodność • edukacja • przemoc w szkole
Cytat za: The Autistic Advocate